CO JEST ZA ZAKRĘTEM.


                                 
Właśnie, co jest. Od pewnego czasu wielu z nas Polaków postrzega Polskę jako pędzący samochód z nieco uszkodzonymi hamulcami. Z zaniedbanym terminem przeglądu technicznego, ba z nieopłaconym ubezpieczeniem tudzież. Jeszcze gorsze samopoczucie odczuwamy, gdy pomyślimy, iż samochód ten prowadzi "kierowca" bez ważnego prawa jazdy (tu dosłownie), dlatego drżymy na myśl, co jest za zakrętem, bo hamulce nie działają poprawnie, droga biegnie w dół, a pasażerowie usiłują z sercem na ramieniu zachować spokój, tym bardziej że kierowca już raz stracił prawo jazdy w roku 2008 za podobne umiejętności
dysponowania pojazdem. Głupi suweren jeszcze raz mu zaufał, być może z litości po stracie brata w katastrofie smoleńskiej, a być może uległ chciwości po składanych obiecankach. Pewnie zaufał dlatego, że po nowych autostradach, zbudowanych przez poprzedników nawet imbecyl z zakresu ruchu drogowego jakoś tam pojedzie trzymając się uparcie prawej strony, zapomniał natomiast, że pojazd musi spełniać warunki bezpieczeństwa. Nasz "pojazd" poruszający się po autostradach Unii Europejskiej nie czuje się na nich dobrze. By unikać wszelkiego rodzaju opłat i przestrzegania  nakazanych norm przyjmowanych w Brukseli oraz uchwał zobowiązujących państwa członkowskie do ich respektowania, nasz "pojazd" często zjeżdża z dobrej autostrady i porusza się po starej biegnącej równolegle wyboistej szosie, na której czuje się najlepiej, bo zgodnie z zasadami jakie nakazują biskupi i konkordat. Zapisów Konkordatu kierowca przestrzega jako wytyczne biura politycznego partii rządzącej mimo, że 38 milionów pasażerów tego pojazdu podskakuje na wybojach i wykrotach odbijając sobie pośladki i nie tylko. Aktualnie pędzimy w dół omijając Konstytucję i decyzje Trybunału Konstytucyjnego.
                   Jeden z kierowców.
Z ironią traktujemy uwagi płynące z Brukseli i Wenecji. Pan kierowca zapowiada ustawę zakazującą organizacji zgromadzeń i protestów za wyjątkiem tych rządowych na rzecz utrwalania i popierania władzy, oraz dzikiego patriotyzmu opartego na faszystowskich przesłankach. Oczywiście żadne zakazy nie dotyczą Kościoła, w tym prawa do swobodnego nabywanie ziemi. Dyscyplinujemy kobiety pozbawiając je praw do własnego ciała. Zabieramy emerytury wszystkim mundurowym, którzy je nabyli służąc państwu o nazwie Polska Rzeczypospolita Ludowa, po to by finansowo wywiązać się z obiecanek wyborczych. Gdzie naszym rządom np. do hiszpańskiego, który przyznał jednakie emerytury żyjącym jeszcze weteranom walk z faszyzmem, w tym polskim Dąbrowszczakom, obojętnie po której stronie przelewali krew. Wywracamy pomniki utrwalające historię państwa, a w ich miejsce stawiamy obeliski o wątpliwej wartości, w tym zbrodniarzom kryjącym się w oddziałach tzw. żołnierzy wyklętych. Na wszystkich stanowiskach państwowych i administracji terenowej sadowimy miernych ale wiernych. Nie ważne wykształcenie i doświadczenie. Ważna jest ideologia i wierność panu „kierowcy”.
Są więc tacy w obsłudze kaczego pojazdu jak np. znawcy koni i stadnin. Inni z kolei z doktoratami rydzykopodobnymi decydują o finansach państwa, o puszczach, o wykształceniu młodego pokolenia na literaturze parapatriotycznej, encyklikach papieskich (JPII), oraz uwielbieniu nieżyjącego brata kierowcy. Niszczymy autorytety uznane przez cały świat, wykluczając z najnowszej historii Lecha Wałęsę, który to jako prezydent Polski był słabym urzędnikiem, ale jego zasługi mierzy się innymi czynami. Niszczymy dobre stosunki nie tylko z państwami nam bratnimi w ramach UE, ale też z sąsiadami, poza oczywiście Ukrainą, która jest z kolei nam mało życzliwa, ba pozbywa się swojego bezrobocia wysyłając do Polski blisko milion obywateli, często wielbicieli Bandery potomków katów Wołynia. Z kolei my jako Polska upchnęliśmy mimo jawnych nienawiści do obcych ponad trzy miliony rodaków, wraz z rodzinami. Po Polsce swobodnie maszeruje śmierć dzieci i kobiet pobitych w ramach przemocy w rodzinie. Nikt nie reaguje, nawet Kościół. Czy więc taki pojazd, poruszający się w okolicznościach, o których mowa, z kierowcą już raz wyrzuconym z samochodu i pozbawionym uprawnień do kierowania, pojazdem niezbyt sprawnym, bez dobrych hamulców może prowadzić do większej katastrofy, nieporównywalnie większej od tej smoleńskiej?. Tak, bo w samochodzie jadą pasażerowie ze sobą bardzo skłóceni, należący do dwu sortów.
                     Podzielony kraj.
Obraz i zachowanie tego towarzystwa może doprowadzić do niebywałej katastrofy, bo tylko przykładowo wyobraźcie sobie państwo, poselskie, a tym bardziej towarzyskie relacje między Krystyną Pawłowicz i Kamilą Gasiuk Pihowicz. Oczywiście nie tylko może, jest to pewne, tym bardziej, że nie wiemy "co jest za zakrętem".,

