KUCYK, A JEDNAK PRZYWÓDCA STADA


Koń jaki jest, każdy widzi. Widzi nie tylko tego kucyka, którego mamy na myśli, ale też wypełnioną po brzegi setkami, często ochwaconych chabet obu płci i nie tylko. Wszystkie te chabety trzymają się żłoba wypełnionego paszą czyli stanowiskami, kasą, oraz obiecankami wiecznego zbawienia. Główny ogier, przypominający raczej wypasionego kucyka o zauważalnej sile pociągowej, na prawo jak i na lewo rozdaje fanty owym hardym źrebiętom. Tym tłustym, ale wciąż stanowisk głodnym, a także tym wychudzonym, czekającym cierpliwie na osobiste żłoby luzowane przez poprzednią opcję polityczną. Cała ta preambuła do niniejszego posta to oczywiście swego rodzaju metafora, a może asocjacja w stosunku do rzeczywistości. A rzeczywistość to obłuda, zaprzaństwo, tłamszenie prawd, wciskanie społeczeństwu kłamstw, łgarstwo i hipokryzja. Naczelnym przykładem oczywiście jest uporczywe wciskanie Wolakom wiary w zamach smoleński, przekłamania historyczne, a także „dobrą zmianę”. Te metaforyczne chabety i ich naczelny ogier nie bardzo potrafią współistnieć z prawdziwym światem koni, jak mawiają inne
narody: łoszadzi, le cheval, pferd, czy horse. Te są końmi rzeczywistymi, szczególnie rasy arabskiej, być może zagrażającymi wygłodzonym przez osiem lat metaforycznym chabetom, dlatego długo nie pożyją. Ten polityczny „koński” światek jest na uwięzi z klerem, który z kolei jest karmiony państwową kasą. Kler, o zaiste tych samych moralnych wartościach dał pokaz hipokryzji podczas uroczystości obchodów 1050 lecia Chrztu Polski. Biskupi aż do interwencji Stolicy Apostolskiej nie widzieli problemu, by w uroczystościach poznańskich udział brał abp. Juliusz Paetz. Ten sam hierarcha, którego czczony św. JPII pozbawił stanowiska metropolity poznańskiego po tym, jak został oskarżony o wykorzystywanie seksualne kleryków. Oskarżony ale nie ukarany do dziś. Jakże wy zaprzańcy w piuskach spojrzycie po śmierci w oczy ukochanemu Wojtyle. Chyba że wy po prostu nie wierzycie w żadnego Boga, a tym bardziej w życie pozagrobowe, co jest bardziej oczywiste. Tak lekceważyć swego nauczyciela, którego cytujecie przy każdej okazji! Najlepszym słowem dot. zaprzaństwa polskiego Kościoła i rządu są słowa św. Mateusza „ Ten lud czci mnie wargami, lecz sercem daleko jest ode mnie”, a ja powiem tak:
Ten rząd i ten Kościół dba o swój naród jeno wargami, lecz sercem swym i „interesem własnym” jest daleko ode mnie. To zdanie, jak sądzę jest najlepszym podsumowaniem uroczystości 1050-lecia


Chrztu Polski.,które celebrował właśnie polski rząd i Kościół. Obserwuję i widzę, że pogłowie „końskie”, a też i biskupie mamy przebogate. Fioletem pokrywającym głowy panów hierarchów w czasie uroczystości w Poznaniu można by pokryć spory areał dachów po zrzuceniu trującego eternitu. Szczerze powiedziawszy, jedno i drugie trujące. Bo czym się różni z punktu podstaw etyki wciskanie narodowi za miliony złotych kłamstwa smoleńskiego od wspólnej modlitwy biskupów z fioletowym zbrodniarzem seksualnym. Niczym moi Rodacy, niczym.
 

 

Obrazki: GW i FB
1 Kazdy widzi.
2.Gdyby słuchali ks. Tischnera
3.Zarażeni i porażeni...


Komentarze

  1. Jedna kobyłka PIS albo klacz Pawłowicz raczej, walczy teraz z Bono. Wygra tylko w oczach stada i przetrwa w oczach pisowskich Polaków. Mnie ona mierzi z samej facjaty. ZZZ.

    OdpowiedzUsuń
  2. Janów Podlaski wysiada przy takim stadzie. Tyle że w tym stadzie wiele szkap rzeczywiscie ochwaconych.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest Pan bardzo hojny i laskawy, Panie Torunczyku. Hojny, bo porownuje Pan do koni i kucykow, gdy
    socjogeneza raczej by wskazywala na podobienstwo do hien. A laskawy, bo akurat taki czas w kraju, ze nawet muchy padaja jak konie, co pozwoliloby miec nadzieje na naturalny sposob rozwiazania problematyki. ;)
    Nie bede sie rozpisywac, tylko przytocze moze wersy Kazimierza Przerwy Tetmajera, ktory juz wtedy zrozumial, jak sie ma na rzeczy owa polska "religijnosc":

    Szukają bóstwa: jedni z nich w popiele
    nurzając głowy i ścieląc się w kurzu
    przy marmurowych posągów podnóżu
    albo w posępnym, milczącym kościele;

    inni ku niebu skroń podnosząc śmiele,
    w słońc życiodawczych promienistym różu,
    w gór, oceanom ochronnym przedmurzu,
    w mądrym i dobrym wszechstworzenia dziele;

    inni, spokojni, cisi, zadumani,
    w nieogarnionej szukają go głuszy,
    w nieskończoności bezdennej otchłani -

    tak od początku swojego istnienia
    wszędzie szukają bóstwa bez wytchnienia,
    tylko go w własnej nie szukają duszy.

    Pozdrawiam

    J.

    OdpowiedzUsuń
  4. @ J: Oni już za życia swoje bóstwo odnaleźli.Są gotowi nie tylko do niego się modlić, ale sami się upokarzać w imię całkowitego poddaństwa

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

JONO PODKIVANO

TUMIWISIZM

ŻYCIE mnie MNIE