PO SIEDEMDZIESIĘCIU LATACH


Mówiło się, że „Jedwabne” wydarzyło się, bo to był czas wojny, a na wojnie jak to na wojnie. Ot, było minęło, amen, szlus, koniec. Ale, czy tak naprawdę amen, szlus?. Niestety, moi Rodacy. Odradzający się antysemityzm, a nawet nazizm zmusza nas do ciągłego powrotu, choćby myślami do lat, gdy Polacy przed 70 laty, na równi z hitlerowcami zabijali, lub sprzyjali mordom swoich sąsiadów. Tych, którzy wyznawali innego boga. Pomagają nam w tym książki znienawidzone przez polską prawicę i Kościół, a mianowicie pana Tomasza Grossa, pana Jana Grabowskiego, oraz pani Barbary Engelking. Znienawidzone też przez Michała Kamińskiego, byłego posła PIS z regionu Jedwabne. Pamiętam czynił on wszystko by obalić prawdę zapisaną w tych książkach. Jako antysemita był w Brukseli traktowany z ostracyzmem przez kolegów z innych krajów. Dzisiaj mu przeszło, bo dzisiaj już wymarli wszyscy zbrodniarze z Jedwabnego. Literatury dot. zagłady Żydów w Polsce jest dużo, dużo więcej, ale akurat książki tych autorów pokazują zbrodnie w granicach naszej Ojczyzny. W lipcu 1941 roku, po agresji wojsk hitlerowskich na Związek Radziecki, w Wąsoszu doszło do pogromu ludności żydowskiej. W zajściach czynny udział brała część polskich mieszkańców Wąsosza. Te tragiczne wydarzenia opisał w 1946 r. Menachem Finkelsztejn: "5 lipca polska policja obstawiła miasteczko Wąsosz (powiat grajewski). Chuligani miejscowi szli od domu do domu i mordowali, kobiety gwałcili, ucinali piersi, małe dzieci rozbijali o mur, zabito też żony komandirów sowieckich, kilku urzędników sowieckich, trupom odcinano palce ze złotymi pierścieniami, ze szczęk wyrywano złote zęby. Gdy w domu zastali rodziców, to najpierw mordowali dzieci, a na końcu rodziców. Pogrom trwał trzy dni. Tyle czasu dali im Niemcy na mord i grabież. Wykopali doły na kolonii i tam zakopali zwłoki. Zginęło około 1.200 Żydów (przyszli z okolicy, bo normalnie było 800. Przeżyło 15 osób.” To relacja z Wąsosza jednego ze świadków, też na Podlasiu. W tym roku minęła 73 rocznica tego potwornego mordu. A oto fragment wypowiedzi jednego z żyjących do niedawna byłych mieszkańców Tykocina (Podlasie), świadka naocznego hekatomby, jaka spotkała jego współmieszkańców w okresie okupacji hitlerowskiej. Tykocin - 5000 mieszkańców w tym 2000 Żydów. Skąd wziąć treny żałobne o zagładzie Tykocina? Mogę podać tylko suche fakty, tak jak wryły się w moją świadomość, przywołać moje wspomnienia o minionych, mrocznych i krwawych dniach, które doprowadziły do całkowitego upadku żydowskiej społeczności w Tykocinie, liczącej ponad 2000 osób. Przeżyło tylko siedemnaście osób. SIEDEMNAŚCIE OSÓB - opowiada. Opisuję zagładę naszego rodzinnego miasta po to, by ta smutna, krwawa historia trafiła do każdego ziomka z naszego miasteczka w szerokim świecie. Aby każdy z nich wiedział, że Żydzi z Tykocina leżą razem w łopuchowskim lesie w dwóch bratnich mo­giłach. Po innych żydowskich osadach, miastach i miasteczkach nie pozostał żaden ślad, Wiadomo przecież, że miliony ich zginęło po długich i ciężkich męczarniach w komorach gazowych, spaleni w krematoriach.
25 sierpnia 1944 r., pierwszy raz po wyzwoleniu, my, resztki żydowskiego Tykocina, w liczbie 16 osób zebraliśmy się w łopuchowskim lesie przy masowych grobach naszych sióstr i braci, ojców i matek. Staliśmy z poruszonymi sercami na miejscu, gdzie nasi bliscy ostatni raz patrzyli na boży świat i z okrzykami rozpaczy - dlaczego? lub wołając Szma Izrael, zostali wrzuceni do tych głębokich dołów. Wspominając jasne dusze świętych­ męczenników i przysięgając zemstę na niemieckim narodzie morderców, głosami drżącymi ze zdenerwowania odmówiliśmy tradycyjny kadisz. Zrobiliśmy prowizoryczne ogrodzenie i postawiliśmy tablicę pamiątkową. Wierzę, że nadejdzie dzień, kiedy wspólnymi siłami postawimy stosowną macewę. Dzisiaj tą macewą jest obrzydzany przez prawicę film „Pokłosie”i skromne pomniki w Jedwabnem oraz w lesie łopuchowskim.
