STATUS QUO
Jest rok 2017. Od zdarzeń zapisanych poniższą
treścią (we fragmencie mojej książki),
przeznaczonej do wydania w "przyszłości", lub do sprzedaży praw
autorskich choćby natychmiast, upłynęło lat 12. Przytaczam treść
z onegdaj, by porównać ją z dzisiejszą rzeczywistością. Aliści
stwierdzam, że praktycznie nic się nie zmieniło, zarówno w
odniesieniu do Pałacu prezydenckiego, jak i ekipy rządzącej, tak
mozolnie starającej się o nadanie Polsce numeru cztery. Cyt:
„Jest
rok 2005. Właśnie dzisiaj poprzez Internet, a później poprzez
prasę dowiedzieliśmy się, że panujący nam z bożej łaski, a
raczej z łaski czcicieli RM i jego guru świątobliwego Rydzyka,
zwanego muchomorem, prezydent IV Rzeczypospolitej zachorzał. Ot
myślimy, choroba jak choroba, każdego może dopaść. Pan prezydent
z racji wysokiego urzędu otoczony jest lekarzami wszystkich
specjalności. Ale oto inna wiadomość tego wydania informacji:
Prezydenci Niemiec Francji i Polski mieli się spotkać w ramach tzw.
Trójkąta Weimarskiego. Spotkania takie mają swoją tradycję od
wielu lat i w pewnym sensie Polskę nobilitują. Niestety do tego
zjazdu nie doszło z powodu niedyspozycji zdrowotnych nam panującego.
A cóż to za choroba złożyła go do łóżka aż na Helu.
Niestrawność żołądkowa i wariacje gastryczne jelit. To wersja
dla ciemnego ludu. On to kupi!. Tymczasem niemiecka prasa drukuje
artykuł, którego treści nie są miłe dla naszej głowy państwa.
Wytykając mu konusowatość proporcjonalną do obycia
międzynarodowego, nazywają go i jego nie mniej słynnego brata
kartoflami. Fakt, nasz pierwszy na spotkaniu z kanclerzem Niemiec
powiedział, że Niemcy zna…. z czystych spluwaczek ,jakie można
spotkać na dworcach lotniczych. No i jakbyśmy sobie wyjaśnili
powód ciężkiej niedyspozycji wielkiego dostojnika w garniturze
niezbyt wyrośniętego dziecka. Cóż, dzieci zwykle najłatwiej
obrazić i zniechęcić, chociażby do powiedzenia wierszyka przed
gośćmi. Inna rzecz, że nasz najwyższy, choć profesor, w
odróżnieniu od swego poprzednika nawykł posługiwać się z
powodów iście patriotyczno-narodowych wyłącznie językiem swoich
dziadów i z tego powodu byłby narażony na różne niezrozumiałe
mu docinki ze strony adwersarzy , a tego to już nawet pospołu z
bratem by nie znieśli. Niekorzystną na swój temat opinię tworzy
sam poprzez osobiste wypowiedzi dot. prezydentów sąsiednich państw.
Zachowuje się bowiem jak król Ubu.
Którykolwiek z władców
chciałby z nim rozmawiać, to owszem, ale musi poprosić o audiencję
w jego Pałacu w Polsce. Popsute mamy stosunki ze wszystkimi
sąsiadami. Cierpi na tym polski
eksport i prości ludzie, żyjący często z kontaktów
przygranicznych. Ale kogo to obchodzi. Mamy pana, szanujmy jego
święte ego. Któryś z internautów powiedział o gospodarzu pałacu
: za wysokie progi na tak krótkie nogi. Miał rację. Każdy
kandydat na to stanowisko bierze chyba pod uwagę ewentualnie
czekające go trudy w poruszaniu się po tych schodach. Ta
niesłychanie trudna do wykrycia choroba miała także inne podłoże.
Myślę że to wybieg taktyczny, by nie uczestniczyć w bardzo ważnej
dla większości Polaków uroczystości związanej z 60 rocznicą
pogromu Żydów w Kielcach. Pogromu podobnego do wydarzeń w
Jedwabnem, z tym że w Jedwabnem za zwierzęce zachowanie
współsąsiadów prezydent Kwaśniewski przeprosił naród żydowski,
ku oburzeniu środowisk narodowo-katolickich. Do podobnych zachowań
jego następcy w Kielcach już dojść nie mogło, bo dziś w Polsce
prezydent ma władzę wyłącznie teoretyczną. Każda jego decyzja
jest konsultowana w toruńskiej dyrekcji. Z firmą która go
umocowała w Pałacu Namiestnikowskim. Nawiasem mówiąc, z woli
swoich wyborców w tej uroczystości nie wzięli udziału ani
prezydent, ani premier, ani marszałkowie Sejmu i Senatu. Podobne
zachowanie , tym razem mieszkańców Jedwabna obserwowaliśmy w
rocznicę mordu sąsiadów. Miejscowy proboszcz był nieprzychylny
tym parafianom którzy chcieliby odwiedzić ten „wstydliwy”
pomnik. Oj, panie Gross, jednak miał pan absolutną rację!! Boże,
umocnij nas w nienawiści do obcych , zdawało by się odczytywać
katolicko narodowe treści modlitewne. Śmieszne?. Tak, ale przez
łzy. Jest lato. Dzieci opuściły ławki szkolne udając się na
ferie wakacyjne. Nowo mianowany wbrew środowisku szkolnemu, minister
oświaty, niejaki ulubieniec kabaretów i studentów, bo wielki..
