RADOŚĆ Z WOLNOŚCI PANA M.



Borze szumiący, Misiek wyszedł z więzienia. Przesiedział w nim jedynie pół roku, dobre  i to. Miał okazję przemyśleć, czy warto było aż w tak w perfidny sposób robić karierę. Z prostego aptecznego popychacza wprost na stanowisko ministra. Przynajmniej ministrem  go zwano w kręgach żołnierskich. „czołem panie ministrze”, takimi słowy witano człowieka, który nawet nie powąchał prochu i nie wie do czego służy przysłowiowa onuca żołnierska.  Nie wiem jakim cudem Bartek Misiewicz trafił prosto z apteki w Łomiankach pod skrzydła Antoniego Macierewicza  i szczegółów nie chce się domyślać, bo być może należą do dyskretnych inaczej. Macierewicz, czołowy polski błazen polityczny, kłamca i oszust milionów, cierpiących mentalnie po katastrofie smoleńskiej, wykorzystał w tym temacie nie tylko przychylność Jarosława K. po śmierci tragicznej jego brata, Kościół, telewizję rządową, ale (i tu jest clou sprawy) wierny katolicki lud boży, który pana Antoniego uznał za proroka. Jestem świeżo po obejrzeniu serialu Rasputin , przeto z łatwością porównuję Macierewicza właśnie z wielebnym Grigorim, który  przewidywał  (często trafnie) przyszłość oraz wyzwalał zacnych dworów  z cierpień chorobowych. 

Podobnie Antoni M. głosił przeróżne bzdety na temat przyczyn katastrofy. Popierał go w tym sam Jarosław K., organizując zloty czarownic  zwane miesięcznicami. Niestety jak  my- myślący wiemy, zaś nie myślący się wreszcie przekonali, że Macierewicz na trupach budował sobie image, dzieląc się nim z niedoszłym aptekarzem, apetycznym chłopcem również na literę M. Gdy brakowało trupów wykopywał je na cmentarzach i podobnie jak w carskiej Rosji wiele Polek i Polaków uznawało go za nawiedzonego zbawiciela kraju.  Misiek od wczoraj wolny. Ucieszą się bywalcy dyskotek, gdzie Bartek przy bufetach rozdawał stanowiska w MON za duże pieniądze. 
Ucieszył się zapewne sam Macierewicz, jego ojciec „chrzestny”, zapewniający mu kolejne dobrze płatne stanowiska w gospodarce MON, jednocześnie przygarniając go do serca. Ucieszył się też ojciec Rydzyk, który uszczknął co prawda budżet Radia Maryja na kwotę 100 tysięcy złotych wpłacając kaucję na rzecz wolności umiłowanego, za to zapobiegł dalszej jego absencji  w auli studentów  jego osobistej uczelni, gdzie Bartłomiej pobiera nauki i wyrasta na profesora „zwyczajnego” prawa, jak sam powiada, A my się niezmiernie cieszymy, bo wyrasta nam nowy profesor, jak w rodzinie Walendziaka w serialu "Czterdziestolatek".

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

JONO PODKIVANO

TUMIWISIZM

ŻYCIE mnie MNIE