WALC SYBERYJSKI
Wiosna to temat, nie tylko u Vivaldiego, bo wiosnę, śpiew ptaków, a
także ogrody odczytujemy w owocach kompozytorskich wielu twórców
na przestrzeni lat, a nawet wieków. Osobiście ten rodzaj doznań i
emocjonalnych uniesień towarzyszył mi zawsze odkąd pamiętam.
Szczęśliwym, że podobne emocje tkwią ustrojowo w upodobaniach
Małżonki. Słuchanie dobrej muzyki we dwoje jest w dwójnasób
korzystne. Przecież na koncerty, chociażby te z najwyższej półki
rozbrzmiewające w salach operowych, czy też w filharmonii zwykle
wybieramy się w czyimś towarzystwie. Solowe wyprawy na podobne
koncerty bywają rzadkością, przeto doznania poprzez słuchanie
pięknych dźwięków we dwoje także w obojgu umacniają wspólnotę
upodobań, wspólnotę podobnych odczuć, w wielu przypadkach
wzajemną miłość. Muzyka od zarania mojej młodości powodowała w
moim organizmie pozytywne ... spustoszenia.
Utwory
te zawsze mi towarzyszyły podczas jazdy samochodem na dłuższych
trasach. Wiedeń to miasto wyjątkowo płodny muzycznie. Podczas
pobytu w austriackiej stolicy, prawie na każdej ulicy, lub skwerze
odnajdywałem chociażby obelisk któregoś ze słynnych
kompozytorów. Z daleka odgadywałem, że to następny słynny muzyk
wiedeński. Raz się pomyliłem, bo to był Zygmunt Freud. Zdarzało
się mi fragmentarycznie słuchać innych kompozytorów, jak
chociażby Norwega Edwarda Griega. Podobał mi się dlatego, że
podświadomie słyszałem w jego utworach dźwięki naszego
Fryderyka. Jako fan muzyki jakoś nie dane mi było skorzystać z
nauk fortepianowych, chociaż potrafię jako samouk posługiwać się
akordeonem czy też pianinem.
Od lat „smarkatych” gram dobrze na
ustnych harmonijkach, a miałem ich w życiu chyba dziesiątki. Dziś
oddech krótszy nie pozwala na ekwilibrystykę wśród dźwięków,
ale coś tam, coś tam jeszcze i owszem. Przed laty, gdy dyrektor
mojej szkoły podstawowej podpowiadał Ojcu by wysłał mnie do
szkoły muzycznej w Warszawie, Ojciec kategorycznie odmówił.
Powiadał, że muzykant to żaden zawód. Syn ma być adwokatem,
księdzem, lub lekarzem. W tym względzie bardzo Go zawiodłem, ale
upodobania do sztuki, której opiekunką pozostaje Terpsychora,
bogini muzyki i tańca mi pozostały na zawsze. Amen.
PS: zapraszam do posluchania walca syberyjskiego na You Tube.
PS: zapraszam do posluchania walca syberyjskiego na You Tube.
Fotki od góry:
1.Film Dr. Żywago
2.Krystian Zinermann, laureat IX MKSz.
3.Ludwig Van Beethowen
4.Akordeonisci rosyjscy "Bajan Mix"
Milczenie jest zlotem, mowa srebrem a muzyka??? Ta jakos dobra jest na wszystko. Na smutki, na radosci, niespodzianki.
OdpowiedzUsuńNie wyobrazam sobie dnia bez muzyki. Nawet gdyby byly to same dzwieki zycia codziennego - to jednak muzyka.
Pozdrawiam z bluesem w tle
J.
Dokonał pan torunczyk przekroju samego siebie pod względem uduchowienia . Muzyka w każdej postaci łagodzi obyczaje jak powiedział ktoś ważny. Panu nie potrzeba akurat było podobnego łagodzenia, ponieważ jak czytam poszczególne posty to widzę pański charakter jako łagodny, przyjazny środowisku, ognisku domowemu, rodzinie oraz co ważne, ojczyźnie. Muzyka jednak mimo wszystko czyni cuda, szczególnie klasyczna w dobrym wykonaniu, leczy z kompleksów, dlatego tylko mogę pogratulować otwartości podczas dokonywania osobistego przekroju. Życzę jako stała czytelniczka dużo zdrowia i wytrwałości w cyklicznym wypełnianiu kart na blogu. Lodzia
OdpowiedzUsuńJa przy muzyce, obojetnie jakiej budzę się, myję się, jem śniadanie, przy muzyce idę do pracy, pracuje, (w domu pogrzebowym) zalatwiam się, wracam do domu, jem obiad, ogladam telewizje, jem kolacje kocham się z żona i w końcu przy muzyce usypiam. Ot , muzyka to jest cząstka zycia takiego goscia jak ja. Pogrzebnik
OdpowiedzUsuń@ Lodzia + @ J. Obu Paniom serdecznie dziękuję za dobre, ciepłe słowa.
OdpowiedzUsuńUmiejętność gry na jakimkolwiek instrumencie jest wielkim dobrodziejstwem, bo może słuzyć człowiekowi zarobkowo, ale najwazniejsze że umila zycie nie tylko sobie ale i innym.Bardzo załuję że nie nauczyłem się korzystać z instrumentów muzycznych bo muzyka to dla mnie jak powietrze, jak pozywienie, jak lekarstwo na kazdą prawie chorobę.Podzielam pańskie twierdzenie, że gdy dwie osoby w małżeństwie mają te same upodobania to życie jest o wiele słodsze.Amadeo.
OdpowiedzUsuńBardzo mi jako czytelnikowi blogów odpowiadaja podobne teksty.Dziekuje i pozdrawiam. Rybka500.
OdpowiedzUsuńJak bym zajrzała w swój życiorys.Wydawało mi się że to chodzi o mnie.Katarzyna
OdpowiedzUsuńKocham tych dwóch wariatów akordeonowych.Tylko pozazdroscic Putinowi.
OdpowiedzUsuńWalc jest cudowny.
OdpowiedzUsuń