AMERYKA AMERYKA
To
potoczna nazwa Stanów Zjednoczonych, choć wiadomo że to kontynent
rozrysowany na globusie pomiędzy dwoma biegunami.
Ameryka,
potężne pod każdym względem państwo, ponoć strażnik światowej
demokracji i wolności obywatelskiej, chociaż akurat na swoim
terenie nie do końca. I tak im dopomóż Bóg, na którego się
powołują jak paw na swój ogon. Właśnie w imię tej wolności USA
wysyłają swoje uzbrojone po zęby wojska w różne zakątki świata.
Niestety, nie kierują się ideą stricte tejże wolności a raczej,
a nawet na pewno zyskiem gospodarczym. Ten zysk może być w postaci
zaanektowania bogactw naturalnych, ewentualnie w postaci postawienia
tamy na ewentualne wejście wojsk największego politycznego
przeciwnika, czyli Rosji. Ponadto jest to zagospodarowanie terenów,
na których można zainstalować bazy swojej armii w przypadku
lokalnych, ale nie tylko konfliktów, które by zmierzały do
izolacji od USA.
Tak było
lat temu 60, gdy armia amerykańska napadła na Koreę. Napadła,
bowiem, akurat tam Ameryka nie mogła spodziewać się cokolwiek
wartościowego. Było to wejście smoka, by Ruskie nie rozszerzyły
swoich terytoriów politycznych. A Stalin jeszcze żył, choć
dogorywał, a był to koalicjant w wojnie nie tylko przeciwko
Hitlerowi, ale też cesarzowi Japonii. Skutek taki, że Korea się
podzieliła na dziesiątki lat, a dodatkowym owocem podziału jest
reżim pokoleniowy Kimów. Podobnie ma się sprawa wejścia
Amerykanów do Wietnamu. To akurat kompromitacja USA zapisana na
wieki. Pamiętam, jak śmigłowce i samoloty przeładowane
uciekinierami amerykańskimi, oraz ich sprzymierzeńcami ładowali
się do tych powietrznych statków, po to by ... rozwalić się na
wodach oceanu. Mało kto w świecie im bardzo współczuł, bowiem
jankesi w walce o zdobycie absolutnego panowania nad tym ambitnym i
patriotycznym narodem zdolni byli do użycia napalmu, czyli środka
wypalającego wszystko co żywe, a więc ludzi, zwierzęta, lasy i
plony, skutkiem czego gleba była nieużyteczna przez bardzo wiele
lat. A przecież nie
chodziło Ameryce o zawładnięcie złóż ropy
czy czegokolwiek innego., bo akurat tam tego nie ma. To była wojna
ideologiczna (amerykańsko-rosyjska), bowiem w tej wojnie obie strony
walczyły z użyciem „weapon” jak i „aruże”, testując te
swoje wynalazki. Z tej wojny mimo wszystko zwycięsko wyszedł
Wietnam. Cały świat przyklaskiwał wycofywaniom w panice wojsk
amerykańskich po słynnym porozumieniu paryskim. Przyklaskiwał,
bowiem USA doprowadziły Wietnam do skrajnej nędzy i tylko ambicja i
upartość narodu pozwoliła zachować jestestwo tego państwa.
Owocem tej wojny były miliony zabitych „żółtków” oraz
dziesiątki tysięcy jankesów. Dodatkowo całe masy powracających z
wojny to rzeczywiste kaleki.
Minęły
lata. Nastąpiły małe amerykańskie „zaczepki”. A to gdzieś
tam w Grenadzie, a to gdzieś tam na Panamę, a to na jakiś kraik
afrykański, a to na Serbię w konflikcie bałkańskim w ramach NATO,
aż nadszedł czas Iraku. USA skorzystały z oskarżeń Husajna o
barbarzyństwo w stosunku do swoich rodaków, szczególnie Kurdów,
by domniemywać, że tenże tyran posiada broń masowego rażenia, w
tym jądrową. Oficjalnych dowodów nie było, ale atak talibów na
World Trade Center oraz Pentagon, był okazją by uderzyć w odwecie
na Irak, który po części finansował terrorystów. Bush jako
prezydent bardzo był rad z tej okazji, bowiem ropa arabska w Iraku
mogła się znaleźć wyłącznie w rękach USA. Dowodów na broń
masowego rażenie w rękach Saddama nie było, ale można było
takową „znależć”. Pomógł w tym niejaki hochsztapler i
konfabulator zwany „Piłeczką”. Okazało się, że ten były
pracownik zakładu chemicznego w Iraku, za milion dolarów mógł
pleść wszystko
czego akurat potrzebował usłyszeć Bush i jego
ekipa. W ten gnój polityczny prezydent USA wciągnął nie tylko
posłusznego mu premiera Anglii Blaira, ale też naszych, zlituj się
Boże polityków, którzy zgodnie z doktryną lizania tyłka USA,
natychmiast wysłali nasze wojska, przy tym finansując całą
wyprawę z budżetu państwa. Wiadomo jak skończyła się ta wojna.
W Iraku dalej rządzą klany arabskich fundamentalistów, urządzenia
transmisji naftowych są zrujnowane, gospodarka się trzyma dzięki
wspomaganiu USA, a kilkunastu naszych żołnierzy wypełnia aleje
cmentarne. Wojna jednym słowem przegrana. Zresztą już do wszelkich
klęsk jesteśmy bardzo przyzwyczajeni. Tyle , że część można
zwalić na Amerykę.
