JAK "ZŁOTY PODZIAŁ ODCINKA"
Mówi się
powszechnie, że człowiek swój ziemski pobyt dzieli wedle pór
roku. Niestety najczęściej przywoływana jest jesień, jako ta
ostatnia prosta do przejścia w nicość. Ta pora jednak ze względu
na absolutną ludzką dojrzałość, a nawet już przekwitanie
pozwala na retrospekcje zwykle dawnych zdarzeń, ale też na bardziej
skrupulatną analizę otoczenia w jakim się egzystuje. Wtedy właśnie
bardziej wyraziście widzi się otaczające nas piękno i uroki, ale
również smutki, nawet te ocierające się o symbolikę funeralną.
Przypuszczam, że niczym w tym względzie nie różnię się od
innych dość wiekowych homo sapiens. Każda pora roku ma swoje
specyficzne wartości w sensie odbioru emocjonalnego. Co prawda
ostatnia pora roku odnosi się do wieku starczego, to jakże jest
milo nawiązać do wiosny. Piękna co prawda możemy się doszukiwać
w malarstwie, architekturze, rzeźbie, ale jednak najbardziej w
naturze. Wiosna, to pora roku, kiedy zmęczony organizm szarością i
przykrą temperaturą zimy, z utęsknieniem spogląda na zawiązki
maleńkich liści, jakby drzewo starało się jeszcze z troską
powstrzymywać je przed zbyt nagłym rozwinięciem się ze strachu
przed ewentualnymi przymrozkami, by w ciągu kolejnych dwu dni
zezwolić na pełny rozkwit owych pąków. Można to porównać z
uwolnieniem motyla z kokonu. I wtedy właśnie ten jesienny człowiek
ogarniając wzrokiem przepiękny pierwszy świeżutki dywan traw z
przebijającym się mleczem otrzymuje pierwszą dawkę szczęśliwości.
Zechce się na pewno zatrzymać na najbliższej ławeczce, by
posłuchać ptasich treli, tej niezwyklej muzyki nawołującej
bractwo do zakładania gniazd. Cudownie jest i tego nie sposób
opisać żadnymi najbardziej chociażby literackimi słowy, tym
bardziej, gdy owo ziemskie piękno chłonie się pospołu z kimś
najbliższym i ukochanym. Trudno porównywać budzące się do życia
otoczenie z czymkolwiek. To jakby złoty podział odcinka, co mnie
równie zawsze urzekało. Próbuję nieraz odnaleźć podobne uroki w
literackich opisach przyrody np. w bogactwie barw i domyślnych
zapachów pokazanych w ogródku Zosi w poemacie Mickiewicza. Podobnie
w sielskich opisach rodzącej się wiosny w Puszczy Białowieskiej,
mokradłach Biebrzańskich z milionami ptaków, czy też przepastnej
syberyjskiej tajdze, która urzeka nawet tych historycznie
skrzywdzonych ludzi harmonią barw i bogactwem egzotycznej flory i
fauny. Ta radosna pora roku budzi do życia wszelkie stworzenia, w
tym nas ludzi. Wiosna to początek wszystkiego co nas cieszy,
niezależnie od warunków życia i osobistego losu. Przechodzi ona
wraz z dojrzewaniem warzyw, zbóż i owoców w pełnię lata, które
to mimo, że umieszcza słoneczko na najwyższym punkcie nieba mocno
nas zachęca do nieróbstwa i wysyła wielu do wód, na własne
działki, albo coraz bardziej modnego leniuchowania przy grillu i
napojach, które to ze względu na procentowość spożywane w słońcu
nie bardzo służą zdrowiu. Rozpieszczeni urokami wiosny nawet nie
zauważamy piękna dojrzałych owoców. Osobiście wraz z rodzeństwem
dorastałem w dużym owocowym sadzie i do dzisiaj śnią mi się
zapachy i kolory jabłek, gruszek, śliwek, czereśni oraz krzewów
malin i porzeczek w barwach żółci i czerwieni. Nie bardzo
przepadałem podczas wakacji za pracą fizyczną w naszym dużym
sadzie, bo było jej co niemiara, ale radosny kolor malinówek, renet
i grafsztynek czarował mnie na tyle, że pokonywałem w sobie ową
niechęć do wysiłku. Największą boskość owoców dostrzegałem w
porannej rosie, gdy między drzewami spacerowały stada sarenek. W
tym miejscu dla higieny życia w mojej jesieni przytoczę nazwy kilku
odmian. Były to: kosztele, sabarosy, glogerówki, boikeny, renety,
grochówki, kronselki, oberlandzkie, starkingi, sztetyny i
najszybciej dojrzewające papierówki i malinówki. Wśród grusz
pachną mi do dzisiaj klapsy, bery, bojki, bonkrety, księżna Eliza.
