MIAŁEM SEN

Taki z dziedziny science fiction, zresztą jak każdy w gruncie rzeczy sen. Rzecz dzieje się gdzieś w przestrzeni między niebem a piekłem, a konkretnie jakoby na łąkach ukwieconych podhalańskim kwieciem, nieco urozmaiconych pagórkami wokół których ścigają się świstaki. W oddali pasą się stada owiec pilnowane przez białe kudłate pieski. Panoramę psują jeno zrazu pojedyncze a po tym masowo tu i ówdzie posadowione przez człowieka obeliski przypominające znane ludzkości postaci. Tymczasem między owymi obeliskami gonią się na przemian dwaj chłopcy. Grają w berka, czy też w chowanego, od czasu do czasu wypowiadając po rosyjsku lub polsku cyfry od jeden do dwudziestu, a potem słowo„szukam!”albo ja "szczu". Ci chłopcy to mały Wołodia i mały Lolek. Są w ukochanych Tatrach. Zafrasowani grą nawet nie zauważyli, że zbliżam się do nich krok po kroku fotografując jednocześnie poszczególne pomniki. Ponieważ jednak są ich setki, a może nawet tysiące, a film w moim aparacie „zorka 5” kończy się, zrezygnowałem z dalszego utrwalania dla potomnych tego iście rajskiego, a jednak zapaskudzonego krajobrazu. W pewnym momencie obaj chłopcy stanęli naprzeciw siebie coś tam wykrzykując wzajem. Myślę sobie, pewnie im się owieczki pomieszały i nie potrafią odróżnić które są czyje. Ale szybko się zreflektowałem, że to niemożliwe, jako że te czarne należą do Lolka, zaś pozostałe do Wołodii. Tymczasem nie o owieczki chodziło. Chłopcy się przekomarzają, który z nich ma więcej pomników chwalących ich dokonania i owoce pozostawione na ziemskim padole w czasie ich posługiwania żywym ludzkim owieczkom, a w większości baranom na ziemi. Na tej ziemi!. Wołodia rewolucyjnym zamachem ręki pokazuje, że jego dokonania na całym świecie do dzisiaj przynoszą owoce, wprawdzie trochę kwaśne i zdarza się powodujące zachorowania obstrukcyjne całych narodów, a przynajmniej narodów położonych na terenach Europy, Azji, ale i Ameryki. Jest wiek dwudziesty i dwudziesty pierwszy. Postęp w medycynie jest duży, także wszystkie te schorzenia dało się wyleczyć, natomiast idea, jaką zaszczepiłem pozostała na wieki. Po wysłuchaniu oracji Wołodii, Lolek ze skrzywioną miną nabrał świeżego, napływającego spod „samiutkich Tater” powietrza w płuca i rzekł. Nie masz się czym przechwalać koleś, bo akurat moja idea, którą zaszczepiałem ludzkości na wszystkich kontynentach nawet łamiąc zasady dekalogu, czyli „nie zabijaj”, bo tylko nasz pan w niebiesiech jest władny jako stwórca wszystkiego i wszystkich ludzi, (ciebie też i mnie) uśmiercić. Fakt bolesny dla mnie z którego musiałem się gęsto tłumaczyć przed tronem boskim, zanim znaleziono mi fotelik po prawicy, bo głosiłem zakaz używania kondomów, przez co wyręczyłem niejako mojego pana z uśmierceń namaszczonych Jego wolą. Umarły miliony zarażonych AIDS -em. Szczególnie tych czarnych w Afryce i Azji, ale przecież ty nie jesteś pod tym względem ani lepszy czy też gorszy. Za zwątpienia w twoją ideologię zamordowałeś także miliony, a groby rozsiane na terenach Rosji i całego obozu dla niepoznaki zwanego