ŚLADAMI POLITYCZNEGO CHAMSTWA


Nie zawsze politycy polscy potrafili zachować kulturę dyplomatyczną, czyli wypowiadać się słowy lokowanymi w annałach literackich, a co najmniej stosując poprawność w tym względzie. Dowodów na to dostarcza nam historia polskiej dyplomacji parlamentarnej. Już w Drugiej Rzeczypospolitej sala sejmowa była świadkiem rzucanych inwektyw na przeciwników politycznych. Celował w tym sam Marszałek Józef Piłsudski,

który to nie panując nad własnymi nerwami potrafił nazwać posłów a nawet ministrów szmatami. Przykładem są słowa skierowane do ministrów rządu lubelskiego, cyt:"Wam kury szczać prowadzać a nie polityką się zajmować", a do posłów wykrzyczał: „Sejm ladacznic.”, „Rzeczpospolita to wielki burdel, konstytucja to prostytutka, a posłowie to pospolite kurwy”. Wiele się nie mylił można by dziś powiedzieć, bowiem mimo upływu blisko 100 lat, śmiało by można owe marszałkowskie słowa przykleić do Sejmu III Rzeczypospolitej. Wcześniej w PRL partyjni przywódcy państwa również nie przebierali zbytnio w słowach. Pamiętam osobiście wygłoszony referat przez Władysława Gomułkę, w którym to odniósł się do dramatu Dziadów w reżyserii Dejmka, a także konspiracyjnej działalności Jacka Kuronia cyt:Utwór ten zawiera jednocześnie pornograficzne obrzydliwości, na jakie może zdobyć się tylko człowiek tkwiący w zgniliźnie rynsztoku, człowiek o moralności alfonsa”. Tak było, a przytoczyłem tylko maleńkie przykłady. Bo co się właściwie zmieniło?, otóż nic się nie zmieniło, a nawet wręcz się nasiliło owe chamstwo „dyplomatyczne”. Przykład wyjątkowego chamstwa, które przebija dotychczasowe cytaty, co pozostanie zapisane w historii jako dowód tego, iż człowiek z gminu nigdy nie powinien przywdziewać fraka, a nawet liberii, bo tu też jest potrzebna jako taka ogłada, jest telewizyjne spotkanie
przedwyborcze Lecha Wałęsy z Aleksandrem Kwaśniewski. Ów prosty robotnik, ojciec siedmiorga czy też ośmiorga dzieci, nazywający się „prezydętem”, na powitanie z przeciwnikiem politycznym chciał podać nogę zamiast ręki. Nabrzmiały pychą po tym jak od pięciu lat otrzymywał na posiłki szynkę i portugalskie sardynki zamiast dotychczasowej kaszanki i kapuśniaku, powitał Kwaśniewskiego słowami: Nie dość żeś się pan spóźnił to nic nie słyszę, ani be ani me ani kukuryku. Prostak z problematyczną podstawówką z woli Rydzyka i prawicy styropianowej zasiadając już przez pięć lat w Belwederze, odwiedzał ku naszemu wstydowi i zażenowaniu królową brytyjską, oraz czytał napisane mu przemówienie w Kongresie USA. Czym różnił się od Gomułki, który miał podobne wykształcenie?. Otóż różnił się, bowiem Gomułka sam podobno sobie pisał przemówienia i lepiej je odczytywał. Pan były prezydent chciał by posłowie i posłanki o orientacji seksualnej zasiadali z tyłu sali, a najlepiej poza ścianą Sejmu. Chamstwa ten człowiek nie pozbędzie się nigdy bowiem nabył go w swoim towarzystwie robotników rolnych i stoczniowych. Sam zresztą chwalił się do słynnej dziennikarki Oriany Fallaci, że nigdy nie przeczytał żadnej książki, za to jedną napisał. Od siebie dodam, że chyba ołówkiem kopiowym, albo jarmarcznym długopisem, którym składał swój podpis na dokumencie porozumienia z rządem PRL. Chamstwo w polskim parlamencie wrosło już w obyczaj i zapewne nigdy nie będzie tu Wersalu jak powiadał poseł Samoobrony Andrzej Lepper. Dzisiaj na przeróżne obraźliwe odzywki posłanki PiS
 
 

Krystyny Pawłowicz, która nie może znieść w Sejmie obecności transseksualistki Grodzkiej, poseł Twojego Ruchu powiada: Wolałbym bzyknąć kozę niżeli posłankę Pawłowicz. Rzekł to w odwecie, gdy Pawłowicz chcąc poniżyć Grodzką z trybuny sejmowej powiedziała, że Grodzka nażarła się hormonów i myśli, że jest kobietą. Jeśli chodzi o żarcie to akurat Pawłowicz pokazała jak można w czasie obrad „źreć” sałatki i inne fast foody nie zważając na obowiązującą kulturę. Gdy poseł SLD zwrócił jej uwagę, po prostu wykrzyczała; spierdalaj! Chamka mieniąca się profesorem, z wyglądu przekupka handlująca jajami, kobiety manifestujące w obronie związków partnerskich nazwała dziwkami i szmatami, którym towarzyszą alfonsi. Dla niej szmatą jest też flaga Unii Europejskiej. Niewiele od niej się różni w swoich wypowiedział poseł PO Niesiołowski.
 
