WSKRZESZENIE
To
było tak. Był rok 1956. Sześćdziesiąt lat temu. Byłem uczniem
dziewiątej klasy liceum (im. Sucharskiego.) Na języku polskim
przerabialiśmy okres romantyzmu, który mnie zafascynował. Te
wzniosłe słowa o patriotyzmie i ratunku dla zniewolonej ojczyzny
wyrażane przez bohaterów „Pana Tadeusza” oraz „Dziadów”,
szczególnie cz. III, czyli Dziadów Drezdeńskich bardzo mocno
rozgrzewały moją wyobraźnię i poczucie prawdziwej miłości do
ojczyzny. Serio. Tymczasem mój ojciec właśnie opuścił celę więzienia
ubeckiego, w którym znalazł się w wyniku prowokacji, o czym już
niejednokrotnie pisałem. Umiera Bierut, a o jego śmierci mówiło
się że nastąpiła w wyniku otrucia podczas przyjacielskiej wizyty
w Moskwie. W sercach Polaków rodziła się jak pączki na wiosnę
nadzieja, że być może naród zostanie uwolniony z dziesiątek miejsc
kaźni, w których cierpiał za najczęściej wyimaginowane
przestępstwa, zresztą podobnie za jakie siedział mój ojciec.
Gdyby oprawcy wiedzieli, że ojciec to tajny żołnierz AK, być może
do domu by nie wrócił. Ja, jako chłopak, który każdą wolną
chwilę siedziałem z nosem gazetach, tych które akurat wychodziły
z treścią zgodną z linią partii, interesowałem się polityką
bieżącą na tyle, że rozumiałem całym sercem wynurzenia osób
starszych, szczególnie tych z szeroko pojętej rodziny na temat
krzywd im wyrządzanych. Zderzenie wieści prasowych z tym co
słyszałem od rodziców i wielu starszych ludzi tym bardziej
umieszczało moje rozważania w literaturze przerabianej w szkole.
Część więzionych Rodaków jeszcze nie powróciła do domów z
więzień. Część natomiast powróciła w drewnianych jesionkach,
jak się powiadało na trumny, do których nie wolno było rodzinom
zaglądać. Oto zadbali funkcjonariusze UB podczas pogrzebów.
Zdarzały się przypadki (słyszałem od ludzi), że w kilka dni po
pogrzebie takiej osoby, nocą rodzina dokonywała cichej ekshumacji,
by pożegnać ojca, syna lub innego członka rodziny. Bywało, że
zmarły był tak zmasakrowany, jakby po nim przejechały gąsienice
czołgu. Niestety nie było się do kogo skarżyć. Takie czasy. Te
ubezwłasnowolnienie ojczyzny i tematyka walki o jej wolność
zawarta w twórczości naszych Wieszczów, szczególnie Mickiewicza,
Słowackiego, ale też Norwida pobudziły we mnie młodzieńczy gniew
i wzburzenie nie mniejsze jak w sercach bohaterów literackich
romantyzmu, tym bardziej, że z Belgii powrócił nasz krewny, były
żołnierz gen. Maczka, który swymi opowieściami o normalnym wolnym
życiu informował nas przez kilka wieczorów. Literaccy bohaterowie,
szczególnie Gustaw-Konrad w Wielkiej Improwizacji Dziadów, ale także
Konrad Wallenrod stali się dla mnie idolami. Uczyłem się na pamięć
całych zwrotek owego mesjanizmu głoszonego w celi klasztoru przez
Konrada, ale też niektórych zdań z wierszy Cypriana Norwida, np. z
Fortepianu Chopina., czy też z Beniowskiego Juliusza S. Literatura
romantyczna , pięknie wykładana przez panią profesor w czasach
martwoty ustrojowej, o której wyżej, spowodowała, że sam
postanowiłem „stworzyć” dzieło o zbliżonym smaku, jako że
pewnego wieczoru wymyśliłem podobnie jak pan Adam M.,
trzynastozgłoskowiec, który to wzniośle zatytułowałem
„Wskrzeszenie”, na wzór epopei narodowej. „Dzieło”,
wielkości 26 kartkowego zeszytu było odważnym buntem przeciwko
tyranii Polski, zaś bohaterami byli ci, którzy wrócili z katorgi
ubecko-sowieckiej. To oni mieli przywrócić piękną twarz
ojczyźnie. W celu oceny tych moich wypocin, napisanych w kilka
wieczorów, zeszyt ten oddałem pani profesor od języka polskiego,
licząc na pochwały a nawet glorie. Na następnej bodajże lekcji,
profesorka kazał mi się zgłosić po lekcjach do pokoju
nauczycielskiego. Tam poinformowała mnie, że dzieło oddała w ręce
mojego wujka księdza (brat matki), który uczył w liceum religii.
