MISERICORDIA


Kilka dni temu przez nasze media przetoczyła się fala oburzenia prawicowych polityków i osób duchownych na wypowiedź szefa WOŚP Jurka Owsiaka w sprawie polskiej postępującej, acz utajnionej w pojęciu sensu stricte, eutanazji. Ukrytej w braku szpitali i oddziałów geriatrycznych, w braku dostępu do lekarzy tej specjalności, wreszcie w nędzy materialnej seniorów, często nie pozwalającej na wykup zaleconych leków. Ponadto wiele kompromitująco niskich, wręcz szczątkowych emerytur powodujących dylemat czy opłacić czynsz, czy też kupić cokolwiek do jedzenia. W kilka godzin po tym wśród dyskutantów na antenie TV znalazł się świecki „biskup” Tomasz Terlikowski, który usłyszał od interlokutora, że oto dwóch Belgów, bliźniaków, uzyskało zgodę sądu na podanie im leku uśmiercającego, ponieważ obaj będąc głuchoniemymi, tracili wzrok. Okropnie nie spodobało się to redaktorowi Terlikowskiemu, który eutanazję uważa za ogromne zło.

Tomasz Terlikowski jest jednak zdrowym mężczyzną w sile wieku. Ktoś, kto nieustannie biega od studia do studia opowiadając z obłędem w oczach i nienawiścią na twarzy swoje katolickie brednie, musi być zdrowy jak koń. W dodatku papierowe i internetowe wydania jego portalu przynoszą mu zapewne niezłe profity. Redaktor Terlikowski nie jest jednocześnie niewidomy i głuchoniemy, nie opiekuje się od kilkunastu lat bliskim w stanie wegetatywnym (któremu obumarł mózg) bez jakiejkolwiek pomocy państwa. Zapewne nie wsłuchuje się też w głos domagających się prawa do eutanazji, lecz w głos żyjących w dostatku i przepychu biskupów i papieża, pisze jeden z blogerów.

Kolejnymi elementami katolickiej propagandy w wykonaniu red. naczelnego Frondy jest manipulacja słowna i jak to zwykle bywa, hipokryzja. Fakt, że Karol Wojtyła poprosił o zaprzestanie leczenia ( słynne "Pozwólcie mi odejść do Pana"), jest określany przez Terlikowskiego mianem " zaprzestaniem uporczywej terapii", czyli innymi słowy biernej eutanazji. Tak, papież poddał się nie tylko biernej eutanazji i nie ma co do tego wątpliwości, bowiem przecież będąc sparaliżowanym, sam nie odłączył się od maszyny podtrzymującej pracę serca, panie Terlikowski. Takie rozumowanie jest zbyt trywialne. Wiem, parzy to pana niemiłosiernie, ale właśnie eutanazja o którą prosi nieuleczalnie chory, cierpiący okropne bóle staruszek jest właśnie miłosierdziem, które to słowo jest ponoć flagowym, ewangelicznym clou Kościoła katolickiego. Co prawda można zwątpić w owe „hasło”, zapoznając się choćby pobieżnie z historią katolicyzmu ostatnich kilkuset lat, gdzie miłosierdziem nad duszą, niestety ulokowaną w ciele, było rozpalanie stosów pod czarownicami i innowiercami, topienie, łamanie kołem, rozrywanie końmi, czy po prostu ucinanie głów, mimo piątego przykazania, nie zabijaj. Zatem,słowo miłosierdzie nijak nie pasuje do słów: współczucie, bezinteresowna pomoc, litość, a wydawałoby się, iż to pokrewne tematy. Nawet prosty bagnet był nazwany słowem misericordia, a przecież służył on do dobijania rannych, wyjących z bólu żołnierzy na polu walki, tylko dlatego, by ulżyć ich cierpieniom. Czy zatem nie była (jest) to forma eutanazji?. Oczywiście jest, tyle, że to bardzo bolesna forma. Dzisiaj eutanazja polega na bezbolesnym zabiegu odłączenia cierpiącego od maszyny podtrzymującej pracę serca, z ewentualnym podaniem specyfiku, który przyśpieszy proces zejścia śmiertelnego. Nikt, nigdy nikogo nie zabije i nie zabija, jak „obiecał” Ziobro, a nie rozumie Terlikowski, po to by po prostu tylko zabić. Pan doktor Terlikowski wydaje się być niedouczonym w pojmowaniu argumentacji, o co posądzał zresztą publicznie Monikę Olejnik. Podobnie tzw. zaprzestanie uporczywej terapii, o co prosił, (powtarzam) Jan Paweł II jest niczym innym jak właśnie czystą eutanazją. Wszyscy wzdragają się przed wymową tego słowa, a przecież ten grecki termin oznacza nic innego, jak po prostu „dobrą śmierć”, o którą modlą się wyznawcy bodajże wszystkich religii świata. Nie pojmuję dalej mili państwo, co bardziej można ulokować w koszyku miłosierdzia i tak zwanej dobrej śmierci: Podanie specyfiku na błagalną prośbę osoby cierpiącej na nie dający się zmierzyć czymkolwiek ból, czy też dobijanie rannego bagnetem właśnie zwanym „miłosierdziem”, nie mówiąc już o odbieraniu życia rozpalonym żelazem, co też lokowało się w dawnym katolickim zestawie czynów miłosiernych. W polskich niestety warunkach i świadomości społeczeństwa, o dobrą śmierć pozostaje się tylko (niestety mało skutecznie) modlić. W państwie, gdzie w każdym pomieszczeniu począwszy od sali sejmowej, aż po klasy lekcyjne wisi krzyż, a na nim Chrystus w ramach misericordii umęczony koroną cierniową, słowo księdza, a tym bardziej biskupa brzmi jak zapis konstytucyjny, tym bardziej, że już dawno blisko połowa Polaków zdjęła Mu z głowy ową koronę i na jej miejsce założyła beret moherowy. W takim środowisku cywilny „biskup” Terlikowski może śmiało odkrywać i głosić, co wg niego jest eutanazją czynną, a co zbawczym zaprzestaniem uporczywej terapii.


