DZIEGCIU CI U NAS DOSTATEK



Jesteśmy pod wrażeniem napływu informacji i komentarzy dotyczących ostatnich wydarzeń związanych z polskim dramatem narodowym. Dlatego przyznam się, nie wiem jak zacząć dzisiejszy post. Mam osobiste rozdwojenie jaźni, bowiem smucę się bardzo oglądając codzienną ceremonię powitania na Okęciu iluś tam trumien, a jednocześnie raduję się jako Polak z odrodzenia prawdziwego braterstwa narodów polskiego i rosyjskiego. Ktoś mówi (a dużo ludzie mówią niesłychanych głupstw) że braterstwo owe zrodziło się w wyniku tragicznego losu prezydenta. Nic bardziej mylnego. Jak już pisałem w poprzednim poście, Lech Kaczyński, zresztą tak jak i jego brat, a także otaczająca ich partia, to rusofoby w dosłownym tego słowa znaczeniu i o tym Rosjanie doskonale wiedzieli. Ta normalna, ludzka otwartość zapoczątkowana była przyjazdem prezydenta Putina na Westerplatte, a pogłębiona w Katyniu podczas spotkania z polskim premierem przy okazji pamiętnych uroczystości 70 lecia mordu polskich obywateli. Tam obaj premierzy powiedzieli sobie wszystko co należało powiedzieć, a śledziła to cała społeczność Rosji. Wyprawa prezydenta Lecha Kaczyńskiego do Katynia była wymuszona i podyktowana swoim "widzimisię" oraz czystym zarozumialstwem. Pisał on listy do przywódców Rosji z zawiadomieniem , iż się wybiera do Katynia w terminie innym niżeli zrobili to premierzy obu państw. Jak wiemy, treści tych listów Rosjanie nie przyjmowali do wiadomości, co jest zrozumiałe, że czynili to ze względu na stosunek Kaczyńskich do Moskwy. Mimo to pojechał, przy okazji zabierając ze sobą asystę w postaci 95 obywateli z różnych opcji politycznych, honorując jednako najbardziej liczebnie ukochany PiS. Dalej już wszystko znamy. Katastrofa, ogromny żal i dramaty w rodzinach zabitych, nie wspominając o przeolbrzymich kosztach operacji likwidacyjnych skutki tegoż narodowego dramatu. Ale trudno jest mówić o wydanych na ten cel setkach milionów złotych, gdy w oprawie rządowo-wojskowo-kościelnej do dzisiaj jeszcze nie odebraliśmy ponad 20 trumien ze szczątkami (dosłownie) ofiar tej hekatomby. Przy tej okazji chciałbym napisać o swoim odczuciu, gdy oczy moje oglądały kolejne przyloty samolotów z Moskwy.
Zgadzam się z listami czytelników FiM, którzy piszą, że ironią losu jest, gdy polityk małego formatu, z racji przypadkowej śmierci zostaje obwołany bohaterem narodowym (słowa premiera), ale to nie koniec ironii. Zaraz po wylądowaniu samolotu w pierwszym rzędzie owe Szczątki wita delegacja sukienkowych, czyli watykańscy księża. Gusła odprawiane na lotnisku wielu ludzi przyprawiały o uczucie wielkiego wstydu. W tak tragicznej chwili patrzy na nas cały świat. Oto przywożą zwłoki głowy państwa, a tu zgraja szamanów odprawia nabożny cyrk z kropidłem i zawodzeniem do mikrofonu.Następnie za trumną pana prezydenta klęka cała nasza świecka do bólu władza z potencjalnym następcą na czele. Widzę też w tym wiele obłudy. Codziennie ginie nie z własnej winy w Polsce 15 obywateli na naszych lipnych drogach. W tygodniu ta liczba to 105, zaś 450 miesięcznie. Pomnóżmy to przez 12 miesięcy. Nikt poza najbliższymi nie opłakuje tych ofiar, nikt nie powołuje specjalnych komisji, ani nie ogłasza żałoby narodowej, a dziennikarze nie silą się na sztuczny dramatyzm i nie przywdziewają cmentarnych szat. A przecież śmierć to śmierć. Nie ma karty Gold Śmierć czy też VIP Śmierć, choć usiłuje się nam to wmawiać. Każdy z nas stracił w rozbitym tupolewie kogoś bliskiego, lub kogoś kogo darzył szczególną sympatią czy przyjaźnił się z nim. Dla mnie, a przypuszczam, że nie tylko, każdy poległy pod Smoleńskiem jest jednako wartościowy. Każdy był Polakiem i człowiekiem, co podobno brzmi dumnie. Uprawianie martyrologii w naszym kraju stało się narodowym nabożeństwem. Znana pisarka Olga Tokarczuk po wypadku katyńskim pisze: Mam dość budowania naszej wspólnej świadomości wokół marszy pogrzebowych i upadłych powstań. Marzę, że Polska stanie się nowoczesnym społeczeństwem, definiowanym przez osobiste osiągnięcia. W podobnym tonie mówi profesor Osiatyński. Nie zostawia on na katastrofie i jej konsekwencjach suchej nitki.
