MÓWIĄC KOLOKWIALNIE
Żeby
nie zatopić się całkowicie w głoszonych hasłach demonstrantów,
którzy w sobotę i niedzielę przyszli na zbiegowiska w wielu
miastach Polski, hasłach wyrażających podział narodu na tych
którzy chcą bronić z trudem wywalczonej od 1989 roku demokracji,
oraz tych którzy na czele oszołoma Kaczyńskiego, człowieka widmo,
który rządzi a nie pełni żadnej funkcji państwowej, który
ubzdurał sobie, że prawdziwa demokracja to ta, która obrazuje
Polskę jako wielką Polskę katolicką, oderwaną od Unii
Europejskiej, pozostającą w stałej wrogości wobec sąsiadów z
Rosją na czele, postanowiłem oddać się świeżutkiej prasie. Obok
wielu ważnych informacji, zainteresował mnie dość infantylny,
anegdotyczny artykuł weekendowy magazynu GW. Otóż autor zamieścił
tekst o Polakach, którzy w XXI wieku masowo wywędrowali z ojczyzny
na Zachód. Najwięcej oczywiście do krajów anglojęzycznych, a
więc Wielkiej Brytanii, Irlandii oraz Niemiec, ale też do wielu
innych krajów romańskich i Skandynawii. Wpadali oni w inne
obyczaje,
inną kulturę podejmując tam najprostsze prace za najniższą stawkę. Priorytetem pozostawał tzw. zmywak. Najłatwiej było tym, którzy posługiwali się w jakimś tam stopniu językiem gospodarzy, a przynajmniej potrafili powiedzieć cokolwiek w języku angielskim, francuskim lub niemieckim. Większość to niestety mało kumaci nasi rodacy. Wykształceni, w tym powiedzmy, lekarze albo informatycy, znajdowali pracę w kraju i na świecie nie mając żadnego problemu w tym względzie. Pozostali natomiast szukali i nadal szukają chleba na obczyźnie praktycznie za każdą stawkę, która w przeliczeniu na złotówki jest korzystniejsza. Polacy zwykle przemieszczali się ulicami Londynu, Dublina, Hamburga i innych miast Europy w swoich grupach, co
inną kulturę podejmując tam najprostsze prace za najniższą stawkę. Priorytetem pozostawał tzw. zmywak. Najłatwiej było tym, którzy posługiwali się w jakimś tam stopniu językiem gospodarzy, a przynajmniej potrafili powiedzieć cokolwiek w języku angielskim, francuskim lub niemieckim. Większość to niestety mało kumaci nasi rodacy. Wykształceni, w tym powiedzmy, lekarze albo informatycy, znajdowali pracę w kraju i na świecie nie mając żadnego problemu w tym względzie. Pozostali natomiast szukali i nadal szukają chleba na obczyźnie praktycznie za każdą stawkę, która w przeliczeniu na złotówki jest korzystniejsza. Polacy zwykle przemieszczali się ulicami Londynu, Dublina, Hamburga i innych miast Europy w swoich grupach, co
umożliwiało im wzajemną
komunikację. Przez mieszkańców tych miast byli i są postrzegani
jako ci co potrafią ze sobą konwersować używając czterech
„najpopularniejszych” wyrazów używanych w kraju i nie są to
słowa esperanto. To jeszcze prostszy język, powiadają ci co ich
podsłuchują, mimo to nic nie rozumieją. Czytałem relację z
konwersacji dwóch gastarbeiterów z terenu Niemiec. Obaj po
podstawowym kursie z języka Goethego. Ze względu na młodych
czytelników pomijam co bardziej „soczyste” słowa.
-
Jeden drugiego pyta, skąd pochodzisz. - z Polski, odpowiada.
-
To znaczy skąd?., konkretnie z jakiego kraju.
- Z Polski, powtarza mu. Nie słyszałeś o takim kraju? mużydzie, (co oznacza ewangeliczny alians Żyda z Murzynem).
- No nie bardzo.
- Bo mnie szlag zaraz trafi czarny żółtku. Solidarność, Jan Paweł II, katolik, alkoholik, Mówi ci to coś zdarty łachu, kurde (lagodna wersja innego słowa).
- No to teraz tak. Macie tam jeszcze Wałęsę i trochę faszystów.
- Mieliśmy też Chopina, Marię Skłodowską-Curie i Dmowskiego, kurde. Rycerzy białej rasy a nie faszystów, zapamiętaj sobie czarny żółtku.
- No co ty, nie pierdziel. Ci dwoje to przecież Francuzi.
- Zgadza się. Trochę Francuzi, ale więcej Polacy kurde. Ty kurde teraz też będziesz trochę szkopem. Mamy kurde też kilka ogrodów ZOO. Tutaj kurde większość naszych do polskości się nie przyznaje, ale to prawdziwi ziomale, zaraz po przyjeździe zrzucamy swoją polskość jak za ciasny dres albo znoszone kapcie. Trzymamy się w kupie. Zapoznajemy się ze sobą w katolickim kościele po mszy, jest w nim polski ksiądz, też ziomal.
- A ja przyjechałem z Kosowa.
- Nie kojarzę, to jakaś wieś na Mazurach?.
- Jaka tam wieś. Kosowo to kraj, dawna Albania. Matka Teresa, psi katolu.
- Teraz ja nie kojarzę kurde. Namaluj mi to jaśniej.
- Tirana, wojna z Serbią w latach dziewięćdziesiątych, schrony przeciwatomowe za czasów Envera Hodży, mówi ci to coś, kurde?
- No teraz to zaczynasz mówić jak człowiek. Przypominam sobie kurde. Chińskie radio Tirana, przeciw Sowietom.
