ZARYZYKOWAŁBYM , ŻE TO "F99"


Wzbudza śmiech i zarazem politowanie. Wiadomo kto zaś. Co prawda od paranoików głoszących teorie spiskowe roi się w internecie, to akurat ten jeden wybija się ponad wszystkich. Chodzi oczywiście o pana prezesa PIS. Choroba szczególnie przybrała na aktywności, zaraz po śmierci jego brata pod Smoleńskiem.

Profesor Nałęcz uważa, że już w momencie, gdy Jarosław stał nad ciałem brata, rodziły się w nim wręcz chorobliwe pierwiastki odwetowe, a raczej takie, które mobilizowały go do przedłużenia władzy po bliźniaku. Oczywiście władzy prezydenckiej i to wyłącznie z jego udziałem w roli głównej. Ponieważ jednak wybory przegrał, chorobliwa chcica władzy prezydenckiej rozgorzała w nim do stanu monstrualnego. Od tej pory zaczął głosić teorie spiskowe, jakoby jego brata usunięto z urzędu poprzez zamach ze strony premiera Tuska nie licząc się z 95 dodatkowymi ofiarami. Gdy jednak opinia publiczna nie bardzo przyjmowała do wiadomości owe spostrzeżenie będące jednako wynikiem urojeń schizofrenicznych, pomyślał, że obok oskarżenia o mord, należy wmówić społeczeństwu, ze katastrofa to nie szereg błędów lotniczych, nie zamierzonych. Owszem, było wiele zaniedbań w naszym wojskowym lotnictwie, zarówno pod względem szkolenia pilotów jak i natury moralnej (m.in.wymuszanie nienależnych diet przez pilotów). Tym razem jednak, aż trzy komisje wstępnie potwierdziły, że samolot był absolutnie sprawny. Lądowanie zaś w warunkach panujących w Smoleńsku nie powinno nigdy, przenigdy nastąpić. Być może było wymuszone, ale przede wszystkim piloci mieli za małą wiedzę jak się zachować w podobnych warunkach. Wynikło to z tego, że polskie prawicowe rządy (w tym rząd Jarosława Kaczyńskiego oraz jego brata prezydenta RP) psuły na każdym kroku stosunki z Rosją. W konsekwencji nie wysyłano pilotów do Moskwy na cykliczne szkolenia na symulatorach TU154. Nie czytali nawet instrukcji obsługi tego samolotu. Starsi piloci uczyli młodszych. Czyli uczył Marcin Marcina.
Naczelnych VIP-ów przewozili więc nieudacznicy, nie znający języków państw, na lotniskach których przyszło im lądować. Reasumując: Ten lot z powodu panującej złej pogody w Smoleńsku nigdy nie powinien się odbyć. Jarosław Kaczyński, człowiek przy niezbyt zdrowych zmysłach twierdzi co innego. By nagłośnić swoje bzdety na pograniczu debilizmu, powołał nieformalną komisję sejmową złożoną z samych wiernych ale miernych na czele z Macierewiczem, któremu nawet bez dłuższej medycznej obserwacji można przypisać zaburzenia psychiczne określane lekarskim symbolem F00-F09. Ten, w pierwszej kolejności dopatrzył się wycieku oleju z silników samolotu. Okazało się, że to woda.Taka sama jaką ma w swojej głowie. Do pomocy Macierewiczowi prezes dorzucił Fotygę, też o umyśle "geniusza" PiSu. Ta twierdzi, iż Tusk do końca życia nie wydostanie się z uścisku Putina, wykonanego jak wiemy przez premiera Rosji, a będącego wyrazem współczucia dla polskiego kolegi po niewyobrażalnej tragedii. Było jeszcze wiele innych mądrości głoszonych przez Fotygę, ku pokrzepieniu drgającego serca prezesa, ale też żałosnego, a nawet komicznego odbioru jej działań przez społeczeństwo. Skoro wyniki śledztwa Macierewicza nie przynosiły spodziewanego owocu mimo podsycanego cyrku krzyżowego pod Pałacem, a pan Komorowski ani myślał przesuwać fotela w Belwederze pod dupę Kaczyńskiego, ten postanowił swoje idiotyczne wyniki dociekań przyczyn katastrofy nagłośnić w świecie. Tyle, że zarówno tandem Macierewicz-Fotyga (odbywający podróż do USA za nasze pieniądze) mocno się ośmieszyli, ośmieszając też nasze władze, że pozwalają na podobne hece ocierające się o zdradę państwa , to również z podobną misją Kaczyński wysłał swoją bratanicę Martę Kaczyńską do PE w Brukseli. Okazało się, że uroczystej mowy pani Marty wysłuchali wyłącznie europosłowie z PIS z Czarneckim na czele, oraz dwóch brytyjskich posłów z partii zaprzyjaźnionej Kamińskiemu (którego prezes nazwał Kozakiem tatarskim). Niestety podobno Angole nie założyli słuchawek, bo polskiego nie znali, ale mowy gorliwie wysłuchali. Ponieważ mimo to naród rewelacje Kaczyńskiego w sprawie katastrofy odbiera z ogromnym przymrużeniem oka, buntuje on rodziny ofiar katastrofy by na spotkaniach nie poprzestawali na protestach i dociekaniach okoliczności dramatu. A to, że nie ma pewności, czy w trumnach są akurat zwłoki ich najbliższych, a to nie wszyscy dostali do rąk wyniki DNA oraz sekcji zwłok, a to to i ...pstro. Przekłada się to na ich aroganckie zachowania podczas kolejnych spotkań z premierem. Okazuje się, że cały ten bajzel związany z okolicznościami tragedii smoleńskiej wywołują wyłącznie posłowie i rodziny ofiar z PIS. Sądzą, że w ten sposób nie pozwolą na prawdziwe ustalenie przyczyn tragedii. Nie pozwolą na wiarę społeczeństwa w fakt, iż lądowanie wymusił być może Lech Kaczyński, któremu zdarzyło się to już wcześniej podczas lotu do Gruzji, że w tych okolicznościach przyrody (mgły) nigdy nie należało w Smoleńsku siadać..