Straszny okres hitlerowsko-niemieckiej okupacji przeżyli i zostali wyzwoleni przez Rosję Sowiecką i jej potężną Armię Czerwoną następujący Żydzi z Tykocina: Eliezer Fryc, Lejbel Fryc, Menachem-Mendel Turek, Mosze Ture , Eliezer Olsztejn, Zyskin Olsztejn , Fiszel Zilbersztejn, Tauba Zilbersztejn, Mordechaj Brener, Szmul Feler, Becalel Wilga, Icchak Feler, Chaszka Ismach z dwojgiem dzieci, Lejzer Choroszucha, Alter Kac. Wyżej wspomniani przetrwali dzięki swemu uporowi, przechodząc trudną drogę nieszczęść, cierpień i bólu, każdego dnia mając śmierć przed oczyma. Każdy w inny sposób i w innym miejscu jest kawałkiem historii i może służyć jako temat dla trzyma­jącego w najwyższym napięciu opowiadania. Pamiętają jak co kilka minut do budynku szkoły podstawowej podjeżdżał samochód wypełniony Ży­dami, którym Niemcy wyjaśniali, że wiozą ich do getta w Czerwonym Borze. Prowadzono ich jednak do dołów, do których wrzucano ich żywcem. Dół był głęboki na 5 metrów i nie było już stamtąd możliwości ucieczki. Samochody jeździły tam i z powrotem cały dzień, prawie do zmierzchu. Niemcy zakończyli swą diabelską pracę aż zapełnili ludźmi cały dół. Przed nocą chłopi z okolicznych wsi zasypali doły pod nadzorem niemieckich bandytów. Należy tu zauważyć, że Niemcy zadbali o to, aby nie było świadka ich zbrodni. Polscy policjanci pomocniczy z Zawad zostali natychmiast odesłani z powrotem do Tykocina, a chłopom powiedziano, że tu leżą martwi jeńcy wojenni. Po zasypaniu dołu mordercy wrócili do miasteczka. Ludność polska przygotowała im wielki bal i elita miasteczkowa bawiła się z bandytami całą noc”.
To taka sama ludność, co to używając pałek i sztachet prowadziła żydowskich sąsiadów do stodoły w Jedwabnem, Zawadzie i wielu innych podlaskich miejscowościach, o których współczesne władze wstydzą się wypowiadać, bo w końcu często są potomkami Polaków- morderców. Jedwabne stało się symbolem martyrologii Żydów. Martyrologii jakiej doznali ich współmieszkańcy od setek lat w wielu miejscowościach szczególnie Polski wschodniej. Przypuszczam że podobny bal wyprawili mieszkańcy Jedwabnego w dniu 10 lipca 1941 roku swoim sąsiadom, którzy umywszy ręce zasiedli do stołów by cieszyć się, że miasteczko wzbogaciło się o majątek pożydowski.
Zastanawiam się ileż młodych mieszkańców tych miejscowości doznało szoku po chociażby szczątkowych opowiadaniach ich ojców, matek, dziadków i pradziadków,. Szczątkowych, bo wielu z nich aż do śmierci nie miało poczucia winy, a wręcz poczucie sprawiedliwości dokonanej po ukrzyżowaniu Chrystusa. Dziennikarze z całego świata próbowali wydobyć jakiekolwiek słowo od świadków, a często i morderców na temat wydarzeń okupacyjnych. Morda w kubeł i całkowite milczenie. Tak im przykazał m.in. miejscowy proboszcz, który poszedł zapewne do piekieł kilka lat temu. Podczas odsłonięcia pomnika na miejscu płonącej stodoły z udziałem prezydenta RP, na uroczystości nie pokazał się ani jeden mieszkaniec Jedwabnego, z wyjątkiem młodego burmistrza,. Ten natychmiast musiał emigrować z Jedwabnego ponieważ bał się śmiertelnej zemsty. Wszyscy mieszkańcy Jedwabnego w czasie uroczystości zgromadzili się w kościele, bo to byli "prawdziwi katolicy". Czas upływa, umierają mordercy, umierają też świadkowie, ale w Jedwabnem mieszka młode, nowe pokolenie, któremu jest przepotężny wstyd za swoich przodków. Podobno żadna studentka i żaden student pobierający nauki w Warszawie i innych miastach nie przyznaje się na uczelniach, że pochodzi z Jedwabnego, ponieważ są postrzegani przez koleżeństwo jako potomkowie oprawców i grabieżców mienia pożydowskiego. Powiadają, że są z innych miejscowości. Ja im po trosze współczuje i ich nawet rozumiem, aczkolwiek do dzisiaj nie mogę zrozumieć wyrażanej nienawiści do Rosji, oraz antysemityzmu, którego dowody znajdujemy na murach miast i osiedli na Podlasiu oraz zachowaniach kiboli. Może dlatego, że część uratowanych Żydów w zamiarze odwetu na zbrodniarzach polskich wstąpiła do Armii Czerwonej oraz NKWD i UB. No a gdzież mogli się poczuć w miarę bezpiecznie, przecież nie pod skrzydłami uciekających hitlerowców czy też w polskich oddziałach tzw. żołnierzy wyklętych.

