Z ZAKAMARKÓW PAMIĘCI


 
 
Po wyemitowaniu posta który zatytułowałem „Młodym być”, zadzwoniła do mnie młodsza siostrzyczka wyrażając uznanie dla mojej pamięci. Po tylu latach ty jeszcze pamiętasz nie tylko nazwy (odmiany) owoców, które rodziły się w naszym rodzinnym sadzie, ale też sektory, jakie odgradzały poszczególne kultury sadu. Sadu, który już od dość dawna nie istnieje, mówiła z podziwem. Otóż odpowiedziałem, że człowiek czym jest starszy, im bardziej chyli się ku, nie bójmy się tego słowa, zdziadzieniu, tym częściej wydłubuje z zakamarków pamięci zdarzenia z lat tych młodych, szczególnie tych najmłodszych.. Ciekawa socjologiczna rozprawka doktorska. I to jest absolutna prawda, bo mówiąc szczerze, ten dziwny atawizm trudno mi do końca immanentnie skanalizować.
Zaraz po skończonej rozmowie pogrzebałem w życiorysie i odnalazłem dla mnie istotne epizody z lat szkoły podstawowej, oraz średniej. A było to, jakby nie liczyć ponad sześćdziesiąt lat temu, czyli pół wieku+10.



Warszawa się odbudowywała wysiłkiem całego narodu. Przy każdej operacji urzędowej i bankowej petent musiał wykupić cegiełkę. Podobnie uczniowie w szkołach płacili tę symboliczną złotówkę na wskrzeszenie zmarłej stolicy. Osobiście pierwszy raz byłem w Warszawie z Ojcem w roku bodajże 1950. Tato zabrał mnie na bazar Różyckiego. Nabywał tam cebulkę dymkę, oraz nasiona do wysiewu w inspektach. Pierwszy raz w życiu jechałem pociągiem. Zszokowany szybkością „pojazdu”, mimo prawie pustego wagonu stałem jak wryty wciąż koło okna i się dość głośno śmiałem z uciechy i podziwu dla migających drzew i budynków, aliści, że aż tak niebywała przygoda mi się trafiła. Wtedy z okolic Pragi Warszawę popowstańczą za Wisłą jako 10 latek mało zapamiętałem . Zresztą wokół zgliszcza i ruiny, chociaż tu i ówdzie pracowały dźwigi budowlane i tzw. trójki murarskie. Po raz drugi w Warszawie „gościłem” dosłownie pięć może sześć lat później. Byłem w ósmej klasie licealnej, kiedy polonistka ogłosiła, że kto zapłaci kwotę 300 złotych, ten pojedzie w wakacje na wycieczkę do Warszawy, a też będzie uczestniczyć w Światowym Festiwalu Młodzieży i Studentów. Największe szanse mieli uczniowie klas wyższych, ale ponieważ to były wakacje i wielu zaplanowało je spędzić według swojego planu, a jednocześnie opłata była dość duża, jak na owe czasy, miałem szansę się załapać. Tak się też stało. Wycieczka była trzydniowa, a na mój wyjazd rodzice mimo ogromu pracy w gospodarstwie wyrazili zgodę, być może w nagrodę za promocję do klasy dziewiątej. Z początkiem sierpnia 1955 roku Warszawa jeszcze szczerzyła zęby ruinami i lejami po bombach. Jednak tu i ówdzie widziałem oznaki nowoczesnych budowli. Wszędzie krzątali się jacyś budowlańcy. Najważniejszą z nich był dopiero ukończony Pałac Kultury i Nauki z napisem „Dar Józefa Stalina”.


