IZBY
Aktualnie
czytam Jeffreya Archera, bo lubię. Seria jego książek opowiada o
historii i wzajemnych stosunkach dwóch rodów brytyjskich,
BARINGTONÓW i CLIFTONÓW, z których wielu członków rodzin
zasiadała w brytyjskim parlamencie obu izb tzn. Izbie Gmin i Izbie
Lordów. Wiadomo, ta pierwsza uchwala ustawy, zaś ta druga zwana Izbą
Wyższą, nanosi poprawki, zatwierdza albo odrzuca w całości.
Podobnie, by się wydawało jest u nas. Sejm uchwala, Senat
potwierdza, poprawia lub odrzuca, oczywiście po konsultacji z
episkopatem, którego decyzje są ostateczne oczywiście. Tylko, że w
naszym parlamencie trudno sobie wyobrazić jakiegokolwiek lorda. Całe
towarzystwo obu Izb to prosty gmin w pełnym tego słowa znaczeniu,
bo czy państwo sobie wyobrażają lorda w osobach np. prostego
podhalańczyka nazwiskiem Kogut, Pięta, Anders, albo Gosiewskiej, ciągle
niezadowolonej z wysokości odszkodowania jakie dostała wraz z
dziećmi za śmierć męża, który to z 95 innymi osobami udał
się na nieszczęsną wycieczkę do Katynia by uczcić ofiary zbrodni
stalinowskiej dokonanej 70 lat wcześniej. Pani Beata Gosiewska, jedna z dwóch żon Przemysława jako senator na koncie posiada grubo ponad milion złotych, bo było to odszkodowanie w wysokości 250.000. na każdego członka rodziny, poza tym dzieci otrzymują rentę po ojcu w kwocie minimum 2000 złotych, a mimo to „bieda wygląda” księżniczce z każdego kąta. Przeto pomyślała i zażądała od bogatego państwa jeszcze pięć milionów złociszy, bo w końcu b. cenny mąż był ofiarą zamachu smoleńskiego wg teorii Macierewicza. Tak, ofiarą zawsze był. Gosiewska zasiada w Izbie Wyższej polskiego parlamentu, czyli jak by nie patrzeć po angielsku, w Izbie lordów. Nie ważne że sama jej aparycja umiejscawia ja raczej w Izbie Gmin, boć to baba o bardzo przeciętnej kulturze, podobnie jak inni z tegoż „gminu”, przykładowo Pawłowicz (ponoć profesor) Piotrowicz, Błaszczak, Brudziński, Kuchciński (zwany przez miejscowych członkiem) albo Melak, również osierocony w wyniku katastrofy smoleńskiej. Parlamentarzyści obu izb z Prawa i Sprawiedliwości winni zasiadać wyłącznie w "izbie" gmin i to nawet niepozamiatanej. Żądania rodzin ofiar z 10 kwietnia 2010 roku predestynują je właśnie do Izby Niższej, a nawet najniższej parlamentu. To gawiedź a nawet typowi parafianie. Co znaczy słowo „parafianin” łatwo znaleźć w każdej encyklopedii, więc nie będę przytaczał. Ci ludzie nie mają za grosz honoru. A jakież to odszkodowania dostały rodziny 18 zabitych, którzy jechali do pracy w sadach, by zarobić parę złotych, by ich dzieci nie głodowały? Żadnych, ba nawet wieś się składała na ich pogrzeby, bo ksiądz też zażądał opłaty w ramach miłosierdzia. Czy w takiej sytuacji można nazwać naszych parlamentarzystów i rząd ludźmi honoru?. W żadnym wypadku. Dostają do kieszeni co miesiąc po
dwadzieścia
kilka tysięcy złotych, resztę uzupełnią przeróżnymi
przyznawanymi przez panią premier "zasłużonymi" nagrodami, albo
innymi premiami. Wiemy, że nasi parlamentarzyści na tle innych
parlamentów (Włochy, Francja, Anglia, Niemcy, Holandia) czują się
pokrzywdzeni, (dotyczy to też europosłów), ale należy najpierw
porównać stan naszej gospodarki w stosunku do wymienionych państw
zachodniej Europy. Obserwując poziom poselstwa i senatorstwa łatwo
zrozumieć, dlaczego szefowie klubów wyznaczają do udzielania
wywiadów tylko po kilka osób, reszta ma milczeć. Pomyślmy, jakiż to suweren
wybiera to towarzystwo na swoją reprezentację. Tudzież łatwo
pojąć, że takim zespołem Kaczyński może pomiatać, jak baranami. Mało tego,
może oczekiwać nawet dziękczynienia w postaci soczystych
pocałunków w część swego cielska, które zwykle zakrywa
spodniami.
