ZANIM ZATŁUKĘ KARPIA


Zbliżają się święta tytułowane Bożym Narodzeniem. Co prawda, jak podają pisane źródła Chrystus narodził się kilka dni wcześniej, albo kilka dni później, ale akurat tak pasowało „uczonym”, by zgadzało się wszystko w kwestii podziału lat na miesiące, tygodnie itd. Niech tak będzie, w końcu dzień narodzin Zbawiciela nie jest ważny dla istnienia świata, bo akurat święta nie są po temu aby przesiadywać w świątyniach. Natomiast jest to okazja do rodzinnych spotkań, prezentów dla latorośli, oraz ewentualnie wzajemnych wybaczeń wyrządzonych krzywd. Po to w końcu wymyślono opłatek i okazjonalne buzi, buzi. Na obszarze Europy oraz kilku innych obszarach Boże Narodzenie okryte jest śniegiem i mrozem, a więc tym co zmusza do ucieczek w ciepły kąt. Nie zapominajmy, że Boże Narodzenie np. w Australii, Nowej Zelandii i wielu państwach południowego Pacyfiku, katolicy obchodzą przy temperaturze plusowej mierzonej ok. 30-40 stopni. Dobre to o tyle, że opłatkiem dzielą się gdzieś w ogrodach, nad jeziorami, na plaży przy grillu. Mają więc duże oszczędności. My Polacy na kilka dni przed 24 grudnia wynosimy ze sklepów tony mięcha i innych produktów nie wspominając o hektolitrach alkoholu. Kosztuje nas to o wiele drożej. Stąd komunikaty prasowe, że Polska należy obok Łotwy, Bułgarii i Rumunii do najbiedniejszych krajów Europy. No ale akurat tej tradycji nie „zarzucim skąd nasz ród” kierując się przewodnią myślą sarmaty „zastaw się a postaw się”, tym bardziej, że na wszystkich portalach i kanałach TV banki się ścigają w propozycjach dawania pożyczek i kredytów bez żyrantów i mało co oprocentowanych, a jak się dobrze wsłuchać to prawie za darmochę .


Zanim zatłukę karpia,  postanowieniem odbyć podróż do mojego prawie rodzinnego miasta Torunia, który to wg wielu źródeł należy do perełek polskiej urbanistyki. Prawie rodzinnego, bowiem akurat tam mieszkałem blisko 30 lat, pracując na swoją emeryturę. Nie wyobrażałem sobie, by nie przespacerować się przy okazji wzdłuż ul. Szerokiej z Rynku Nowomiejskiego do Rynku Staromiejskiego. Myślami zaczepiłem o rok 1264, kiedy to ów Rynek się rodził, dając początek pięknej historii miasta zarówno na prawach polskich jak i niemieckich. Znów moje oczy pieściły pierzeje, łuki i arkady Dworu Artusa, Ratusza i okolicznych kamienic, a także zagospodarowane ruiny zamku krzyżackiego. Śmiało spoglądałem w oczy Kopernikowi, bowiem nic do siebie wzajemnie nie mamy, poza moim podziwem dla Jego rozumu, mimo szat biskupich, w zestawieniu z dzisiejszymi dostojnikami Kościoła i ogólnym postępem wiedzy i nauki. Pięknie przystrojone budynki i ulice zachęcały do podziwu. Jak wiadomo cała toruńska Starówka to klasa zero wg UNESCO. Neony, coraz bardziej wymyślne zapraszają do wnętrz barów, pubów i sklepów. Jest okazja do napicia się grzanego wina lub piwka z goździkami, oraz do zrobienia zakupów - prezentów pod choinkę, (którą onegdaj przywlekliśmy gdzieś z katolickiej Bawarii) dla milutkiej wnuczki Esterki, zgodnie z prośbą skierowaną listem do św. Mikołaja. A tam, świętego. Znałem kilku świętych Mikołajów ubranych w kożuchy z przyklejoną brodą, co to jeszcze wczoraj leżakowali na wyrku w celi więziennej. Przepustka na święta dała im okazje do częściowego odkupienia winy przynajmniej w oczach rodziny. Zatem są oni świętymi, jak większość naszych świętości. Mimo ubarwień Toruń nadal się stroił do Bożego narodzenia. Właśnie na Rynku Nowomiejskim pobudowano szopę (nie szopkę) wypełnioną słomą zwiezioną z kilku stodół. Zapewne wzorem lat ubiegłych, zwiozą tam kilka zwierzaków z miejscowego ogrodu zoobotanicznego, chociaż pan papież po zlustrowaniu jakoweś bibuły i pergaminu dowiedział się po dwu tysiącach lat, że w żłóbku betlejemskim żadnych zwierząt nie było ... poza trzema klaunami, których autorzy biblii ubrali w szaty królów wschodnich obszarów arabskich nadając im imiona Kacpra, Melchiora i Baltazara. W darze Nowonarodzonemu ponoć przywieźli mirrę, kadzidło i złoto. Drugi i trzeci prezent Kościół sobie zatrzymał po wsze czasy, starając się bardzo o powiększanie tych dóbr , poprzez kolędowanie, opłaty za usługi, naukę religii w szkołach oraz Fundusz Kościelny wydarty państwu za zapisem konkordatowym. Wszystko w imię chwały Pańskiej. Kadzidło służy im do dzisiaj jako pachnidło w celu wytworzenia nastroju i podkreślenia w ten sposób aktu niezwykłości nabożeństw. Mirrę zagospodarowały zakłady funeralne do balsamowania zwłok. Jak to było naprawdę i tak się nie dowiemy, a po prawdzie to wcale nam na tym nie zależy. Byle polski żłób był pełny i nie powodował uszkodzeń wątroby, nerek i trzustki, bo NFZ aż piszczy z biedy. Wesołych Świąt.

