KUŹWA FESTIWAL BYŁ




Skończyło się katowanie widzów TV i słuchaczy PR piskiem i skowytem decybeli, dochodzącym z Amfiteatru Opolskiego. Zakończył się bowiem 51 jubileuszowy Festiwal Piosenki Polskiej. Obejrzałem niedzielny koncert. Dlaczegoż to jubileuszowy skoro to była 51 z kolei impreza tego typu?. Ano, bo tymże festiwalem uczczono 25 lecie odzyskania wolności. Złośliwi mniej lub bardziej, (szczególnie ci co zmuszeni byli do opuszczenia kraju) twierdzą, że zostali wolni od pracy, od porządnych studiów, od wiary w siebie (za to wiary w siły nadprzyrodzone), od wszystkiego co normalizowało życie. A ubyło ich grubo ponad 2 miliony mili telewidzowie, ale ani słowa o tym, bo to zbyt smutne jak na festiwal. 25 lat odzyskania wolności czcić zatem mogli ci, którzy na głowach 10 milionów członków pierwszej Solidarności zdobyli nie tylko władzę, ale też niewyobrażalne nie rozliczone dotychczas kwoty dewizowe słane z Zachodu umożliwiające wedle nowych przepisów pierwotnego kapitalizmu zakładanie prywatnych firm normowanych wściekłymi decyzjami uświęconymi prawem Balcerowicza, Wtedy jeszcze nie było u nas Unii Europejskiej, przeto miliony obywateli wpadło w niebotyczne długi, skutkiem których było tysiące samobójstw. „25 lat wolności” to motto imprezy opolskiej. Miast rozrywki festiwalowej, do której byliśmy przyzwyczajeni od 51 lat mieliśmy festiwal upolityczniony do tego stopnia, że wielu z nas widzów przełączyło kanały na bardziej przyswajalne niedzielne programy. Zainstalowany wałek (bęben), jak modlitewnik mnichów buddyjskich, który wyświetlał nam tematycznie zjawiska związane z PRL (kolejki do sklepów, wódka od godziny 13.00, cenzura, brak paszportów itp., soczyste pocałunki przywódców bratnich państw), dla wielu, szczególnie tych, co byli naocznymi świadkami historii okazywał się żenujący. Dla nich bowiem jest wiadome, że skoro cały naród strajkował, to sklepy musiały być puste. Sam Jaruzelski ze swoim rządem nie wyprodukuje towarów. To tak dla cośkolwiek myślących, bo młodzież wychowana na „Instytucie Polskiej Nienawiści”, słuchająca aktualnie popieprzonej, nieuleczalnie chorej licealistki „Marysi z Zielonej Góry”, która twierdzi za swoim tatusiem, że premier jest zdrajcą, oraz że Żydzi sami się ładowali do krematoriów, ma swoje „skołtunione”, okaleczone pojęcie, które prowadzi ją na margines człowieczeństwa.
Powracając do festiwalu „a la 25 lat wolności”. Tematy wyświetlane wałkiem buddyjskim przeplatane były piosenkami ostatnich lat. Lepiej lub gorzej to wypadło, z przewagą na gorzej. Podobał mi się, publiczności też, występ zawsze nie zastąpionej Maryli Rodowicz, dla której występ na scenie opolskiej był bodajże trzydziesty któryś. Miło słuchałem i oglądałem Alicję Majewską , Krystynę Prońko i Edytę Geppert. Dobrze odebrałem piosenki autorstwa Grzegorza Ciechowskiego (tym bardziej, że to mój ziomal toruński). Błazeństwem z kolei wg mnie, nazwałbym wykonanie nastrojowej piosenki Marka Grechuty przez podskakującego jak na rozżarzonych węglach młodego wykonawcy w wytartych portkach dżinsowych z obciętymi nogawkami. Błazenada, a przecież ktoś ten program reżyserował. Być może akurat to się podobało komuś, ale zapewne nielicznym sądząc po skromnych brawach. 
Nie popisała się cała plejada naszych celebrytów z górnej półki. Liczyłem na bardziej wzniosłe piosenki Jandy, oraz wielu tych, którzy dali się polubić przez okres „wolności”. Piosenka wykonana przez Artura Andrusa ze swoją partnerką „a la Doda”. „Czy te oczy mogą kłamać” przypadła mi do gustu i to wcale nie dlatego, że obok mądrych treści, aktualnych przez dziesiątki, a może i setki lat miała swoją premierę za czasów wstrętnej komuny. Wykonywał ją wówczas Jan Pietrzak, w czasach, gdy jeszcze okazywał się prawie normalnym artystą kabaretowym. Powiem tak: wykorzystując przeróżne okolicznościowe imprezy dotowane przez państwo, samorządy oraz zainteresowane osoby prywatne, nasi WYBRAŃCY Z 4 CZERWCA-89, a także przez nich nobilitowani następcy” mogą legitymizować swój „dorobek”. Szkoda że najczęściej ten rodzinny.
Fotki od góry:
1.Edyta Geppert
2.Alicja Majewska