stalinowskiej dokonanej 70 lat wcześniej. Pani Beata Gosiewska, jedna z dwóch żon Przemysława jako senator na koncie posiada grubo ponad milion złotych, bo było to odszkodowanie w wysokości 250.000. na każdego członka rodziny, poza tym dzieci otrzymują rentę po ojcu w kwocie minimum 2000 złotych, a mimo to „bieda wygląda” księżniczce z każdego kąta. Przeto pomyślała i zażądała od bogatego państwa jeszcze pięć milionów złociszy, bo w końcu b. cenny mąż był ofiarą zamachu smoleńskiego wg teorii Macierewicza. Tak, ofiarą zawsze był. Gosiewska zasiada w Izbie Wyższej polskiego parlamentu, czyli jak by nie patrzeć po angielsku, w Izbie lordów. Nie ważne że sama jej aparycja umiejscawia ja raczej w Izbie Gmin, boć to baba o bardzo przeciętnej kulturze, podobnie jak inni z tegoż „gminu”, przykładowo Pawłowicz (ponoć profesor) Piotrowicz, Błaszczak, Brudziński, Kuchciński (zwany przez miejscowych członkiem) albo Melak, również osierocony w wyniku katastrofy smoleńskiej. Parlamentarzyści obu izb z Prawa i Sprawiedliwości winni zasiadać wyłącznie w "izbie" gmin i to nawet niepozamiatanej. Żądania rodzin ofiar z 10 kwietnia 2010 roku predestynują je właśnie do Izby Niższej, a nawet najniższej parlamentu. To gawiedź a nawet typowi parafianie. Co znaczy słowo „parafianin” łatwo znaleźć w każdej encyklopedii, więc nie będę przytaczał. Ci ludzie nie mają za grosz honoru. A jakież to odszkodowania dostały rodziny 18 zabitych, którzy jechali do pracy w sadach, by zarobić parę złotych, by ich dzieci nie głodowały? Żadnych, ba nawet wieś się składała na ich pogrzeby, bo ksiądz też zażądał opłaty w ramach miłosierdzia. Czy w takiej sytuacji można nazwać naszych parlamentarzystów i rząd ludźmi honoru?. W żadnym wypadku. Dostają do kieszeni co miesiąc po
Ta cala Gosiewska nigdy nie powinna trafić do takich IZB o których pan pisze. Co najwyżej przysługuje jej 1 pokój z kuchnią i kiblem na korytarzu. Wystarczy popatrzyć i ma się jej dosyć. Czy ta jej dublerka (druga żoncia ) to też takie straszydło?. Pan Edgar miał jednak gust, bo to i uroda i gospodarność no i pęd do polityki. TXT.
OdpowiedzUsuńNiech no tylko jej dadzą te miliony, to pozostale rodziny budżet rozgrabią w trimiga, chociaz wątpie czy pan Deresz albo pani Nowacka by chciała jakis grosz. To są ambitni i wartosciowi Polacy, na których plują pisowcy.Amadeo
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem. Bardzo dobry artykuł.
OdpowiedzUsuń