GAUDEAMUS IDIOTES
"Co uczyniliśmy złego, że znów musimy womitować (czyt. wymiotować) zwątlonymi gardłami breję nikomu niepotrzebnych słów, spływających jak flegma z naszych odrętwiałych i zarobaczonych mózgów? Za jakie grzechy do naszych pensji dopisano te godziny udręki, gdy patrząc w młode znudzone oczy, widzimy swe zmarnowane żywoty i wydrenowane umysły?" - a całość zatytułował : GAUDEAMUS IDIOTES.
Na pewno wiedział co
mówi. bo:
Mamy w Polsce dzisiaj
najwięcej bodajże w Europie absolwentów wyższych uczelni
chwalących się kartonikiem z tytułem magistra, No i co z tego?.
Zblazowanych i bezrobotnych mamy podobnie dużo. Większość tych
absolwentów ukończyła z łatwością „studia” na uczelniach
prywatnych, gdzie za semestr dumni z dziecka rodzice bulili po
kilkanaście tysięcy złotych odejmując sobie często od
przysłowiowych ust. Przecież, nie oszukujmy się, każdej z tych
uczelni zależało wyłącznie na wpłacanych przez studenta
pieniądzach, a nie na wtłaczaniu mu do głowy wiedzy (zresztą
bardzo okrojonej merytorycznie). Każdej z tych ponad 2000 uczelni
zależało na tym by, student pozostawał na liście studiujących
dopóty, dopóki płaci i nie koniecznie wymaga. Uczelnie te
wypuściły przez blisko dwadzieścia lat kaleki umysłowe, a w
każdym razie bardzo ułomnych ludzi magistropodobnych. W
konsekwencji naprodukowano tysiące nieprzydatnych gospodarce
absolwentów, a ściślej młodych bezrobotnych. Bezrobotnych tu w
kraju, bo akurat za granicą operatorów zmywaków restauracyjnych.
Pamiętam, już pod koniec lat dziewięćdziesiątych ubiegłego
wieku, na każde ogłoszenie o poszukiwaniu pracownika z wyższym
wykształceniem w moim zakładzie pracy, podania wraz z dyplomem i
CV składało co najmniej kilkanaście osób w ciągu dwóch dni.
Zaiste było w czym przebierać. Pamiętam też, że wszystkich
absolwentów prywatnych uczelni odrzucano z marszu, nawet nie
przyglądając się załączonym pięknie wyretuszowanym
fotografiom. Szansę zatrudnienia miał wyłącznie ktoś, kto
ukończył państwową, renomowaną uczelnię, do tego o charakterze
technicznym. Pamiętam z jakim to rozczarowaniem odchodzili z działu
kadr. Już w owej chwili wiedzieli że kilkuletnie studia na tej czy
innej uczelni noszącej dumną nazwę „Wyższa Szkoła itd. ,
filia w Wypierdkowie”, zmarnowała im kilka młodych lat, nie
licząc tej masy ciężko zarobionych pieniędzy. Wiemy bowiem, że
wszystkie polskie prywatne uczelnie nie są notowane na przeróżnych
światowych rankingach. Nawet polskie , wydawałoby się powszechnie
szanowane uczelnie państwowe, jak przykładowo: UJ, UW, UMK, WSH, o
długoletnich tradycjach swoje pozycje w tej klasyfikacji, znajdują
pod koniec światowych list. O czym to świadczy?. A o tym, że
nauka polska poszła w przysłowiowy las. Poza literaturą żaden
Polak nie zdobył nagrody Nobla. Nie wynaleźliśmy nigdy nic
ważnego dla światowej gospodarki, medycyny, lub ekonomii, a
jednostki takie jak profesorowie Kołodko lub Wolszczan pracują
poza granicami naszego kraju, ale oni szlify naukowe zdobyli w PRL.