Komentarze

  1. A mnie najbardziej podobała się wypowiedź Kożuchowskiej o przetworach. Po tym 2 godzinnym narzekaniu na te " straszne czasy" okazało się, że mieli (Kożuchowscy) działkę,(nie wiadomo czy to dobrze czy źle), ale nie mieli malucha i na tę działkę MUSIELI jeździć rowerami w wszystkie z niej plony na owych rowerach zwozić w wiaderkach taszczyć przez całe osiedle.. A najgorsze było to, że potem trzeba było te owoce czy warzywa oczyścić, obrać i robić z nich przetwory do słoików, żeby w zimie było co jeść. No to rzeczywiścię było strasznie. A taki Jaruzelski czy Fiszbach nie pomógł.Ja

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy to był festiwal piosenki czy jakaś makabra?Najgorsze w tym wszystkim jest wtrącanie polityki do festiwali piosenek.Czy my,w Polsce,nie możemy żyć ani jednego dnia bez propagandy,nachalnej propagandy siejącej nienawiść w narodzie? Dziwię się Kożuchowskiej,że dała się wkręcić w łzawy spektakl opolski.Partner Kożuchowskiej to nawet minę miał nienawistną i takowe spojrzenie. Ryśko M.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ma pan racje. Ten pseudofestiwfal to upolityczniony kabaret. A prowadzący to są ludzie co rządzącym z reki jedza. Szczególnie ta pokrzywdzona Kozuchowska. A tatoo papiez nie nauczył skromnosci?. Wielka mi cierpietnica, bo zaciążyla biedaczka. LL.

    OdpowiedzUsuń
  4. A mnie się podobał....Kiziol, mój kolega w 3 rzędzie od prawej.Pozdrawiam cię Kiziol.Mariola

    OdpowiedzUsuń
  5. A to dobre z tym bębnem mnichów buddyjskich. Tak to wygladaŁo.

    OdpowiedzUsuń
  6. TO SĄ MŁYNKI MODLITEWNE, ALE JAK BĘBENKI.A FESTIWAL UPOLITYCZNIONY JAK CHOLERA PANIE AUTORZE.LODZIA

    OdpowiedzUsuń
  7. No coz....Dziwimy sie? Chyba nie tak bardzo. Ze festiwal jeszcze istnieje, to i tak istny cud. Ze w upolitycznionej formie rowniez jeszcze nie zaskakuje. Zaskoczeniem bedzie dopiero zmiana jego nazewnictwa na np. Ogolnopolski Festiwal Piesni Katolickiej.
    Reaktywuje sie niebawem kolobrzeski Festiwal Piosenki Zolnierskiej w nowej szacie - Przeglad Piosenki Rycerzy Maryji, jak i zielonogorski (po raz drugi zreszta) na Konkurs Piesni Watykanskiej.
    Jest jeszcze w zanadrzu Studencki Festiwal Piosenki. Ten mozna smialo przemianowac na Seminaryjny.
    A tak wogole to dlaczego jeszcze nie ma Parady Szlagierow Pielgrzymkowych, skoro medycyna pastoralna juz agituje cala gebusia?

    J.

    OdpowiedzUsuń
  8. @ J. No, no, podobają mi się propozycje reaktywacji festiwali.Obawiam sie, że niektore z tych propozycji mogą być rzeczywiscie wykorzystane przez RZĄD dla niepoznaki zwany Katolicką Agencją Informacyjną.Serdeczne pozdrowienia.Torunczyk.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem już dość podstarzała.a raczej wiekowa. Przeżyłam i wPolskę pookupacyjną i PRL i jakos sie nie zdemoralizowałam tym, jak to IPN nazywa kmunizmem. Jako katoliczka chodziłam do kościoła nikt mni nie przeszkadzał a gdy nastał stan wojenny to sie ucieszylam ze w końcu zapanuje spokój i ludzie wezma sie do pracy. Mnie nie trzeba wychowywac od nowa. Byłam, jestem i będę Polką. Dlatego przyznaje racje autorowi. Ten festiwal mnie po trochu zniesmaczył.Roma z Grudziądza

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

JONO PODKIVANO

TUMIWISIZM

ŻYCIE mnie MNIE