socjalistycznym, czyli postępowym w pozytywnym tego słowa znaczeniu, użyźniają pola pszeniczne i buraczane aż po Kamczatkę. Może i tak było przerwał mu Lenin, ale obaj odczuwamy wdzięczność ludzkości na całym świecie. Wystarczy policzyć pomniki i inne betonowe popiersia, a także metalowe tablice pamiątkowe, do których się modlą pokolenia twoje jak i moje. No nie przesadzaj koleś rzekł Lolek. Nie możesz porównywać ilość pomników stawianych tobie z tymi, które chwalą moją wielkość. Mam ich w samej Polsce, skąd pochodzę i która to mnie wykształciła i wykarmiła przynajmniej do pewnego czasu około tysiąca, a zdarza się że po jednej sztuce spiżowej bądź betonowej figuruję prawie w każdej diecezji świata katolickiego. Poza tym naiwny naród katolicki uwierzył w to, że ja uzdrawiam i ogłosił moją świętość. To wszystko nic. Widzisz bracie, przerwał mu Wołodia. Ja w postaci spiżowej, żelaznej, miedzianej bądź kamiennej istnieję w każdym mieście wielkiej Rosji, a nawet co ważniejszej wiosce i to od Kijowa aż po Władywostok. Poza tym wiedz, że nie tylko ciebie Lolku sprzedają w postaci plastiku na odpustach częstochowskich i fatimskich, bo akurat wielu nawet twoich rodaków zostało udekorowanych orderem mojego imienia, oraz nagrodzonych moim „biustem”. Zapomniałeś Wołodia o jednym. Mianowicie że nie zostawiłeś przed „odejściem „w zaświaty ani kropli swojej krwi, która to by była żywym świadectwem pozostawionej ideologii, bo akurat ja w czasie gdy do mnie strzelano, kazałem swojemu kapciowemu (taki sobie służący z Podhala) skombinować kilka szklanych fiolek, których pełno się spotyka w szpitalnych koszach, po to, by dla potomnych kapłanów, biskupów, a także wiernych a przy tym ścigających się w F1, przechować moją krew jako relikwie. Przy okazji weź Stasiu ten mój ząb co mi upadł na podłogę, też ci się przyda na moją, a przy okazji i twoją chwałę. Wiem, wiem, słyszałem, strzelano do ciebie w pamiętnym 13 maja 1981, ale przecież do mnie też strzelano na wiecu 30 sierpnia 1918. strzelała jakaś baba, to dopiero był wstyd. Nie przekomarzajmy się przyjacielu, obaj mamy swoje miejsce w historii. Obaj mamy swoich wyznawców po dziś. Cieszmy się chwilą, póki jeszcze nasze pomniki świadczą o naszej wielkości, bo zanosi się, że zarówno te twoje, jak i moje mogą ulec likwidacji. Żyrynowski i Ziuganow w Rosji, Kim Dzon (wnuk) w Korei Płn i Castro na Kubie jeszcze żyją, ale tylko do czasu. Póki co policzmy te pomniki, by dochować uczciwej statystyki. Liczą i liczą i liczą i liczą, aż pomdleli a końca nie widać. Wiesz Wołodia, odezwał się zmęczony Lolek. Pierd..ć to, dupa i kamieni kupa, co będzie to będzie, jak powiadają najwyżsi rangą politycy w mojej ukochanej Polsce, chodźmy na kremówki, to niedaleko, znam drogę, bo akurat dla smakoszy moich kremówek jest zaznaczony szlak turystyczny do Wadowic. No dobrze, ale kto popilnuje owiec?. Nie przejmuj się
odpowiedział Wołodia, postawię w roli juhasa Felka Dzierżyńskiego.
Obudziłem się, bo podświadomie poczułem słodki krem na wargach, a przecież mam kłopoty z cukrzycą.

