SKANSEN


Jest rok 2004. Polska wraz z kilkoma innymi państwami po latach starań,  przystępuje do Unii Europejskiej. Uroczyście, tym bardziej , że w dniu 1 majowego międzynarodowego Święta Pracy. Obok biało czerwonej, flagę niebieską ze złotymi gwiazdkami wywiesił ten kto zdążył ją nabyć. Pamiętam, ja też to uczyniłem w ośrodku nadbałtyckim, którego byłem włodarzem. Wpatrywałem się w jej łopot i czułem się dumnym. Cieszyliśmy się wszyscy, oczywiście poza tymi, którzy dając wiarę kretyńskim kłamstwom księży i skrajnej prawicy z LPR zagłosowali na NIE. Byli to w większości chłopi, którzy uwierzyli w to, że w trybie pilnym Niemcy, Francuzi i Holendrzy wykupią ich ziemię, a dotychczasowi właściciele staną się parobkami. Wiarę w te bzdury umacniały fakty sprzedaży polskich banków, które dzisiaj wybitni ekonomiści rządowi z dziesięciokrotnym przebiciem próbują odkupować pod hasłem repolonizacji. Sytuacje niepewności uspokoiły dopiero pierwsze unijne dopłaty dla rolników, za które to wielu z nich w pierwszej kolejności pobudowało sobie grobowce na przyszłość pośmiertną, zamiast unowocześniać swoje
gospodarki. Pisałem o tym swego czasu. Wtedy można było się cieszyć nie tylko z owych gwiazdek na niebieskim tle, ale też z tego, że być może Europa nam zapomni zjawiska ocierające się o kwalifikację państwa dziadowskiego, z którego całymi stadami wyjeżdżały kobiety z koszykami swojskiego masła, świniny, oscypków i drobiu, by ukucnąć wzorem Rumunek na ryneczkach i ulicach Berlina po to by z kilkakrotnym przebiciem ceny zarobić na utrzymanie wielodzietnej rodziny. Ta forma dziadostwa dobiegała końca, mimo to nadal Polskę społeczeństwa zachodnie postrzegały jeżeli nie w kategoriach nędzy, to na pewno osobliwego skansenu.
                     Jaka troskliwa matka.
Goście odwiedzający Polskę widzieli Ją jako naród dziwnie rozmodlony. Naród utrwalający swą wiarę nie tylko w domach, w kościołach i pielgrzymkach, ale nawet wzdłuż szos i dróg szybkiego ruchu. Bardzo to dziwiło i do dzisiaj dziwi, że wzdłuż tych tras spotyka się krzyże oraz znicze. Niektórzy nawet posądzali Polaków, że swoich zmarłych chowają gdziekolwiek popadnie. Wielu zachodnich turystów przybywało do Polski z dziećmi by na własne oczy zobaczyły, być może już ostatni prawdziwy skansen, czego nie mogli znaleźć we własnym kraju. Zastanawiam się czy wiele od tamtego czasu się zmieniło?. Oczywiście tak, bo trudno by sobie było wytłumaczyć gdzie się podziały setki miliardów €.
Sprzyjała temu organizacja mistrzostw Europy w piłce nożnej. Mimo jednak tego, nasz kraj na świecie postrzegany jest nadal w kategoriach skansenu, jako ta, nie tylko stosunkowo biedna ale i zacofana kraina. Najbardziej zacofana w kwestiach ideologiczno- wyznaniowych, obyczajowych, ale też kraj którym rządzi jak przed wiekami Kościół w dosłownym znaczeniu. To nie eufemizm, to prawda oczywista. Ten Kościół który ma pierwszeństwo w organizacji wszelkich zgromadzeń pod osłoną policji, w nabywaniu ziemi, a także jest przez prawo liberalnie traktowany za wszelkiego rodzaju wykroczenia a nawet zbrodnie pedofilii. Systematyczne klęczenie przed ołtarzem całego składu rządu polskiego, oraz prezydenta umacnia świat w przekonaniu, że długo nie wyzwolimy się z tego eufemizmu. On już został zbyt spetryfikowany od pokoleń po wsze czasy, a Polak jako tzw polish joker, znajdzie swoje miejsce w kabaretach całego świata, może poza Afryką, bo my katolicy, wyznawcy bóstwa żydowskiego, jednocześnie nienawidzimy Żydów, ale nie tylko. Nienawidzimy każdego posługującego się językiem mało zrozumiałym dla nas dopóty,
dopóki nie zauważymy momentu gdy tenże obcy nie składa razem z nami rąk w modlitwie do „naszego” Boga a i tu podejrzliwie patrzymy na niego spode łba. Dochodzą do mnie gorzkie sygnały od znajomych mi osób, które w swoim czasie osiadły poza granicami kraju. Osoby te bardzo skrupulatnie śledzą rozwój wypadków w ojczyźnie swojej młodości, co zrozumiałe. Jakże oni mi współczują z powodu wstydu jaki ogarnia nas wspólnie. Mało jest naszych rodaków zamieszkałych za granicą którzy ostentacyjnie przyznają się do swej narodowości. W każdym razie coraz mniej.
Konkludując stwierdzam, że w skansenie idzie żyć, byle nikt obcy nam tej sielanki nie zakłócał, choćby pomysłami płynącymi z Brukseli, Wenecji, albo ONZ.. Tak nas przekonują rządzący.

Komentarze

  1. Jako kraj jestesmy zacofani ponieważ wszystkie rządy wchodziły w konszachty z kosciolem.Wszystkie. Doszlo do tego ze w rewolucji dot. szkolnictwa i oświaty wyrugowuje sie teorie ewolucji. Religia górą nad biologią i fizyka. Brawo skansenie i rządzący.Wraca Adam Ewa i ich synowie.Chrystus już siedzi na tronie.Matka Boska mu gotuje w kuchni.

    OdpowiedzUsuń
  2. A ty już byłes u spowiedzi i na rekolekcjach świątecznych grzeszniku?.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ty, drogi anonimowy z godz.12:05, z pewnoscią jeszcze nie byleś. To czuc przez ten jad,ktory sie sączy w twoim komentarzu. Złóz hołd polskiemu królowi zamiast siedziec przy komputerze.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

JONO PODKIVANO

TUMIWISIZM

ŻYCIE mnie MNIE