WYBIERAMY PREZYDENTA
Już
w maju Polacy, oczywiście nie wszyscy, wybiorą prezydenta III
Rzeczypospolitej. Nie wszyscy, bowiem ponad połowa naszych obywateli
nie zechce ruszyć tyłka z fotela, by swój głos umieścić w urnie
wyborczej. No nieco przesadziłem, bo wybory zawsze odbywają się w
niedzielę, a w tym właśnie dniu pewne gremium polskich katolików
musi oderwać tyłek po to, by pokazać się proboszczowi na mszy
parafialnej.
Słowo
PREZYDENT brzmi zaszczytnie, ale po roku 1998 zostało ono nieco
zdezawuowane, bowiem prezydentów w Polsce mamy już na kopy. Każde
miasto, co najmniej 25 tysięczne wybiera sobie takowego. Ponadto tym
słowem, zwykle obcokrajowcy zwracają się do przeróżnych osób
pełniących obowiązki np. przewodniczących partii, premiera,
ważnych prezesów itp. zwrot: mister president
wcale nie oznacza, że ów mister piastuje godność jakiegoś tam
prezydenta w zrozumieniu Polaka. Upływa powoli kadencja Bronisława
Komorowskiego na pilnowaniu żyrandola, oczywiście w wolnym czasie,
bo prezydent jednak ma wiele innych, bardziej zaszczytnych
obowiązków, chociaż jak ironizuje wielu, wykonywał je słabo ze
względu na wrodzone lenistwo (jak to hrabia), oraz niebywałą
dewocję, która popychała go permanentnie do kościołów na
przeróżne nabożeństwa mniej lub bardziej patriotyczne i spotkania
z klerem, najlepiej w strojach fioletowych. A przecież mógł
poranne modlitwy odmawiać w kaplicy pałacowej, bo tam zatrudnia
osobistego kapelana i spowiednika.
Na to zaszczytne stanowisko, obok
Komorowskiego, który stara się o drugą kadencję, kandydują:
Andrzej Duda, Magdalena Ogórek, Paweł Kukiz, Janusz Palikot, Jarubas z PSL, Janusz
Korwin-Mikke, Anna Grodzka oraz jakiś tam Kowalski z Ruchu
Narodowego, czyli reprezentant Artura Zawiszy i kiboli. Wszyscy
zdajemy sobie sprawę, że głównymi pretendentami do zwycięstwa
jest oczywiście obok Bronisława Komorowskiego tylko Andrzej Duda,
na którego zagłosują wszyscy wyborcy partii Jarosława
Kaczyńskiego, oraz z dość nikłymi szansami przedstawicielka SLD
Magda Ogórek. Reszta to plankton polityczny, w teatrze wyborczym nic
nie znaczący. Jakież to oni maja szansę wg takich obserwatorów
polityki polskiej jak przykładowo ja. Główni pretendenci do fotela
pod żyrandolem dysponują w ramach funduszy partyjnych dużymi
pieniędzmi. Zaciągają dodatkowo pożyczki bankowe, bo banery
reklamowe, kampania telewizyjna i inne reklamy kosztują krocie.
Komorowskiego stać na szesnaście objazdowych autokarów oklejonych
hasłami, oraz podobizną jego facjaty.
Na cholerę aż 16 autokarów
skoro pan Bronisław może jechać tylko w jednym?. To tajemnica
przysłowiowej wiary. Duda z kolei przemieszcza się „tylko”
kilkoma „dudobusami”. To, że apetyt na fuchę w Pałacu ma aż
tylu chętnych, obniża szansę Komorowskiego na reelekcję w
pierwszej turze. Wygra jednak w drugiej i dalej przez następne pięć
lat będzie polował na dziki i sarny, będzie wychwalał żołnierzy
wyklętych, a stetryczałych, często zbrodniarzy spod znaku WIN
obwieszał orderami. No i co ważne w jego przypadku, będzie
odmawiał ratyfikacji ustaw, które są niewygodne klerowi. Swoje
poddaństwo episkopatowi potwierdzał będzie jak dotychczas
coniedzielnym publicznym przystępowaniem wraz z uroczą małżonką
do „Stołu Pańskiego”. Będzie to czynił w katedrach,
publicznie zamiast kameralnie w kaplicy prezydenckiej. Będzie dla
podkreślenia wagi swego stanowiska zwoływał Radę Bezpieczeństwa
Narodowego ,by pogadać z przywódcami partii o konflikcie ukraińsko
-rosyjskim, oczywiście bez udziału Kaczyńskiego, który od
początku odmawia uczestnictwa w jakimkolwiek gremium, gdzie musiałby
się spotkać z Komorowskim. Taka dziecinada dla dorosłych. Każdy z kandydatów posługuje się obranym hasłem. Komorowski głosi "Zgoda i bezpieczeństwo", Miller to skomentował, że jest to reklama producentów prezerwatyw. Dosyć trafne..
Niektórzy wyborcy kierują się tym, że być może Komorowski ma
coś wspólnego z tanim przedsiębiorstwem funeralnym, o czym wie pan
Władysław Bartoszewski, który wykrzyczał na konwencji PO: „będę
głosował na Komorowskiego, ponieważ życzę sobie aby właśnie on
mnie pochował”.Można by się zastanowić czy lepszym prezydentem
byłby Duda, lub Ogórek?.
