BALLADA O SZCZĘŚLIWYCH FACETACH


Dzisiaj coraz trudniej spotkać szczęśliwych facetów. Bo to albo rozwiedzeni z powodu niezgodności charakterów, częściej zdrad małżeńskich, ale też z powodu tzw. znudzenia w pożyciu seksualnym z partnerką, tym bardziej, że Dżesika tak ślicznie się uśmiechała do niego w restauracji w czasie lanczu, ba, nawet podrzuciła dyskretny bilecik. Z tych nieszczęść trudno się wyleczyć wygraną w postaci trójki w lotto, albo weekendowym wyjazdem wraz z rodziną do „ukochanych” teściów, obojętnie z czyjej strony. Nic tylko zapleść na sznurze pętlę, w miarę dopasowaną do szyi i korzystając z pobytu na wsi udać się do stodoły, gdzie belek ci dostatek. Takie pomysły ma wielu i gdyby nie konstatacja, iż samobójstwo to grzech ciężki, niezależnie od wagi faceta i otwarta droga do wieczystych piekieł, zapewne z większym animuszem by je zrealizowali nie czekając na odmianę losu. Nie wszyscy i nie tylko ci, dla których Bóg jest wyrocznią. Jest już okazała grupa facetów, dla których przykładowo spotkanie z prezesem Kaczyńskim, choćby okazjonalnie podczas miesięcznicy, a jeszcze lepiej z ojcem doktorem (z bożej łaski) Tadziem Rydzykiem czyni ich najzupełniej szczęśliwymi. To czołówka rządu prawa i sprawiedliwości, okazjonalnie zasiadająca w pierwszym rzędzie nowo otwartej hali toruńskiej, którą Rydzyk zagospodarował, wydaje się już na stałe na imprezy z okazji zlotu rodzin Radia Maryja. Rodziny te są reprezentowane przez babcie, dziadków, kumy, teściowe i wszelkiego rodzaju comiesięcznych darczyńców składkowych na jedynie słuszny cel. Reprezentacja rządowa, zasiada, jak mówię w pierwszym rzędzie by doznać oczarowania w momentach gdy Rydzyk skieruje na nich wzrok, a jeszcze lepiej wymieni ich z nazwiska, wysuwa do przodu łapki, by być gotowym w każdym momencie na zasłużone dla ojca oklaski, a trzeba przyznać, że każde pierdniecie za przeproszeniem ojczulka jest godne oklasków, szczególnie na stojąco. I to są ludzie jedynie szczęśliwi. Zasiadanie w tym rzędzie foteli jest gwarantem dozgonnego szczęścia, podobnie jak Wojtyły po prawicy Ojca.
Gwarantem szczęścia niczym nie zakłóconego, jeno wyłącznie rozbawieniem i zadowoleniem. Bo ze szczęściem jest tak jak z okularami, szukamy je, a one na nosie, a tu pod nosem mamy Kaczyńskiego, trzeba tylko podnieść dupę, pojechać do Warszawy i kilka godzin postać pod jego chałupą (krytą strzechą) na Żoliborzu, albo pod biurem na Nowogrodzkiej. Gdy go ujrzysz, szczęśliwy możesz wracać do rodziny, jak poseł Bonkowski, który po każdym powrocie z miesięcznicy dawał po pysku małżonce, bo mocno odbiegała wyglądem od jego kochanki. Podobnie wygląda sprawa uszczęśliwienia poprzez wizerunek Rydzyka, jedynie kierunek wyprawy jest inny. Oczywiście momentem wprost uświęcającym są jubileusze RM, podczas których można doznać wprost niewypowiedzianego wzruszenia i emocji gdy rozlegnie się słowiczy śpiew Beaty Kempy, śpiew wykonywany na cześć jedynego ojca, któremu rosnące brzuszysko nie pozwala na jej towarzyszenie w duecie, tym bardziej że nie wypada śpiewać na własną chwałę. Od tego są miliony wyznawców tej sekty, zarówno w hali jak i przy odbiornikach radia i TV. To ludzie bardzo szczęśliwi, mimo stosowanej w ich domach przemocy, mimo pijaństwa i złodziejstwa, wreszcie, co też się zdarza, mimo zabójstw. Płynie więc chóralny zew pieśni pochwalnej na swojską nutę: 
  
Ma czar ojcowski
Ma błysk w oku zbawcy
Ma zmysł wprost bacowski
I uśmiech łaskawcy
Refren:                                            
O szczęście niepojęte
Ksiądz Rydzyk z nami jest
Choć wiele go kosztuje
Ten boski święty gest.
 