 

To ten który głodne dzieci polskie chciał karmić szczawiem i mirabelkami, z tym że on nie przebije panny Pawłowicz, ponieważ wypowiedzi Niesiołowskiego są wypracowane artystycznie i dotyczą wyłącznie Kaczyńskiego, PiS i otoczenia tej partii. Kiedyś Niesiołowski był zaklętym konserwatystą, przyjacielem Rydzyka, dzisiaj się zmienił diametralnie. Jest absolutnym liberałem. No cóż, tylko krowa nie zmienia poglądów, można by skonstatować. Czy zawsze w polskim parlamencie była podobna atmosfera?. Nie, tak nie było, co najwyżej posłów lewicy poseł Moczulski nazwał pachołkami Rosji. Wszystko się zmieniło gdy nastąpiła katastrofa smoleńska, w wyniku której PiS, a szczególnie sierota po bracie bliźniaku, Jarosław Kaczyński, dotknęła wścieklizna pędu do władzy. Przegrywając zaś kolejne wybory zarówno prezydenckie w których osobiście kandydował, jak i wszystkie inne, doznał choróbska z pogranicza psychiatrii. Choroba, którą kilka lat temu nazwałem symbolem medycznym
 
 

F99 przeniosła się na całą partię pisiorów. Niestety nie jest to w żadnym wypadku uleczalne medycznie. Jedynym lekarstwem jest stanowisko premiera rządu do tego w symbiozie z prezydentem pochodzenia pisowskiego. Zanosi się na skuteczną terapię, bo diagnozy są optymistyczne. W roku 1995 Państwowe Wydawnictwo Naukowe wydało „Słownik polskich przekleństw i wulgaryzmów”. Notują go słowniki gwary młodzieżowej, w tym wydany w Toruniu w 2003, slang studentów Uniwersytetu Gdańskiego, a rangę poniekąd ogólnopolską nadał mu autor M. Czeszewski. Mam to dzieło w domu i w chwilach wątpliwości, czy zostałem obrażony „mową, myślą lub uczynkiem” zaglądam do niego. Jest to tak bogaty zbiór słownego szamba stosowanego przez Polaków, iż nawet przy najlepszych chęciach i pragnieniach ani senator Kogut, ani posłanka Pawłowicz, poseł Sienkiewicz ani żaden inny POSŁANIEC na ul. Wiejską w Warszawie, nie jest w stanie zastosować w stosunku do „braci w wierze”, bo przy okazji należy dodać, że akurat największymi chamami okazują się posłowie i senatorowie katolickiej prawicy, no ale oni zawsze mogą się oczyścić poprzez sakrament spowiedzi. Sądzę, że autor Słownika, zanim podjął decyzję napisania owego dzieła musiał poruszać się w tym bogobojnym środowisku. Nie dziwmy się zatem, że od czasu do czasu do naszych uszu docierają podobne słowa z trybuny sejmowej, chociaż co bardziej elokwentni POSŁAŃCY potrafią zrealizować zamiar poniżenia innego POSŁAŃCA bez korzystania ze wspomnianego słownika. Do takich zaliczyłbym właśnie Marszałka Piłsudskiego, ale też I Sekretarza PZPR Gomułkę, którzy to nie posługiwali się słowami na p, h, albo k, a przy tym innymi słowy sprowadzili „do parteru” tych do których je adresowali. W tym miejscu trzeba dodać, że nie zawsze objawy chamstwa wyrażane są
 
 

słowem. Najlepszym przykładem tego jest tzw. buczenie, zjawisko z którym spotkaliśmy się nie tylko podczas składania wieńców przez przedstawicieli rządu pod pomnikiem Gloria Victis na cmentarzu Powązkowskim w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. Buczeli wtedy kibole warszawscy oraz młoda hołota pisowska. Można by powiedzieć, iż innego zachowania ze strony tych młodych ludzi nie należało się spodziewać, natomiast nikt się nie spodziewał podobnego zachowania w świątyni prawodawstwa, czyli na sali sejmowej. Buczeli posłowie i to liberałowie, a także niektórzy przedstawiciele z lewej strony. Wyrażali oni swoje niezadowolenie w stosunku do tych co buczeli na cmentarzu. Zachowanie jednych jak i drugich można właśnie zakwalifikować jak chamstwo. Chamstwo przypisane hasłu: A to Polska właśnie.

Obrazki od góry:
1. Józef Piłsudski: ostry w rządzeniu oraz słowach.
2. Mędrzec dla ubogich w rozumie.
3.Przekupka z tytułem profesorskim.
4.Pies na PIS
5.Do lecznicy.
6.Logika dyplomacji.

Komentarze

  1. Nie ma się co dziwić panie Torunczyku. Przecież nie wszyscy startujacy do wyborów są do takich posłannictw przygotowani. Często na panskim blogu czytamy o popisach Pawłowiczowej, Kogucie i innych pisowczykach, bo wiadomo że akurat w tej partii jest najwiecej chamstwa i prostactwa. Wystarczy że w jakiejś miejscowości o nazwie przykladowej Barani Łeb znajdzie sie wyznawca i wielbiciel Kaczyńskiego i od razu go przygarną do swej owczarni, a potem taki Pierdziszewski Józio występuje na trybunie siejąc wyłącznie śmiech i zażenowanie. Miał rację Piłsudski gdy mówił do posłów że raczej powinni prowadzac kury szczać nieli być posłami.Gdyby człowiek pokroju Marszałka żył w latach dziewięćdzieiątych XX wieku, nigdy taki Wałęsa nie zasiadł by na "tronie", bo Wałesa jako robol był potrzebny wyłącznie do obalenia panującego ustroju i nic wiecej. Dzisiaj nie ma człowieka o naturze Marszałka co by podobnie pogonił to towarzystwo a przynajmniej spowodował przesiewkę wśród całego parlamentu.Pozdrawiam Pana autorze logicznego tekstu. AA.

    OdpowiedzUsuń
  2. Podaję ręke Panu AA, bo sie zgadzam z jego wypowiedzią. Lodzia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chamstwu nalezy się przeciwstawiać siłom i godnosciom osobistom. Klasyk.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

JONO PODKIVANO

TUMIWISIZM

ŻYCIE mnie MNIE