Foto od góry:
1. Skromny pomnik w Jedwabnem.
2. Miejsce pamięci mordu w lesie pod Tykocinem

Komentarze

  1. Wiele za uszami ma kościół.Za rządów ks. Wyszyńskiego w Polsce szerzył się antysemityzm. W kościołach uczono bowiem, że naród żydowski jest winien śmierci Chrystusa i dlatego należy go prześladować. Nauka ta rodzi dziś antysemickie wybryki takie, jak np. obrzucenie wyzwiskami młodzieży żydowskiej wchodzącej dnia 3 maja br. do obozu w Majdanku oraz napisy na budynkach i budowlach, nawołujące Żydów do opuszczenia naszego kraju. Ks. kardynał Wyszyński nie zdobył się jak nasz papież na przeproszenie Żydów za zadane im cierpienia przez katolików. Ja

    OdpowiedzUsuń
  2. Podobne mordy w Polsce przypominają zniszczenie Jerozolimy przez wyprawy krzyzowe na polecenie papieży. Właśnie w Polsce, bo trzeba przede wszystkim uwzglednić kilka obozów zagłady do których tez przyczynili się Polacy wysylając tam swoich sąsiadów Żydów. Jak można było patrzec na zabijanie starców i dzieci. Czy taki Polak miał troche serca?. Nie. Trzeba o tym mówic mimo upływu tych 70 lat. Pozdrawiam Pana. Lodzia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Najlepiej zamilczmy i pomyślmy nad tą tragedią z naszym udziałem. Polak

    OdpowiedzUsuń
  4. Warto by jeszcze wspomnieć o Radziłowie na Podlasiu. Tu postąpiono z Zydami podobnie jak w Wąsoszu i Jedwabnem. Setki żydowskich starców i dzieci ponoć po masakrze leżało przy drogach. To było przerażające, bo w tym morderstwie uczestniczyli właśnie Polacy. Była ich większość, bo Niemcy tylko osłaniali. Daj im Boże wieczny spoczynek.Bieda.

