KRAINA LUDOŻERCÓW


O braku uśmiechu i wyrazach radości na twarzach Polaków, pisałem bodajże przy okazji omawiania książki „Zrób sobie raj” pana Mariusza Szczygła, a konkretnie o mentalności społeczeństwa czeskiego, czyli o naszych sąsiadach, które to społeczeństwo stać na wzajemny uśmiech podczas mijania się na ulicy, pozdrawianie się słowem dzień dobry itd. Zaznaczam po raz któryś, że jest to społeczeństwo prawie w całości ateistyczne. Tak, panie abp. Gądecki: Ateistyczne. W sobotniej Gazecie Wyborczej przeczytałem artykuł, który potwierdza a nawet utrwala powyższe. Polska jest narodem smutnym i wzajemnie sobie nieżyczliwym, a nawet źle życzącym. Zauważają to nie tylko europejczycy, którzy z nami obcują na co dzień, ale też przybysze z krajów dla nam bardzo odległych. Profesor Zimbardo , wybitny psycholog społeczny z Uniwersytetu Stanforda, częsty gość w Polsce mówi: Czasem jak przyjeżdżam do Polski to mam wrażenie że trafiłem do szpitala psychiatrycznego. Tu nikt się nie uśmiecha, raczej odburkuje. Ale nie trzeba być zawodowcem jak profesor, żeby to potwierdzić. Na poznańskiej Malcie odbyła się w tym temacie międzynarodowa dyskusja. Chilijczyk Mario Goldamez, przedstawiciel narodu, który bodaj najbardziej wycierpiał straszne okropności za Pinocheta, cudem uciekł z kraju, bo siepacze przyjaciela JPII zabili mu ojca a jemu też groziła śmierć, być może przez zrzut żywcem z samolotu. Zapytano go czym różni się naród chilijski od polskiego, odpowiedział: Jak przyjechałem to się zdziwiłem. W Chile pełno słońca, ludzie uśmiechnięci mimo tak straszliwej naszej historii, a tu wszyscy wyglądają tak jakby wrócili z pogrzebu. Podobnie wypowiedział się prawnik z Konga, który pokazywał jak jego współmieszkańcy mimo rasizmu potrafią się bawić, pokazując taniec biodrami. Na naukę tegoż, jakże dynamicznego i miłego dla oka tańca zapraszał Polaków i inne narodowości których przedstawiciele uczestniczyli w sympozjum. Nie przyszedł żaden Polak. Dlaczego tak jest, że Polak musi być inny niżeli jego sąsiedzi zza Tatr, Odry i oceanów?. Nie wiadomo. Generalnie nie potrafią współczuć nieszczęściu innych, a nawet potrafią cieszyć się z ich nieszczęścia. Przykład: Profesor Gizy opisuje historię z dworca autobusowego w Polsce. Matka zapakowała małe dzieci i walizki do pojazdu i próbowała zrobić jeszcze małe zakupy w pobliskim kiosku. W tym czasie autobus odjechał. Matka w rozpaczy, a tymczasem reakcja akurat oczekujących na inny autobus była zobojętniała, ba, słychać było głosy: Jest sama sobie winna, bo to jest tak gdy nie przestrzega się rozkładu jazdy. Zrozumienie wykazała tylko jakaś przypadkowa kobieta, która głośno krzyknęła: Są różne przypadki losowe, trochę empatii do k*rwy nędzy okażcie Polaczki. Wtedy usłyszała: Empatii, chyba pani żartuje? Empatię to może mieć Niemiec albo Szwed, ale nie skundlony Polak, który czuje się kopany na każdym kroku jak nie przez sąsiada to państwo a nawet proboszcza. Polak jak ma okazję to dokopie innemu Polakowi, bo musi sobie odreagować. Pasażerka z dziesięcioletnim synkiem słuchając tych słów sama się spóźniła na swój autobus. Komentarz innych: Spóźniła się k*rwa jedna, niech sobie teraz radzi. Ciekawe, co z tego wydarzenia zapamiętał synek dziesięcioletni. Niektórzy powiadają, że nasze ponuractwo wywodzi się z PRL. Nawet Pietrzak „spod Egidy” śpiewał: czemu jesteś taki smutny Polaku... bo jedziesz do pracy. Dzisiaj z kolei tenże Polak jest smutny z powodu braku pracy. Trudno dzisiaj te ponuractwo przypisać tym co wyznają wartości prawicowe, czy też tym z lewicy. Prawicowcy tenże smutek narodowy przypisują czasom Gierka, ci inni z kolei czasom Balcerowicza, a ja jestem przekonany absolutnie że, nasz smutek bierze się z kultu naszych porażek i przegranych powstań narodowych, bo innych poza legendarną już Bitwą pod Grunwaldem i Bitwą Warszawską nie mamy. W smutku utrwala nas martyrologiczny, a przy tym bardzo uległy, a nawet trybalistyczny stosunek do Kościoła i samego Watykanu, ale też do państw bogatszych, o bardziej utrwalonej demokracji i dobrej gospodarce. Wystarczyło popatrzeć na obchody 70 rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. Wszędzie smutek i żal nie wiadomo do kogo, bo przecież nie do decydentów w sprawie wydanych rozkazów – do boju na śmierć i życie. O nie!. To bardzo zasłużona dla II RP przedwojenna polska prawica, która tylko z patriotycznych powodów wywiozła polski skarbiec narodowy do Londynu i żyła sobie tam przez okres okupacji jak pączek w maśle, pozostawiając rodakom krew i łzy. Rozkaz brzmiał:
Do boju, choćby z butelkami benzyny na czołgi wroga. 200 tysięcy Warszawiaków użyźniło ziemię mazowiecką, nie mówiąc o zrównaniu miasta z ziemią. Kto na tym zyskuje i buduje swoją niezasłużoną wielkość?. Prawica polska, która jakże potrafi obmywać swoje ego krwią rodaków. Takie są skutki. I co tu się dziwić naszym polskim nastrojom, skoro cieszymy się z poniżenia innych, zdezawuowania dorobku sąsiada, lub nawet wydawało by się przyjaciela. Gładko przechodzą nam przez gardło słowa, które chociażby częściowo „poprawiają” nam nastrój np. na znajomego inżyniera powiemy: pewno to jakiś technik budowlany, na doktora- łapiduch, urzędnika- urzędas, weterynarza- konował, a na kucharkę, to garkotłuk. Takich garkotłuków najwięcej można znaleźć w Londynie i Dublinie. To rdzenni Polacy, niektórzy z polskimi tytułami inżyniera, czyli po prostu chyba technicy... od zmywaka. Ciekawe, czy tam się uśmiechają. Gdyby nasza kultura pozwalała na kanibalizm, kto wie, czy nie bylibyśmy ludożercami. O tym pisał też Wańkowicz 60 lat temu.
 