Wujek je przeczytał, a następnie wysłał telegram do moich
rodziców, prosząc o pilny przyjazd na plebanię. Już na drugi
dzień zawitał ojciec. Ksiądz wysłał ministranta na moją stancję
z nakazem bym bez zwłoki go odwiedził. Gdy spojrzałem na ojca,
który nie rwał się do czułych powitań, poczułem „że coś się
dzieje” mało dobrego. Wujek, który miał wgląd w dziennik
lekcyjny powiedział słowa które pamiętam mimo upływu ponad pół
wieku; że oto tak wygląda twój syn, który zamiast się uczyć
zajął się polityką w czasach, gdy tyle nieszczęść zagląda
prawie do każdego domu.
Zakichany rewolucjonista napisał coś za co każdy dorosły Polak trafił by do ciupy. Jego wypociny wrzucam do pieca, co uczynił na naszych oczach. Co gorsza w czasie gdy on to pisał jego oceny w szkole mocno się obniżyły, szczególnie z chemii i matematyki. (Z tej matematyki, którą sam później sobie wybrałem na maturze jako przedmiot nadobowiązkowy). Tymczasem ojciec wyciągnął ze spodni pasek i walił mnie nim tak długo dopóki wujek go nie uspokoił. Pobity i zapłakany wróciłem, ale nie od razu na stancję. Długo siedziałem w miejskim parku. Dotąd, aż doszedłem do wniosku, że ojciec miał rację, bo przecież oni tam na wsi ciężko pracują, gdy tymczasem moim zadaniem jest się tylko uczyć. Nieco zawstydzony przed samym sobą powróciłem na stancję, ale w ciągu całej nocy nie zmrużyłem oka. Pomyślałem, że aktu „wskrzeszenia” ojciec za pomocą paska od spodni dokonał na mnie.
Zakichany rewolucjonista napisał coś za co każdy dorosły Polak trafił by do ciupy. Jego wypociny wrzucam do pieca, co uczynił na naszych oczach. Co gorsza w czasie gdy on to pisał jego oceny w szkole mocno się obniżyły, szczególnie z chemii i matematyki. (Z tej matematyki, którą sam później sobie wybrałem na maturze jako przedmiot nadobowiązkowy). Tymczasem ojciec wyciągnął ze spodni pasek i walił mnie nim tak długo dopóki wujek go nie uspokoił. Pobity i zapłakany wróciłem, ale nie od razu na stancję. Długo siedziałem w miejskim parku. Dotąd, aż doszedłem do wniosku, że ojciec miał rację, bo przecież oni tam na wsi ciężko pracują, gdy tymczasem moim zadaniem jest się tylko uczyć. Nieco zawstydzony przed samym sobą powróciłem na stancję, ale w ciągu całej nocy nie zmrużyłem oka. Pomyślałem, że aktu „wskrzeszenia” ojciec za pomocą paska od spodni dokonał na mnie.
PS.
1. Do napisania tegoż posta zainspirowała mnie treść książki
Simona Montefiore pt. Serafima będącej niejako drugą częścią Saszeńki. Treść w 80% umiejscowiona jest w katowni NKWD na
Łubiance, do której tym razem trafiła młodzież licealna, dzieci
najwyższych dostojników Kremla, po tym gdy bawiła się w
romantyczne gry. (Jak widać mnie sie udało wyjść z tego cało, oczywiscie poza laniem od ojca, no ale to nie Łubianka).
PS,
2. Zarówno matematykę, jak i inne przedmioty maturalne zdawałem
już w innym liceum (im. Wybickiego), ale to już na inny temat. Ot,
życie.
