LULAJŻE, LULAJ


Święta, święta i po świętach, powiada porzekadło, przysłowie, może powiedzenie, idiom, (chyba nie). Czas w którym wbrew nawoływaniom do radości, akurat ja się nie raduję. Zewsząd do moich uszu z odbiorników radiowo-telewizyjnych, a także do oczu z prasy świątecznej dochodzą, najczęściej nostalgiczne wołania … lulajże Jezuniu, tak jakby On się darł wniebogłosy z powodu głodu, braku ciepła czy też czegokolwiek co potrzebuje osesek. . nie dala Mu matusia sukienki wołają inni wierni ubogaceni gorącą wiarą, oraz niewierni, ale pchani tradycjami rodzinnymi. Tradycjami okraszonymi absolutnym przekonaniem o autentyczności wydarzeń betlejemskich, łącznie z owym GPS w postaci gwiazdy, która to doprowadziła z krajów arabskich owych trzech króli z workami prezentów na plecach, oraz cudownego skutku zapłodnienia pozaustrojowego z ręki, a raczej za pomocą innej części ciała przez zesłanego anioła, przy całkowitej bierności rogacza Józefa. O tym przekonywała nas cała horda księży podesłanych do wszystkich bodajże sześciu polskich stacji telewizyjnych w towarzystwie bogobojnych dziennikarzy i dziennikarek. Patrząc na kalendarz, spodziewałem się totalnej nudy, nudy i jeszcze raz nudy, ale jak to bywa w pięknych okolicznościach przyrody, że się posłużę mistrzem Himilsbachem, człowieka spotykają też radosne niespodzianki. Taka właśnie mnie spotkała ze strony domowego św. Mikołaja, bowiem w podarunku świątecznym pod choinką znalazłem paczkę, a w niej książki. Już tam mój ukochany Mikołaj wie z jakich prezentów byłbym zadowolony. Wiadomo, z obyczajowych, krajoznawczych, szczególnie Azja rosyjska oraz Bałkany, a także książki w formie wywiadów z ludźmi, których ukochałem z powodu ich dokonań.. I właśnie takie książki znalazłem pod naszą choinką. Dwie monografie z życia ulubionych mi osób (aktorów). To szerokie wywiady ubarwione scenkami z życia i twórczości Krzysztofa Kowalewskiego oraz Wiesława Michnikowskiego. Pierwszy zaledwie starszy ode mnie o trzy latka (cóż to jest trzy latka). Kiedy ja się rodziłem to on dopiero samodzielnie zaczął siadać na nocnik. Drugi zaś, to dla mnie prawdziwy senior, starszy o lat osiemnaście, czyli urodził się w roku mojej, już od lat nieżyjącej Mamy. Książki te pochłonęły mnie całkowicie. Obu aktorów uwielbiam bowiem nadzwyczajnie. Kowalewskiego za wszystkie Jego role komediowe, grane nie tylko w scenerii teatralnej czy estradowej, ale też w plenerach filmowych Hoffmana albo Barei. Z kolei Wiesław Michnikowski to uniwersalny aktor. Aktor z przypadku, bowiem nigdy nie było jego zamiarem stawać przed kamerami i widzem teatralnym. Skończył szkołę samochodową. Życie okupacyjne i okres wyzwoleńczy skierował młodego Wieśka (bez matury, którą zdał dużo później), do lubelskiego radia, utworzonego na podglebiu Domu Żołnierza. Obok Stefanii Grodzieńskiej, Ryszardy Hanin i wielu innych, grał w mundurze polskiego żołnierza dywizji dowodzonej przez pogardzanego dzisiaj przez prawicę gen. Berlinga. Tam się zaczęła kariera Wiesława M. W krótkim czasie okupował sceny teatrów lubelskich, potem warszawskich. Znamy go nie tylko z filmów fabularnych takich jak, „Gangsterzy i Filantropi”, albo „Irena do domu” ale także dosłownie z setek ról teatralnych. Zawsze Go podziwiałem z odtwarzania ról z utworów Gogola, Czechowa jak i innych rosyjskich pisarzy. Nie do podrobienia są jego występy kabaretowe, szczególnie u Dudka czyli Dziewońskiego. A tylko włos go dzielił od sutanny, bowiem nosił się z pójściem do seminarium. Wybuch wojny pozbawił go matury co oczywiście przekreślało zamiary duchowne.
Matury też nie zdał wybitny aktor Krzysztof Kowalewski, polski Żyd, o czym dowiedział się dopiero po wojnie od swojej matki. Kowalewski uchował się przed Holokaustem tylko dzięki sprytowi rodzicielki i licznym, prawdziwym polskim przyjaciołom, uciekł z matką w odpowiednim czasie z Warszawy do Kielc. Na szczęście nie dane mu było być ofiarą, a choćby świadkiem pogromu kieleckiego Żydów, bowiem w dniu tym wyjechał z kolegami do Zakopanego. Jego ojciec zginął w Katyniu jako polski oficer. Matka wychodziła jeszcze dwukrotnie za mąż, także Krzysio miał wzorzec. W swoim życiu „oficjalnie” wpuszczał do łóżka trzy żony. Z ostatnią, czyli Agnieszką Suchorą  gra w komediowym serialu typu sitkom „Daleko od noszy”. Jest mistrzem dramatu twarzy, a także mistrzem stwarzania sytuacji paranormalnych. Jego dramatycznie zdziwiona twarz w filmie „Miś”, gdy poszukiwany kandydat na dublera wpada z mandoliną na plan filmowy i śpiewa „jestem wesoły Romek, mam na przedmieściu domek”, obiegła cały świat i jest przedmiotem studiów reżyserskich. Obie książki, chociaż niezbyt objętościowo „chude”, przeczytałem właśnie w te dla mnie generalnie melancholijne święta. One poprawiały mi krążenie, a nadto stanowiły lek przeciw zaparciom, jako że pomiędzy kolejnymi produkcjami kolęd począwszy od byle jakich stajenek po Pałac Prezydencki reklamowano w większości takowe specyfiki medyczne.