Wiedziałem,
że podobnie będzie, gdy USA zapragną wejść do Afganistanu. Nie
baczyli na to, że z talibami w tym zakątku świata nikt jeszcze nie
wygrał. Ani car Rosji, ani Anglicy, ani Związek Radziecki, a ni też
właśnie Ameryka. Miliardy dolarów utopionych w ten konflikt, w tym
na wydzierżawienie byłych rosyjskich republik na bazy lotnicze to
utopienie dorobku wielu społeczeństw, w tym polskiego, bowiem jak
zwykle nasi przyklęczni przed sztandarem na którym
widnieje 50
gwiazdek upokarzają się jak idioci, z których świat się śmieje.
Tymczasem
nadszedł czas syryjski. Dyktator tego państwa, rządzący od
czterdziestu lat Baszad Al Asad ponoć użył na zbuntowanych
przeciwników politycznych gazów bojowych o nazwie sarin, zabijając
ponad 1100 niewinnych obywateli. Dowodów, kto rzeczywiście
zastosował tenże gaz jednak brak. Wzajemnie oskarżają się
rządzący jak i opozycja. Międzynarodowi specjaliści z ramienia
ONZ mają kilkutygodniowy termin, by wskazać winnego. Jeśli to
będzie Asad, tedy amerykańskie samoloty startujące z lotniskowców
zniszczą chyba najbardziej zabytkowe miasto świata, kolebkę
ludzkości, Damaszek. Nie daj Boże. Świat zdaje sobie sprawę, że
Obama to nie Bush, zwany jastrzębiem wojen, ale to jednak jest
Ameryka. Ta od „przywracania” wolności i demokracji.
A tak w
ogóle, to każdy konflikt społeczny, do którego wtrąca się świat
bardzo źle się kończy. Zarówno dla tych społeczeństw jak i
„przyjaznej” agresji. Tak się składa, że Ameryka najchętniej
się zbrojnie udziela tam, gdzie pod ziemią kryją się zasoby ropy
naftowej. Tak było w Iraku, tak jest w Afganistanie, i tak będzie w
Syrii. Tyle tylko, że dla równowagi pokoju światowego Rosjanie
mają też wiele do powiedzenia. Opieką objęli Serbię w czasie
wojny bałkańskiej (jedna religia), kontrolują wypadki afgańskie,
ale też są przeciwni napaści na Syrię. Podobnie sprawa wygląda z
Iranem, który Ameryka próbuje oskarżać o produkcję broni
jądrowej ( jak przypadku Iraku), akurat tam też jest ropa i to w
ilościach niewyobrażalnie wielkich, ale tu Rosja ma też swoje
polityczne zakotwiczenie, więc pokój na razie się utrzyma, a
prezydent Komorowski nie musi szykować nowych kilkuset szwejów na
wspomożenie Ameryki, tym bardziej, że prawdopodobnie jak w
przypadku Iraku wrócilibyśmy z gołym d.pskiem.
Fotki od góry:
1.Podział Korei w wyniku wojny.
2.Zabity Amerykanin w wojnie wietnamskiej.
3.Cmentarz żołnierzy USA poległych na wojnach.
4.Pogrzeb polskiego żołnierza.
5..Polscy żołnierze w Afganistanie.
A cÓz tu komentować. Skurwysyństwo polityczne i tyle.Dorabiaja sie rządzący a giną obywatele za pare głupich dolarów.AA
OdpowiedzUsuńWersal 1919....Koniec Imperium Osmanskiego. Na chybcika powstaly takie twory jak dzisiejsza Syria, Irak czy Palestyna, ktora z historyczna nie ma nic wspolnego. I jakby nie popatrzec, to caly Bliski Wschod od tamtego czasu jest jedna wielka beczka prochu. Moze i dlatego, ze to twory sztuczne? Nie wiem, ale cos w tym jest.
OdpowiedzUsuńWiem tylko jedno; wciskanie sie w wojskowych buciorach w obce konflikty, jeszcze nigdy nie przynioslo nic dobrego. Weisc latwo, ale czy w afekcyjnym podjeciu decyzji pomyslano rowniez, co bedzie potem? Przeciez ono jest wazniejsze od tego przedtem.Historia pokazuje, ze ani razu nie pomyslano.
Zreszta militarne interwencje, nawet w dobrej wierze, to naprawde nie moja bajka. Cierpi jak zwykle ludnosc cywilna.
J.
Racja, przyznaje ją Państwu.
OdpowiedzUsuńA jednak Obama zdecydowal o powietrznej napasci na Syrię.No i oczywiscie Tusk jako wierny sługa zmienił swoja decyzje i poparł USA.Zaostrzą sie stosunki z Rosją, ale to nie nasz problem. Problemem są tylko nasze pieniadze które ładujemy na takie akcje.Tekst napisany w tym poscie jest prawdziwy merytorycznie. Podobnie z logika pisze J., bo faktycznie kraje arabskie to jest gniazdo wzajemnych konfliktów i trudno tam zapanowac nad ludzkimi emocjami.Tam tez lęgną sie siły terrorystyczne.Pozdrawiam.Amadeo.
OdpowiedzUsuńPonoć nasze szwejki polecą samolotami nad Syrię. Tak ludziska mówią.fakt.
OdpowiedzUsuń