Drzewa jabłoni i grusz były rozdzielane fachowo śliwami o obco
brzmiących dzisiaj nazwach: lowanka, książę Walii, ontario,
Waschington oraz soczysta renkloda. Najwięcej jednak było
popularnych węgierek.
I tak oto
te gorące i parne lato chyli się ku jesieni, do której ze
zmęczenia nawet po trosze zaczynamy tęsknić. Bo jesień to też
pora roku, którą możemy polubić wmawiając sobie, że przecież
do kolejnej wiosny nie tak znowu daleko. Co prawda drzewa tracą
liście, zmieniają barwy na czerwone i złote, noce są coraz
zimniejsze, a ptaki bez pożegnania uciekają z naszego kraju, to
jednak wystarczy pomyśleć, że w końcu wszystko się odrodzi za
kilka miesięcy, bowiem zarówno drzewostan jak i fauna muszą
odpocząć, by uszczęśliwić nas swym pięknem za kilka miesięcy.
W końcu mówi się wśród ludzi, że jesień życia to
najpiękniejszy okres. Po prawdzie zależy dla kogo. Ja akurat w
swojej jesieni co chwila odnajduje symptomy wiosny. Cieszy mnie ona,
tym bardziej, że zaraz po niej mamy lato „ubogacone” turniejem
Euro2012 i londyńską olimpiadą. Do tej pory zapewne Macierewicz
znajdzie odłamki bomb, które Putin podłożył pod tyłek
Kaczyńskiego. Takie odłamki mogą zalegać w samym prezydenckim
tyłku, dlatego nie jestem pewien, czy nie trzeba będzie rozbić
wawelski sarkofag i dokonać lustracji. Do tej pory zapewne też
wydobędziemy z ukraińskiego pierdla Julię T., a Rydzyk dostanie
cyfrową TV , bowiem na Jasną Górę w tych intencjach pomaszeruje
wojsko, parlamentarzyści, kolejarze, grabarze, leśnicy i cały ten
boży polski lud. Wszyscy wespół zespół poproszą Najświętszą
Panienkę o wstawiennictwo u św. Leonida Fiodorowa, którego nasz
papież wysłał do nieba, by wpłynął na sumienie Janukowicza. By
ten z kolei pozwolił pani Julii dostać się do okienka banku za
granicą, gdzie ulokowała swoje miliardy. Nie po to odejmowała
sobie od ust całe życie by nie korzystać na pięknej jesieni życia
z tych „oszczędności”.
Red Jonaprince- nowoczesna odmiana ślicznych jabłuszek, które zasugerował mi anonimowy gość.
No proszę, zaglądam a tu bardzo miły tekst, jakbym byl w domu bo mamy tez ogród. Wiele jabłuszek takich juz nie ma a byly doskonale.Nie wymienił pan antonówek a to popularne jabłka. pozdrawiam.Maly polak.
OdpowiedzUsuńBrednie to,ze Kaczynski szkodzil interesom Kremla. Kaczynski chcial Polski silnej, niezaleznej i sznowanej a nie rzadzonej przez nieudolny rzad PO.Ja.Anonim.
OdpowiedzUsuńJonaprindze- Jedna z najnowszych odmian uprawianych w Polsce. Zdobywa coraz większą popularność nie tylko z uwagi na pyszny, harmonijny smak, ale także wyjątkowo atrakcyjny wygląd: intensywny, ciemnoczerwony rumieniec pokrywający niemal cały owoc. Jabłka Red Jonaprince są bardzo jędrne i soczyste. Spróbuj przy okazji pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWspaniały opis wiosny. Też tak ją odczuwam, chociaz jestem samotny jak pies. We dwójkę napewno jest rozkoszniej.Pozdrawiam pana autora po wiosennemu.Ryszard z Nakowic (nieanonimowy).
OdpowiedzUsuńTymoszenko bronią tacy sami złodzieje jak ona , albo durnie ,którzy nie wiedzą o co chodzi.AbbA.
