NARZĘDZIA SZATANA
Finis coronat opus. Koniec
wieńczy dzieło, mógłby rzec papież Franciszek podczas zakończenia „zlotu”
biskupów i kardynałów, zwołanego z powodu plagi pedofilskiej wśród księży katolickich
świata. Ale czy owo przysłowie łacińskie tutaj słusznie umieściłem?, raczej
wątpliwe. Pedofilia w Kościele okazuje się być nie tylko epidemią, ale wręcz
pandemią, której źródło tkwi w samym Watykanie. O tym, że nosicielami tych
zboczeń są już nawet kandydaci na studentów seminaryjnych i zakonnych pisałem na
swoim blogu od początku jego założenia, wystarczy sięgnąć do historii. Kościół
owo nosicielstwo nazywa powołaniem do służby Bogu. Dzisiaj, gdy czytam,
chociażby Duży Format GW, dowiaduję się że praktycznie prawie cała załoga
Stolicy Apostolskiej złożona z urzędników przyodzianych w kardynalskie
kapelusze to homoseksualiści praktykujący. Co prawda homoseksualizm nie jest
karalny, ludzkość już dawno wyszła ze średniowiecza (no może poza Polską), ale
pedofilia nadal pozostaje i zapewne pozostanie zawsze zbrodnią. Zbrodnie te
dokonywane są poza bramami Watykanu, gdzieś w pokojach hotelowych, ale jednak
świat to widzi. Wystarczy poczytać zeznania dzieciaków z biednych rodzin gdańskich,
którzy w towarzystwie ks. Jankowskiego, kapelana Solidarności poddawali się
jego byczym chuciom. Ten nawet się zbytnio nie krył, uprawiając pedofilski seks
na plebanii kościoła św. Brygidy. Wynagradzał ich za to pieniędzmi, złotymi
zegarkami, ciuchami i innymi atrakcyjnymi upominkami. Częstował ich alkoholem, oglądał
w ich towarzystwie filmy pornograficzne, onanizował się i ich, powiadając im że
tego chce sam Bóg. Takich Jankowskich tylko w Polsce są dziesiątki. Siedzą
cicho, szczególnie podczas takich akcji jak ta ostatnio wywołana przez
Franciszka. Jak Kościół był i nadal jest ohydnie zakamuflowany, z wprost
obrzydliwie skrywanymi zbrodniami o charakterze pedofilskim pokazują filmy na Discovery,
Planet plus, a nawet co odważniejsze stacje krajowe. Bród moralny, teoretycznie
zmywany święconą wodą pożera coraz szersze rzesze młodych, ogłupionych obiecankami
zbawienia. Ogłupionych, bo czymże się różni obiecanka spotkania z Bogiem
młodego chłopca gwałconego przez katolickiego księdza, od młodego islamskiego
dźihadysty opasanego laskami dynamitu, który zaraz po wysadzeniu w powietrze
autobusu z pasażerami trafia pod skrzydła hurys niebiańskich. Książka Federica
Martela „Sodoma. Hipokryzja i władza w Watykanie”, która dzięki Agorze znajdzie
się na polskich półkach księgarskich, a także film Tomasza Sekielskiego otworzą
oczy tym Polakom, którzy z racji swojej głupoty, bojaźni i zacofania
parafialnego nie zobaczyli filmu KLER. W książce tej znajdziemy wiele
fragmentów obdzierających Karola Wojtyłę jako papieża JPII z Jego świętości.
Nie znaczy to że on był także pedofilem, bo nie był, broń Boże, ale jako
gospodarz światowego Kościoła katolickiego tolerował te zbrodnie, a nawet
nakazywał je ukrywać przed opinią publiczną i wymiarem sprawiedliwości. Przed
Kościołem jeszcze bardzo długa droga po zwycięstwo moralne. Zatem słowa finis
coronat opus, są wypowiedziane przedwcześnie.
Komentarze
Prześlij komentarz