NIE KAŻDY BŁAZEN TO STAŃCZYK

                                

Wydaje się, że wie to każdy. Okazuje się, że nie każdy, nawet władza, bo błaznów ci u nas dostatek, a najwięcej właśnie jest ich tam. W każdym razie ich ilość na sto tysięcy mieszkańców przewyższa każdy inny kraj. Mowa oczywiście o tzw. krajach postkomunistycznych, jak mawiają typowe błazny, albo jak piszą dziennikarze, i głoszą nie całkiem uczeni politycy. Błazenada jako nabyty psychiczny stan okołochorobowy zamiast się wyciszać w miarę upływu czasu, rozwija się w tempie chorób zakaźnych. Weźmy przykładowo pana Gowina, ministra od lat. Rozrabiał wraz z kumplami o przekonaniach ściśle prawicowo kościelnych w rządzie Tuska, tylko z łaski pozostawał w jego partii. Po wyborach uzyskał przychylność w raju pisowskim, ba, nawet kandydatka na premiera, Szydło ogłosiła, że odda w jego ręce lancę ministra od wojen i pokojów. Został wykiwany, bowiem ową tekę  zgodnie z wolą prezesa dostał Macierewicz. W naszym współczesnym rządzie spotkać można wielu błaznów. Pierwszy, ośmieszony wobec całego narodu to były ministrant seminaryjny Gowin, który 
zachował się jak dzieciak wypędzony przez grupę innych dzieciaków z piaskownicy.  Były poseł  z "korbą", po prostu poczuł się wykiwanym, aczkolwiek swego czasu Tusk zrobił go ministrem od sprawiedliwości, więc znał zasady zachowania się choćby w piaskownicy. Ponownie  Gowin skompromitował się podczas prac w Senacie nad reformą sądów powszechnych. Jako minister sprawiedliwości w rządzie Tuska zarządził likwidację setek obiektów sądowych na terenie kraju, które zresztą PiS natychmiast przywrócił. Zbłaźnił się więc w oczach swoich nowych pryncypałów, bo Gowin powołując swoją nową partię pod tytułem Polska Razem zobowiązał się do koalicji z PiS. Ale i tu długo nie czekał na kolejny blamaż. Bo oto podczas gdy prawica właśnie uchwalała ustawę o sądzie najwyższym, Gowin nie wyłamał się, chociaż jak powiedział po ogłoszeniu wyników jemu ta ustawa się nie podoba. Dlatego, gdy cały pisowski zespół senatorski szalał z radości, on siedział przygnębiony. Gdy padło pytanie czemu się nie cieszy powtórzył, że ustawa wg niego jest zła. Głupiec, idiota, błazen?. Po prostu pisowska marionetka z uniwersyteckim dyplomem. Błazen ale nie Stańczyk. Na listę współczesnych polskich błaznów siłą się wspiął oczywiście Macierewicz, zmiennik Gowina wg Szydło. Co ten świr nieuleczalny wyprawia, to się nawet prawicowemu prezydentowi Dudzie nie podoba. Nie podoba się, bo Macierewicz traktuje go jak popychadło, jak człowieka bez charakteru. Coś w tym było tyle, że Duda to raczej popychadło prezesa. Minister Antoni nie odpowiada na listy pisane do niego nocami, w przerwach gdy znudzi się prezydentowi wirtualna wymiana zdań z leśnym ruchadłem. Ma w nosie prezydenckie zdania odrębne w sprawach kadrowych wojska. Bez żadnych konsultacji wyrzucił ze służby kilkudziesięciu wykształconych i
zaprawionych uczestnictwem w misjach bojowych w Iraku i Afganistanie generałów, a w ich miejsce powołał ulubionych, służalczo nastawionych do niego oficerów dużo niższych stopni, a często nie robił tego osobiście a wręcz wyręczał się przybocznym Misiewiczem. Awansował na stanowiska generalskie oficerów, nadając im często stopnie pomijając obowiązującą regulaminem ich kolejność. To się już mu zdarzyło kilka lat temu gdy kompletował komisję weryfikacyjną do rozpierduchy WSI za Lecha Kaczyńskiego. Po kursie tygodniowym pisowskim cywilom nadawał stopnie oficerskie. Macierewicz szaleńczo, bez uzasadnienia szasta setkami milionów złotych, m.in. podczas budowy korpusu wojsk terytorialnych i jednocześnie psuje stosunki międzypaństwowe z historycznie sprzymierzoną z nami Francją. Zgodnie z kaczą doktryną łamie dobre stosunki z Niemcami, naszym największym partnerem handlowym, ględząc o reparacjach wojennych!. Trudno powiedzieć, czy Macierewicz sprzyja Putinowi, ale na pewno przeciw niemu jak powiada, się zbroi. Słowem błazen, ale nie Stańczyk. Nasza armia jest słabiuteńka. Niedoszacowana wielkością do potrzeb, jest uzbrojona w sprzęt wysłużony, podarowany nam przez Amerykanów i Niemcy, zaś te kilkanaście samolotów F16 może nam służyć pospołu z poradzieckimi Migami i dwustoma poniemieckimi czołgami wyłącznie do parad w czasie święta Matki Boskiej Zielnej z okazji rocznic zwycięstwa Piłsudskiego i Rozwadowskiego nad bolszewikami. Błazenadą pokrył się Waszczu, nasz minister od spraw zagranicznych. Pozadzierał on stosunki z wszystkimi naszymi sąsiadami z Litwą, Ukrainą, Białorusią włącznie, bo o Rosji nie ma co mówić. Jest pytanie, czy jest jakiś kraj, któremu w ostatnich tygodniach Polska nie dała do wiwatu? Jego skomlenia o kontakt z Ławrowem zna już cały świat.

