Doktrynerzy,
o których mowa w poprzednim poście, to osoby o skostniałych
poglądach. Często prezentujący się jako dogmatycy, powiadam do
zaprzyjaźnionego od pewnego czasu sąsiada w towarzyskiej pogawędce
podczas wspólnego powrotu do domu z zakupów. Czy takowych mamy we
współczesnej Trzeciej, a według teorii władz Czwartej, a może
nawet Piątej Rzeczypospolitej? Oczywiście, można by powiedzieć
- wyłącznie, gdyby pominąć wątłą opozycję. Wprawdzie przewaga
parlamentarna nie stanowi takowego oblicza, ale nie ulega
wątpliwości, że w narodzie tkwią duże siły, które takowe
proporcje parlamentu sprawiły. To, że zostały kupione (po prawdzie
oszukane), nic nie znaczy. Liczą się fakty. Zatem zasadnicza część
Polaków poprzez propagandę działaczy Prawa i Sprawiedliwości
stała się skostniałymi dogmatykami, z siłą wulkanu wierzącymi we
wszystkie brednie głoszone przez posłańców Kaczyńskiego. Bo
posłańcami Kaczyńskiego są nie tylko skrajnie prawicowe media,
posłowie i kler, ale i prezydent, tudzież premier. W niektórych
sekciarskich religiach głową zgromadzenia jest tzw. guru.
Kaczyński jest takim guru, a głoszona przezeń religia to religia smoleńska, za pomocą której ujarzmił, czyt. ogłupił znaczną cześć społeczeństwa głosząc, ze poprzez rządy PIS, nastąpi dobrobyt i szczęście wieczne (to już działka kleru). Już po roku jego rządów udowodnił, że dobrobyt potrafi zapewnić, przynajmniej swoim poplecznikom i szeroko pojętej gawiedzi ze znaczkiem PIS. Niekoniecznie gawiedzi wykształconej a tym bardziej bogatej w umiejętności. Dogmatyków na pęczki widzimy i słyszymy w audycjach publicystycznych, których do dyskusji (Za i Przeciw) zapraszają radio i telewizja (z wyłączeniem telewizji narodowej) Kurskiego, ulepionego z samych zachwytów nad prezesem wszystkich prezesów. Zachwyt nad dziełem Kaczyńskiego podziela jego poselstwo do tego stopnia, że mimo ewidentnych, kompromitujących błędów popełnianych przez ministrów w kraju i Europie, bronić ich będą do tego stopnia, że bez kija nie podchodź. Szczególnie w sprawie katastrofy smoleńskiej. Są dogmatycznie i święcie przekonani o zamachu na ich śp. najgorszego w dziejach nowożytnych prezydenta, brata ich guru. W tym celu montują jasełkowe kolejne podkomisje, których zadaniem jest podtrzymywanie obłędnej teorii o zamachu, do którego przyczynił się ich wróg nr 1 Donald Tusk. Będą też wykopywać z grobów po blisko siedmiu latach od katastrofy ofiary (mimo protestów rodzin ofiar) by udowodnić swoją tezę. Gorzej, że sprzyjająca PIS część społeczeństwa w to wierzy tak jak w świętość Wojtyły, a może jeszcze bardziej. Jak z tym walczyć w sytuacji gdy cała Europa się z nas rechocze jak z popisu małp na linie cyrkowej, nie wiem.
Misiewicz do wszystkiego.
Ale co tam. Tylko dzięki dogmatom
istnieją wszystkie religie, w gruncie rzeczy do siebie bardzo
podobne, a dla Kościoła dogmat jest bodajże ważniejszy od
dokumentu stwierdzającego meritum sprawy. Dla Polaków też,
szczególnie dla ludzi starszych, którym blisko, coraz bliżej do
tych niebiańskich łąk i ogrodów pachnących, podobnie jak dla
ludzi wyznających Allacha do obiecanych 72 dziewic rozkładających
przed nimi nogi i zapewniających piramidalny sex. Warunek to wiara i
posłuszeństwo. Pamiętam (już o tym pisałem), że mój dziadek
zapytał mnie jako ucznia którejś tam klasy licealnej: to czego tam
cię uczą w tej szkole?. Odpowiedziałem mu, że szkoła przełamuje
istniejące stereotypy jak np. w teorii heliocentrycznej. To co to
znaczy dokładniej. Mówię, że dowiedziałem się, że Ziemia jest
kulą ( o tym już wiedziałem przed podstawówką) i krąży wokół
słońca, a nie odwrotnie. Wtedy zakłopotał się i powiedział do
babci: widzisz jak te komunisty poprzestawiały tym dzieciom w
głowach, co to z tego wyrośnie, boże ratuj. A kiedy odbyłem z
babcią wspólną podróż pociągiem, doszło między nami do
dyskusji na temat, kto wyzwolił Polskę z okupacji hitlerowskiej.
