SMRODY I ZAPACHY KRAKOWA




Kraków, to nie tylko stolica Małopolski, nie tylko siedziba królestwa Piastów i Jagiellonów, nie tylko stare, historyczne budynki, nie tylko stolica kultury europejskiej. Kraków bowiem to dulszczyzna, ośrodek wierzeń, przesądów, ale i powodów do wstydu. To miasto korzeni katolicyzmu polskiego, to miasto wylęgarnia tysięcy księży, biskupów, kardynałów a nawet jednego papieża. Do dzisiaj stanowi największy odsetek wiernych w Polsce. To wreszcie miasto wyziewów z opalanych byle czym pieców. Smogiem Krakowa można by obdzielić kilka dużych miast Polski.
Na pozór to nowoczesne miasto, ale tylko na pozór, bowiem Kraków lubuje się nie tylko w pielęgnacji swoich zabytków i chwała mu za to, bo to dobra ogólnonarodowe, ale też w wierzeniach w obyczajach i przesądach prosto z XIX oraz początków XX wieku. Nie dziwię się zatem , że Gabriela Zapolska umieściła akcję Moralności pani Dulskiej właśnie w Krakowie. Hesia, Mela, (córki matki Anieli, kobiety o tłustej twarzy) oraz ich zepsuty do szpiku kości braciszek Zbyszko to co prawda bohaterowie opowiadania, ale też prawdziwi i typowi przedstawiciele współczesnego prawdziwego Krakowa, gdzie za prawdziwe pieniądze młodzi Anglicy piją i bradziażą w nocnych lokalach. W tej sprawie kardynał Dziwisz prosi prezydenta Majchrowskiego o interwencję, zaś sam składa ręce do nieskutecznej modlitwy. Rodzimi krakowianie to ludzie przesądni,

oszczędni (nie wszyscy), zazdrośni, zawistni i zabobonni, obłudni, wierzący we wszelkiego rodzaju gusła, które dopasowują do przeróżnych okoliczności. Dziwne to z punktu widzenia
warszawiaka lub tym bardziej poznaniaka albo obywatela Wrocławia lub Gdańska, bo Kraków to miasto dziesiątek wyższych uczelni, tysięcy szkół, teatrów, muzeów i bibliotek. To miasto uczonych wielu dziedzin, pisarzy, Wisławy poetki noblowskiej, wspaniałych aktorów, autorów pięknych dzieł literackich, miasto najstarszego uniwersytetu polskiego w którym kwiat nauki doznał straszliwej krzywdy z rąk siepaczy Hansa Franka.Tu polscy górale złozyli mu hołd i zadeklarowali swoja odrębność narodową jako "góralenvolk". Kraków to kolebka kilku powstań polskich. To Kopernik, Wyspiański, Młoda Polska etc. Nie znaczy to, że inne, w tym wymienione miasta nie mają się czym poszczycić mimo, że kultura oraz obyczaje tych miast nie rodziły się w podobnych okolicznościach. Kraków bowiem to biedna Galicja, która zaszczepiła austro-węgierską atmosferę religijności, ubóstwa, oraz przywiązania do dziedzictwa
właśnie galicyjskiego, w tym cwaniactwa a la Szwejk. Stąd do dzisiaj w co piątym domu odprawia się seanse z duchami przy okrągłym stoliku, oczekując przepowiedni na przyszłość. Do dzisiaj oddycha się zapachem zgnilizny murów, chodzi po starych uliczkach z kocimi łbami, zasiada w małych kawiarenkach ulokowanych w zaułkach uliczek średniowiecznych pożydowskiego Kazimierza. Bo Kraków to prawdziwa historia Żydów polskich tak tragicznie doświadczonych m.in. w Płaszowie i Oświęcimiu. To miasto „Listy Schindlera”. Kraków mimo smogu niszczącego zdrowie mieszkańców ale i historyczne obiekty jest najczęściej odwiedzanym miastem przez Polaków i turystów zagranicznych. Kraków wydał dla świata wielu współczesnych, którzy zasiadają w aulach wyższych uczelni ale też w Sejmie i Senacie (niestety nie do końca udał się temu miastu pan prezydent

Duda, tudzież tacy politycy jak przykładowo Gowin, Ziobro, Rokita, Wassermann, Bubula albo Terlecki). W podziemiach Wawelu znalazło miejsce na wieczny spoczynek wielu królów, także Naczelnik Piłsudski. Wśród nich pochowano w specjalnie zbudowanej krypcie zwłoki prezydenta Kaczyńskiego z małżonką, ofiar wypadku lotniczego pod Smoleńskiem. I tu jest cały ambaras. Dlaczego ten człowiek bez żadnych zasług dla Polski, oceniany jako najgorszy prezydent w historii kraju został tak uhonorowany. Odpowiedz brzmi: Ano dlatego, że człowieka z Wawelu łatwiej jest lokować na setce pomników, a nawet wśród kanonizowanych, niżeli truchło z Powązek, o co całym swym majestatem zabiega jego brat bliźniak, tudzież bez zasług. Chce się śmiać i szydzić z Krakowa, że miasto z taką historią i majestatem, aż tak się tym wydarzeniem zdołało spsieć. Kocham to miasto mimo wszystko. Mimo tych smrodów. Kocham wspaniałych aktorów. Tych z historii jak przykładowy Juliusz Osterwa, a także współczesnych jak Dymna, Stuhr, Globisz, Peszek, Grabowski i wielu, wielu innych. Odwiedzałem go kilka razy i wtedy przed oczami stawali mi zasłużeni dla ojczyzny krakowianie oraz ich spuścizna. Polubiłem atmosferę Krakowa nic mniej niżeli starego Torunia. Przeto lubię też czytać książki powstałe na kanwie tego miasta. Ostatnio wpadła mi do ręki książka autorstwa Lucyny Olejniczak wychowanej właśnie w tradycji galicyjskiej. Powieść ta (trylogia) ulokowana w początkach XX wieku przypadła mi do gustu na tyle, iż zrodziła pomysł na tytuł tego posta, by odswieżyć sobie w pamięci tę perłę polskich miast.
 