Otóż nie daj boże, aby człowiek
Kaczyńskiego wygrał te wybory. To byłby dla wielu ludzi obecnej
koalicji armagedon. Trzeba by ogłosić amnestię dla tysięcy
skazanych, aby zrobić możliwie dużo miejsca w celach więziennych
dla ofiar kaczych rządów. Z kolei w przypadku absolutnie tylko
teoretycznego zwycięstwa pani Ogórek, byłbym również
mało pocieszony. Sama nienaganna figura modelki, oraz miła aparycja
nie wystarczy. Wykształcenie pani Magdy, czyli doktorat z historii
chrześcijaństwa też na nic się nie przyda, szczególnie dlatego,
że prezydent jest nie tylko kustoszem Konstytucji, ale też
zwierzchnikiem Sił Zbrojnych. Ponadto do tej pory pani Magda ani
słowem się nie wypowiedziała na temat rozdziału państwa i
Kościoła, a przecież to reprezentantka lewicy. Ostatnio aktualny
prezydent bardzo optuje za ewidentnym dozbrojeniem naszej armii (za
130 miliardów złotych), już mu nie wystarczą wrota od stodoły,
na których mieli latać polscy piloci. Ludzi mdli widok tych
kandydatów, obłudnie uśmiechających się z ekranów telewizyjnych
do potencjalnych wyborców, twierdzących że niby zwycięstwo jest w
ich zasięgu. Otóż nie spodziewam się dużej frekwencji przy
urnach, bo jakaż to pociecha z prezydenta, który w salach obcych
parlamentów wchodzi buciorami na krzesła, nie zna obcych języków,
lgnie do kleru i gardzi postępowymi ustawami wynikającymi z
podpisanych przez Polskę Konwencji. Jakaż to pociecha z prezydenta,
który będzie na posyłki szefa PIS, byłaby to powtórka z rozrywki
(panie premierze melduję wykonanie zadania) , a z kolei jakaż to
pociecha z pani prezydent, która z powodu ignorancji musi być
otoczona wielkim wieńcem wszelkiego rodzaju darmozjadów doradców, ale jak by nie patrzyć, dumnie brzmi tytuł mister president.
Foto, od gory:
1.Nadzieje na tani pogrzeb prof. Bartoszewskiego.
2.Duda, kandydat PIS
3.Kościelne nauki pana prezydenta.
4.Ogorek, kandydatka lewicy.
Jeżeli Ogórkowa wygra to mi kaktus na prąciu wyrośnie. Ładna owszem, ale nie ładnościa się pelni obowiazki prezydenckie. Agronom.
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńBronisław Komorowski jest doskonale wychowany i zawsze siada przed kobietami, jak przed Merkel. Komorowski wie, że jak pada deszcz, to trzeba rozwinąć parasol, ale Sarkozy już się pod nim nie zmieścił, chociaż wzrostem nie grzeszy. Jak się wizytuje Japonię, to warto wejść na fotel spikera japońskiego parlamentu, żeby z góry zobaczyć rozwój gospodarki japońskiej i lepszą perspektywę. Jak się jest prezydentem Komorowskim, to nic nie jest trudne i skomplikowane, bo przemówienie napiszą, ubiorą, nakarmią, podwiozą, a nawet powiedzą miłe słowo. Niestety to wszystko nie poprowadzi tego wybitnego "menża stanu" do kolejnego zwycięstwa. Widzę klęskę Komorowskiego, który nie wejdzie do drugiej tury. Ja, pomyłkowy wyborca sprzed 5 laty.
Panie Torunczyku. Nie ma obawy. Gdyby wyborcy spuścili do kanalu kandydata hrabiego Komorowskiego, to nie ma się on czym zamartwiać. Jest ponad 100 tysiecy dzików do zastrzelenia. Na dwie lufy razem z małżonką. Ale frajda. Amadeo
OdpowiedzUsuńCala kampania jak zwykle zalosna. Typowy polski folklor polityczny, przy zamianie cekinow na konfeti. No coz, przy brachialnym przywiazaniu do tradycji, trudno sie czegos innego spodziewac. Powtorka z rozrywki.
OdpowiedzUsuńSluchac juz nie mozna dudolenia o obiecywanych cudach, o ratowaniu Polski... Taaaaaaaa, przed rozumem. I nie pomoze "prezna" mlodosc kandydata, gdy pod plaszczykiem adonisa kryje sie stechly, pisowski koltunizm, bez krzty znajomosci elementarnych podstaw dyplomacji. Nic, jeno smetne melodie kaczynskie, tym razem grane na dudach, od czasu do czasu przerywane radosnymi gwizdami w kierunku innych kandydatow.
Nalzaloby by sie zastanowic, czy nie lepiej by bylo, gdyby wprowadzic ustawe stanowiaca, iz kandydaci na prezydenta nie moga byc zwiazani z jakakolwiek partia czy stronnictwem politycznym, religijnym juz wogole. Moze to by pomoglo? Boooooooze, ale mam dzisiaj urojenia. Pewnie wiosna idzie....
J.
@J. Mam podobne urojenia,wręcz dosłownie, a więc wiosna tuż, tuż. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPropozycja aby kandydat na prezydenta nie należał do żadnej partii ani innej organizacji jest niedorzeczna, bo kto go bedzie popieral, jak on sie przebije. Musiałby byc multimilionerem aby stac go było na reklamy, ale po co takiemu jakas tam prezydentura? Maciej z Warszawy.
OdpowiedzUsuń