Komentarze

  1. Lenin też jak JPII kochał małe dzieci. W przypowieści, a było to na Syberii Lenin rano się golił przed domkiem brzytwą. Przechodziły dzieci, które go pozdrowiły: Dzień dobry towarzyszu Lenin. Ten grzecznie odpowiedział: Dzień dobry dzieci, a przecież trzymając w ręku brzytwę mógł je zarżnąć. Okazało się, że jednak kochał dzieci.

    OdpowiedzUsuń
  2. I tak jest do dzisiaj. Biskupi i księża mają swoje domy wypoczynkowe w Zakopanem i okolicy a i ruskie tam wala na potegę. Czyli Tradycja. Sen mara bóg wiara. Niech zyje wieczna przyjaźń Wołodi i Lolka. Amadeo.

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałem sen. Piękny sen, bo kto by nie chciał chociazby we śnie nie spotkać się z Wojtyłą i Ulianowem. Gdyby mnie się to przydarzyło obudzilabym się bardzo spocona. Fajna opowieść z duzym ładunkiem wydarzeń historycznych na serio. Lodzia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Prawdziwy science fiction, ale dosyć realistyczne w usadowionym historycznie okresie. Obaj rozmówcy, którzy spotkali się na umiłowanych łąkach podhalańskich, okazuje się że też musieli być podsłuchiwani jak ci w SOWIE Z PRZYJACIÓŁMI,(pewno Snowden), bo inaczej nie powstał by ten pański sen.Chociaż każdy z tych bohaterów żył w innym okresie i ich życiorysy nie zazębiały się nijak, to jednak wg. wierzeń religijnych się tam gdzieś spotkali.I bardzo dobrze, bo obaj zasłużyli na przyjacielską pogawędkę, chociażby w gronie owiec. Obaj mieli rzesze wyznawców i obaj pozostawili na "tej ziemi" tysiące ofiar ludzkich i tysiące ton betonu w postaci ich pomników. Udał się Panu ten sen, bo akurat takie sny następują po głębokich przemyśleniach na jawie, a jest o czym myśleć, jest, panie autorze.Pozdrawiam serdecznie.Gość.

    OdpowiedzUsuń
  5. No i prosze....Takie sa skutki nadmiernego wybierania pomiedzy mniejszym a wiekszym zlem. ;) Dopiero w snach sie okazuje, ze zlo zawsze pozostanie zlem, obojetnie jakim...baranem. :)
    Czytajac poczatek myslam, ze musze sie zaczac martwic o autora podejrzewajac jakas patologiczna nerwice, o co w tym kraju wcale nie trudno. Jednak wglebiajac sie w dalszy konspekt nocnego koszmaru spotkan ideologicznych przeszlosci z terazniejszoscia, doszlam do wniosku, ze jednak nie jest tak zle.
    Prosze sobie wyobrazic, ze moglby autor snic jakis konwent pomiedzy Marylin Monroe a Krystyna Pawlowicz prowadzace dyspute na temat odbierania fenomenu kobiecej powabnosci. To bylby dopiero horror ! ;)


    J.

    OdpowiedzUsuń
  6. Każda kuchar­ka po­win­na nau­czyć się rządzić państwem. W.I Lenin - Polak oświecony

    OdpowiedzUsuń
  7. A mnie sie śnią tylko gołe baby. Czy to dobrze czy może jakaś choroba? kto wie? Milczek z Wr-wia

    OdpowiedzUsuń
  8. Milczku, sny o gołych babach mają jak najbardziej pozytywne aspekty. Chociażby częstszą wymianę pościeli. I to się chwali.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja ze swej strony proponuje poszycie pościeli w jasnych kolorach. Dla niepoznaki.Kim.Tuo.Li.

    OdpowiedzUsuń
  10. O czym to ja nie śniłem. O babach tez, ale najczęściej śnia mi sie niebieskie migdały czyli np. dobre zarcie zakrapiane dobrym alkoholem. Bywało ze sie budzilem z bólem glowy na kacu.I teraz nie wiem czy to dobrze, bo chaciaz mnie to nic nie kosztuje to jednak moge popaść w alkoholizm. tymczasem wszystkich komentatorów i pana autora pozdrawiam.RD. Polak z Niemiec

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

JONO PODKIVANO

TUMIWISIZM

ŻYCIE mnie MNIE