- Dobrze pamiętasz, w końcu masz już te cztery dychy wiosenek.
- Zgadza się, kurde. To daj zapalić, póki szef polazł do kibla. Od tej chwili Polak Alban dwa bratanki. Do kradzieży i do szklanki kurde. Uśmiechnęli się do siebie, a swoją drogą masz coś na oku?.
- Mam dwa merce, ale potrzebuję wspólnika, piszesz się?.
- No jak, bratankowi odmówię?, kurde?.No to trzymacho, spotkamy się zaraz po lanczu, jak tu mówią szkopy, po czym uścisnęli sobie średnio spracowane graby.
Dialog
bratanków, których los rzucił na obcą ziemię mógł właśnie
tak wyglądać, mógł też wyglądać inaczej, bardziej literacko.
Zależy od zainteresowań stron. Nie wszyscy pojechali za granicę z
przekonaniem, że samą pracą można się wzbogacić, trzeba jeszcze
sobie pomóc główką, a najlepiej lepkimi rączkami.
Obrazki od góry:wg.Faacebooka:
1.Polscy faszyści w sutannach.
2.Te najlepszy sort.
2.Te najlepszy sort.
3.Święta słowa
4.Obrazek państwa wyznaniowego.
Jako obserwator polskiej ulicy nie widzę w tej rozmowie nic nadzwyczajnego. Cham pojechal, cham pracuje na tasmie i cham się prezentuje na zewnątrz. A Polska.., no cóż każdy wie kto w jej granicach zamieszkuje. Nawet ten Albańczyk, gdzie króluje złodziejstwo,zbrodnie i prostytucja wydaje się bardziej kulturalny. Ale jak to mówią: swój swojego przytuli niezależnie od narodowości. Amadeo
OdpowiedzUsuńPan się dziwi panie autorze z takiego słownictwa w naszym szczegolnie młodym społeczenstwie. Ja sie nie dziwie. Mój wnuczek który chodzi do drugiej klasy przynosi do domu takie słownictwo, że nam dorosłym włosy dęba stają.Powiada nam tłumacząc sie że wszyscy w klasie tak mówią, nawet dziewczynki. Co sie dziwic potem politykom, ktorzy swoje chamstwo upubliczniają przed trybuną sejmową albo w wywiadach.Jestem już dość wiekowa i nie mam złudzeń, ze to panstwo w sferze kultury da sie naprawić, tym bardziej że minister od kultury nie zajmuje się prawdziwą kulturą a wraz z babami moherowymi walczy ze sztuką teatralną, bo zobaczyl gołą dupę udającą kopulacje.Tak mu dopomaga Bóg.Pozdrawiam i życzę smacznych świąt. Zofia z Warszawy
OdpowiedzUsuńW gruncie rzeczy mamy bardzo liche społeczeństwo, bo tylko 20% to pierwszy sort reszta to komunisci i zlodzieje.Tak wyliczyłem, a jeszcze najgorsze w tym wszystkim jest to ze ja do nich należę.
OdpowiedzUsuńAnonimowy g. 22.03.Czyli jest nas duzo. Damy radę!.
OdpowiedzUsuńPanie Torunczyku, nie wiem czy wystarczy Panu zaparcia i czasu, zeby te wszystkie bzdety, jakimi jest teraz narod karmiony, odpowiednio przetransponowac w notki. Na moje oko, to powinny leciec conajmniej dwie na dzien przy tym ich tempie. Zaczeli w 2010 roku od "zdradzeni o swicie", teraz wchodza w faze ostateczna - "wydud(k)ani o polnocy, na spole z prezesem".
OdpowiedzUsuńW spoleczensktwie panuje tak fatalny poziom edukacyjny, ze w sumie demokracja w kazdej minucie skazana jest na fiasko. To widac i czuc, bo jakzesz by bylo inaczej, skoro wystarczy mu rzucic nawet nadgnila kielbache wyborcza, ktora absolutnie sie nie nadaje sie do konsumpcji ? Pare populistycznych haselek, a ten ciemnogrod wlazi w gre, wrecz napompowany euforystyczna ekstaza. Nawet mu nie przeszkadza, ze jakis stary, zasliniony starzec obraza ich oficjalnie i glosno? I to wszystko 25 lat po transformacji zakonczonej sukcesem.
Kiedys za czasow PRLu wymyslono cos takiego, jak dyktatura proletariatu. Zalozono, ze tylko jakis rodzaj dyktatury bedzie mogl sie oprzec dzialanom ludzi, ktore nie beda zgodne z ich linia. W gruncie rzeczy ten eksperyment sie udal, tylko z dyktatura proletariatu nie mialo to nic wspolnego - byla to stricte dyktatura wladzy. Kaczynski robi w tej chwili identycznie. Serwuje bajki o dyktaturze demokratycznego spoleczenstwa, a w rzeczywistosci uprawia dyktature wodzowska. I wtedy i teraz wykorzystuje sie bezwzglednie pozytecznych idiotow i wybrana ilosc rzadnych wladzy dupolizow. I jak tu tych ludzi zrozumiec? Juz pomijam mloksow, ktorzy uczyc sie nie za bardzo chca i interesuje ich historia oparta tylko na zolnierzach wykletych. Ale pokolenie, ktore samo przeszlo juz wspomniana dyktature? Dla mnie nie do ogarniecia.Dlatego ciszy mnie przeogromnie, ze jest spora czesc tego "niedobrego sortu" Polakow, ktora od czasu do czasu da porzadnego prztyczka w nos stetrycialemu "cysorzowi".
Pozdrawiam autora i komentatorow. Czytelnikow zreszta rowniez.
J.