NIESZCZĘŚLIWA


 
Nie minęło pół roku jak zamilkły media ale też politycy na temat tzw.„zamachu smoleńskiego”. To tworzywo polityczne, podzieliło społeczeństwo na dwie a może i więcej części. Najwięcej nas należało i oczywiście nadal należy do grupy społecznej niedającej wiary, ani nawet przypuszczeniom, iż nastąpił jakikolwiek zamach na polską elitę kościelno-polityczną spieszącą się (dosłownie) na uroczystości 70 lecia mordu katyńskiego, oraz porwanie przez KGB kilkoro „najcenniejszych” dla Rosji pasażerów rządowej "tutki". Druga część to ci którzy nie mieli i nie mają swojego zdania na ten temat. Ostatnia część (dość duża, bo ok.25%) to Polacy, którzy w słowa Macierewicza i jego „specjalistów” od wypadków lotniczych uwierzyli jak w literę najświętszej ewangelii.
 


 

Być może od tej pory tak bardzo staliśmy się jako Polska wrogami Rosji i narodu rosyjskiego. Głosi się tezę, że Putin tylko czycha na nasz kraj by powiększyć sobie granice z Unią. Podzieliła nam się Polska podobnie jak Francja za sprawą Dreyfusa. Podzieliła do tego stopnia, że temat katastrofy smoleńskiej bywał osobistą tajemnicą, o której nie należało rozmawiać ze znajomymi, przyjaciółmi, a nawet rodziną w sytuacji gdy znamy odmienne od naszych opinie, a nadto przekonania polityczne. Z góry można było założyć, że potencjalny wyborca PIS będzie bijąc się w piersi optował za zamachem Putina na Lecha Kaczyńskiego. Należało więc podczas przypadkowych spotkań, ewentualnie zorganizowanych towarzyskich biesiad najpierw wysnuć, albo wręcz zapytać, na jaką partię ostatnio głosował, ewentualnie ma zamiar głosować w przyszłości, po czym dalszą rozmowę na tematy polityczne można ukierunkować już swobodnie, albo na wszelki wypadek, by uniknąć skandalu podziękować za gościnę i opuścić towarzystwo. Można się było też spotkać z nachalną namową, a nawet wręcz molestowaniem, aby podczas najbliższych wyborów oddać głos na tego albo innego, według twojego rozmówcy bardzo wartościowego kandydata. Osobiście słyszałem o podobnym przypadku, gdy jedna z sióstr bezpośrednio i telefonicznie wręcz błagała drugą siostrę o to aby ona oddala głos na Andrzeja Dudę. „Błagam i zaklinam cię na wszystko, okaż się katoliczką i oddaj głos na kandydata, który sprzyja Kościołowi i publiczną modlitwą daje wyraz temu że jest dobrym człowiekiem”. Tak jakby dotychczasowy prezydent Komorowski okazał się zatwardziałym komuchem, pluł na kler i z daleka omijał świątynie. Jakaż siła przekonań płynie z ambon, że ludzie mimo, że osobę Komorowskiego wraz z małżonką widzieli w każdą niedzielę i święto przed ołtarzem podczas komunikowania, albo w towarzystwie biskupów w czasie państwowych wystąpień, dali się omotać do tego stopnia. Komorowski przeciętnemu Kowalskiemu ani nie przeszkadzał, ani mu nie pomagał. Można by powiedzieć, że poza wręczaniem orderów kolegom solidarnościowcom, ale też potomkom żołnierzy wyklętych spędzał spokojne wygodne życie. W Dudzie polski episkopat z powodu dewocyjnych wystąpień jego rodziców którzy głosili, że „Bóg powierzył Polskę naszemu synowi”, widział tego, co to pozwoli jeszcze bardziej oskubać ten
 


nie najbogatszy kraj.
Podobne stanowisko zajęła cała skrajna prawica, dla której powrót do IV RP jest nadrzędnym zadaniem. Jak wspomniałem na początku, od co najmniej pół roku słowo zamach smoleński ucichło, ale nie sądźcie krajanie, że te słowa umrą na wieki. Z zamysłem schowani w czeluściach kociej nory Kaczyńskiego Macierewicz i Fotyga, tylko czekają na spust z łańcuchów. Owe 25% ich wyznawców czeka na ten cud, gdy z otwartą przyłbicą będą znów mogli sobie spojrzeć w oczy z najbardziej „poszkodowanymi w Smoleńsku”, czyli wdowami po gen. Błasiku, Wassermanie, Gosiewskim, Kurtyce i innymi, dla których żadna kwota odszkodowawcza nie jest i nigdy nie będzie satysfakcjonująca. Zarzewie nienawiści jednej części społeczeństwa do tej drugiej wciąż się tli, wystarczy gdy Macierewicz, albo inny chory pisowiec podrzuci poświęconych przez księży smolnych drew i wyciągnie z kieszeni zapałki.
 
