KWIATY I CHASZCZE POLSKIE

Jak wiemy kwiatom nasz poeta Julian Tuwim poświecił jeden z utworów. Osty pominął, pomimo, że akurat w czasie jego żywota kłuły one go niemiłosiernie. Jego i jego matkę.
O kwiatach można by w nieskończoność, tym bardziej, że ta pachnąca roślinka mieści się w wielu nieskończonych konotacjach jako synonimy, antonimy i różne wypełniacze. Przede wszystkim jako wypełniacz ogrodów, ale najważniejszy stanowi synonim piękna, radości, a nawet miłości różnie interpretowanej akurat. Po prawdzie mędrcy od polskiej literatury „Kwiaty Polskie” nie zaliczają do wyżyn poezji, co zresztą potwierdzał sam autor planując napisanie drugiej części pachnącego wiersza, to jednak ten utwór polskiego Żyda należał do obowiązkowej literatury z którą uczeń liceum w latach PRL musiał się zapoznać. Sam bardzo polubiłem dzięki „Kwiatom Polskim” Juliana Tuwima. Nie interesowałem się wtedy jako uczeń, jaka krew w nim płynie, bo nie było to istotne w latach Bieruta, ale dzisiaj wiem już, że pan Julian Tuwim, obdarzony biologicznie nosem semickim nie mógł się czuć komfortowo. Sądzę, że dzisiaj dla świętego spokoju skorzystał by z chirurgii plastycznej. Niestety w owym czasie nikt nawet nie przypuszczał, że za 30 lat pierwsza lepsza kobitka za oszczędzone pieniądze na mężu biznesmenie, lub inna celebrytka pokazywana w telewizji z nieznanych nam bliżej przyczyn zechce sobie powiększyć cycuszki. A nos pana Tuwima rzeczywiście wyrastał nawet poza rasę semicką. Był po prostu „de bergeracowski” tyle, że skrzywiony w kierunku ust. To dawało bydlętom antysemickim jasny dowód, że autor „Lokomotywy” jest absolutnym Żydem, a więc istotą godną poniżenia wszelkiego, tym bardziej, że spotykał się z Bierutem, ale nikt nie wie, że nie dla rautu i koniaków , a po to, by wstawić się za uwięzionymi opozycjonistami, co mu się akurat udawało załatwić. Mimo to mocno przeżywał przeróżne groźby ze strony ówczesnych „prawdziwych wolaków” i pozostałości przedwojennych grup antysemickich, często złożonych z tych co to dorobili się na wydawaniu Niemcom Żydów, lub po prostu kolaborantów z okupantem, by tylko zatrzeć ślady swej społecznej zgnilizny w czasie III Rzeszy. Tuwim był takim Żydem jak my wszyscy Inkami, albo Eskimosami. W jego domu trudno było znaleźć świadectwa jakiejkolwiek religijności. W jego rodzinie zawsze mówiło się wyłącznie po polsku, czytało się polskie książki miast Tory. Nawet inni Żydzi uważali go za zdrajcę, jako że nie kultywował języka jidysz. Do żydostwa przyznał się dopiero po holokauście pisząc tekst „My Żydzi polscy”. Sam uniknął śmierci dzięki emigracji, z Łodzi i Kazimierza nad Wisłą, poprzez Francję, Portugalię, Brazylię, aż po Nowy Jork. Musiał to zrobić, ponieważ poprzez ataki antysemickie okropnie cierpiał, czuł się zagrożony tak jak jego „ja”, a jego „ja” to była polska poezja.. Najbardziej bał się o swoją matkę, która jeszcze mocniej doznawała wstrząsów antysemityzmu. Zginęła prawdopodobnie od kuli faszystowskiej, chociaż niektórzy twierdzą, że popełniła samobójstwo, rzucając się z okna. Pan Julian po tej światowej wędrówce wrócił do Polski. Nie mógł postąpić inaczej, czuł się absolutnym Jej obywatelem. Zmarł w Zakopanem na serce, gdy do niego nadal dochodziły parszywe wyzwiska i wyrazy, które miały go wykluczać ze społeczeństwa polskiego, podobne zresztą tym, co dzisiaj „zdobią” polskie mury i transparenty stadionowe. Straszne to. Kto mu to robił?. Jak to kto? Polscy katolicy potomkowie Dmowskiego, a dzisiejsi „patrioci” spod znaku ONR i Młodzieży Wszechpolskiej, młodzieży zaczadzonej hasłami głoszonymi przez m.in. rodzinę Giertychów, że gdy zniszczą w Polsce Żydów, socjalistów, homoseksualistów, ateistów i liberałów, to zapanuje wszelki dostatek, w którym akurat oni będą się pławić najbardziej. Dzisiaj na miejscu Romana Giertych, który służy w TVN jako dyżurna paprotka wstydził bym się pokazywać swojej końskiej facjaty. Ludzie cię chłopie pamiętają i jako dziwacznego ministra oświaty i jako głosiciela zaczadziałego katolicyzmu i fanatyzmu i jako kapciowego Jarosława Kaczyńskiego.