Komentarze

  1. Bardzo wymowny tekst, Panie Torunczyku....No i ta ilustracja oplatka w ksztalcie Polski. Nic bardziej adekwatnego.
    W sumie to mozna tylko dodac, iz przyslowie "czlowiek czlowiekowi wilkiem" nabralo w ostatnich czasach zupelnie innego znaczenia - "Polak Polakowi- Polakiem". Czyz to nie smutne? A AK (Armia Katolicka) sie panoszy.

    Pozdrawiam


    J.

    OdpowiedzUsuń
  2. @ J: Od 10 minut siedzę i przytakuję, że to jest bardzo, bardzo smutne, ale skoro mamy wciąż AK,chociaz o innej tresciowo i merytorycznie zawartosci, to moze jakos będzie.Król nasz JC ma nas w opiece. Juz tam wieczorami ze swoja Matką obradują jak urządzoc kraj.Tak nas zapewniają nasi pasterze duchowi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Krol z Matka to moga sobie obradowac, Panie Torunczyku. A podanie do Komturii Torunskiej to gdzie? Bez tego ani rusz.


    J.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mozna dopuscić do schizmy. Król w Warszawie a królowa matka w Toruniu. Będzie jak będzie i szczerze mówiąc mi to majta sie kalafiorem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobre pytanie, co jest za zakrętem, tym bardziej jeżeli jedzie się niesprawnym wozem. Wydaje mi się że o wypadek w tych okolicznościach nie trudno. Już niedługo pozostaniemy jako Polska samotną wyspą, bez przyjaciół, ale tez bez specjalnych wrogów, bo komu by się chciało napadać na lud bezbronny, zabawiający się latawcami (dronami) oraz chłopaczkami udającymi żołnierzy leśnych. Lud reprezentowany przez sejm gdzie poseł donosi na posła, sąsiad na sąsiada, a nawet ksiądz na księdza dla kariery i forsy. Taki pojazd może się wywrócić na samym zakręcie, jeżeli nie mamy pojęcia co za nim jest. A skąd mamy to wiedzieć, skoro skłócamy się z sąsiadami na wszystkich granicach, zadzieramy koty z państwami atomowymi, zaś szukamy przyjaźni z krajami nie liczącymi się ani w gospodarce światowej, ani w potencjale obronnym. Rozpisałem się chyba niepotrzebnie, bo co to da. Pozdrawiam i życzę uśmiechniętych świąt. Głos z Suwałk.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakże fajny jest ten kumpel Błaszczaka, podobnie jak i inny jego kumpel czyli senator Bogdan Pęk.Wielu górali mu napewno pozazdrosci.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten znajomy Blaszczaka jest z mojej wsi.Kocimietka

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

JONO PODKIVANO

TUMIWISIZM

ŻYCIE mnie MNIE