Komentarze

  1. Co mnie obchodzi jakiś Terlikowski, który gada to samo jak kataryna to nie jest żaden opiniodawczy obywatel lecz zwykły piesek sekty watykanskiej, obszczekujący "obcych", taki po prostu zły p(b)ies. Hodowany przez prawicę i kler na postrach swoich owieczek.AaaA

    OdpowiedzUsuń
  2. Już kilka razy próbowałem wysłuchać ze spokojem pana Terlikowskiego no niestety jakoś się nie udało. Facet zagłusza wszystkich swoich rozmówców, trochę to typowe - TRZEBA KRZYCZEĆ JAK NIE MA SIĘ NIC MĄDREGO DO POWIEDZENIA.Ciekawe jest dla mnie również to,że tak MIŁOSIERNY katolik jak pan Terlikowski nie potrafi zaakceptować poglądu innego niż swój. Takie to typowo katolickie. Postarał by się Pan z całą reszta tego swojego średniowiecznego kościoła wychować swoich wyznawców i może przekonać nie zawsze do swoich racji a nie od razu zakazywać. Ale przecież wy nie jesteście w stanie pojąć swoimi ciasnym umysłami tego że ktoś może mieć inne zdanie, że ktoś nie chce zostać męczennikiem i odejść godnie w swoim mniemaniu. Co wam do tego do cholery ciężkiej.Zbawiajcie sie sami.Anonim.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeciez w polsce eutanazja jest legalna i to na wysoka skale...ktos kto ma nowotwor musi czekac miesiacami na kolejne badania jak nie ma kasy zeby leczyc sie prywatnie.Rex

    OdpowiedzUsuń
  4. Terlikowski kolęduje po różnych parafiach, klubach oszołomstwa i tam ględzi swoje głupoty, inkasując za to kasę. Także inne działania Terlikowskiego i jemu podobnych nie są za przysłowiowe "bóg zapłać", tylko za judaszowe srebrniki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Na TOK FM wyczytałem mądry komentarz: Ano dlatego, że to są bogobojni duchowni, którzy działają i poświęcają się dla dobra innych, dla dobra całej ludzkości. A to, że kradną, oszukują, wyłudzają, kłamią, oczerniają, molestują, gwałcą i postępują wbrew temu, co co głoszą i jak grzmią z ambony, to jedynie świadczy o miłosierdziu bożym, bo przecież wystarczy wyspowiadać się i odmówić zdrowaśkę w ramach pokuty, jednocześnie sypiąc na tacę. Ot, taka moralność i takie wartości. Axel/rose.

    OdpowiedzUsuń
  6. Gdybym był w takiej beznadziejnej sytuacji, że leżałbym ciągle pod kroplówkami i na środkach znieczulających jak mój zmarły ojciec mający nowotwór przewodu pokarmowego, niewyobrażalnie cierpiąc, to chciałbym mieć możliwość skrócenia tych cierpień i dłużej nie przysparzać kłopotów i cierpień moim najbliższym.Cuba

    OdpowiedzUsuń
  7. Miłosierdzie mozna tez rozpatrywac w kwestii stosunku księży do ukochanych ministrantów.Na Litwie również jest tak samo!
    Znany nam ks. Pawłowicz który odkrywał tajemnicę wiary metodą analną z ministrantami w wiosce o nazwie Witonia na ziemi łódzkiej po odbyciu kary został zesłany na misję do Litwy.
    Pozdrawiam wszystkich rodziców w Witonii którzy po podpisaniu papierków, że czują do księdza Pawłowicz wdzięczność za praktyczną edukację seksualną i dziwnym trafem dokonali w tamtym czasie remontu swej chałupy po przeglądzie ich synów doopy za pomocą grzechomierza tegoż kapłana.
    Tenże kapłan jeździ dzisiaj do Watykanu w towarzystwie młodych ministrantów z Litwy.A rodzice dumni, że opiekuje sie nimi ksiądz.
    Amen.

