HRABIOWIE I KSIĄŻĘTA
Sprawa
dotyczy naszego ministra HRABIEGO Vincenta Rostowskiego. Posłużmy
się gradacją tytularną obowiązującą w Anglii, boć Vincent tam
zamieszkiwał od zawsze zanim przybył nad Wisłę. Chodzi oczywiście
o tenże tytuł hrabiego, a konkretnie powtórzę, o tytuł hrabiego
Vincenta Rostowskiego, ministra finansów w Polsce za czasów Donalda
Tuska, czyli od lat siedmiu, w międzyczasie również wicepremiera.
Rostowskiemu dużo jeszcze brakowało do tytułu księcia, ale jego
funkcja była jakby wyjątkowa, więc w zasadzie, ponieważ
najwyższym tytułem szlacheckim był książę,
a
nieco poniżej księcia był markiz
–
którym to również jest niestety także
hrabia,
to w gruncie rzeczy nie aż tak dużo.
Najniższym tytułem szlacheckim w brytyjskiej monarchii był
baron,
ale takim tytułem Rostowski już tylko mógł gardzić. Ileż to
czasu Donald Tusk musiał polować na hrabiego w Anglii, by takiego
gościa sobie sprowadzić do własnego rządu, najpewniej w celu jego
nobilitacji. Otóż nie dużo. Rostowski przybył do Warszawy wraz z
córką. Jak wiadomo hrabia i jego najbliżsi nie mogą się bratać
z pospólstwem i poszukiwać pracy u byle kogoś a tym bardziej
byłego komucha, dlatego córunia Rostowskiego ulokowała się u
innego szlachcica spod Bydgoszczy, a mianowicie ministra Spraw
Zagranicznych Radosława Sikorskiego. Swój popiera swego. W obu
płynie krew błękitna. Dziewuszka lat ok. 20, rozpieszczona jak
dziadowski bicz , amatorka i znawczyni wszelkich używek zostaje
asystentką Sikorskiego ds. nijakich za 6 tysięcy złotych
miesięcznie. Wystarczy na balangi. Wszystko się dzieje pod okiem
Donalda Tuska, premiera Najjaśniejszej Rzeczypospolitej. Czy naród
wie kto nim rządzi?.Okazuje się, że rządzą nim potomkowie panów,
którzy zwiali przed nawałą hitlerowską w 1939 roku zabierając ze
sobą kilkanaście ton złota ze skarbca narodowego, Odmówiwszy
powrotu do kraju po wyzwoleniu Polski w 1945 roku, doczekali się
tego na czym im najbardziej zależało. Na swoją „własność”
czyli Polskę. Polskę odbudowaną wysiłkiem całego narodu po
zniszczeniach wojennych. Polskę, którą z powrotem można zarządzać
jak swoimi gaciami. Tylko patrzeć jak niejaki europoseł, łajza
międzypartyjna Rychard Czarnecki, który też szlachetnie zrodzony
został w Anglii, pokaże swoje papiery jako hrabia, albo inny markiz.
Na razie obok siebie na stanowisku europosła umieścił, dzięki
głupiemu polskiemu elektoratowi swojego syna z wykształceniem
średnim, za to z doświadczeniem kibolskim, z umiłowaniem Prawa i
Sprawiedliwości. Ilu jeszcze odnajdziemy w sposób absolutnie
przypadkowy w naszym parlamencie dostojników, którzy od pieluch
szczycą się szlachectwem pogardzającym gawiedzią, tłumem i tzw.
Solidarnością. Bo oto taki mamy obraz dzisiejszej Polski. Najpierw
po 1989 roku wyparli się uzgodnionego z władzą hasła „socjalizm
tak- wypaczenia nie”, potem czynili wszystko by do rządu
wprowadzić jeżeli nie sprowadzanych z zagranicy błękitno
krwistych cwaniaków to przynajmniej starych opozycjonistów, a już
najbardziej zajadłych antykomunistów. No i tak nam to zostało od
lat. Tylko patrzeć, jak masy wnuków zrodzonych w Anglii przez synów
i córki przedwojennych generałów, pułkowników, właścicieli
majątków i fabryk pozostawionych, ale najczęściej bardzo
zadłużonych nie tylko w Polsce, będą sprowadzane do kraju
przodków, by przejąć z powrotem majątki tych dziadów i to
niekoniecznie na terenie dzisiejszej samej Polski, ale i tej którą
okroił nam Stalin w Jałcie. Wystarczy popatrzeć na politykę
Polski w stosunku do Ukrainy. Nawet nie ważni są już nam
banderowcy co to wymordowali ponad 200 tysięcy Polaków, w końcu to
tylko gawiedź i pospólstwo chłopskie. Im chodzi o te pałace i
ziemie, którymi zarządzali dziadowie w przykładowych okolicach
Lwowa, Żytomierza, a nawet litewskiego Wilna i białoruskiego
Grodna. Prawda panowie hrabiowie Rostowski i Czarnecki? Oj prawda,
prawda. Łapy już wam się palą jak świąd przy dupach cierpiących
na hemoroidy. Jest ich jeszcze dużo na terenie choćby Wielkiej
Brytanii. Na razie na nich pracują rodacy którzy przybyli za chlebem
i lepszym życiem. Lepszym od tego jaki im zafundował rząd złożony
po części z potomków hrabiowskich i książęcych. Jak to się
ładnie zazębia. A mówi się, że tylko Polak i Węgier to dwa
bratanki. Okazuje się że nasi przywódcy najlepszych przyjaciół
mają też w Londynie. Najlepszych, bo swoich krewnych.
