OMNIBUS?
Bloger to
ktoś, co to najczęściej dla zabicia czasu siada do komputera aby
nagryzmolić coś, co mu akurat przyszło na myśl. Do takich właśnie
należę. Nie do tych, którzy specjalizują się w jednym temacie,
najczęściej maczanym w wykonywanym zawodzie, dziennikarza,
polityka, naukowca, artysty. Ja piszę w tematach zrodzonych w wyniku
zdarzeń codziennych, gdzieś w okolicy mojej osoby. Zdarzeń, które
za źródłem prasowym, radiowym czy telewizyjnym mnie zainteresowały
i dlatego jako wolnemu obywatelowi wolnego kraju chcę mi się
otworzyć japę i choć nie pytany wyrzec to co o tym myślę.
Czy
rzeczywiście na tym się znam?. Zdaję sobie oczywiście sprawę, że
nie bardzo, a przynajmniej nie na wszystkich tematach poruszonych w
kolejnych postach: A wypowiadałem się o polskim katolickim
Kościele, o literaturze, o doznanych wrażeniach z okazji wiosny,
jesieni, czy też pozostałych pór roku, o emeryturach, o polityce
krajowej i nie tylko, o moim wzrastaniu na tle wydarzeń politycznych
w Polsce, o moich podróżach krajowych i zagranicznych, o sekcie
smoleńskiej, o ciekawostkach, które zapamiętałem podczas
wykonywania obowiązków służbowych, o polskiej emigracji dzisiaj a
także tej wczorajszej, o rodzącym się faszyzmie, wreszcie o takich
ciekawostkach jak bolesnej śmierci w rodzinie Kaczyńskiego, czyli
„odejściu w zaświaty kota alika, monumentalnym i zaiste
megalomańskim Chrystusie świebodzińskim, cudownych posłankach
Nelly i Sobeckiej, milczącej jak grób Agamemnona Kempie i
pajacowatym agencie Tomku. Te akurat nader wyjątkowo „ekscytujące”
tematy upchać można w jednym starym sparciałym worku, powiesić na
kiju i wetknąć w zagon jako stracha na szkodniki. Ponadto napisałem
kilka epizodycznych opowiadanek na kanwie zdarzeń życiowych
ubierając je w szaty anegdot. Tak dla oddechu. Powtórzę zatem: Czy
ja się na tym wszystkim znam?.Otóż nie! Natomiast wypowiadanie się
w tym, czy innym temacie nie tylko pozwala na upuszczenie zatrutej
polską obłudą krwi, ale jest też furtką przez którą wychodzę
do ludzi, bowiem gadają, że nie wolno siedzieć ciągle na miejscu,
trzeba się ruszać, przynajmniej w moim wieku. Z tych prawie
pięćdziesięciu tysięcy czytelników, których zainteresował mój
autorski blog „spotkałem” ludzi zaprzyjaźnionych z moimi
poglądami, którzy mają odwagę miło skomentować tekst, ale też
tych (jest ich o wiele mniej), którym obrażona duma nie pozwala na
odzywkę, a jeżeli już to w formie uszczypliwej. W porządku,
przecież nie oczekuję laurek i poklepywań. Piszę w formie
„ironicznej i to na ostro” po to, by powstał rozgardiasz,
tumult, bym miał obraz przekroju ludzkich myśli. Nie zagłębiam
się bardzo w tematy literackie, chociaż książek jako przeciętny
„oczytany” Polak połykam multum, dzięki temu, że o nowości
książkowe mojej biblioteczki skrupulatnie dba moja żona. Ostatnio
zagłębiłem wzrok w stronice dwóch opowiadań w formie sag
wielopokoleniowych, gdzie często bardzo tragiczne ich rodzinne losy
zderzają się faktograficznie z losem Europy i zagładą Żydów na
przestrzeni lat pierwszej i drugiej wojny światowej. To „Cukiernia
pod Amorem” Małgorzaty Gutowskiej oraz „Czas pokaże” i „Za
grzechy ojca” Jeffreya Archera. W kolejce czekają dwie sensacyjne
książki Vincenta Severskiego. To tak nawiasem. Nie znam się na
kulisach politycznych w zakresie umacniania koalicji, czy też
poczynań rządu by zapobiec dojściu lewicy do władzy, co byłoby
dla nich prawdziwą katastrofą, ale śmiało i z wielkim
zaniepokojeniem się wypowiadałem na fakt odradzającego się w
Polsce faszyzmu i nazizmu, a jako obywatel znający historię w
przyzwoitym stopniu, mogę być tym rzeczywiście wstrząśnięty.