Choroba Kaczyńskiego jest ciężka i chyba jednak nieuleczalna. Nie znam się na medycynie, szczególnie zaś na psychiatrii, ale zaryzykowałbym diagnozę "zaburzenia psychiczne, bliżej nie określone" notowane symbolem F99. Gorzej, że o ile choroby psychiczne nie są w żadnym stopniu zaraźliwe, to akurat ta choroba bardzo skrzywdziła wielu ludzi. Tych z najbliższego otoczenia PIS. Niektórzy zdołali wydostać się z tego zaklętego kręgu dżumy i założyli swoją partyjkę pod nazwą Polska jest najważniejsza. Dla nich też była najważniejsza w czasie wyborów. Ale czy można w to uwierzyć, skoro jej (Polski) opinię psują na całym świecie.

W międzyczasie Kaczyński posyła pod dom generała Jaruzelskiego podobnych sobie "F99", by przy okazji każdej rocznicy ogłoszenia stanu wojennego pobawili się świeczkami i okazjonalnie darli niezadowolone z III RP pyski. Bo ich partyjny interes jest najważniejszy. Może nawet ważniejszy od ich prawdziwych interesów umocowanych w spodniach i majtkach. Zauważyć trzeba jednak rzecz podstawową. Uciekinierzy od Kaczyńskiego niczym w gruncie rzeczy nie różnią się w zakresie wyznawanej ideologii partyjnej. Po cichu będą czcić swojego dotychczasowego guru, bo dotychczasowe sekciarstwo mocno zostało zakorzenione w ich umysłach. W tym towarzystwie jedynie pani Kluzik Rostkowska odchyla się nieco, ale wyłącznie w zakresie stosunku do ustawy o in vitro. Reszta towarzystwa to PiS bis, które oczekuje na dobre partyjne stanowiska.
......................................................................................................................................

Uśmiechnij się:

Kto to jest Benedykt XVI ?
-Jest to pierwszy Niemiec, któremu Polak załatwił pracę.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

JONO PODKIVANO

TUMIWISIZM

ŻYCIE mnie MNIE