Dzisiaj wielu
z nas przypisuje hrabiemu Rostowskiemu ogromne zadłużenie Polski.
Nie wiem czy tylko on może być w tym względzie obwiniony, ale na
pewno maczał w tym paluszki razem z Balcerowiczem. Nie, ten nie jest
szlachcicem, bowiem przez wiele lat za władzy ludowej piastował "zaszczytną" funkcję sekretarza PZPR.
Mamy pana prezydenta imć pana hrabiego i jego małżonkę pierwszą damę z wyglądu dobrze odżywioną hrabinę (po mężu). Na pewno jeszcze jest w Polsce wielu nobilitowanych tytułami ale jakoś nie wychylają się by nie zarzucić im tego, że chcą więcej niżeli mają. W pracy na tartaku mam dwóch kolegów co się chwalą swoim szlacheckim pochodzeniem, chociaż nikt w to za bardzo nie wierzy, bo jak to – szlachcic i deski przerzuca?. Chyba że ma w sercu pozytywne szlachectwo i szacunek dla prostej roboty. Dobry post, z przyjemnością przeczytałem. Rybak z Pomorza
OdpowiedzUsuńDawna arystokracja dorabiała się pałaców przez wieki i pokolenia. Dzisiejsza dorabia (dokrada) w ciągu kilku lat. Każdy to wie.
OdpowiedzUsuńAja ja ja, ale jaki grzeczny i pobożny były ateista z tego Tuska.
OdpowiedzUsuńSzczerze powiedziawszy, to ja do tego hrabiego Rostowskiego specjalnego zaufania jako obywatel nie mialem. Bo jak tu zrozumiec ze taki hrabia angielski porzuca kraj zamieszkania i przychodzi do kraju gdzie rozpiździaj gospodarczy jest i obejmuje stanowisko zwiazane z pieniedzmi panstwa. A w ogóle to ten pan miał rodowe nazwisko żydowskie. Nie mam nic do Żydów, ale oni wiedzą co robić z pieniedzmi, szczególnie cudzymi.Amadeo.
OdpowiedzUsuńMam w robocie pana hrabiego, właściwie jesteśmy na ty. To Maniek Chrabia, fajny gość. Wczoraj obaliliśmy litra bimberku pierwszej klasy, pozdrawiam cie Maniek. A pan autor nie pogniewa się za wykorzystanie posta do pozdrowien, ale Maniek na to zasługuje. Polak z Podlasia.
OdpowiedzUsuńPamiętam tę rozgogolona dziewuszkę z papierosem w ustach, córkę hrabiego Rostowskiego. Zdaje sie ze pan torunczyk już kiedys o niej pisał, było zdjecie. No tak, gdzie hrabianka ma szukać pracy (pracy bez pracy)za 6 tysiaków, jezeli nie u inneho szlachcica, czyli Sikorskiego.A Tusk milczał.Axel/rose.
OdpowiedzUsuńNiech no tylko Jarosław obejmie tekę premira i zaraz nastapi porządek. Kilkoro sie zamknie i będzie spokój. Amen.
OdpowiedzUsuńJa do szlachty, tych baronów, książąt i innych pięknie urodzonych nic nie mam, byle nie zyli z krzywdy ludzkiej a sami się wzięli za pozyteczna robotę, ale najczęściej jest tak ze żyja jak pączek w masle i nie maja szacunku dla biednego człowieka. Polak – robotnik.
OdpowiedzUsuńJa tych odzyskanych hrabiów i baronów mam gleboko w d..ie. Niech pan wie o tym panie prezydencie z Ruskiej budy, czy jakos tam i panie Sikorski ze zdekomunizowanej strefy. Robol dość inteligentny.
OdpowiedzUsuń