Komentarze

  1. Powiedz pan, po cholerę na tym Rynku Nowomiejskim ta szopa ze słomą chyba z kilku hektarów areału żytniego.Zapaskudzony rynek i w końcu miasto, a kto chce ogladac zwierzęta, to w tramwaj i do ogrodu.Jestem torunianinem i jestem dumny ze swojego mista, dlatego ten źłób mnie uciska jak gwóźdż w bucie.Pozdrawiam byłego współmieszkańca i zyczę wesołych zdrowych świąt.Piotr Leon z Torunia

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże Narodzenie obchodze, chociaz nareszcie społeczeństwo zaczyna się budzić z obłędu katolicyzmu. No cóż, jesteśmy coraz bardziej wyuczeni a neistety tylko ciemnotę można łatwo omamić. Mam nadzieję, że ludzie się wkońcu obudzą.Ja już to zrobiłam i mam zamiar dokonać apostazji, rozważam to od dwóch lat i obecnie jestem już w 100% pewna że tego chce. Mam dość zakłamania.Testa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Karpia się zarzyna a nie tłucze.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochajmy sie zanim zatluke (zarzne) karpia? Swietne powiazanie obydwu tytulow. Tytulow bezwzglednie polaczonych ze swietami.
    Temat stary jak swiat, powtarzajacy sie co roku, lecz ciegle nie tracacy na kontrowersji. Ten temat po prostu siedzi w kazdym w nas, a kazdy z nas ma do tych swiat odrebne podejscie, ktore w sumie ewoluowalo przez cale nasze dotychczasowe zycie.
    Ja osobiscie uwazam podobnie ja Pan Torunczyk. Swieta maja w sobie nieslychana ilosc hipokryzji. Juz sam fakt, ze niby postna Wigilia, a stoly uginaja sie od od potraw. Niech wszy po stole skacza, ale 12 musi byc. Ajajaj - zamysl umiaru, ale szalona gonitwa za na przepychem, nawet tanim. Chinskim chlamem. A potem sie kochajmy na sile, w ckliwej synfonii wwiercajacych sie w mozg hamerykanskich jingle bellsow, ktore od trzech miesiecy nas urabiaja na kazdym kroku.
    W sumie prawda jest jedna: my sami jestesmy tworcami tych swiat. Beda one takie, jakie wybierzemy. Od nas samych bedzie zalezec, czy stac bedzie nas na spokojna i madra retrospekcje, czy tez w przesycie falszywych usmieszkow i zyczen, damy upust wentylowi skumulowanych wrecz przed- i swiatecznych agresji.

    Oby nam sie. Pozdrawiam jak zwykle serdecznie i na dodatek szczerze :)

    J.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki za mądre, wyważone i szczere komentarze.Nie zgadzam się tylko ze zdaniem na temat zarzynania karpia.Należy go najpierw uśpić np. młotkiem a potem zarzynać. Tyle się mówi krytycznie o bolesnych dla zwierząt ubojach rytualnych (aczkolwiek karp po żydowsku brzmi koszernie).Dlatego najpierw go "zatłukę".Dzięki za pozdrowienia i się odwzajemniam - też szczerze.Torunczyk.

    OdpowiedzUsuń
  6. A co Pan Torunczyk sadzi np. o chloroformie?? ;))))))

    OdpowiedzUsuń
  7. Pani Jolu, nie mam takowego specyfiku, a poza tym karpia trudno zmusić do inhalacji.Chociaż????.

    OdpowiedzUsuń
  8. Może prawosławni mają lepsze wiesci o dacie narodzin Chrystusa, bo obchodzą święta 2 tygodnie pózniej.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ani prawosławni, ani katolicy, ani protestanci nie mają racji.Popytajcie kaczynskiego, on jedyny ma racje.Rybka500.

    OdpowiedzUsuń
  10. A tak wogole, to prosze bardzo uwazac!
    http://www.gazetaecho.pl/zbirek/184-03.jpg

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

JONO PODKIVANO

TUMIWISIZM

ŻYCIE mnie MNIE