NA MARGINESIE WYDARZEŃ - CD.


Nawet trudno mi się zdecydować, by określić, jakie wydarzenie w ciągu ostatniej trzydniówki przyniosło Polakom najwięcej radości. Może to był ślub w brytyjskiej rodzinie królewskiej, może wytęskniona beatyfikacja papieża Polaka, a może kolejna rocznica uchwalenia Konstytucji 3 Maja, albo śmierć bin Ladena.

To taka zagadka, oprawiona w dużą dawkę ironii. Bo jest oczywistym, iż wszystkie wydarzenia światowe, łącznie z zabiciem Ben Ladena ustępują temu, co pokazano z placu św. Piotra. I nie wolno ci się temu dziwić, jeżeli jesteś w skórze Polaka. Od sześciu lat wszystkie środki masowego przekazu w Polsce krzyczały "santo subito", a jak na złość decydenci watykańscy przedłużali okres oczekiwania, bo i mieli rację. Najgorsze jednak w tym wszystkim, że mimo krzyku zgwałconych dzieci oraz umierających na AIDS Afrykanów, a także tych, którzy krytykowali JPII za przyjaźń z rozpustnikiem ojcem Macielem i z faszystami chilijskimi, Ratzinger ustąpił nawoływaniom polskiego kleru i beatyfikował "santo subito". Co prawda przez ten akt Go nieco zdegradował ponieważ dotychczas JPII był Ojcem Świętym, teraz jeno błogosławionym. Panowie Szpak i Sobczak w "Angorze"słusznie zauważyli, że tworzenie świętych i błogosławionych nijak ma się do wiary. To taki polski pierdolec. Podczas każdej mszy wierni zwracają się do Boga powtarzając "albowiem TYLKO tyś jest świętym", zatem wynoszenie ludzi na ołtarze jest zwyczajnym bałwochwalstwem. "Impreza" odbyła się przy udziale prezydenta wszystkich katolików polskich, klęczona Bronisława Komorowskiego, oraz podobno 80 tysięcy rodaków. Cały ten zgiełk wspomagany był przez wszystkie polskie stacje TV niezależnie od tematu audycji. Nawet Janowski wplatał w konkurs "Jaka to melodia" osobę papieża. Popularne seriale jak np. "Klan", a jakże okrasiły akcje beatyfikacją. Nie było żadnej innej audycji bez choćby napomknięcia o tej jakże najważniejszej imprezie o wymiarze światowym. Kilkakrotnie rozwiedzeni hipoktyci jak np.C.Pazura prezentowali publicznie swoją religijność. Aliści, beatyfikację naszego Wielkiego Rodaka traktować należy w kategoriach kościelnego show. A tu, jak słyszę już powstały litanie do JPII, w których wierni proszą Go o wstawiennictwo u Pana Boga. To jest jakiś koszmar, jakaś upiorna historia. Cały majestat boski sprowadzony jest do jakiegoś niebiańskiego urzędu, gdzie do szefa byle kto się nie dostanie. JPII ma lobbować dla nas Polaków. Dewoci moje słowa odczytają jako bluźnierstwo, ale to nie my krytycy bluźnimy. My tylko pytamy, kto i kiedy Kościołowi dał prawo do robienia z ludzi błogosławionych i świętych. Bo Boga na 100% przy tym nie było. Tak czy owak naród się ucieszył , bo od tej chwili w Polsce w domu każdego katolika zapanuje dostatek, w kraju zniknie chuligaństwo i bandytyzm, małżeństwa przestaną się rozwodzić, ludzie będą radośni uśmiechając się wzajemnie do siebie, zniknie raz na zawsze odkładany na lata jak owa beatyfikacja problem z in vitro, aborcją, eutanazją, dziećmi w postaci zygot i wszystkim co przychodzi do nas z przeklętej Unii. Po prostu wypleni się ze słownika owe terminy. Tak nam dopomóż błogosławiony Ojcze. Otóż nic z tych rzeczy. Wszystko pozostanie tak jak było. Prokościelny nasz parlament zadba by dla dobra kleru trzymać na uwięzi ustawy dla niego wygodne z obopólną korzyścią, zaś naród ciemny i ubogi w porównaniu z naszymi sąsiadami nadal jak jedna owczarnia będzie podążać do nowo zbudowanych świątyń pod wezwaniem błogosławionego JPII. Nic się nie zmieni, wręcz przeciwnie. Z roku na rok kraj będzie zalewany powodziami. Trapić nas będą tragedie podobne do Smoleńskiej. Nadal będzie ginąć masa wiernych podróżujących samochodami i koleją. Huragany dokonają olbrzymich zniszczeń na terenie całego uświęconego przez Karola Wojtyłę kraju. A wszystko to dlatego, ze zamiast ogladać się na wstawiennictwo Rodaka w niebie, należy inwestować w przedsięwzięcia zapobiegające ewentualnym katastrofom.

