ZABILI GO I UCIEKŁ
„Pouczani
jesteśmy, że człowiek urodzony przez Dziewicę chodził po wodzie,
teleportował się, lewitował, transmutował substancję zmieniając
wodę w wino, rozmnażał materię, zmieniał pogodę, zabili go i
uciekł, był swoim własnym synem, którego jesteśmy dziećmi i
owcami, (raczej tym drugim), a jeśli będziemy przestrzegać jego
nakazów zostaniemy uszczęśliwieni po śmierci, w przeciwnym
wypadku ugotują nas w smole” To cytat z nauczania katolików. Tych
mało rozwiniętych umysłowo, a raczej bezrozumnych. Przypomina mi
to fabularne wczesne filmy sowieckie, gdy żołnierze tracący życie
na polu walki, za moment wstawali i podejmowali bój z wrogiem. To
tyle zapiski biblijne.
Jako
laik, jeden z siedmiu miliardów homo sapiens, ze wskazaniem na
sapiens słowa te lokuję między bajki dla dorosłych, aczkolwiek
nawet młodzieńcy nie bardzo dają im wiarę. Ludzkość poprzez
wieki nie zapisała w kronikach życia człowieka, który by
swobodnie chodził po wodzie, chociażby zamocował pod stopami jak
najdłuższe narty, jak też by lewitował chociażby schudł do
grubości ołówka. Owszem, od wieków przemieniamy wodę w alkohole,
ale jest to proces chemiczny, a bazą oprócz wody są owoce lub inne
rośliny. Odnosi się to również do rozmnażania chleba i innych
pokarmów. Pogodę mimo upływu ponad dwa tysiące lat potrafimy
zmieniać wyłącznie poprzez rozpraszanie chmur za pomocą rakiet i
gazów, co nie jest żadnym cudem. Wielu wyznawców różnych religii
żyje w strachu przed ogniem piekielnym, którym nas grzesznych
straszą urzędnicy pana Boga. Instrument ten im wystarcza, by
utrzymać w garści poddanych swojej religii, a przy tym żyć na
dobrym poziomie, często kąpiąc się nie tylko w dobrobycie, ale i
w grzesznych uczynkach z łajdactwem włącznie. Dotyczy to nie tylko
szeregowych pasterzy stad owczych ale i samego Watykanu, gdzie
łajdactwa te są bardziej wyrafinowane. Nadto powiadał Chrystus w
swoim nauczaniu, że każdy, kto odszedł z tego świata, w momencie
gdy na jedno skinięcie boskiego palca ten świat się unicestwi,
wtedy ze wszystkich cmentarzy ziemskich, niezależnie od tego kiedy
kto umarł, ludność zostanie ożywiona by ponownie stanąć przed
sądem pańskim. Oczywiście na golasa, bowiem uczucie wstydu nie
będzie obowiązywać. Naukowcy obliczyli (raczej domniemują), że
od czasu gdy na ziemi pojawił się człowiek zmarło circa
kilkaset
miliardów ludzi, niezależnie z jakiego powodu (wojny, zbrodnie,
choroby, zarazy, wiek), co daje do myślenia, iż gdyby oni chcieli
jeszcze raz dotknąć stopami gruntu, to niestety nie byłoby to
możliwe ze względu na zatłoczenie. Wskrzeszanie umarłych w
ludzkiej wierze też jest aż nadto problematyczne, bowiem ożywienie
Łazarza było (jeśli było) przypadkiem jednostkowym, nie licząc
"cudów" afrykańskiego cwaniaka Bashobory, który na naiwnych Polakach
dorobił się milionów. Wciąż bowiem na kolejny spęd, za który
trzeba słono zapłacić, by wejść na Stadion Narodowy w celu
spędzenia czasu z „uzdrowicielem” w Polsce jest więcej chętnych
niżeli na koncert najlepszych zespołów rocka. Ten czarny
hochsztapler opowiada, że w życiu nie tylko uzdrawiał z
najcięższych chorób, ale dokonał blisko dwudziestu wskrzeszeń
umarłych. Skala naiwnych Polaków każe przypuszczać, że jesteśmy
odrębnym narodem, bo Bashobora tak nie pcha się do innych krajów, gdzie
wierni mają nieco więcej rozumu. Tytuł posta nawiązuje do
uzdolnień afrykańskiego cwaniaka, ale wiadomym jest, że nie
zdarzyło się jak dotychczas przywrócenie życia umarłym,
oczywistość oczywista, poza umiejętnościami kilku reżyserów
wczesnosowieckich, gdy aktorzy odtwarzający rolę żołnierzy na
polu walki zaraz po śmiertelnym postrzale wstawali i nadal gonili
Niemców. Ja wybaczam im, bowiem każdy żołnierz w Wielkiej Wojnie
Ojczyźnianej był na wagę złota. Tekst ten umieszczam w kategorii
groteski. Zachciało mi się go popełnić jako balsam na serca po
smutnych dniach zaduszkowych. Nic się nie stało, poza tym, że
nadal ludzkość żywa i umarła będzie niecierpliwie oczekiwać
końca świata.
"Zabili go i uciekl" Czul pismo nosem. Jeszcze by krew utoczyli, kosci rozebrali, wlosy pojedynczo powyrywali i na jarmarkach posprzedawali.
OdpowiedzUsuńPrzezorny...
J.
Przestańcie sie tak naigrywać z katolików. Są inni jeszcze gorsi.Gavra
OdpowiedzUsuńOdnośnie uwagi Pani Gavra. Otóż nie odczuwam jakiegokolwiek czepiania się w sposób nieuzasadniony którejkolwiek religii. W odniesieniu do zapisów biblijnych, które stanowią wstęp do ww. posta, chcę ku przemyśleniom czytelników zapytać ich o wnioski w sprawie opieki boskiej nad wyznawcami swojej religii. Dotyczy to każdej religii. Dwa przykłady z ostatnich godzin ale i lat. W świątyni, która zwykle uchodzi za miejsce najbardziej bezpieczne, a stało się to w religijnej na wskroś Ameryce, zabójca staje w drzwiach i z broni automatycznej zabija 25 wiernych, zaś drugie tyle czyni kalekami. Z wiernymi był obecny ich pasterz, który w imieniu Boga ich nauczał i wznosił do niego modły, niestety nie uchronił ich. W Rwandzie swego czasu setki ludzi plemienia Tutsi skryło się przed mordercami Hutu właśnie w kościele katolickim, w kościele który uważali za nietykalny azyl. W chwilę po tym kapłani wyznania watykańskiego kazali zamknąć drzwi, a następnie zburzyć kościół buldożerami, Dodatkowo rozlali benzynę i podpalili tych nieszczęśników. Na oczach tych kałanów paliły się półżywi ludzie, mężczyźni, kobiety i dzieci, bo nie byli katolikami. Kilkunastu z tych morderców w sutannach po wojnie skryło się przed Trybunałem Sprawiedliwości w Hadze w parafiach swoich kumpli w wielu krajach Europy. Bóg do którego się modlili nie kiwnął swym świętym palcem dla ich uratowania. Dlatego pozwólcie że powtórzę. Bajki wszelkie są dobre przed opornym snem, by obciążyć powieki. Autorka komentarza pisze, że są inne religie jeszcze gorsze, a ja odpowiadam z uporem maniaka. Wszystkie są takie same, czyli warte tyle co prawda wyrażona przez księdza Tischnera (czyli prawda, cala prawda i gówno prawda), ze wskazaniem na tę trzecią prawdę. Obie Panie Komentatorki serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń