NIE BĘDZIE CMOK, CMOK
Wszystko
zaczęło się od szalonego apetytu prezesa PiS Kaczyńskiego. Ja
jestem pewien, że nawet nie zdawał sobie on sprawy z rozmiaru
wyniku wyborów, czyli łaskawości swych wyborców. I oto w tym
momencie pomyślał, że Polska może być jego. Policzył szable i
już wiedział, że może sam procedować ustawy wygodne jego
pragnieniom. Zapomniał jednak w chwili orgazmicznego uniesienia, że
jednak jest jakaś tam opozycja, są instrumenty konstytucyjne, w tym
Trybunał Konstytucyjny, wszystko to co zapewne będzie mu podkładać
kłody pod obmyślany wraz z kotem program totalny. W prawdzie
obiecałem, że nie będę się mścił, ale to tylko dla uspokojenia
niezdecydowanych wyborców. Nie popuszczę im alik (to do kota), nie
jestem miłosierdziem boskim, chociaż do samej boskości się
dzisiaj przyznaję. Ale to tak między nami, proszę nie rozpowiadaj
na prawo i lewo na spotkaniach z innymi sierściuchami, szczególnie
z tymi, których opiekunami są ci z PO i Nowoczesnej. Tej nocy miał
trudności z zaśnięciem. Sukces wyborczy zrujnował mu spokój,
analizował więc wcześniej marzycielski plan, podobnie jak mój
przed losowaniem skumulowanej sumy w lotto. Sejm i Senat z łatwością
wezmę za mordę (tu zacisnął swoje piąstki na poduszce), w Pałacu
Dudę się ustawi do pozycji przyklęcznej, bo cóż on sobie
wyobrażał. Ja go posłałem w końcu na to niby najwyższe
stanowisko (niby, bo wiadomo kto tu rządzi naprawdę.) Z samego rana
zadzwonię by wieczorem nie planował sobie żadnych spotkań, nawet
z tą milutką żoną, bowiem będzie mi potrzebny. Mój plan to
przekształcenie tej zdradzieckiej instytucji, czyli Trybunału w
usłużny mi aparat, tym bardziej, że PO już wybrała nowych
sędziów Trybunału. Gdy
Jędrek Duda zjawił się na Żoliborzu,
zanim jeszcze usadowił go szef przy stole, usłyszał absolutny
nakaz, aby w żadnym wypadku nie przyjmował ślubowania od wybranych
sędziów Trybunału. Już zarządziłem mojemu marszałkowi Sejmu
(potocznie zwanym przez opozycję członkiem), aby w dniu jutrzejszym
wybrał siłami posłów PiS i Kukiza pięciu nowych, naszych
sędziów, od których niezwłocznie, chociażby w godzinach nocnych
przyjmiesz zaprzysiężenie. Trybunał mój Jędrzejku będzie nasz,
zobaczysz. Damy radę. Słowa te Andrzej Duda powtórzył jeszcze
kilka razy, jako że utkwiły mu one w pamięci z czasu kampanii
wyborczej. Okazało się, że opozycja, chociaż szablami poselskimi
słabsza od rządzących, pokazała kaczystom zgięty łokieć czyli
kolokwialnego wała. A gdzie Konstytucja mój książę?. Konstytucję
też zmienimy odszczekał się i zamyślił się nieborak, że nie ma
takowej siły, bowiem by dokonać zmiany ustawy zasadniczej potrzeba
aż 2/3 parlamentu, a tu klops na kaczych łapach.
Elektorat był hojny, ale jakby jeszcze przymało. Zatem nie pozostaje mi nic innego tylko lekceważyć werdykty Trybunału, a nawet wręcz olewać je poprzez zakaz drukowania owych werdyktów. Ustawił więc swoją premier Szydło do pionu i nakazał powściągliwość, choćby w nieskończoność w kwestii ogłaszania decyzji Trybunału. Szydło z kolei rozkaz przekazała swojej imienniczce Kempie, jeszcze bardziej wiernej córze kaczyzmu. Nastąpił pat, mimo zapisów Konstytucji, że wszystko to co uchwali Trybunał podlega drukowaniu w Dzienniku Ustaw w trybie niezwłocznym, ale akurat słowo „niezwłocznie” należy brać na poważnie tylko i wyłącznie w przypadku nakazu pana prezesa. Czas biegł, atmosfera na linii Trybunał Konstytucyjny, rząd, prezydent i kaczy prezes stawała się napięta jak cięciwa łuku przed spustem. Media szalały. Przyszedł weekend 12-13 grudnia. Czas doskonały aby uczcić rocznicę ogłoszenia stanu wojennego. Pierwszego dnia pod gmachem Trybunału Konstytucyjnego zebrało się kilkadziesiąt tysięcy ludzi stolicy zwołanych w celu obrony demokracji i potępienia kaczych zakusów na nią. Organizatorem „imprezy” był spontanicznie powstały Komitet Obrony Demokracji KOD. Tłum wykrzykiwał pokojowe hasła jednocześnie potępiające rządy PiS i zapewniał, że konstytucji bronić będzie jak własnego życia. W dniu następnym odwetowo niejako PiS zwiózł autokarami z całej Polski swoich wyznawców w liczbie podobnej. Na czele pomaszerował mały prezes, który z podstawionego mu postumentu wygłosił aż dwa przemówienia, w których obraził część Polaków nazywając ich gorszym sortem narodu. Tych, którzy gotowi są zaprzedać ojczyznę obcym, skarżąc się na kraj. Zapomniał, że pierwszym, który to poskarżył się w Brukseli na Polskę, że jest niesprawiedliwa był jego namiestnik z Pałacu Prezydenckiego. W swym uniesieniu prawdziwymi patriotami nazwał wyłącznie wyborców jego partii. Pozostali to komuniści i złodzieje, to ludzie gorszego sortu. Tymczasem zatrudnia w instytucjach rządowych byłych sędziów i aktywistów PZPR oraz złodzieja z banku SKOK. W mediach krajowych i zagranicznych zawrzało do tego stopnia iż w Parlamencie Europejskim w początkowej fazie miano podjąć dyskusje na temat polskiego ustroju państwowego, w tym zamachu na Trybunał i Konstytucję. W każdym razie pan przewodniczący Parlamentu Martin Schulz zatroskał się o Polskę, nazywając to co się w niej dzieje pełzającym zamachem stanu. Natychmiast nasi rządzący, odezwali się słowami, że Schulz obraził ich doszczętnie na tyle, iż mają w głębokim poważaniu słowa jakiegoś tam urzędnika z Brukseli, a sam marszałek Sejmu (ów członek), czyli Kuchciński wyraził się słowami „ten głupi Szulc, to syn Szulca debila”, jednocześnie zażądał kategorycznych przeprosin. Ocipiał czy co. Jeżeli już chodzi o rozum, to Kuchciński ma go bardziej zlasowany, bowiem jako chłopak zajmował się dystrybucją i zażywaniem narkotyków w Przemyślu zanim zapisał się do PiS. Pisał o tym Urban w swoim czasie. No ale młodość musi się wyszumieć. Najpierw Kuchciński obraża a potem jeszcze żąda przeprosin. Pan przewodniczący Schulz kategorycznie odmówił takich uprzejmości powiadając, że nie poczuwa się do obrazy narodu polskiego ale jego rządu, a tym się należą nie tylko tak dyplomatyczne słowa. I na tym by się na razie skończyło. Pani premier i pan marszałek spodziewali się przytulanek i cmoknięć z wyrazami ubolewania a tu niestety blamaż polskiej dyplomacji. Nic tylko niech Antoni M. jak najszybciej nabywa tę bombę atomową choćby kosztem odmowy obiecanek w postaci 500+. Kto żyw, kto patriota, a więc wszyscy ludzie pierwszego sortu, szykujcie się do wojny z Niemcami, bo pan Schulz to czystej krwi Niemiec.
Elektorat był hojny, ale jakby jeszcze przymało. Zatem nie pozostaje mi nic innego tylko lekceważyć werdykty Trybunału, a nawet wręcz olewać je poprzez zakaz drukowania owych werdyktów. Ustawił więc swoją premier Szydło do pionu i nakazał powściągliwość, choćby w nieskończoność w kwestii ogłaszania decyzji Trybunału. Szydło z kolei rozkaz przekazała swojej imienniczce Kempie, jeszcze bardziej wiernej córze kaczyzmu. Nastąpił pat, mimo zapisów Konstytucji, że wszystko to co uchwali Trybunał podlega drukowaniu w Dzienniku Ustaw w trybie niezwłocznym, ale akurat słowo „niezwłocznie” należy brać na poważnie tylko i wyłącznie w przypadku nakazu pana prezesa. Czas biegł, atmosfera na linii Trybunał Konstytucyjny, rząd, prezydent i kaczy prezes stawała się napięta jak cięciwa łuku przed spustem. Media szalały. Przyszedł weekend 12-13 grudnia. Czas doskonały aby uczcić rocznicę ogłoszenia stanu wojennego. Pierwszego dnia pod gmachem Trybunału Konstytucyjnego zebrało się kilkadziesiąt tysięcy ludzi stolicy zwołanych w celu obrony demokracji i potępienia kaczych zakusów na nią. Organizatorem „imprezy” był spontanicznie powstały Komitet Obrony Demokracji KOD. Tłum wykrzykiwał pokojowe hasła jednocześnie potępiające rządy PiS i zapewniał, że konstytucji bronić będzie jak własnego życia. W dniu następnym odwetowo niejako PiS zwiózł autokarami z całej Polski swoich wyznawców w liczbie podobnej. Na czele pomaszerował mały prezes, który z podstawionego mu postumentu wygłosił aż dwa przemówienia, w których obraził część Polaków nazywając ich gorszym sortem narodu. Tych, którzy gotowi są zaprzedać ojczyznę obcym, skarżąc się na kraj. Zapomniał, że pierwszym, który to poskarżył się w Brukseli na Polskę, że jest niesprawiedliwa był jego namiestnik z Pałacu Prezydenckiego. W swym uniesieniu prawdziwymi patriotami nazwał wyłącznie wyborców jego partii. Pozostali to komuniści i złodzieje, to ludzie gorszego sortu. Tymczasem zatrudnia w instytucjach rządowych byłych sędziów i aktywistów PZPR oraz złodzieja z banku SKOK. W mediach krajowych i zagranicznych zawrzało do tego stopnia iż w Parlamencie Europejskim w początkowej fazie miano podjąć dyskusje na temat polskiego ustroju państwowego, w tym zamachu na Trybunał i Konstytucję. W każdym razie pan przewodniczący Parlamentu Martin Schulz zatroskał się o Polskę, nazywając to co się w niej dzieje pełzającym zamachem stanu. Natychmiast nasi rządzący, odezwali się słowami, że Schulz obraził ich doszczętnie na tyle, iż mają w głębokim poważaniu słowa jakiegoś tam urzędnika z Brukseli, a sam marszałek Sejmu (ów członek), czyli Kuchciński wyraził się słowami „ten głupi Szulc, to syn Szulca debila”, jednocześnie zażądał kategorycznych przeprosin. Ocipiał czy co. Jeżeli już chodzi o rozum, to Kuchciński ma go bardziej zlasowany, bowiem jako chłopak zajmował się dystrybucją i zażywaniem narkotyków w Przemyślu zanim zapisał się do PiS. Pisał o tym Urban w swoim czasie. No ale młodość musi się wyszumieć. Najpierw Kuchciński obraża a potem jeszcze żąda przeprosin. Pan przewodniczący Schulz kategorycznie odmówił takich uprzejmości powiadając, że nie poczuwa się do obrazy narodu polskiego ale jego rządu, a tym się należą nie tylko tak dyplomatyczne słowa. I na tym by się na razie skończyło. Pani premier i pan marszałek spodziewali się przytulanek i cmoknięć z wyrazami ubolewania a tu niestety blamaż polskiej dyplomacji. Nic tylko niech Antoni M. jak najszybciej nabywa tę bombę atomową choćby kosztem odmowy obiecanek w postaci 500+. Kto żyw, kto patriota, a więc wszyscy ludzie pierwszego sortu, szykujcie się do wojny z Niemcami, bo pan Schulz to czystej krwi Niemiec.
PS.
dzisiaj słyszymy, że w ostatnim dniu konstytucyjnego terminu
premier podkuliła swój ogon i ogłosiła wyrok trybunału w
Dzienniku Ustaw, chociaż PiS już zapowiedział rozwałkę tej
Instytucji raz na zawsze. Pożyjemy, zobaczymy. Oj będzie o czym
pisać, będzie.
Foto" Facebook.
Foto" Facebook.
A szkoda bo PiSowcy bardzo lubią cmokanie i wszelkiego rodzaju przeprosiny. Na nich buduja swoją wielkość.Dobry post. Prawdziwy.Pozdrawiam Gośka z Walbrzycha.
OdpowiedzUsuńGdzie taki papier toaletowy mozna kupić. Daje potrójną cenę.
OdpowiedzUsuńLo matko i corko! Larum graja, wici wysylaja! Niemiec chce nam znowu w twarz napluc i dzieci germanic!
OdpowiedzUsuńJakos smiesznie to brzmi z ust ludzi, ktorzy stosuja demagogie Adolfa, jakby wstapili w jego slady. Tak samo jak kuriozalnie brzmia slowa pana rezydenta z prezesowej laski, ze wstyd mu za III Rzeczypospolita, gdzie tak bardzo lamano prawo i niekarano winnych. A on co? W ciagu czterech miesiecy zdazyl lamac i prawo i konstytucje. Zalosny buc i tyle, tym bardziej, ze stosuje tania agitke w sprawie swojej partii. Czy tak sie godzi prezydentowi w tle tragicznej rocznicy Grudnia'70?
Zaczeli lamac, wiec lamac beda dalej. Ciekawe, co zarzadzi prezes czym to sie maja lamac ci lepsi Polacy w Wigilie? Chyba nie oplatkiem, bo te akurat sa pieczone w automatach niemieckiej produkcji! A zlamia cos na pewno, bo powoli wszystkim prawym i sprawiedliwym nerwy puszczaja.
J.
Słyszeliście państwo, że ten pacjent z obrazka, czyli antek policmajster zatrudniony na stanowisku ministra obrony w nocy napadł na placówke pracującą w ramach NATO. I taki chory człowiek marzy o bombie atomowej. Sądze, że Amerykanie, którzy dowodzą armia NATO szybko przepedzą go na cztery wiatry, chociaz twierdzą że jest wszystko w miare w porządku. Niech dalej bajdurzy o innej bombie czyli tej co to niby wybuchła pod jajami ukochanego prezydenta w drodze na lotnisko zamglonego Smolenska. Naprawde az trudno było uwierzyc w taka informacje.No ale koro na takie stanowiska już bierzemy pacjentów z pewnych instytucji sł. zdrowia. to nie ma się czemu dziwic.Waszczykowski (drugi mądrala) będzie się teraz gęsto tłumaczył, ale wstyd pozostanie. Ten prawdziwy, a nie ten o którym blubrał w Gdyni aktualny prezydent wszystkich pisowców z okazji rocznicy tragedii na Wybrzeżu. Janosik, wyborca Nowoczesnej
OdpowiedzUsuńJeszcze wiele psikusów nam macierewicz sprawi zobaczycie.Będzie mial pan o czym pisać.Lodzia.
OdpowiedzUsuńNiech no tylko zakwitną kasztany, to zobaczycie psiekrwie.
OdpowiedzUsuń