    OdpowiedzUsuń
  5. Natura wyposazyla nas w bardzo wiele mechanizmow. Kazde dziecko wie, co oznacza bol. Wie, bo go doswiadcza dotykajac sie goracego pieca lub ostrego noza. Kazdy bol i cierpienie nie przychodzi na darmo - wrecz przeciwnie. Istnieja po to, zeby z nich wyciagac nauki i wnioski.
    Tak sie powinno miec rowniez z bolesnymi akapitami historii. Zapamietac na zawsze i nie dopuscic do powtorki.
    Mlode pokolenie, polskie czy inne, ktore ze zbrodniami nie mialo nic do czynienia, nie powinno sie wstydzic. Przeciez to nie oni sa odpowiedzialni za te czyny. Kultywacja pamieci o ofiarach jest o wiele wiecej warta, niz wstyd. I pamietajmy, ze nie narody sa winne, lecz paru idiotow z ich szeregow, ktorzy w ramach ideologii takiej lub innej, w ramach manipulacji dopuscili do czynow, ktore nie powinny oczekiwac przedawnienia.

    J.

    OdpowiedzUsuń
  6. Święta racja.Racja może mniej święta ale napewno racjonalna.Bukalna

    OdpowiedzUsuń
  7. Polaków najbardziej boli ze ci uratowani zydzi wstapili do ruskiej armii oraz naszego UB. A gdyby tak wstapili do polskich klasztorów było by bardzo w porządku, tyle że Wyszyński by ich nie przyjał, a może i kazał by ich powystrzelać.Taka jest prawda. Belzebub

    OdpowiedzUsuń
  8. Wyczytałem ze, w Jedwabnem 10 lipca 1941 roku, na rozkaz Niemców grupa Polaków, mieszkańców miasteczka i okolic, zebrała na rynku 1600 miejscowych Żydów, przez wiele godzin znęcała się nad nimi, po czym zagnała do stodoły i spaliła. Według relacji Szymona Wasersztajna, Polacy sami mieli prosić niemieckich żandarmów, by ci pozwolili im rozprawić się z Żydami.No właśnie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Kto sprawi, aby dzisiejsza młodziez blokowa, młodziez lgnąca do zła i zgnilizny, ta bez wykształcenia z ogolonymi łbami, ta bez pracy za to z butelką w łapach zapoznała się z dramatem holokaustu, nieopisaną tragedią polskich Żydów, temu należny oddać szacunek, ale tacy się nie znajdą, dlatego ten rak antysemityzmu nadal będzie zabijał nasze społeczeństwo, do czasu aż jakiś polityk typu Mikke albo Zawisza wykorzysta ich do budowy państwa faszystowskiego.Tak myślę i dochodzę do wniosku że mam chyba rację.Bazylia.

    OdpowiedzUsuń
  10. Prawda jest chyba taka, że jakąś domieszkę "żydowskiej krwi" mają miliony z nas. Łącznie z wielką polską arystokracją. Z Żydówkami żenili się bowiem Radziwiłłowie, Potoccy i Lubomirscy. Ja Polak-Żyd

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie tylko arystokracja wchodzila w koligacje z zydami. Często zwykli obywatele, a szczególnie politycy się wzajemnie żenili. Przeciez dzisiejsi dziennikarze gazety wybiórczej albo tez wielu polityków Po tez są pożenieni z zydami albo zydówkami. Ich dzieci to już zydopolacy. Ale to wszystko nic nie usprawiedliwia mordów Polaków na Żydach. Kama.

    OdpowiedzUsuń
  12. O płonacej stodole spiewał śp. Czesław Niemen. Mam nadzieje, ze Jedwabne i większość Podlasia nie było dla niego inspiracja twórcza, bo sam Niemen to raczej Ukrainiec czy tez Białorusin polski. Pozdrawiam Pana Axel/rose

    OdpowiedzUsuń
  13. Poruszyliśmy taki sam temat...
    Tego nie wolno zapomnieć, są to fakty niewygodne dla nas, ale musimy skonfrontować się z nimi oraz przekazać innemu pokoleniu, by dla nich było to nauczką, a w czasach kiboli jest to naprawdę potrzebne. Pozdrawiam http://kathi222.blog.onet.pl/2014/05/31/nie-zawsze-bylo-dobrze/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

JONO PODKIVANO

TUMIWISIZM

ŻYCIE mnie MNIE