PRZY STOLE WIGILIJNO- ŚWIĄTECZNYM



Z CYKLU BAJANIE OKOŁOŚWIĄTECZNE
Wigilia, i następnie dni świąteczne to czas spotkań rodzinnych przy jednym stole. Wyjątkiem są rodziny, w których np. dziesięcioro dzieci to norma zgodnie z katolickim zapotrzebowaniem, bo takie też są, szczególnie teraz, gdy każde dziecko to kapitał w nominale banknotu pięćsetzłotowego miesięcznie. Wtedy dostawiany jest stół dodatkowy dla owej rozbrykanej drobnicy. Spotkanie rodzinne przy świątecznym stole to nie zebranie partyjne ani korporacyjne. Dlatego na pewne tematy nie należy (przynajmniej umownie) rozmawiać, bowiem bywają zarzewiem konfliktów miedzy członkami rodzin, a w Polsce szczególnie, gdzie naród w kwestii wielu przekonań jest podzielony jak żaden inny w Europie. A więc o czym nie należy deliberować?. W każdym razie o polityce i religii. Jest to bardzo ciężka sprawa, ponieważ dzisiaj w naszym kraju wszystko kojarzy się z polityką jak żołnierzowi z d*pą panienki. (Wspomnę, że wojsko  z natury jest apolityczne, więc nawyk żołnierza jest usprawiedliwiony). Co prawda na dworze JKM królowej brytyjskiej nie wolno dodatkowo rozmawiać o chorobach i służbie, ale nie u nas. Temat chorób w rodzinach zdaje się być priorytetowy, szczególnie gdy ktoś w bliższej lub dalszej rodzinie spogląda w kierunku drzwi św. Piotra. Ale jednak polityka to ulubiony temat rozmów Polaków.
- No właśnie. U nas w Polsce spotkanie towarzyskie, imieniny, urodziny, a także święta są często powodem do debat politycznych. Jeszcze przez pierwszą godzinę, może dwie, każdy powstrzymuje się przed takim tematem, a potem, gdy atmosfera w wyniku używek się rozluźnia, od razu pojawia się ten drażliwy temat. To bardzo niestosowne. My, jako gospodarze, powinniśmy wcześniej uprzedzać na przykład rodziców, teściów, by nie podejmowali tematów politycznych, bo mogą doprowadzić do kłótni. A chwalić się sukcesami dzieci, wnuków?, jak najbardziej można o tym rozmawiać. Chyba że wiemy, że któryś z gości ma duże kłopoty wychowawcze z dziećmi i nie ma się czym chwalić, a nasze rozmowy mogą zrobić mu przykrość.
O czym jeszcze można rozmawiać, by było miło?

- Kulinaria. Polska i Polacy oszaleli na punkcie gotowania, czytania o gotowaniu, oglądania tego, jak inni gotują, wymieniają się przepisami, radami. I oczywiście chwalimy to co gospodarze dla nas przygotowali, szczególnie gdy zewsząd pachnie kapustą i sosami. Mimo tych zastrzeżeń, wielu uczestników biesiady wigilijno- świątecznej nie ustrzeże się od wydalenia swojego zdania w kwestii polskiej polityki, w odniesieniu do, choćby pisowskiego prawnego bajzlu, który skłócił nas z narodami Europy i samej Unii, oczywiście w kontekście rządów małego kurdupla. Wtedy do „rozmowy” włączają się pozostali goście, często z zawołaniem „ja ci nie przerywałem”, aż do miłych słów „stul pysk, daj mi coś powiedzieć”. W tym momencie w zasadzie luźna atmosfera powoli twardnieje jak zaprawa betonowa, pokazując twarz tych, którzy w swoich przekonaniach bywają betonem na co dzień. W rzeczy samej po obu stronach, zarówno po lewicy jak i prawicy. Najgorzej jednak bywa w tych rodzinach, gdzie do stołu wigilijnego zasiada ksiądz, bo tam zwykle mimo zakazów wyzwala się jeszcze inny temat. Mianowicie temat pazerności kleru, jego rozpusty, a nawet pedofilii. Szczególnie w tym roku, gdy wyszedł na jaw smrodliwie  grzeszny żywot ks.prałata Jankowskiego, patrona pierwszej Solidarności, oraz  gdy na ekrany kin wszedł film KLER, a który zdążyło już obejrzeć ponad 5 milionów Polaków. Ksiądz w polskich rodzinach nie jest rzadkością, bowiem aspiracją matki Polki jest oddać jednego z przychówku na służbę Bogu. Tym bardziej, że zgodnie z przysłowiem „tego bieda nie ubodzie, kto ma księdza w rodzie”, to powiedzenie sprawdza się co do joty w czasach, gdy Kościół pozostaje na utrzymaniu rządu. Zatem o ile życzliwe we wzajemnych spojrzeniach uczestników bywa rozpoczęcie wigilijnej uroczystości, o tyle jej zakończenie „przeistacza” się  wzorem eucharystycznego nabożeństwa w gniewne rozstania, często bez czułych pożegnań i dziękczynienia dla pań, które ogromnym wysiłkiem napełniły stoły jadłem i napitkiem. Ja osobiście nie przepadam za podobnymi imprezami. Staram się pozostawać w domu w towarzystwie własnej rodziny i czuję się z tego powodu jak najbardziej szczęśliwym.

Komentarze

  1. Wszystko jest w porządku gdy całe towarzystwo ma podobne lub zblizone wykształcenie, bo jeżeli nie, to nalezy nie stawiać na stół gorzały. Ona jest jak benzyna zapalna. Lodzia

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

JONO PODKIVANO

TUMIWISIZM

ŻYCIE mnie MNIE