wzrostem pan Roman, zaczął się nudzić. Ustały, dzięki wakacjom
permanentne protesty przeciwko jego mianowaniu, a i jakby
dziennikarze się mniej nim zajmują, zatem minister od oświaty i
wychowania popędził do fabryk na rozmowy z dorosłymi, by zasiać w
nich przekonania, że ich dzieci w swych protestach racji nie mają..
Ale oto co widzimy. Minister od oświaty i przesądów polecił zdjąć
ze ścian wizerunki wszystkich swoich poprzedników, począwszy od
wyzwolenia spod okupacji hitlerowskiej aż po ostatniego ojca
polskiej oświaty którego urząd zamyka
historię oświaty w PRL” .
Zacytowałem
ów fragment tylko po to, by dopełnić moje i czytelników
przekonanie, że poprzez owe 12 lat praktycznie niewiele się
zmieniło. Na miejscu prof. Kaczyńskiego siedzi jego uczeń, który
różni się jeno tym iż z racji europosłannictwa posługuje się ,
choćby tylko częściowo, ale jednak, językiem angielskim. Jest
przywiązany do kościelnych murów i ich gospodarzy bardziej od
poprzednika. Ma młodszą pierwszą damę, niestety praktycznie niemą
i dość leniwą, bo akurat Maria Kaczyńska poza pilnowaniem
staranności ubioru męża, lubowała się w aktywności na rzecz
kobiet polskich, za co została ochrzczona czarownicą świętym
słowem Rydzyka. Obecny prezydent jeździ tu i ówdzie. Nie korzysta
więc z przywilejów chorobowych, choćby spowodowanych obstrukcjami,
widać że dba o świeżość posiłków. Poza tym mentalność Dudy
i jego protoplasty z urzędu nie wykluczały się ani o jotę. Jakże
wielka analogia mimo upływu lat dotyczy reform nauczania. Wtedy
minister Giertych, syn Macieja Giertycha, który obstawał przy
teorii, że Ziemia jest płaska, a życie na niej wzięło się od
wawelskiego smoka, zamachnął się na polskie dzieci. Chciał je
umundurować, co akurat nie uważam za coś złego, ale chciał je
przede wszystkim ograbić z wiedzy XXI wieku. Pominąwszy propagowaną
wiedzę z nauk religijnych, zakazywania nauk o biologicznym rozwoju
człowieka, odepchnął ten pseudominister młodzież od analiz
literackich lokowanych nie tylko w Gombrowiczu, ale praktycznie w
każdym twórcy, których podejrzewał np. o ateizm. Miast
Żeromskiego wskoczył do szkół Sienkiewicz. Czym się różni
dzisiejsza reforma minister Zalewskiej?. Niczym, a może tylko tym że
jest bardziej restrykcyjna w zakresie ogłupiania młodzieży i
wpajania w jej głowy wartości z pogranicza ideologii faszystowskich
i dogłębnie religijnych, bezrefleksyjnych, choćby w zakresie
poszanowania wszystkich ras, przekonań politycznych i odrębności
religijnych. Podział klas na takie czy inne zaszeregowania ma tu
małe znaczenie w sensie kształcenia. Obowiązuje status quo.
O ile pamiętam to pan prezydent późniejszy bohater z Gruzji, który się kulom niby nie kłaniał, miał piramidalne rozwolnienie czyli popularną sraczkę. Wyłącznie ze strachu bo już zdążył się zapoznać z prasą niemiecką i rysunkami jego i brata, więc bal się jechać na spotkanie do Niemiec. Osobiście uważam ze mimo to zasługiwał na więcej szacunku niżeli Jarosław..Ja
OdpowiedzUsuńCzym rożni się Giertych od Zalewskiej?.Zalewska jest trochę ładniejsza.
OdpowiedzUsuńGiertych od Zalewskiej różni się wieloma istotnymi rzeczami. Pominąwszy to, ze Giertych ma większe zasługi jako że reaktywował Młodzież Weszpolską, walczył z lewicą i spłodził kilkoro dzieciów. Na sympatię rodaków to oboje muszą ciężko pracować job ich mac.Obatel Jan
OdpowiedzUsuń