Mówiłem, że wojsko Armii Czerwonej przy współudziale polskiego
wojska, zmobilizowanego spośród więźniów łagierników, to
usłyszałem: oj wnuczku ty mój, ale z ciebie prawdziwy „marksita”.
Takim słowem określała wszystkich, którzy byli przychylnie
ustosunkowani do władzy państwowej.
Marksita na marksicie i jak tu żyć Jezu Chryste. A żyła sobie jak pączek w maśle na plebanii u syna księdza. Trudno mi było postponować z tezą moich dziadków, szanowałem ich jak rodziców, a może jeszcze bardziej. To są właśnie przykłady na doktrynerstwo i dogmatyzm. Wydaje się, że wszyscy członkowie PIS, szczególnie ci co ulokowali siebie i członków rodzin na posadach to właśnie dogmatycy umaczani między innymi w religii smoleńskiej, co nie znaczy, że są to zatwardziałe polskie katotaliby. Nie jestem pewien, czy dotychczas kilku z nich tkwi w przeświadczeniu o płaskiej Ziemi i nawet lot samolotem z miejsca jego urodzenia na zachód albo na wschód z lądowaniem w tym samym miejscu takiego dogmatyka nie przekona, bo biblia o tym nie mówi. Co prawda w biblii ani starym ani nowym testamencie nie ma ani słowa przykładowo o tym, że płód staje się człowiekiem z chwilą zapłodnienia, ale wystarczy, że taką teorię wyznaje proboszcz by nawet władze (ponoć rozdzielone od Kościoła) dawały temu wiarę, mimo protestów uczonych. Hałastra dogmatyków.
Kaczyński jest takim guru, a głoszona przezeń religia to religia smoleńska, za pomocą której ujarzmił, czyt. ogłupił znaczną cześć społeczeństwa głosząc, ze poprzez rządy PIS, nastąpi dobrobyt i szczęście wieczne (to już działka kleru). Już po roku jego rządów udowodnił, że dobrobyt potrafi zapewnić, przynajmniej swoim poplecznikom i szeroko pojętej gawiedzi ze znaczkiem PIS. Niekoniecznie gawiedzi wykształconej a tym bardziej bogatej w umiejętności. Dogmatyków na pęczki widzimy i słyszymy w audycjach publicystycznych, których do dyskusji (Za i Przeciw) zapraszają radio i telewizja (z wyłączeniem telewizji narodowej) Kurskiego, ulepionego z samych zachwytów nad prezesem wszystkich prezesów. Zachwyt nad dziełem Kaczyńskiego podziela jego poselstwo do tego stopnia, że mimo ewidentnych, kompromitujących błędów popełnianych przez ministrów w kraju i Europie, bronić ich będą do tego stopnia, że bez kija nie podchodź. Szczególnie w sprawie katastrofy smoleńskiej. Są dogmatycznie i święcie przekonani o zamachu na ich śp. najgorszego w dziejach nowożytnych prezydenta, brata ich guru. W tym celu montują jasełkowe kolejne podkomisje, których zadaniem jest podtrzymywanie obłędnej teorii o zamachu, do którego przyczynił się ich wróg nr 1 Donald Tusk. Będą też wykopywać z grobów po blisko siedmiu latach od katastrofy ofiary (mimo protestów rodzin ofiar) by udowodnić swoją tezę. Gorzej, że sprzyjająca PIS część społeczeństwa w to wierzy tak jak w świętość Wojtyły, a może jeszcze bardziej. Jak z tym walczyć w sytuacji gdy cała Europa się z nas rechocze jak z popisu małp na linie cyrkowej, nie wiem.

Marksita na marksicie i jak tu żyć Jezu Chryste. A żyła sobie jak pączek w maśle na plebanii u syna księdza. Trudno mi było postponować z tezą moich dziadków, szanowałem ich jak rodziców, a może jeszcze bardziej. To są właśnie przykłady na doktrynerstwo i dogmatyzm. Wydaje się, że wszyscy członkowie PIS, szczególnie ci co ulokowali siebie i członków rodzin na posadach to właśnie dogmatycy umaczani między innymi w religii smoleńskiej, co nie znaczy, że są to zatwardziałe polskie katotaliby. Nie jestem pewien, czy dotychczas kilku z nich tkwi w przeświadczeniu o płaskiej Ziemi i nawet lot samolotem z miejsca jego urodzenia na zachód albo na wschód z lądowaniem w tym samym miejscu takiego dogmatyka nie przekona, bo biblia o tym nie mówi. Co prawda w biblii ani starym ani nowym testamencie nie ma ani słowa przykładowo o tym, że płód staje się człowiekiem z chwilą zapłodnienia, ale wystarczy, że taką teorię wyznaje proboszcz by nawet władze (ponoć rozdzielone od Kościoła) dawały temu wiarę, mimo protestów uczonych. Hałastra dogmatyków.