Obrazki od góry:
1.Polskie lekarstwo na troski.
2.Władza ludowi pomoże.

Komentarze

  1. Kocham ten kraj, lecz nienawidzę tego państwa. Polak emigrant.

    OdpowiedzUsuń
  2. My ze smutkiem patrzymy nie tylko na własny naród, ale też na Ukraine zadzierając koty z Rosja, a silna i ludobojcza Ukraina ktora stawia pomniki rzeznikom z UPA to zagrozenie dla Polski i Polakow jako narod wogole.Zjednoczą sie nawet z Diablem przeciwko Polsce, tak jak to robili od 400 lat!!!WOLNY.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ma pan całkowitą rację. W porównaniu do katolików żyjących na innych kontynentach nasz katolicyzm wydaje się być bardzo smutny i mało w nim spontaniczności. Czy może być to oznaka powierzchowności naszej wiary? Filip.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak na prawdę to nie trzeba wyjeżdżać za granicę aby się przekonać, że jesteśmy dość kłótliwym narodem. Nieraz wystarczy poczytać wpisy w internecie. Tyle nienawiści do rodaka, który śmie mieć inne poglądy niż piszący, tyle obelg i delikatnie mówiąc chamskich wypowiedzi na temat bliznich potrafi niestety nasza nacja. XXX

    OdpowiedzUsuń
  5. Polacy są dziwnym narodem krytykują bliznich jednakże u siebie nie zauważają tego,że postępują identycznie.Z moich obserwacji =JA TO NIE TO ON/ONA SA ZLI.Co tyczy malkontenctwa rodaków to sądzę ,że znaczna większość ma ku temu powody ,mając na uwadze sytuację materialną,zdrowotną bo trudno o uśmiech,gdy wielu brakuje na leczenie,żywność itp.Syty głodnego nie zrozumie.I nie widzę tu żadnego związku z katolicyzmem.Misia

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaczne moze od dowcipu, ktory uslyszalam ostatnio przy kawie ze znajomymi:

    Po roznych polskich absurdach, szczegolnie tych lekarsko-religijnych, Bog postanowil spawdzic sam stan rzeczy i zejsc na ziemie. Zszedl i zatrudnil sie w polskiej przychodni rejonowej. Pierwszym pacjentem jest sparalizowany osobnik na wozku inwalidzkim, siedzacy w nim juz od lat.
    Bog, jak to Bog, wstaje, podchodzi do pacjenta, kladzie mu rece na glowe i rzecze:
    -Wstan i idz !!
    Chory jak w transie wstaje i wychodzi z gabinetu. Na korytarzu kolejkowi wspolpacjenci oczywiscie zaraz pytaja:
    -I co? Jak ten nowy doktor na zastepstwie???
    - Aaa tam, lekarz jak lekarz, ale zeby k..wa nawet cisnienia nie zmierzyc??!!!!!

