To po prostu „dzień dobry” w języku naszych bratanków znad Dunaju. Oczywiście co ciekawe, taki grzecznościowy zwrot dotyczy tylko towarzystwa mężczyzn. W stosunku do kobiet powitanie jest bardziej serdeczne, brzmi jak pocałunek. Nie potrafię przytoczyć, darujcie. Tak witałem się z bratankami w czasie kilku pobytów nad Dunajem, w Budzie, w Peszcie czy też innych małych miejscowościach np. w Tapolcy. Stolica Węgier składa się z dwu części miasta rozdzielonych rzeką która płynie przez kilka stolic Europy bałkańskiej. Budapeszt to piękne miasto, które w swej historii ma okresy słoneczne, jak chociażby wiekowe braterstwo z Wiedniem w okresie panowania cesarstwa austro-węgierskiego, ale też dni tragiczne roku 1956, kiedy to milion obywateli węgierskich poprzez otwartą granicę austriacką znalazło swoje nowe życie na całym świecie, w tym cała reprezentacja piłkarska, trzykrotni mistrzowie olimpijscy, oraz bardzo liczący się zawodnicy w mistrzostwach świata. Węgry, (Hungary), niewiel...
Lewicę mamy.Gdzies tam jakby ukrytą.Może kręci lody z klerem, bo u niej jest to w zwyczaju. Głoszą ludowi rozdział panstwa od koscioła, a potem sie z tego spowiadają i dziela oplatkiem w uscisku z prymasem.Palikocie widzisz to?.Robert z Milanówka.
OdpowiedzUsuńKurde balans mówi pan Miller i już widzi swój koniec.Bo to niestety tylko balans.Dobry rysuneczek.**88.
OdpowiedzUsuńPrawica, lewica....Tych z prawdziwego zdarzenia naprawde nie ma.
OdpowiedzUsuńJuz od dluzszego czasu bardziej mozna natrafic na okreslenie "lewactwo" anizeli na lewice. A czymze sie to je, to lewactwo?
Najbardziej poruszajaca definicja, to ta, iz lewactwem mozna a wlasciwie nalezy, nazywac wszystkich, ktorzy w nieograniczonych potyczkach o wladze stasuja cala game idei, swiatopogladow, moralnych postaw etc., ktore w swoim aprioryzmie maja tylko i wylacznie zdecydowana negacje panujacego porzadku. Jak by nie patrzec, dotyczy to dzisiaj zarowno lewicy, jak i prawicy.
Doskonalym przykladem jest przedstawienie przez Sojusz projektu ( oczywiscie w przeciwienstwie do rzadowego) dotyczacego wieku emerytalnego. Zaklada on przejscie na emeryture po przepracowaniu 35 lat u pan, u panow po latach 40. Niby doskonaly pomysl, ale czy do zrealizowania? W czasach, kiedy mlodzi ludzie ucza sie gdzies srednio do ukonczenia 25 roku zycia a czas pracy juz ze wzgledow czysto ekonomicznych tendencyjnie sie wydluza? Palnal pan Leszek, albo zostal puszczony w maliny, bo zwykly rachunek, nawet dla ucznia szkoly podstawowej pokaze, iz wyjdzie mu na to samo, co teraz. Eureka. No, ale sie mysli i pracuje, stawiajac sie okoniem obecnemu rzadowi, co po prawdzie stawianiem sie nie jest, tylko bezsensownym dzialaniem.
Brak jakiejkolwiek komunikacji wewnatrzpartyjnej, wiec gdzie tu marzyc o takowych, czysto wewnatrzrzadowych?