 
Nie będziemy na to zbyt długo czekać. Zanosi się, że już jesienią Kaczyński i Szydło uszczęśliwią prawie 90 miliardami nasze społeczeństwo. Miliardami, które jak królika z kapelusza wyciągnie, albo uczyni cud jak w przypowieści Jezusowej o rozmnożeniu chleba w Galilei przy pomocy cudotwórcy afrykańskiego Boshobory. Przyznaję, że przez te ciche od smoleńszczyzny pół roku pozwoliły nam na lekki oddech. Tylko niestety na lekki, bo przegrana Komorowskiego, a szczególnie pierwsze od ośmiu lat zwycięstwo wyborcze reprezentanta PIS, ponownie wyostrzyły apetyty na powrót Polski smoleńskiej, czyli wstecznej pod każdym względem. Na powrót ciemnoty, jeszcze większej dominacji polskiego Kościoła katolickiego, trywialnego prostactwa, nienawiści do Unii Europejskiej oraz sąsiadów Polski, ale też mizoginizmu poprzez zapowiedź unieważnienia ustaw o przemocy w rodzinie, oraz tej ostatniej dotyczącej in vitro.

 
Grozi nam atawizm feudalny i to w najbardziej wyrafinowanym wzorcu. Enklawa ciemnoty, przedsionek piekła. Te zapowiedzi powrotu do IV RP przypominają mi klimat niemiecki sprzed wielu dziesiątek lat. To taki kaczystowski Mein Kampf. Są pewne analogie autorskie. Obaj to „prawdziwi” katolicy. Obaj autorzy to przyjaciele zwierząt. Pies czy kot, co za różnica. Nieszczęśliwa ta nasza ojczyzna. Otoczona i usiana tysiącami figur i kościołów, zawierzona najwyższym istotom niebieskim. Zawsze Dziewica to nasza narodowa matka, a Jej Syn lada miesiąc ma zasiąść na tronie królewskim. A jednak nieszczęśliwa.

Fotki od góry;
1. Szacunek dla pana prezesa- premiera.
2. Zarozumiały car.
3.Ciemnota narodowa.
4.Wniosek.

Komentarze

  1. Wdowy smoleńskie, to brzmi jak barszcz ukraiński, albo pierogi ruskie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rosja graniczy z kim chce. Gdyby nie bylo to takie cyniczne to jest zapewne zabawne i po trosze prawda.

    OdpowiedzUsuń
  3. Widocznie nam taka ciemnota jest potrzebna jak powietrze.Taki klimat.Zdzicho.

    OdpowiedzUsuń
  4. Po tym wpisie trudno naprawde cos madrego napisac, bo jaki kon - naprawde kazdy widzi. Przynajmniej powinien. Problem w tym, ze nie jest to sprawa nowa. Polskie warunki znane sa juz od dawna. Bardzo ciekawie opisal je Boy-Zelenski, ktorego pozwole sobie zacytowac:

    "..Każdy rząd w Polsce, chce czy nie chce, będzie się uginał pod naciskiem kleru, dopóki ciemnota i bierność ogółu będzie czyniła ten kler realną lub fikcyjną potęgą. Dopóki w Polsce będzie można wykrzykiwać wzniośle: "Bóg i religia", tam gdzie w gruncie chodzi o władzę i pieniądze, dopóty kasta wyodrębnionych z życia dzikusów ( czyt: oszolomow! ) będzie regulatorem najdonioślejszych spraw społeczeństwa, z jego największą szkodą. Są bakterie, które zabija się światłem."

    I tu chyba nie mial na mysli Jasnej Gory. Prosze mi wierzyc.

    Pozdrawiam serdecznie

    J.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dopóki Polska scielić sie będzie ciemnotą, której nie da sie oświetlić bez zerwania konkordatu, dopoty tacy Kaczyńscy, których jest od jasnej cholery będą wiązać historię i byt naszego kraju z Kosciolem i jego funkcjonariuszami. A poniewaz tym kaczyńskopodobnym jest na reke sprzyjanie krzyżowcom bo to im zapewnia dostatni chleb z dobrą omastą to będzie tak jak jest.Oni wiedzą że caly naród nie ucieknie z kraju bo to nie jest druga Syria. Ktoś zawsze pozostanie by na nich pracować, chocby pod przymusem rodem z Berezy Kartuskiej.Tak panie Zdzicho, taki mamy klimat, trzymając sie wypowiedzi pani klasyk.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

JONO PODKIVANO

TUMIWISIZM

ŻYCIE mnie MNIE