    Czyz nie wspaniala kwintesencja tego, co Pan opisal? :D

    J.

    OdpowiedzUsuń
  7. Proponuję przeczytać inny dowcip, z Zakopanego.

    Egzaltowana turystka do górala w Zakopanem: Pan to musi być szczęśliwy, jak ja panu zazdroszczę. Codziennie spogląda pan na te szczyty, które zaślubiają się z chmurami, na te góry za którymi chowające się słońce pożera ostatnią poświatę dnia.
    -Oj widziałem ja moja pani, oj widziałem. Ale teraz to ja już nie piję.Amadeo.

    OdpowiedzUsuń
  8. Prosze mnie nie obrażać jako inzyniera pracujacego na zmywaku w Budapeszcie. Po roku juz jestem mlodszym kelnerem, a zanosi sie na starszego, bo kierownik sali mnie lubi.Anonim

    OdpowiedzUsuń
  9. Apropos posta: Piotr Żuk z Wrocławia pisze w ostatnim Przeglądzie m.in:W ciemnosciach łatwiej jest łamac prawa obywatelskie i podkładać bliźnim nogę. A to ulubiony sport narodowy nad Wisłą. Tutaj nie cieszą sukcesy innych- więcej frajdy przynoszą porazki współobywateli. Nieudacznikom łatwiej się żyje w otoczeniu innych nieudaczników. Jednostki zbyt niezależne psują świeżymi opiniami ten nasz swojski smrodek, który zagościł w polskiej rzeczywistości.O TYM WŁASNIE PISAŁEM JUZ WIELOKROTNIE I ZANOSI SIE,ŻE NA ZMIANY NIE MA CO LICZYC W SYTUACJI GDY NASZ PREMIER ROBIL WSZYSTKO BY NIE WPROWADZIC I RATYFIKOWAĆ EUROPEJSKIEJ KARTY PRAW PODSTAWOWYCH, Z CZEGO OCZYWIŚCIE NAJBARDZIEJ CIESZĄ SIE BISKUPI.MAJĄ ROZWIAZANE RĘCE W UTRWALANIU W POLSCE CIEMNOTY I ZAKŁAMANIA WSZELAKIEGO.

    OdpowiedzUsuń
  10. Panie Torunczyku,
    rzadko, bo rzadko, ale tym razem nie zgadzam sie z Pana komentarzem. Nei zgadzam sie z teza, ze polski smrodek ma sie dobrze i ze nie widac szans na jakiekolwiek zmiany w temacie ciemnoty.
    Od paru dni widze realna szanse na radykalne zmiany. Powodem sa polskie jablka. Lecz w przeciwienstwie do akcji" Jedz jablka na zlosc Putinowi" nalezaloby moim zdaniem spoleczenstwo porozsadzac po sadach bezposrednio pod jabloniami i czekac, az przynajmniej co drugiemu jablko spadnie na glowe. Jakby nie bylo, Newtona to bardzo oswiecilo. :D

    J.

    OdpowiedzUsuń
  11. DO j. Newton zapewne tworząc teorię nie przewidział kłopotów polityczno-gospodarczych Polski, zreszta spowodowanych decyzjami Unii, w tym szefa jego ojczyzny Anglii. Nasze jabłka nie uzdrowią narodu przez to że mamy ich źreć kilka razy wiecej niżeli dotychczas. Nasze jabłka mają tylko pobudzić narodowy patriotyzm, iż dzięki nim dajemy w dupę Putinowi, śmiechu warte, bo Putin podobno za pół darmo dostanie jabłka od Chin albo Brazylii.Newton nie przewidział polityki w 200 lat później.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Pal szesc klopoty polityczno-gospodarcze! Oswiecenie umyslowe tez jest sporo warte. ;)

    J.

    OdpowiedzUsuń
  13. Gdyby te nadwyżki jabłek (szczególnie tak twardych jak antonówki) spadły wczesniej na głowy Polaków (podobnie jak Newtonowi), to byc może dzisiaj bysmy mogli nawet chwalic Putina, bo przybylo by nam rozumu.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

JONO PODKIVANO

TUMIWISIZM

ŻYCIE mnie MNIE