    OdpowiedzUsuń
  8. W sumie nie chcialam sie wypowiedziec, bo trafil Pan w sumie w bardzo neuralgiczny punkt, a moje zdanie na ten temat nie jest raczej zdaniem, z ktorym zgadzalaby sie wiekszosc spoleczenstwa. Juz w samym tlumaczeniu slowa eutatanzja, czyli dobra smierc, widze odrobine sprzecznosci. Smierc nie moze byc dobra lub zla, bo smierc to smierc, i nie ma mozliwosci sie od niej wybronic. Takie prawo natury, i nawet umierajac zdrowym, jest sie mimo wszystko zmarlym, czyli forma materii w formie prerozkladowej. Preferuje zdecydowanie slowo "godne umieranie" i jestem jego zwolenniczka, gdyz skoro mam prawo do godnego zycia, to musze i mam prawo do godnego umierania, a nie obowiazek cierpien i brachialnych bolow w momencie ewentualnej calkowitej niemozliwosci decydowania o mnie samej. O meczarniach psychicznych ludzi z bliskiego otoczenia nawet nie wspomne. W sumie, nawet najbardziej zatwardziali katolicy i bioetycy w obliczu koszmarnej drogi na druga strone kochanej osoby, powiedza w momencie faktu juz dokonanego "Dzieki ci Panie, ze juz ja/go zabrales do siebie i skrociles te meczarnie!". Coz nam to sugeruje? Ano podswiadoma akceptacje godnego umierania, wiec nie jestem w stanie zaakceptowac stanowiska kleru w tej kwestii. To, co rozgrzebuja ostatnimi czasy, jest kolejnym dowodem na to, iz jedynym celem duszpasterzy jest odrzec ludzi z ostatniej godnosci i znecac sie na nimi i ich rodzinami, by do samego konca tumanic im w glowach o wartosciach zbawienia tym wiekszych, im wieksze cierpienie. A w sumie o co chodzi?`O mamone oczywiscie. Jak zwykle prawo kaduka i tyle. I zyje to prawo pelna geba, bo niestety temat smierci w kraju, jest tematem tabu. Tematem pelnym hipokryzji i pelnym dziecinnych przekazowych "pewnikow". Tak bedzie jeszcze bardzo dlugo, gdyz spoleczenstwo jest systematycznie powstrzymywane od dojrzewania do tematow, do ktorych potrzeba chociaz krzty wysilku zainwestowania w samodzielne myslenie. Zbyt duzo napietrzonej arogancji, ignorancji i nietolerancji, miedzy innymi w dalszy ciagu propagowanych przez takich specow, jak wspomniany powyzej pan Terlikowski.

    Moze sie Pan zdziwi, ale czasami zagladne sobie na Fronde. Z reguly wtedy, kiedy mam watpliwosci w moj umysl. Poczytam, i od razu mi lepiej. Po prostu nie mam juz sie o co martwic. W sumie, ten osobnik, redaktorem przezywany, jest przykladem, iz w czlowieczenstwie przydazaja sie przypadki, ze rozwoj takowych trwa gdzies do konca siodmego roku zycia. Potem tylko rosna wzwyz i wszerz, i maja skojarzenia wylacznie biblijno-seksualne. No bo jak nazwac np. recenzje kreskowek dla dzieci pana redaktora, gdzie Reniferek nawoluje do dewiacji w rodzinie, a Shrek jest zdecydowanie transeksualista, co moze sie w katostrofalny sposob odbic na psychice prawych polskich dzieci?

    Przepraszam za dluzyzne, ale po prostu mnie ponioslo. Niemniej serdecznie pozdrawiam autora i komentatorow.

    J.

    OdpowiedzUsuń
  9. Być może Pani Jolciu słowo eutanazja zbyt mocno się nam kojarzy z gazowaniem w hitlerowskich obozach smierci.Ludzie bardziej myślący, a mniej wrażliwi potrafią oddzielić akurat owo skojarzenie od tego co nazywa sie dobrą śmiercią, czyli jednak z greckiego eutanazją.Umieranie jest częścią ludzkiego żywota i oby ono było pozbawione tego strasznego "momentu" cierpienia ponad ludzką wytrzymałość.Tak, rzeczywiscie mówimy czesto:Dzięki Ci Panie, że juz go zabrałeś do Siebie i skróciłeś mu dalsze męki", ale wymawiamy to tylko dla dobra umierającego, bo sami pozostajemy nadal w bólu.Zgadzam sie całkowicie z Pani rozumowaniem i pojęciem śmierci.Przykład dorastania człowieka do lat siedmiu, a następnie przybieraniu ciała w zdłuż i wszerz to majstersztyk logiki, szczególnie w odniesieniu do redaktora Frondy. Serdecznie pozdrawiam Panią oraz pozostałych Komentatorów.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

JONO PODKIVANO

TUMIWISIZM

ŻYCIE mnie MNIE