Podłe notowania polskich uczelni nastąpiły po odzyskaniu
niepodległości, gdy polski rząd wyraził zgodę na otwarcie na
polskich uniwersytetach wydziałów teologicznych. Nikt poważnie
nie potraktuje szkoły, gdzie w jednej auli studenci poznają
tajniki biotechnologii, a za ścianą inni głowią się nad mitami
umocowanymi w kreacjonizmie i coraz szerzej powszechnym egzorcyzmie.
Ten gest rządu dla JPII, pozbawił nasz kraj powagi naukowej i
spowodował dalszą lawinę powstawania katolickich uczelni m.in.
Uniwersytet Stefana Wyszyńskiego, Akademia Papieska, Akademia
Teologiczna, KUL, oraz dziesiątki innych o statusie wyższego
szkolnictwa np. seminaria duchowne przy kuriach. Czy absolwenci
takich „uczelni” przydadzą się krajowi, jego gospodarce
narodowej?. Nie przydadzą, mimo, że wiele z nich jest dotowane
przez budżet państwa. Czy podnoszą renomę naszej nauki w
świecie?. Nie, raczej mocno obniżają prestiż polskiej nauki. Czy
jest szansa na zmianę tego, bez wątpienia kompromitującego
zjawiska.?. Nie, bo na głównych stanowiskach państwowych siedzą
sami absolwenci właśnie kościelnych uczelni, którzy z mocy
konkordatu i zapisanych uchwałą sejmową wartościach
chrześcijańskich mają pierwszeństwo. Polak już od najmłodszych
lat przedszkolnych, aż do matury jest karmiony wiedzą tajemną,
która nie jest oparta na żadnej nauce empirycznej. Nawet nasz
prezydent Komorowski, zanim zajął się polityką w naszym państwie
wyznaniowym, był wykładowcą w seminarium w Niepokalanowie, i co
ważne, jako wykładowca akademicki nie musiał znać ortografii.,
co mu pozostało do dziś. Co drugi minister, a nawet poseł szczyci
się dyplomem z „krzyżykiem”. Dlatego ten nasz kraj wygląda
tak jak wygląda. Twarz Polski jako kraju jest coraz bardziej
smutna, rydzykopodobna, zatroskana o zbawienie wieczne, okadzona
dymem z kruchty, oraz skazana na ciągłą żałobną woalkę.
Skromnie powiem: Nie mnie oceniać akurat do końca zagadnienie
polskiej nauki, ale każdy kto ma mało skażony zapachem kadzidła
mózg i interesuje się cokolwiek „świeckimi świątyniami”
nauki wie, że jest źle, a nawet podle.
Ja mam kochanka po zawodowce.maz po studiach.kochanek cudowny w lozku.jednak na codzien wybieram meza.kochanek nie potrafi dobrze sie wyslowic taki troche nie obyty.odskocznia od dnia codziennego.Bola.
OdpowiedzUsuńNie o to chodzi,ze ci z zawodowki sa gorsi - bo dla kazdego co innego jest wazne, oni tez moga sie nudzic smiertelnie w towarzystwie wyksztalciuchow, istotne jest to,zeby ludzie do siebie pasowali, byli podobni, wtedy ze soba wytrzymaja dlugo. Wciąż Mężatka
OdpowiedzUsuńNie wyobrażam sobie związku nawet z facetem tylko po zawodówce , o czym będziesz gadać z facetem którego wszelaka literatura parzy w rączki ? który z budowy pójdzie na piwo z równymi sobie kolegami, którego nie weźmiesz na spotkanie w gronie osób na poziomie bo się po prostu będziesz wstydzić za niego?.Wiska.
OdpowiedzUsuńoj baby, baby.amadeo.
OdpowiedzUsuńW Polsce tytuł profesora zależy od ilości siwych włosów. W innych krajach profesorem może zostać człowiek który ma 30 lat i nie boi się swojej wiedzy przekazać innym.