Niewątpliwie też znam się na stosunkach państwo-Kościół, bo
jakoś już od „maleństwa” moja egzystencja oscylowała wokół
tych tematów. Ksiądz w rodzinie, wieloletnia łacińska
ministrantura, którą znam mimo upływu ponad pięćdziesięciu lat,
częste wizyty na plebanii, oraz kontakty z innymi duchownymi tam
goszczącymi, wypite w ich towarzystwach litry przeróżnych marek
alkoholi, oraz obserwacja ich zachowań a także wypowiadanych przy
okazji słów, pozwoliły mi na wyrobienie sobie zdania o wprost
niewymiernej hipokryzji i pospolitym zakłamaniu tej instytucji. Po
zapoznaniu się z literaturą traktującą o Kościele katolickim,
która w olbrzymich ilościach dzisiaj odkrywa „tajemnice”
bałwochwalstwa, naginaniu słów ewangelicznych do aktualnych
potrzeb, nieustannej walki kleru w imię pomnażania majątków,
życia w absolutnym dobrobycie, a nawet rozpuście włącznie z
seksualnym rozpasaniem pedofilskim, co potwierdzają procesy na całym
tym bożym świecie, dałem sobie spokój z przynależnością do
tego ich świata, a jeszcze bardziej zaświata. Miliony „owieczek”
żyją konformistycznie w nędzy i poniżeniu po to by zaskarbić
sobie zbawienie wieczne i progi nieba, gdy tymczasem pasterze niebo
stworzyli sobie tu na ziemi, bo w gruncie rzeczy w inne nie wierzą.
Teoria ta jest bardzo spójna, by nie powiedzieć koherentna i by ją
sobie przyswoić nie trzeba żadnych innych poszukiwań, żadnej
egzegezy. Czy na tym zagadnieniu trzeba się znać?. Absolutnie,
wystarczy myśleć i obserwować. Czy znam się na „katastrofie
smoleńskiej”?.Każdy kto ma chociażby rozumek w wersji mini byle
zdrowy psychicznie wie, że katastrofy nie spowodowała betonowa
brzoza, sztuczna mgła, czy też dyskretnie podłożona pod tyłek
Kaczyńskiego bomba, jeno beznadziejna organizacja lotu, urojona
ambicja braci bliźniaków i słabe wyszkolenie pilotów –
debeściaków, działających do tego pod naciskiem. Wszystkie inne
kazuistyczne dywagacje w temacie zamachu i winy Tuska
zaprzyjaźnionego z Putinem są na tyle idiotyczne, że kwalifikują
autorów owych wypowiedzi do czubków, tym bardziej gdy są wyrażane
tak asertywnie. Podobno ok. 25% Polaków wierzy w zamach w Smoleńsku.
Ratunku!!!.Tylu miejsc z szpitalach dla obłąkanych to my niestety
nie mamy, a poruszanie się po ulicy w przekonaniu, że za chwile
natkniemy się na człowieka, którego nawet sąd nie chce karać z
powodu niepełnosprawności umysłowej jest bardzo ryzykowne.
Zadaje sobie wciąż hamletowskie pytanie: pisać dalej, czy też dać sobie spokój?. Odpowiedź za każdym razem sama mi się narzuca. Oczywiście pisać, bo pisanie to wentyl bezpieczeństwa na moje frustracje i często niebezpieczne zagłębienia myślowe w rejony totalnego absurdu. Z kielichem szampana w ręku, pozdrawiam w tym miejscu wszystkich moich komentatorów. Vivat! Wszystkiego dobrego.
Jak sie ma o czym to sie pisze.Pan widocznie ma, bo ja jakoś nie bardzo.AaaA
OdpowiedzUsuńCiekawe co na to nasz episkopat: Katolik obrządku smoleńskiego to tak jakby dotychczas jedynie po rosyjsku prawosławny obrządku greckiego. To schizma spowodowana rękami Jarosława K. oraz Antoniego M.przy udziale wiernych małomyslących z całego PIS. Do tego wyznania, jak Pan pisze i podają w mediach przyznaje się około 25% wiernych dotychczas prawdziwych katoli. Katoli wyznających wylącznie Rzym- watykanski, a tymczasem aż się prosi zbudować bazylikę smoleńską gdzieś koło tej ponoć betonowej brzozy.Zabiera Pan głos w wielu sprawach i na tyle na ile ma Pan rozeznania pańskie treści czyta się dobrze. W zasadzie im przyznaję rację i dla mnie to wystarcza.Należę od dłuższego już czasu do wiernych czytelników, chociaż nie zawsze mam odwagę się upubliczniać, dlatego odzywki moje są anonimowe. Pozdrawiam przedświątecznie. Warszawiak z innej dzielnicy niż Kaczor.
OdpowiedzUsuńA coz sie to Panu Torunczykowi bajdurzy? "Nie pisac bloga"???
OdpowiedzUsuńPod kara przymusowego wciagniecia na liste pielgrzymow do Czestochowy - SUROWO WZBRONIONE!
Sadze, ze reszta komentatorow jest mojego zdania.
Pozdrawiam
J.
No dobrze, ale niestety przez tydzień pauza.Pozdrawiam panią J.
OdpowiedzUsuńJa się znam na katastrofie smolenskiej.To wielkie gówno macierewicza i Kaczora z którego chce upleść pałę na Tuska.Bożydar z Kielc
OdpowiedzUsuń