To była wyjątkowo głupia i niepotrzebna katastrofa. Nazywanie jej bohaterstwem, to unikanie odpowiedzialności. Pan Kaczyński był bardzo miernym prezydentem i nie miał najmniejszych szans na reelekcje. Zatem nie mylmy bohaterstwa z głupotą. A decyzja, by zacne szczątki położyć na Wawelu pozostaje największą niedorzecznością i wywołuje skrajne zażenowanie myślącej części społeczeństwa.
Pozytywny aspekt tej tragedii, to rzeczywiście nadzwyczaj przyjacielski i serdeczny stosunek zarówno władz rosyjskich, ale i prostych ludzi. Otworzyła się na nasz kraj ich słowiańska ciepła dusza. Jest to niesłychane i podziwiane przez cały świat, który też żyje naszym nieszczęściem. Niestety, jak zwykle w naszym talibo-katolickim kraju wychylają się z cienia hieny, które zrobią wszystko, by nigdy nie doszło do przyjaźni tych dwu słowiańskich narodów. Te hieny można usłyszeć w radiu, w telewizji, a nawet w pochodzie chętnych do oddania ostatniego hołdu parze prezydenckiej. Dumny ojciec wielu dzieci, dziennikarz nazwiskiem Pospieszalski publicznie snuje podejrzenia jakoby Rosjanie dokonali zamachu na polski samolot. Można by powiedzieć, że Pospieszalski uczynił prezydenta wspólnikiem swoich obsesji czyniąc z niego patrona swoich podłych myśli. Ten sabat czarownic odbywa się w telewizji publicznej na która żąda się naszych pieniędzy. Z kolei popis wścieklizny dał na łamach radia Maryja doktor Rydzyk. Jego prymitywnie sklecone zdania na poziomie absolwenta lichej podstawówki wypowiadały mniej więcej takie myśli: Komorowski wszedł do Pałacu by posiąść wszystkie ważne papiery po prezydencie i pewno ta kradzież mu się udała. Uważajcie bo tu działają siły nieczyste nawet może międzynarodowe. Ciało pana prezydenta byłoby niechybnie zabrane do Moskwy ze Smoleńska, ale szczęśliwie je wydarł z rąk putinowskich brat zmarłego i oszczędził mu poniewierki. Tam w ogóle podobno przed przylotem polskiego samolotu specjalnie zdemontowano wszelkie urządzenia nawigacyjne. Skrzynki najpierw zabrali Rosjanie by nie dopuścić do ujawnienia prawdy o przyczynie tragedii. No powiedźcie , czy takie słowa może wypowiadać prawdziwy Polak, do tego duchowny?. Może, o ile jest to Polak moherowy i na wpół idiota. Za podobne słowa w normalnym kraju powinno się stawiać przed sądem, ale nie u nas w katolandzie. Taki Rydzyk czy Pospieszalski może sobie pieprzyć, cokolwiek mu ślina na język przyniesie, byle to nie uwłaczało godności kapłańskiej, a że słowa te w sposób wręcz wulgarny godzą w stosunki Polaków z Rosjanami, to dla nich nic nie znaczy, to tylko ruskie, kacapy itp. modlitewne słowa.
I na koniec słowa księdza Oszajcy: Z czystej przyzwoitości nie można zwalniać Pana Boga z odpowiedzialności za to zło, bowiem mówi się, że Bóg zła nie stworzył, ale je dopuścił, więc jeśli je dopuścił to jest za nie odpowiedzialny. Podnoszą się głosy, że ci którzy kiedyś krytykowali prezydenta, teraz winni go przeprosić. Takie stwierdzenia odsłaniają nasze najgorsze twarze. Przecież nie muszę zmieniać swoich poglądów politycznych, żeby iść do Pałacu ze zniczem. Jeszcze przypomnę słowa księdza Tischnera, który umieranie z obojętnie jakiego powodu nazwał czymś obrzydliwym. Trzeba się dopiero przedrzeć przez tę obrzydliwość, żeby dopatrzyć się czegoś więcej.
Zatem ja osobiście na razie jestem w tej pierwszej fazie i zdania swojego nie zmieniam.

Komentarze

  1. Dla mnie to trzeźwo oceniona sytuacja i nie czuję w tym ognia. Jeśli Ci nie odpowiada treść to zapomnij, że czytałeś. Dobrze, że co do pochówku się zgadzasz zawsze to już coś. Każdy ma prawo mieć swój pogląd na sprawę. Zgadzam się z treścią posta. Czuję to samo i boję się, że ta tragedia nic nie zmieni w naszym kraju i między ludźmi. Pozdrawiam Pana Toruńczyka Renata z Krakowa

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

JONO PODKIVANO

TUMIWISIZM

ŻYCIE mnie MNIE