OdpowiedzUsuńZauważyłem jedną prawidłowość (lub może nie..) iż fragment dot.bogactwa owocowego najbardziej zapadł Państwu w podświadomości po przeczytaniu posta.Dzięki przy okazji za "przedstawienie" mi nowej odmiany jabłuszek. Przyznam, nie znałem, a wygladają rzeczywiście apetycznie.Zapomniałem też o antonówkach, tak często używanych do szarlotek i naleśników ze względu na kwaśną soczystość, ale zapewniam, że jako meritum całości chciałem pokazać piękno przyrody jako takiej, która w zestawieniu z codzienną egzystencją ludzką może ( a nawet musi) niwelować troski i strach przed upływającym czasem, bowiem jak to ktoś filozoficznie powiedział: każda godzina rani a ostatnia zabija.Nie wiem czy to mi się udało, zachodzę w głowę, że chyba nie do końca. AbbA twierdzi, że Julii Tymoszenko bronią tylko podobni do niej samej, a wiec złodzieje.Coś w tym jest na pewno, dlatego w tym kontekście apel Prezydenta Komorowskiego do prezydenta Ukrainy, by zmienił prawo pozwalające na darowanie jej kary jest symptomatyczny i pokazuje jak to jest w Polsce. Pan "Ja" ma swoje zdanie, nieco odmienne od mojego w przedstawionym temacie, ale niech mu tam.Wszystkim mówię: Miłego każdego dnia i łączę pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńW niedzielny, sloneczny dzionek taki mily tekst.
OdpowiedzUsuńTak, tak - nie tylko patrzec ale i widziec, a od razu czlowiek czuje sie lepiej. Dzieki Pana wpisowi nagle zaczela mi pracowac wyobraznia, wprowadzajac w nieco odlegle, szczesliwe czasy, co nie znaczy, ze i te terazniejsze nie sa szczesliwe. Owszem, ale inaczej.
Przypomniala mi sie szkolna lektura "Nad Niemnem". Wszyscy wkolo narzekali, jakzesz nudne opisy przyrody, a ja z uporem maniaka ciagle do nich wracalam, gdyz byly i oczywiscie sa, jednym z majstersztykow opisow literackich. Po prostu sie chcialo automatycznie biec wsrod tych pol i lak. Czytajac, nawet czulo sie zapach tych roznorakich badziewii.
Apropos zapachow. Nie wiem, czy tez Pan tak ma, ale im starsza sie robie, tym bardziej udaje mi sie asocjowac zapachy. Kiedys tak rozumiane same przez sie, teraz nagle zaczynaja miec niesamowite znaczenie obrazowe. Jak w przypadku wymienionych przez Pana owockach. Normalnie dostalam slinotoku jak ten pies Pawlowa, czytajac slowa "klaps" badz "sztetyna". No przeciez normalnie zaczal leciec film, jak w starym kinie Pana Janickiego. A wie Pan, ze ta nazwa zupelnie wyleciala mi z glowy? Smak ciagle obecny, a nazwy nie moglam sobei przypomniec. Sztetyna , no oczywiscie. W domu, w piwnicy lezakowaly zawsze dwie odmiany: owa sztetyna i szlachcianka; to pierwsze jabluszko w srodku biale i kwaskowate, to drugie - kremowe, soczyste i slodko-winne. Mialam niesmowite szczescie, bedac na urlopie w Miedzyzdrojach, przyuwazyc na straganie w Wolinie wlasnie moja ukochana szlachcianke. Pani miala tylko z 6 kg. Wykupilam co do grama i nic nie przywiozlam do domu.
Pozdrawiam wiosenno-letnio, z Vivaldim w tle.
J.
Poruszył pan niezmiernie uroczy temat, pięknie podany przed oczy czytelnika. Bardzo on sie sprzęga z ludzkim charakterem. Podobnie wyraża sie pani J. bo świat przyrody jest niezwykle dla nas ważny. Przy jego obecności możemy wypocząć, bądź zrelaksować się. Jest to również istotne źródło, z którego młodzi artyści czerpią swoje wzorce dla przyszłych dzieł, dlatego bez wątpienia mogę stwierdzić, iż świat przyrody pozbawiony piękna ogrodu byłby uboższy. Jadżka ogrodniczka.
OdpowiedzUsuńPoruszył pan niezmiernie uroczy temat, pięknie podany przed oczy czytelnika. Bardzo on sie sprzęga z ludzkim charakterem. Podobnie wyraża sie pani J. bo świat przyrody jest niezwykle dla nas ważny. Przy jego obecności możemy wypocząć, bądź zrelaksować się. Jest to również istotne źródło, z którego młodzi artyści czerpią swoje wzorce dla przyszłych dzieł, dlatego bez wątpienia mogę stwierdzić, iż świat przyrody pozbawiony piękna ogrodu byłby uboższy. Jadżka ogrodniczka.