No to miałeś pan przeżycia na wzór cierpienia młodego aktywnego patrioty. I wyrósł nam lewacki Polak, a morze i komunista, a morze i żydek, warto się przyjrzeć, to kandydat na dostojnika w rządzie lewackim na który długo poczekamy. Tekst dla romantyków rzeczywiście.Ooooooo.
OdpowiedzUsuńNo i popisal sie Polak Prawdziwy , prawdziwa nieskalana polszczyzna.A mowil tow Lenin by sie uczyc , uczyc i jeszcze raz uczyc.Nie uczyl sie widocznie Polak Prawdziwy.Pozdrowienia dla pana Gospodarza.Dziekuje ze juz i prosze o jeszcze.AB
OdpowiedzUsuńJak czytam te posty twoje to dochodzę do wniosku ze ojciec za malo cie bil. Bo co z ciebie wyrosło. Komuch i niecnota.Widac to po stosunku do pana prezesa i PIS. Tak nie wolno mój rodaku. Pozdrawiam Gołyiwesoly.
OdpowiedzUsuńJuż w młodym wieku ciągnęło pana do pisania. Szkoda że tatuś wybił panu ten zapał, bo być może w starszym wieku mógł by pan stworzyć coś interesującego dla literatury. W postach pańskich przebija ciekawość życia i pęd do unowocześniania środowiska z w którym pan żyje ale i szerzej. Krytyka którą pan serwuje jest niepodważalna ponieważ ma swoja logikę i potrzebę. Nawet gdy zdarza się panu strzelić kulą w płot to i tak ma pan wiele racji. Powinien pan napisać książkę i to nie jedną, ale pewnie z racji wieku się już nie chce. Serdecznie pozdrawiam. LL,stały czytelnik z Pruszkowa
OdpowiedzUsuńGdy tak czytam komentarze Pana oswieconych rodakow, to zadaje sobie po stokroc pytanie - co ma morze z komunistami i zydkami? Z morza wyszli? Cos sie komus chyba z teoria Darwina pokickalo. Jakos za kazdym kazdym razem cosik szwankuje - jak nie ortografia, to skladnia badz spacja.
OdpowiedzUsuńMOze by tak oglosic konkurs na komentarz w dobrej polszczyznie? Wygrywa ten, kto zrobi najmniej bledow i uzyje najmniej inwektyw. Jakas nagroda tez by sie znalazla. Sadze, ze wtedy niejeden goly bylby naprawde wesoly, pod warunkiem, ze wygra.
Pozdrawiam serdecznie
J.
Witam Państwa; Czytam komentarze i nagle poczułem sie zobowiązany do napisania kilku słów. Otóż nie cierpię na brak odzywek w formie pisanych komentarzy, naprawdę. Wiem że są tacy którzy mnie czytają, nawet bezrefleksyjnie i przełączaja na nowy temat, no i dobrze. Natomiast brzydzą mnie komentarze czytelników przepełnione nienawiścią, pełne inwektyw typu Żyd, komunista, niecnota. Tak byłem wychowany i staram sie podtrzymywać te nauki, aczkolwiek żaden z tych epitetów osobiscie nie uważam za wyzwisko mnie dotyczące, ponieważ się nie utozsamiam z nimi. Anim ja Żyd (podobno dzisiaj to nawet zaszczyt), anim komuch, choć wiek mój by wskazywał conajmniej na kontakt z komuną, a już tym bardziej niecnota, a o tym mogą zaświadczy moi bliscy. Opanuj sie więc człowieku Gołyiwesoły oraz inni, którzy potraficie jeno wyżywać sie na ludziach sobie nieznanychi popuszczać wodze swoich nienawisci, bo brak wam za grosz empatii i pospolitych prawdziwie ludzkich odruchów.Proszę, nie czytaj mojego bloga, bo okazuje sie że ci mocno szkodzi. Dobrego zdrowia.Pozostałym Państwu bardzo dziekuję za odzywki w których znajduję łyżeczki miodu na moje skołatane serce. Pozdrawiam gorąco.
OdpowiedzUsuńNo tos mi pan przysrał.Przezyję.
OdpowiedzUsuń