Komentarze

  1. Wesołe jest życie staruszka. Adijos pomidory. Adijos ulubione. Do zakopania jeden krok itd.Najlepsze przeboje pana Miecia. Dobry świąteczny post.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ludzie, szczególnie Polacy oczekują w święta jakiś doznań, rozkwitu uczuć wszelakich i tym podobnych sytuacji. Sądzą że ta choinka i wszędobylscy, włóczący sie po sklepach i osiedlach Mikołaje to spowodują.Może i tak jest, ale to nie dotyczy mnie. Po przeczytaniu pańskiego posta LULAJŻE pomyslałam, że tak naprawdę to mam podobne odczucia. Ten blichtr kolędowo świecidelkowy mnie nie tylko nudzi ale i wzmaga u mnie pewnego rodzaju obrzydzenie. Dobrze że tak jak Pan napisał telewizja w sposób prawie ciagły reklamowała środki na polepszenie samopoczucia.Pozdrawiam mimo wszystko świątecznie i noworocznie wszystkich, którzy z ochotą przyjmą moje grzeczności.Lodzia.

    OdpowiedzUsuń
  3. A tak szczerze mówiąc, to kto by nie kochał Kowalewskiego, tak jak Gołasa,Kociniaków albo Kobucha.Jezeli taki jest to po prostu cieżko chory na całkowity brak dobrego samopoczucia, a konkretnie wyzuty z poczucia humoru.Obywatel III RP

    OdpowiedzUsuń
  4. A mnie sie wydaje, ze w tym kolektywnym lulaniu jest metoda.
    Banki probuja ululac klientele nawolujac rzewnie do wziecia podobno tak korzystnych kredytow swiatecznych, kosciol lula owieczkom trzezwy swiatopoglad, politycy lulajac mydla obywatelom oczy a zwalajaca sie rodzina jest w stanie ululac kazdy zdrowy rozsadek, wymagajac stosy jadla, ktorego rzadko jaki przewod pokarmowy jest gotowy do strawienia. Nic, jeno sie totalnie ululac w te swieta, bo w aspekcie propozycji programow telewizyjnych na trzezwo sie tych dni przezyc nie da.
    Jak dobrze wiec miec takie alternatywy, jak Pan. Wlasciwie kazdy je ma, lecz rzadko kto z nich korzysta, a szkoda.

    J.

    OdpowiedzUsuń
  5. No właśnie.Ja nie znosze świąt. Komercja i inwazja "świętych" Mikołajów. Dla wyjaśnienia - jestem katolikiem. Praktykującym, ale nie w dniach świąt. Mam tego dosyc.R.

    OdpowiedzUsuń
  6. Okazuje sie, że tytuł o LULANIU przypadł Państwu do gustu, bo fakt faktem, ale rzeczywiście wykorzystujac okres świąt, czas bieganiny, zakupów i diabli wiedzą czego jeszcze, poprzez telewizję ululać nas próbowali bankowcy, sklepikarze, aptekarze. Wszyscy, ktorzy chcieli zarobić duzo na naiwnosci współobywateli III RP.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

JONO PODKIVANO

TUMIWISIZM

ŻYCIE mnie MNIE