Nie wiem czy już funkcjonował w środku, ale zewnętrzna powłoka nie zmieniła się do dzisiaj. Oficjalnie jako Pałac był oddany w dniu 22 lipca tamtego roku. Po powrocie do domu, gdy opowiadałem o tymże „podarunku” Stalina, Ojciec rzekł: „Sk..wiel, najpierw pozwolił ją zabić, a potem przynosi jej kwiaty”. Oczywiście w programie wycieczki było zwiedzanie odbudowanych osiedli stolicy, wejście do ZOO, gdzie najciekawszym momentem były nabywane lody od roznosiciela, który donośnie krzyczał „lody bambino lody!!!”, do Muzeum Wojska Polskiego, Łazienek, oraz pójście do Teatru Nowego na „Mazepę”, wg dramatu Juliusza Słowackiego. Widziałem odrestaurowane, a właściwie odbudowane piękne Stare Miasto, a także Trakt Starego Miasta. I praktycznie to wszystko. Najciekawszym jednak było to, że po raz pierwszy w życiu zobaczyłem parę młodych Afrykanów.



Czarny kolor skóry mnie zauroczył do tego stopnia, że wraz z kolegą za tą parą szliśmy co najmniej przez pół godziny. Mogli nas wziąć za jakiś rzezimieszków. Mnóstwo wesołej, kolorowo ubranej młodzieży o różnej karnacji skóry, śpiewem i tańcami na ulicach niejako rekompensowało smutek jaki ogarniał każdego Polaka na widok ruin warszawskich. Zainstalowano nas w Domu Harcerza (dokładnie nie pamiętam, chyba tak), przypominam sobie, że łóżko miałem piętrowe. Zmęczonych po całodziennym łazikowaniu, wieczorem zaprowadzono nas do rzeczonego teatru. Nic nie pamiętam z tej sztuki, bowiem zaraz po dzwonkach zasnąłem w wygodnym fotelu, a ponieważ była to długa sztuka, przeto wyspałem się porządnie, nawet w czasie antraktów. Obudziły mnie dopiero brawa publiczności. Treść sztuki mieliśmy później zanalizować na języku polskim. Oczywiście niedostateczny. Bywało, a jakże. Tak oto ze skrytek mózgowych wyskrobałem epizod, który, być może Państwa zanudzi, ale przecież nic się nie stanie. Można ten post pominąć i oddać się w objęcia Morfeusza, podobnie jak ja na Mazepie.

PS. Dzisiaj, w Miedzynarodowy Dzień Kobiet składam wszystkim moim Czytelniczkom najserdeczniejsze życzenia zdrowia, szczęścia i wszelkiej pomyślności.
 
Foto: od góry:
1.Otwrcie Światowego Festiwalu Młodziezy i Studentów
2.Świeżutki Pałac Kultury i Nauki, (dar Stalina)
3..Prezentów sie nie oddaje , ale też  i nie niszczy panie ministrze Sikorski.
4.Posiłek fastiwalowców.

Komentarze

  1. Dziękujemy takim Bronkom Talarom za ich wkład w odbudowę stolicy. A Andrzejowi Talarowi za samochód z drewna. I temu od koni za wypadki syrenką po pijaku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lepiej proszę pana zapomnieć o takiej Warszawie, ale skoro się przypomina to już trudno. Cały socjalistyczny naród odbudował nam stolice. Pozdrawiam w swoje święto. Lodzia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękujemy za zyczenia. baby cztelniczki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzisiejsza Warszawa da się lubic .....ale z daleka. Zapchana i malo przyjazdna.Ja z Ochoty.

    OdpowiedzUsuń
  5. No i co mysmy chcieli pokazac tej mlodziezy świata w tej zrujnowanej Warszawie. Gruzy?. Może tylko zapał Polaków przy odbudowie swojej stolicy bo nic innego. sam Pałac Kultury i moze jeszcze stare miasto to niestedty bardzo skromnie.Ale bylo, mineło.Nie jestem warszawiakiem ale lubie dzisiejsza stolice, bo w końcu po 70 latach mamy metro.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja nie usnąłem, doczytałem do końca.Takie wspominki są mile, można zamiast bajeczki opowiadac wnuczkom do poduszki.Tez to robię. Amadeo

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję za życzenia i piękne różyczki panie torunczyku.Magda z Zabrza

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

JONO PODKIVANO

TUMIWISIZM

ŻYCIE mnie MNIE