OdpowiedzUsuńPost poświęcony jest poziomowi polskiej nauki, a wy kobiety o swoich mężach z zawodówkami. Widac, ze u pań tez nie za bardzo z zrozumieniem tekstu. Wszystkiego najlepszego w pozyciu małżenskim. Niech pokój u was zapanuje na zawsze kochane Polki.Axel/rose.
OdpowiedzUsuńZ chwila wprowadzenia religii do szkol polskie szkolnictwo padlo na bardzo dlugie lata. Mlodziez zarazana jest ciemnologia i koltunstwem.To efekt klerykalnych rzadow. Cala ta zlityj sie ... minister od szkolnictwa to najwieksza porazka.Diablik.
OdpowiedzUsuńNie nalezy mylic polskiej nauki z polska edukacja. Nauka jeszcze jako tako sie trzyma i prezentuje. Za to z edukacja coraz gorzej.Ktos juz tutaj wspomniaj o nauce religgi, ja moze jeszcze dodam, ze w ramach kolejnych juz reform pogoniono przeciez pracownie ze szkol, z przyczyn demonicznych badz a kysz! I jak tu adepci polskiej swietlanej naukowej przyszlosci maja sobie wyobrazic np. zasade naczyn polaczonych, sily odsrodkowej czy grawitacyjnej? Troche trudno. I moze dlatego tak popularne teorie o bombach prozniowych, gdyz ich zrodlo odnajdziemy w galopujacych prozniach mozgowych.
OdpowiedzUsuńJest niezaprzeczalnym faktem, iz wprowadzenie sprywatyzowania uczelni przyczynil sie w znacznym stopniu do obnizenia jakosci ksztalcenia. Ale wezmy tez pod lupe samych absolwentow. Ja mam czasami takie wrazenie, iz mlodzi ludzie idac na studia w wiekszosci nie maja pomyslow na samych siebie. Ida na studia, ot, zeby postudiowac. Moim zdaniem dyplom nawet najbardziej renomowanej uczelni to naprawde jeszcze nie wszystko i nie otwiera automatycznie drzwi na rynku pracy.
J.
Nie mam pojęcia, jak jest z uczelniami w panstwach o utrwalonej demokracji (USA,Anglia, Francja), ale napewno słynne amerykanskie uniwersytety, brytyjskie, czy francuska Sorbona nie są w prywatnych rękach, chociazby multimilionerów. To nie klub piłkarski.Druga rzecz, że tak jak Pani J. powiada dzisiaj młodzi ze świadectwem maturalnym, bez egzaminów wstępnych z największą ochotą zahaczaja się na uczelniach o charakterze humanistycznym, ot tak, aby sobie postudiowac i złapać oddech wielkomiejski.Ot, młodość też ma swoje prawa. Dlatego tak małe zainteresowanie "bombami próżniowymi" i w ogóle wydziałami matematycznymi. Przyczyna owej izolacji od politechnik tkwi ponadto w tym, że w szkołach średnich matematykę do niedawna traktowano jako coś obcego, coś co trzeba aby zaliczyć jako tako. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNie jest tak żle, mówi moja córka.Studiuje i jeszcze ma czas na tańce na rurze. Sama zarabia!!!!
OdpowiedzUsuńSama corcia zarabia? No to sie chwali. Byle tylko nie kradla, papierochow nie cmila i do kosciola co niedziele chodzila.
OdpowiedzUsuńnasz kraj to ciemnogród, ludzi z doktoratami w naukach ścisłych i technicznych nie mają tu żadnych szans na pracę, na prowadzenie badań naukowych, robią nawet łaskę by zatrudnić do instytutów za 1500z ł netto- to chore co się wyrabia!!!Viki
OdpowiedzUsuńDziwne tylko, że wciąż potrzebują fachowców z Polski, skoro mają najlepsze uczelnie...
OdpowiedzUsuńA ja sie nie dziwię, bo w USA polskie góralstwo to najwieksze głupole i nie są zdolne do jakiejkolwiek nauki.Kaszub, przyjezdny z Chicago.
OdpowiedzUsuń