PS. W międzyczasie oglądałem mecz Euro-2016 Austria-Islandia. Patrząc na trybuny w sektorze Islandczyków to widać było, że do Francji przyjechali prawie wszyscy mieszkańcy Wyspy. Islandia,  zaledwie 400 tysięczne państwo wysłała na Euro wszystkich w sile wieku.W Reykiaviku pozostały dzieci i staruszki. Można pozazdrościć.
 
Fotki od góry:
1.Kosciół Mariacki, panorama Rynku
2.Zasłużeni
3.Żywy zabytek Krakowa z orłem na jajach.
4.Madame Wisława Szymborska
5.Górale z uniżoną wizytą u Hansa Franka na Wawelu.

Komentarze

  1. Zapomnial Pan nadmienic o czolowej postaci polskiej odwagi i matce polskosci, nie oddajacej sie szczegolnie Niemcowi. Owa Wanda miala i ma tylko jedna wade - urodzila sie niestety przed wprowadzeniem chrzescijanstwa na ziemiach lechickich. Gdyby nie to, mielibysmy dzisiaj polska Joanne d'Darc i pare kosciolkow wiecej. Ale.....
    Bogobojna podobno byla owa Wanda i modlila sie miedzy innymi do boga Jarowita. I tutaj nasuwa mi sie pewne skojarzenie.
    Dzieki obecnej fali ekshumacji, moze sie okazac, iz we wspomnianej przez Pana specjalnej krypcie stoi pusty sarkofag. Jezeli juz stoi, wyswiecony w kazdym centymentrze kwadratowym, to kto wie - kiedys, moze juz niedlugo, spocznie w nim ktos, o indentycznym DNA, ale przekonany o swojej "boskosci". Czesc planu? Nie wiem. I tak od Wandy do wspolczesnego Jarowita tylko pare krokow i dudzianych podpisow. Koleczko nam sie zamknie, historia zostanie napisana na nowo. Jak juz wiele, wiele razy. No, ale gawiedz bedzie miala nowe rocznice, miesiecznice i inne uciechy. Tylko w jakim obrzadku? Oto jest pytanie.
    Valse triste i festiwal funeralny ma sie dobrze. Jeszcze istnieje zasada Christus regnat, Christus vincit, lecz niedlugo bedzie Jarowit imperat!

    J.

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, ze wiele innych okoliczności w temacie smrody i zapachy Krakowa mogłbym umiescić. Dla wielu bardzo nieprzyjemnie brzmi huta Lenina, albo proces Gorgonowej. Dla innych z kolei adres Franciszkanska 3. Zbiegowisko pt. ŚDM, które mozna podciągnąc pod głupotę biednego narodu. Wiadomo że do kosztów tej idiotycznej, niepotrzebnej imprezy kosciół nie dołoży ani grosza. Wręcz przeciwnie, dobrze zarobi.A to że ta Wanda nie chciała Niemca, to przez to okazała swoją wyjatkową głupotę. Dzisiaj każda Wanda z nad Wisły poszłaby do łoża niemieckiego, ale tamta nie byla prawdziwą katoliczką jak się należy.Wiele Wand z kolei dobrze zarabia w łożach typu "agencyjnego".I to są korzysci z przynależnosci do UE.Czytajcie marudni Angole.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jedni wolą córkę drudzy teściową. W tym wypadku teściowa to Kraków bo starszy od Warszawy. A ja lubię Obie, chociaż ostatnio przez wizyty huliganów z Anglii nieco Kraków mi zbrzydł. Ale jak to bywa. Pewno wyczyści swoją opinię. To bardzo katolickie miasto a jak wiadomo grzechy tam traktuje się bardzo poważnie. Pragnę tego bo to super gród. Pozdrawiam. Gallus najmłodszy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mimo takiej krytyki zapraszamy do Krakowa.Smok czeka.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja tez zapraszam na obiadek. Dziwisz z rodziną.

    OdpowiedzUsuń
  6. Chetnie dołączę na ten poczęstunek. Niestety jestem prawosławny.Szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czy to chodzi o tego Dziwisza szczupłego kapciowego JPII?. ja tez chciałbym raz w życiu zjeść niedzielny rosołek z kardynałem. w towarzystwie jego gosposi i innych przydupasów.Ciekawe czy tam bywa ksiadz Oko, troche jakby gość popierdolony z tym swoim gengerem i aktywnoscia antygejowską. Byłoby ok, bo mam pociag do chłopstwa, a może on sam by mi odpowiadał seksualnie, chociaz wątpię, za chudy w uszach.Pierdnik z IV RP.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

JONO PODKIVANO

TUMIWISIZM

ŻYCIE mnie MNIE