Drugie z kolei wydarzenie to oczywiście zaślubiny starszego syna Lady Di z panną wywodzącą się niekoniecznie z rodu arystokratycznego. Tej uroczystości przyglądało się podobno ok. 3 miliardów ludzi na świecie. Bo ludzie lubią blichtr i i bardzo drogie świecidełka. Pod tym względem beatyfikacja JPII przegrała mocno, bo akurat na Watykan spoglądało zaledwie ok. miliarda ludzi. Tak twierdzą znawcy od imprez masowych. Chyba nie warto akurat dawać wiary temu twierdzeniu, ponieważ wszystkich katolików na świecie można się doliczyć miliarda. Ale to nie ważne. Fakt, że dało się zawiesić oko zarówno na oprawie ślubnej, jak i pięknej parze młodych szczęśliwców, to akurat dobrze. Nawiasem mówiąc, panna młoda już jako księżna Cambridge, przy okazji swoich zaślubin pokazała światu bardzo urodziwą siostrzyczkę. W sumie warto było całą ceremonię zakończoną publicznym pocałunkiem młodych przy piątkowej kawce obejrzeć. Oczywiściwe w przeciwieństwie do nudnej i mdłej jak flaki z olejem, mimo reklam imprezy z placu św. Piotra.

Po kilkunastu latach polowań Amerykanie zabili bin Ladena. Za głowę tego zbrodniarza, ojca Al Kaidy prezydent USA wyznaczył wprost niebotyczną nagrodę w wysokości 50 milionów dolarów. Okazało się, że oszczędzili jednak te pieniążki, bo bin Ladena zabili żołnierze w ramach akcji wojennych. Najbardziej uśmiałem się z napuszonej reakcji na to wydarzenie naszego ministra spraw zagranicznych Sikorskiego. A to dlatego, że to on właśnie ramię w ramię z ojcem Al Kaidy, dozbrajanym swego czasu przez USA walczył z Sowietami. Można by powiedzieć że Sikorski wspomagając tych islamistów przyczynił się też do wysadzania pomników starożytnej kultury światowej. Dlatego śmiechu są warte pańskie gratulacje dla żołnierzy USA panie Sikorski, mieszkańcu strefy zdekomunizowanej pod Bydgoszczą.

Nieco w cieniu tego wszystkiego obchodzilismy święto Konstytucji 3 Maja. Jak zwykle pan prezydent otoczon biskupami i ubogacon ich dziękczynnym uśmiechem wygłosił mowę okolicznościową. Wzniósł okrzyk "niech żyją wszystkie stany". W ten sposób podkreślił, że jego szlachectwo ma się dobrze obok hołoty postkomunistycznej. No cóż, ważne, że zauważył obok swego stanu również te, które posadziło go na stolcu w Pałacu Namiestnikowskim. Wydaje się, że chyba wszystko było jak należy, chociaż powątpiewam, czy i tym razem oponenci nie zauważyli gaf popełnionych przez pana prezydenta. Ale on już się chyba do tego przyzwyczaił.


Uśmiechnij się:

Wchodzi skacowany facet z rana do baru. Spostrzegawczy barman z uśmiechem proponuje:

-Co podać? Wódka, whisky, spirytus?

-Nie wiem... Wszystko takie pyszne!
































































Komentarze

  1. Witam. Całe te polskie trzydniowe leniuchowanie wraz z rodziną spędziliśmy daleko od domu, mozna powiedzieć w lesie. W przyczepie nie miałem telewizora, nie mówiąc juz o kompie, dlatego tytlko poprzez radio słyszałem fragmenty z wydarzeń. Ale jak juz wróciłem i obejrzałem skrót tego wszystkiego, to sie po prostu ucieszylem, bo duzo zaoszczędziłem swojego zdrowia. To co sie działo z heca beatyfikacyjną to przechodzi ludzkie pojęcie. Tej ciężkiej chorobie ulegli wszyscy od prezydenta poprzez rząd, parlament, dziennikarze i szare masy ogłupionych. Szopa na całego na oczach świata, a o najważniejszych sprawach dla Polski ani słowa. Pani Kolenda -Zaleska, wybitna dziennikarka "papieska" woli nas umoralniać i napędzać do modlitwy do JP2 niżeli spełniac swoje posłannictwo jak redaktor laickiej telewizji. Szkoda tylko że nie oglądałem ślubu pary brytyjskiej, ale może jakoś przezyję. Rozpisałem sie troche, ale tez pan Torunczyk nie próżnuje. Pozdrawiam. Rybka500.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

JONO PODKIVANO

TUMIWISIZM

ŻYCIE mnie MNIE