O SZYBY DESZCZ DZWONI



Chociaż to początek września, to jednak w gruncie rzeczy prawdziwa już jesień w tym, nie bardzo umiarkowanym pogodowo roku. Co kilka tygodni najważniejsze stacje medialne pokazują nam wylewy rzek, które dokonują dramatycznych zniszczeń dorobku ludzkiego poprzez obsunięcia gruntów.Następstwem czego są zawalenia domostw a nawet całych gospodarstw. Przewaga dni dżdżystych nad pogodnymi nastraja nas posępnie i nie generuje pomysłów na miłe spędzenie czasu między snem i snem. Widoki za zaparowanymi szybami przypominają raczej łowicki śmigus dyngus. Przechodnie chowają swoje oblicza pod rozpiętymi parasolami, a młode dziewczyny przemoczone deszczem przypominają swoim wyglądem zmokłe gołębie skulone z zimna na gałęziach drzew. Widać, że pod tym względem natura jest szczodra. Człowiek chowający się przed ulewą pod drzewem staje się małą cząstką wielkości owej natury. Momenty takie sprzyjają głębokim przemyśleniom spraw odnoszących się do naszej egzystencji. Egzystencji w kraju, w którym jest tyle nienawiści. Zarówno tej międzyludzkiej, międzysąsiedzkiej, ale także miedzyśrodowiskowej, miedzypartyjnej i miedzywyznaniowej. Ta ostatnia wydaje się być najważniejszym rodnikiem pozostałych. No bo popatrzcie moi mili (jak zwykł powiadać prezydent L.W.), gdyby nie kazania kleru, w których myślą przewodnią było popieranie PiS i Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich, masy wiernych, szczególnie te podatne na słowa ojca "doktora" Tadeusza ,nie stworzyłyby reduty pod pałacem prezydenckim, przez co byśmy uniknęli powodu do ośmieszenia się władz państwowych z panem prezydentem na czele, ale i Kościoła katolickiego, który broniąc rydzykowych idei podzielił się ideologicznie jak nigdy dotąd. Słyszymy z ust biskupa Pieronka, który często wypowiadał się brzydko o lewicy jako o betonie, którego i kwas solny nie ruszy , że zjawisko jakie zaistniało pod oknami pałacu prezydenckiego z inspiracji kół kościelnych w obronie Kaczyńskiego jest wielkim złem, powodującym przyśpieszenie rozłamu w łonie polskiego Kościoła katolickiego, co zauważa się już gołym okiem. Wykorzystują to (i bardzo słusznie) politycy lewicy. Z różnych źródeł prasowych, brifingowych, a także poprzez telewizję i radio słyszymy, że czas zrewidować nasze polskie niewolnicze, wręcz skrępowanie konkordatem, który służy wyłącznie jednostronnie Watykanowi i jego urzędnikom na terenie Rzeczypospolitej. Czas zbliżyć się pod wzgledem wyznaniowym do rodziny państw europejskich i przenieść w trybie zarządzenia administracyjnego religię ze szkół do kościołów. W kościele jest też miejsce dla wszystkich krzyży i krzyżyków, którymi obsialiśmy nasze budynki oświatowe, lecznicze, urzędowe i całe ojczyźniane drogi i pola, dokładniej niżeli łanami zbóż. Prezydent Komorowski, jeszcze jako kandydat na to najwyższe stanowisko obiecał (szczególnie wyborcom lewicowym), iż zrobi wszystko, by pchnąć nasz kraj w kierunku rozdziału państwa od Kościoła, byśmy czuli się bardziej obywatelami świeckiego państwa. Nie wykluczał starań o finansowanie przez państwo metody in vitro, nie wykluczał też współwalki o tzw. parytety, chociaż początki Jego urzędowania na to mało wskazują, bowiem prezydent w swoim pałacu zatrudnia narazie samych mężczyzn. Nie będzie łatwo w temacie świeckości państwa czynić cokolwiek rządzącej Platformie. W jej szeregach tkwią zatwardziali do bólu katoposłowie chociażby w osobach Gowina, Rasia, a także zbiorowisko małopolskiej PO, które to na pośmiewisko całej niby świeckiej partii mieniącej się jako partia europejska, rozesłali do proboszczów listy proszalne o pomoc w kampanii wyborczej. Co prawda, Kościół zbłaźnił się Kaczyńskim, przez co upada na łeb i szyję, ale zapewne mu są miłe podobne uniżenia w sytuacji rodzącej się klęski. I taka jest prawda, z którą powinni się oswoić między innymi ci, którzy mają względem moich wypowiedzi zdanie nie tylko krytyczne ale i wrogie, zapisując swoje wzburzenia w księdze gości, jednocześnie obrażając mnie, a przy tym zastrzegając, że do tzw. moherów im daleko. Otóż bardzo blisko.
Warto w tym momencie wspomnieć o całkowitej kompromitacji Kaczyńskiego i jego pretorian na uroczystości 30-lecia Solidarności. Został wraz z nimi wyśmiany przez tych, co rzeczywiście tworzyli ów Związek, bowiem właśnie on wraz z nieżyjącym bratem przypisywali sobie obalenie socjalizmu. No cóż, chłopcy nieraz mają dużą wyobraźnię. Ja udawałem Vinnetou.


Stan pogody, jak wspomniałem na początku nastraja nas nieco pesymistycznie, ale wydarzenia, szczególnie wokół drewnianego krzyża i wciąż mocno tkwiących koło niego kilkunastu niezbyt zdrowych psychicznie jego "obrońców", stanowią zaczyn drozdżowy czegoś nowego, bardzo wiosennego.



Uśmiechnij się:


1.Para staruszków kladzie się spać:
-Umyłeś zęby? - pyta żona.
- Tak, kochanie. Twoje też.


2.Chłopak podchodzi do dziewczyny i mówi:
-Ale jesteś ładna.
Ona na to:
- Niestety, nie mogę tego powiedzieć o tobie.
Chłopak niespeszony.
- To zrób tak jak ja..... skłam.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

JONO PODKIVANO

TUMIWISIZM

ŻYCIE mnie MNIE