Najszczęśliwszymi jednak pozostają ci z pierwszych rzędów podczas spędów toruńskich, na które poselstwo pędzi na łeb na szyję. (patrz, rozwałka kilku samochodów Macierewicza).
Popatrzcie państwo na ich twarze, ile bogactwa w doznanych uczuciach. Jak wiele szczęścia kryje się na twarzach ministrów, pana  premiera i pozostałych wielu dostojników.(Foto). Pochwała dobrej zmiany na każdej twarzy, a na najbardziej inteligentnej twarzy posła Suskiego szczególnie, zmiany z doznanych uczuć można by napisać niejedną pracę doktorską, oczywiście na uczelni Rydzyka, gdzie o podobny tytuł najłatwiej. Warunek, trzeba być dobrze uposażonym. Nie w rozum, a w kasę. W sytuacji, gdy każdy z nich grabi skarbiec państwowy na dziesiątki, a może i setki tysięcy złotych, tytuły doktorskie mają już w kieszeni. Oczywiście oprócz tych bez matury, jak senator Kogut. Wielu zacnych wybrańców nie ma wykształcenia wyższego, jak Kuchciński albo Bielan, mimo to obaj zajmują wysokie stanowiska parlamentarne. Mają więc szansę się doktoryzować. Ba, nawet pseudoaptekarz pana Macierewicza Misiewicz podjął się nauki na tej uczelni. No i teraz powiedzcie, czy tak ciężko być uszczęśliwionym?. Otóż nie, trzeba tylko wiedzieć w którą stronę się wykręcić by poczuć wiatr, choćby zalatywał rydzykowym szambem. Ja patrzę i podziwiam. A to, że ci ludzie mają dla siebie szacunek i to wyłącznie w kraju, bo za granicą są politycznie wyśmiewani, a nawet dotknięci ostracyzmem, to mało ważne. Polska jest najważniejsza, oczywiście dla nich i dla ich wyborców.
 

Foto 2 - Zarząd Państwa i Rada Nadzorcza.
Foto 1- Spotkanie z bożkiem.

Komentarze

  1. Szóstka z plusem dla pana. Bardzo dobry post na czasie. To są rzeczywiście szczęśliwi faceci. Kurde, do czasu, bo chyba ten nasz zgłupiały naród kiedys zmądrzeje i wywali ten pisowsko-rydzykowy element na śmietnik historii, ale dla pana brawo. PS. A te pieśń oni chyba śpiewają na melodię: „Pan jest ze mną, niczego mi nie potrzeba, tak myślę. Amadeo. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiecej, lepiej, taniej, weselej. Ja, prezes Kozłowski wam to mówię.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chwalcie łąki umajone, góry i doliny zielone, chwalcie cieniutkie gaiki skąd dochodza kwiki młodych parafianek. Ja tak rozumiem sprawowanie posłannictwa przez dobrodziejów z plebanii. Spokojnie. Zarucha, zarucha i wrócą. Oboje do swych domostw. Księżulo na plebanię bo kolacyjka na stole, gdzie się rozmarzył. A tam, niema jak Karolek, ministrant. Jubiler

    OdpowiedzUsuń
  4. Mafia to istota kościoła i każdej innej sekty religijnej. Najlepiej to widać po zmowie milczenia w sprawie pedofili.

    OdpowiedzUsuń
  5. O dostojnym ojcu doktorze dyrektorze napisano już tyle, choćby na pańskim blogu, że można by tymi tekstami obdzielić nie jednego szczęśliwego faceta. Muchomorek toruński musiał wypieprzać z Niemiec za przekręty i dlatego na zakupy dla RM wysyłał kobitkę z siatką z warzywniaka w której było kilkadziesiąt tysięcy marek. Kobitka go okradła twierdząc że zgubiła kesz, no ale trafiła kosa na kamień, bo złodziej okradł złodzieja. Przechowuję jeszcze prasę, która całą sprawę relacjonuje. No ale trudno, za to dzisiaj grzyb jest uwielbiany przez miliony, szczególnie Polek, tyle że starych trumniaków, a on jak kazy klecha lubi młode kobitki, bo posłanka Sobecka, spikerka RM, choćby nie wiem jak się malowała i odchudzała już mu się znudziła. Lodzia

    OdpowiedzUsuń
  6. Exceptional post however , I was wondering if you could write a litte more on this topic?
    I'd be very thankful if you could elaborate a little
    bit further. Appreciate it!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

JONO PODKIVANO

TUMIWISIZM

ŻYCIE mnie MNIE