Wypowiedzi Waszcza podczas wywiadów udzielanych prasie światowej poniżają nie tylko jego jako ministra ale i nas wszystkich, obywateli kraju, który go postawił na to stanowisko. Ten błazen niech sobie już szykuje gniazdko w San Escobar. Jest niekontaktowy w relacjach z Unią Europejską. Gdy wysoki komisarz Frans Timmermans przekazuje do niego postanowienia Komisji w sprawach dot. polskiego prawodawstwa, on odpowiada, że nie wie o co chodzi, prosząc by Komisja jaśniej do niego pisała. Do szkoły błaźnie.! Podobną błazenadą okrywa się minister od policji Błaszczak wraz ze swoim zastępcą, któremu policjanci na głowę zrzucają z helikoptera konfetti powycinane z kolorowych gazetek prawicowych. Ostatnio zasłynął jako projektant nowego wzoru paszportów dla obywateli polskich. Ponoć w tej książeczce życzył sobie, by się znalazły fotografie Matki Boskiej Ostrobramskiej z Wilna oraz cmentarz Orląt ze Lwowa. Oczywiście bez porozumienia z Litwą i Ukrainą. Już narasta atmosfera wrogości wobec naszych władz, że jakoby Polska planuje ponownie wleźć na tereny okupowane przez I i II Rzeczpospolitą. Takie są głosy płynące z Kijowa: Czyżbyście Lachy już zapomnieli Wołyń, a przy okazji słyszymy wypowiedzi o ukraińskich Bieszczadach tymczasowo zarządzanych przez władze polskie. Podobne sygnały płyną z Wilna. Kurde, czy my jako Polska nigdy nie potrafimy zbudować wokół naszego kraju trwałych, dobrych, szczerych stosunków sąsiedzkich, opartych na prawdziwej przyjaźni i wzajemnym szacunku? a tylko na sztucznych, politycznie okraszonych związkach, jak to było za ZSRR, gdy „przyjaźń” między sąsiadami obowiązywała doktrynalnie z urzędu. Błaszczak to także błazen ale też z niego żaden Stańczyk. Ministrowie wymienieni w tym poście to błazny z gatunku owianego kretynizmem. Ich udziałem jest upodlenie Polski na arenie międzynarodowej. Ich udziałem jest m.in. słynne 27:1. Ich udziałem jest współczesne polskie polish joker, rozlewające się jak AIDS po świecie. Pan red. Roman Kurkiewicz błagalnie mówi do pana prezydenta: ODGENERALIĆ MACIEREWICZA I ODMACIEREWIĆ ARMIĘ. A co z resztą błaznów, których pominąłem w tym felietonie, jak chociażby Szyszko?.

Komentarze

  1. Wszędzie wpisujcie 27:1. To ich wku*wia najbardziej.AA

    OdpowiedzUsuń
  2. @AA. Tak to prawda. Zamiast kropki nalezy pisać 27:1 albo padłe konie. Nie wytrzymają psychicznie, szczegolnie ta z krótkimi nóżkami.27:1.Pozdrawiam Ja

    OdpowiedzUsuń
  3. Do Stanczyka im bardzo daleko. Do blaznow tez. Spojrzmy prawdzie prosto w oczy i powiedzmy jak jest - "PAJACE !"
    Rok temu przy okazji jakies dyskusji na temat sytuacji w "preznej Polsce", powiedzialam do meza, ze wystarczy jedna katastrofa meteorologiczna a ten rzad sie zaora sam. O zaoraniu mialam na mysli oczywiscie zaoranie polityczne, a tu bec! - nie tylko politycznie sie zaorali, ale rowniez w realu. Utkneli w blocie, jak dzieci we mgle.
    Jak rzad jest przygotowany na sytuacje krytyczne, pokazala tragedia nawalnicy. Jezeli juz to jest dla nich mission: Impossible, to prosze sobie wyobrazic, co by sie dzialo, gdyby nastapil taki przypadek, jak wczoraj w Barcelonie. Dbaja o obywateli??? Byc moze, ale w sposob perfidny, bo na nieszczesciu probuja odwalac kreowanie politycznego oblicza. PAJACE. Ot, i tyle w temacie.

    Pozdrawiam

    J.

    OdpowiedzUsuń
  4. @J:Impossible, to prosze sobie wyobrazic, co by sie działo, gdyby nastapil taki przypadek, jak wczoraj w Barcelonie. Dbaja o obywateli??? Być moze, ale w sposob perfidny,tylko i swoich partyjnych, bo na nieszczesciu probuja odwalac kreowanie politycznego oblicza. PAJACE.To cytat z komentarza Pani J:
    Oni, czyli nieszczęsna wladza pisowska sądzą, ze w kraju z którego wywodzil sie nie jeden świety z Wojtyło na czele nic takiego nic sie nie stanie.Wystarczy ładowac pieniądze na urzędników Pana Boga oraz często odwiedzac świętą Panienkę w Częstochowie. Wystarczy aby izolować sie od wszystkich giaurów (czyli innowierców).Głupota, zasciankowość,kretynizm,matołectwo. I tak mozna by wyliczac te epitety, ale co to da?. Caly świat juz poznał katolickie (miłosierne) serca Polaków a oni sobie nic z tego nie robią. Nasza chata skraja, a tam gdzie indziej niech sie dzieje, byle daleko, byle nic od nas nie chcieli.Podły naród (a dokładniej jego przywódcy. No ale ten niby niewinny naród ich wybrał).
    PS: a zawołanie pana 'Ja' jest słuszne. Kończę więc podpisem 27:1.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kazdy nasz błazen jest smutny, a jak wiadomo od wieków błazny rozweselali naród.27:1. Lodzia

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

JONO PODKIVANO

TUMIWISIZM

ŻYCIE mnie MNIE