OdpowiedzUsuńDo przeczytania tago artykułu zachęciły mnie obrazki apetycznych owoców u progu lata na które jako już nie młoda osoba czekam, tym bardziej, że za moim domkiem rosną jeszcze stare odmiany śliwek i gruszek, które tak smakują moim wnuczkom. Ale ważne jest to co pan autor napisał o starości, która wielu z nas dogania w tempie galopu konia.Rzeczywiście piękno przyrody osładza naszą starość i pobudza do bardziej energicznego przepływu krwi w tych już zastarzałych żyłach.Opisy uroku rabatek z kwiatami, krzewów kolorowych i owoców można się doszukać bodajże w każdej powieści i takie fragmenty na mnie robią miłe wrażenie. Przywołany obrazek z Pana Tadeusza jest dobrym przykładem. Mnie polityka za bardzo nie interesuję. Jestem tolerancyjna dla wszystkich znajomych, sąsiadów i otoczenia które składa się z ludzi innych religii i niewierzących. Zwykle oni też wyznają taką zasadę współistnienia, ale to co głosi pan Maciarewicz o bombach na pokładzie samolotu to poprostu obraża każdy, nawet niewykształcony rozum. Księża u nas mają się za wykształconych, ciekawe, że nie zamkną mu ust, przeciez współpracuja z PIS. W ten sposób kościół się też bardzo ośmiesza. Mam wykształcenie średnie z lat 50 tych, chociaż wiek uszczupla mi wzrok, to jednak lubię poczytać coś z internetu, a nawet napisać. Pozdrawiam wszystkich, którzy się wpisali pod tym artykułem. Pana autora szczególnie. AA- Mieszkanka okolic pięknego Zamościa.
OdpowiedzUsuńPaskudna sprawa. Julcia" zawsze dziewica" Tymoszenko zaczyna występować w duecie z Pawłow Łazarenko, który dostał 9 lat pierdla w USA. Czy teraz WIELCY POLITYCY UNII EUROPEJSKIEJ zbojkotują USA za skazanie jej kumpla od przekrętów? Raczej wątpię. "Za wysokie progi na chamskie nogi".Misza z Sokółki.
OdpowiedzUsuńCieszę sie niezmiernie, że załączone obrazki do ostatniego posta przyciągają oczy Czytelników.Cieszę się też,że osoby już w wieku zbliżonym do mojego są pocieszone tematem ulokowanym wśród kwiatów, owoców, ptactwa, słowem tego wszystkiego co najbardziej raduje duszę.Trzy Panie (AA z Zamościa,Jadżka ogrodniczka, oraz J.)napisały, że oto taki tekst, który wpadł mi do głowy po przebudzeniu z nocnego snu, sposobał się na tyle,że nadawał się do czytania przy akompaniamencie muzyki Vivaldiego-J..Bardzo się cieszę ze słów pani AA, która podobne piękno przyrody odnajduje w powieściach i filmach, ależ gdzież mi tam do nich!. Oczywiście bez wątpliwosci tego typu scen dużo odnajdujemy np.w "Nad Niemnem" i wielu innych sztukach pokazujących Polskę przedwojenną. Scenach mających na celu wzbudzenie tęsknoty do Ziem Wschodnich a niestety już utraconych. Zastanawiam się w jaki sposób udało sie Pani J.(mojej stałej Czytelniczce)zjeść sześć kilogramów "sztetyn", ale wiadomo, młody organizm zapewne potrzebuje dużo witamin.PS. "Szlachcianek", poza kilkoma zamieszkałymi we dworach i pałacach niestety nie znałem. Pozdrawiam wszystkie Panie i Panów. Torunczyk.
OdpowiedzUsuńNie roumiem takiego zainteresowania stanem zdrowia Tymoszenko. Lewatywy co dwie godziny zdziałają cuda na jej każdą przypadłość. Sceptyk anonimowy.
OdpowiedzUsuńAd. autor 21 maja 2012 17:52
OdpowiedzUsuńEwa--->raj--->jablko... Toz to biblijnie i genetycznie zakodowane, wiec ilez to zachodu 6 kg w dwa tygodnie urlopu spalaszowac?? Pestka Panie Torunczyku. :D
Szlachcianki nazywaja sie dzisiaj "zlota szlachecka" Com sie naszukala!
J.
Jednak Bóg jest i modlitwy działają. Modliłam się by ten siejący nienawiść człowiek nie dostał miejsca na platformie cyfrowej i Dobry Bóg wysłuchał moich próśb.Zofia.
OdpowiedzUsuń