NASE PIKNE GÓRY


Jest zima, polska zima, czyli nijaka. Śniegu co kot napłakał. Mrozik zaledwie pozwalający na przechowywanie na balkonie treści spożywczych, co to nasze panie, dla podtrzymania tradycji świąteczno-noworocznych nie mogą upchać już w lodówkach. Jest zima, a konkretnie dzień Sylwestrowy poprzedzający Nowy Rok, z powodu którego wszyscy ludzie dobrej woli składają sobie życzenia. Wielu z nas przy tej okazji, a przede wszystkim z powodu upodobania do plaż i skwarów wyjedzie do ciepłych krajów. Ale też wielu z nas skorzysta z prawdziwego śniegu w polskich i nie tylko, górach. Do polskich Tatr i na Podhale zwali się już tradycyjnie masa Ukraińców, Białorusinów i Rosjan, przede wszystkim tych nowobogackich, dla których Zakopane i okolice to prawdziwy Zachód, gdzie poczują się jak nasi rodacy w Alpach austriackich, włoskich, szwajcarskich czy też francuskich. A ja Wam powiem drodzy moi czytelnicy, iż wybór naszych słowiańskich sąsiadów jest słuszny. Niewątpliwie, mimo zakopiańskich cen, przeliczanych na gaździnowe dutki na nasze polskie Podhale opłaci się przyjeżdżać każdemu. Transport, a więc przemieszczanie się na te tereny jest co prawda gehenną, ze względu na zimowe utrudnienia na zakopiance i bardzo kulawą kolej, ale za to sam pobyt rekompensuje te wszystkie niedogodności. Bywałem wielokrotnie w stolicy polskich Tatr Zakopanem. Bywałem wielokrotnie u jego podnóża w różnych miejscowościach, ale najprzyjemniej, najmilej, najbardziej rodzinnie i po polsku witany byłem i goszczony w pensjonacie MARYNA, przy ul Środkowej pod nr 166 w Białce Tatrzańskiej. Nie dotyczy to wyłącznie mnie. Obserwowałem innych gości z całego kraju, którzy rezerwację pobytu u MARYNY załatwiali na wiele tygodni a nawet miesięcy naprzód. Ale było warto, bo pobyt u Państwa Marii i Juliana Remiaszów to spotkanie z prawdziwymi, tradycyjnymi, wręcz "ortodoksyjnymi" góralami, gdzie każdy dzień i każdy długi wieczór jest bardziej "ciepły" niżeli własne rodzinne gniazdo. Górale Ci, każdy zapłacony im grosz zrekompensują nie tylko czyściutkim i ładnie wyposażonym pokojem, domowym smacznym posiłkiem, ale też atrakcjami w postaci tradycyjnego pieczenia barana, kuligów i innych "górskich wynalazków" współczesnej turystyki, ale też wrazie niepogody bilardem czy też chociażby stołem tenisowym. Powtarzam: to nie jest nahalna reklama pensjonatu. To zaproszenie od serca, bom życzliwy dla wszystkich rodaków. Komukolwiek zdarzy się zatrzymać na krócej, czy też na dłużej u MARYNY, ten przyzna mi całkowitą rację. A swoją drogą, tłuc się w góry i być zawiedzionym z powodu różnych oszustw, których pełno w naszej katolickiej Rzeczypospolitej, to lepiej dać sobie w ogóle spokój. Spędzenie świąt i Sylwestra w gronie rodziny i miejscowych przyjaciół będzie milszym wspomnieniem niżeli zawód jaki mógłby nas spotkać gdzieś tam na Podhalu. Jeździmy do miejsc sprawdzonych. Przy okazji, miłym Góralom i Ich najbliższym składam najlepsze życzenia Noworoczne w przekonaniu, że tak jak do tej pory uczynią wszystko , by goście do MARYNY pchali się drzwiami i oknami. Ja wiem, że tak będzie, bo było i jest.

Uśmiechnij się:

Proszę rosół z makaronem oraz schabowego z frytkami, .........
-Skąd pan wie, co mamy, skoro jeszcze nie zdążyłem podać panu karty?, dziwi sie kelner.
-Obejrzałem obrus!.

Komentarze

  1. Byłem z rodziną u tych państwa. Było fajnie ale nie za tanio.Mimo to naprawde warto.Łodzianin.

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja nie lubie polskich gór. Nie dość że drogo to jeszcze są mało goscinni po skasowaniu pieniedzy. MOze rzeczywiscie u maryny jest duzo lepiej. Nie sprawdzałem. Zmusze sie kiedyś i korzystam. Rysiek z Mławy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Góry jak góry. Ładniejsze po słowackiej stronie i lepiej zagospodarowane. Żeby nie euro to usługi na Słowacji były by duzo tańsze.Pozdrawiam wszystkich naszych juhasów i ich gazdziny. Enk.WK W-wa.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

JONO PODKIVANO

TUMIWISIZM

ŻYCIE mnie MNIE