SZCZASTLIWOJE PUTIESZESTWOJE MAĆKU


Prawie czterdzieści lat. Tyle czasu minęło gdy jako względnie młody, zdrowy i ciekaw świata odbyłem podróż życia. Poprzez bezkresne obszary Rosji (wówczas Związku Radzieckiego), dzięki organizatorowi zwanemu ORBISEM przez okres jednego miesiąca, „fruwałem” samolotem TU-154 ( od 2010 roku ten typ samolotu zna każdy Polak i Antoni Macierewicz) trasą: Warszawa-Leningrad-Irkuck-Taszkient-Samarkanda- Soczi- Erewań- Tbilisi- Moskwa- Kijów- Warszawa. Pisałem o tym już kilka razy na moim blogu. Sygnalizuję jednak to ze względu na okoliczności. Mianowicie, mój Ojciec, bardzo zakochany w wyprawach geograficznych (niestety tylko palcem po mapie i globusie) najbardziej wieczorami studiował przestrzenie rosyjskie, rosyjską politykę, rosyjski wielonarodowy naród i takie tam inne, nie mieszając się zbytnio w politykę, mimo że serdecznie nienawidził stalinizmu i wszystkich następców kata narodów połowy Europy. Nienawidził też wszystkich następców krwawego Gruzina, a wyhamował się w swej nienawiści dopiero na Michaile Gorbaczowie. Niestety mimo, że pragnął własnym okiem spojrzeć na kraj Puszkina i Tołstoja, to nie stać go było na realizację wyprawy, tym bardziej, że za czasów Bieruta odsiadywał wyrok, nazwijmy to, że ze względów politycznych. Mijały lata, a stosunki pomiędzy narodami Polski i Rosji stawały się coraz bardziej paskudne. 

Szczególną winę ponosimy my Polacy, ponieważ w narodzie rosyjskim, w przeciwieństwie do niemieckiego, widzieliśmy wyłącznie okupanta, złodzieja, gwałciciela i brudnego chłopa w kufajce, mimo że ten kraj ściga się od lat z USA w podboju Kosmosu. Tak od lat działa propaganda. Tata zazdrościł mi bardzo gdy po powrocie z Rosji wieczorami opowiadałem Mu swoje wrażenia, szczególnie syberyjskie i kaukaskie. Niedługo minie lat czterdzieści od tejże mojej wyprawy. Długi czas, a jednak. Tato mój od ponad dwudziestu lat nie żyje. Gdyby jednak żył mógłby powiedzieć że doczekał się następnego członka rodziny powielającego jego zachwyt nad naszym wschodnim sąsiadem. To Maciek, prawnuk , który bardzo podziela owe zainteresowania. Maciek Zarębski, tegoroczny maturzysta, pilny uczeń, pasjonat języka rosyjskiego dlatego „paznakomił” kolegę z Moskwy i dzięki temu, jako zaproszony gość Federacji Rosyjskiej pojechał z rewizytą do Moskwy. Zapewne będzie miał wiele wrażeń, bo Moskwa, miasto 17 milionowe, mimo historycznych przemian może oczarować każdego mieszkańca ziemi. Zanim doszło do wylotu, Maciek otrzymywał od rosyjskiego przyjaciela książki, które czytał w oryginale. Pojechał na 5 dni. To trochę skromnie, bo tę metropolię nie sposób obskoczyć w tak krótkim czasie, ale co najważniejsze można zobaczyć i zapamiętać. Ja na Moskwę miałem przeznaczone 4 dni. Syn mojego bratanka na bieżąco nadsyła internetowo ciekawe zdjęcia, które wykonuje podczas tejże ekskursji wraz z kolegą przewodnikiem, rodowitym Moskwianinem. Ze zdjęć widzę, że pobyt w stolicy wielkiej Rosji bardzo go rajcuje. Tudzież smakuje mu kuchnia rosyjska, mnie też. Mogę Mu tylko pozazdrościć i jednocześnie być z Niego wraz z najbliższymi bardzo dumnym.

Komentarze

  1. Myslałam że to mój Maciek, ale okazuje sie że jakiś obcy chłopak. Ten tez by mi pasował. Ten z prawej czy lewej?.Zośka z Warszawy

    OdpowiedzUsuń
  2. Wracaj Macku do nas, kolegów i koleżanek, rodzinki, wychowawców, parafianek,poborców podatkowych, słowem do wszystkich co cie kochają. Sławek

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

JONO PODKIVANO

TUMIWISIZM

ŻYCIE mnie MNIE