CZAS TO POJĘCIE WZGLĘDNE.

Poważnie. Nawet w odniesieniu do prób wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej. Jeszcze do niedawna wydawało się, że to temat nie do zlekceważenia i aktualny na następne stulecie niepodległości. Okazuje się że nie. Putin uparł się (jak to ruskij mużyk)  i ani myśli o zwrocie  wraku z rozbitej tutki prawowitym właścicielom, czyli kaczej Polsce. Ukochanego kraju postanowił nie zaśmiecać  szrotem, sam zutylizuje. Tym bardziej, że jego przyjaciel Tramp już Polskę odwiedził, a Rosji nie. Pomazańcy świrniętego Macierewicza  też już odpuścili,  bowiem wyczerpały się pomysły w jaki sposób w dalszym ciągu bajerować te 25% społeczeństwa o zamachu putinowskim.  Chodzi o tych  co to ewangelicznie nie widzieli a uwierzyli. Powoli wyczerpywały się też pieniądze przeznaczone na opłacanie tzw. podkomisji obiboków złożonej z bazarowych ekspertów od wszystkiego z wyjątkiem lotnictwa,  znajomych Macierewicza i Polonii amerykańskiej. Obiboków, którym się nawet nie chciało pojechać na wizję do Smoleńska. Po roku, znudzeni bezowocną pracą cichaczem porzucali tę zleconą robotę za minimum 20 klocków miesięcznie i uciekali do USA i Anglii, pierwej kasując dużą forsę pobraną na ekspertyzy z kasy państwa polskiego. Uciekali, bowiem ponoć wyczerpały się puszki po piwie i inne pospolite rekwizyty służące pokazom dla naiwnych jako niby elementy doświadczalne. Dla zainteresowanej gawiedzi wysadzili w powietrze namiot, który im służył jako kadłub samolotu, a pracowali ponad rok.
Każdemu z członków komisji przybyło po 7 kilogramów, które zaskarbili w stołówkach oficerskich, a to stanowi ich dobro dodane. Skoro zabrakło „naukowego quorum”, to i sam Kaczyński  zrezygnował z ględzenia głupot na każdej miesięcznicy, jakoby coraz bardziej zbliżał się do prawdy, pozostawiając miernych ale wiernych wyborców samych sobie. Może dzisiaj żałuje zdrowia, bowiem okazało się, że w wyniku  co najmniej stukrotnego wskakiwania na trzystopniową drabinkę wypożyczoną chyba z PSS Społem, z której głosił owe prawdy objawione,  zniszczył sobie kolano. Pogodził się natomiast  z utratą wraku, ponieważ w przypadku wyjścia Polski z Unii dobre stosunki z Putinem będą jak znalazł, a skoro ich gorący przyjaciel Tramp obściskuje  się z Władimirowiczem, to trzeba dążyć do stanu i momentu gdy być może on, prezes PiS, też zasmakuje nie tylko uścisku syberyjskich bicepsów, ale i śliny na języczku Wołodii.
Dzisiaj, gdy cały kraj, w tym gospodarka, policja, szkolnictwo, armia,  oraz sądy wszystkich szczebli by wygrać wybory (niezależnie od woli głosujących), ogarnęła „dobra zmiana” to moment „wyzwolenia się” Polski z łapsk Unii jest bliższy niżeli kiedykolwiek. Ale troszkę jeszcze pocierpmy, troszkę, bo jutrzenka swobody powoli nadchodzi. Odwagi towarzyszu Piotrowicz i obywatelko Pawłowicz. Kościół was wspiera jak tylko to możliwe, a Kościół zawsze wygrywa, bo spada jak koty na cztery łapy. Czas to pojęcie względne.

Autor: tonizar67@wp.pl

Komentarze

  1. Jak mogą ci idioci od oceny katastrofy smoleńskiej dzisiaj patrzeć w oczy Polaków. Szczególnie tych wiernych ale miernych którzy uwierzyli im ze to Putin strącił im prezydenta i 95 innych osób. Czas zaciera rany i kazdą głoszoną głupotę.

    OdpowiedzUsuń
  2. A to dobre.Szydlo idzie żniwować, a tu nic prawie nie urosło. To do obory zasuwaj babo.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

JONO PODKIVANO

TUMIWISIZM

ŻYCIE mnie MNIE