Post zatytułowałem kwiaty i osty polskie. Osty rozpleniają się nam przy milczącej postawie rządu na każdym kroku. A jak to jest z ogrodem zwanym Polską?. Jeżeli nie pielimy na czas to pewnego dnia wśród tego zielska nie doszukamy się żadnego kwiatka. Pytam więc, czy w Polsce jest potrzebny jakowyś ruch narodowy? I jakowaś idea dzisiaj głoszona przez Zawiszę, Winnickiego i skrajną prawicę?. Nie, nie jest potrzebny, wręcz bardzo szkodliwy, ale jeżeli państwo nie przywiązuje żadnego zainteresowania życiem dwudziestolatków, którym pozostaje tylko wyjechać na zmywak, to oni szukają innego sposobu na życie. Są przecież u progu długiego życia. Słyszą jak szanuje się polskiego pracownika tu i tam. Słyszą z ust tejże prawicy, że za ich beznadzieję odpowiadają Żydzi. Trzeba ich zrozumieć, bo hasła antysemickie i rasistowskie padają tylko przy okazji, z desperacji życiowej. Ktoś tą młodzież wykorzystuje i już wiadomo kto. Jeżeli państwo te chaszcze nie wytrzebi na czas to o kwiatach niech zapomni raz na zawsze. Chodzi właśnie o chaszcze złożone z narodowców, kiboli i zawodowych bandytów rasistowskich. Do kłujących ostów mógłbym zaliczyć też beztroskę rządu w stosunku do tych, którym powodzie zabrały cały dorobek życia, a także głupie, wprost chore aspiracje organizacji olimpiady zimowej w Krakowie i Zakopanem. Szwajcaria i Szwecja zrezygnowały, bo ich nie stać, ponieważ wolą by w ich krajach żadne dziecko nie szło do szkoły głodne. Powodzianie polscy, na otarcie łez dostają od państwa po sześć tysięcy złotych, tyle co rząd dziennie wydaje na cygara i aksamitny papier toaletowy. Nie wiem, może to są dyrektywy unijne, boć słyszę od przyjaciół z Niemiec, że u nich powodzianie dostają od Angeli Merkel po 500 euro. No ale Angela to nie Donald. Angela to „Anioł”, który powodzian otoczy ciągłą, ... boską opieką. Bo ponoć aniołowie od tego są.
Polska jest narodem super katolickim, bodajże bardziej niżeli Brazylia czy Filipiny, gdzie wierni przybijają się do krzyży. Oczywiście nie bardziej niżeli kilkuset osobowa ludność Watykanu, gdzie wylała się zupa w której znaleziono jako niestrawne skwarki w postaci lobby homoseksualnego i pedofilskiego, lobby decydującego o awansach biskupich i kardynalskich, oraz ścieki wszelkiego innego kurestwa. Tak pisze prasa włoska i o tym dowiaduje się też papież Franciszek, którego ostrzegają, że za długo nie pożyje wzorem Jana Pawła I, jeżeli będzie przejawiał jakikolwiek gniew wobec status quo. Wierzę w te przepowiednie, bo władcy katolicyzmu od wieków są zdolni do najbardziej obrzydliwych zachowań, w tym zbrodni. Ktokolwiek by próbował ograniczyć ich królestwo ziemskie, czyli niebo (bo w inne niebo nie wierzą), skazany jest na śmierć. Papież Franciszek nazywa ich złodziejami i wyzutymi ludźmi z empatii, o czym pisze sobotnia GW. Jako pierwszy i najważniejszy biskup katolicki mówi, że dla niego jednako wartościowy jest człowiek wierzący jak i ateista, bowiem obaj zostali stworzeni na obraz i podobieństwo Boga. Bóg stwarzając człowieka obdarza go wolną wolą, natomiast rozwój umysłowy stworzonego decyduje o jego pojmowaniu wszechświata; powiada:” jeżeli spotykam człowieka niewierzącego, rozmawiam z nim o kwestiach ludzkich, to nie przedstawiam mu od razu problemu Boga. Mówię mu dlaczego sam wierzę, jednak sprawy ludzkie mają w sobie tyle bogactwa, którym się można dzielić, które można przetwarzać, że jest się czym wzajemnie uzupełniać”. Czy na takie słowa stać jakiegokolwiek polskiego biskupa odnalezionego w czeluściach ich pałaców po drzemce spowodowanej opilstwem i obżarstwem?. Nie ma takiego. Są tylko Dziwisze, Głódzie, Meringi, Michaliki, Hosery i cała plejada służących prostemu „doktorowi” z Torunia o ekologicznym nazwisku Rydzyk. To są prawdziwe osty. Niby z kwiatkiem (pomponikiem), a jednak bardzo nieprzyjemne w kontaktach z człowiekiem.


Powtórzę więc, zatytułowałem post kwiaty i osty polskie. Sadzę, że po przeczytaniu niniejszego felietonu można odróżnić jedno od drugiego, chociaż mogą być trudności. Ja kocham wszelkie kwiaty. I te które wręczam żonie na urodziny i imieniny i te które kupuje bez okazji, by przystroić stół w salonie, i te które na grządkach ogrodowych roztaczają niebiańskie zapachy, ale najbardziej te dzikie które ukrywają się w zbożach i zdobią łąki.
One przypominają mi poezję Tuwima. Od pewnego czasu też roześmianą i ludzką twarz papieża Franciszka. Polubiłem Go, chociaż sam nie zaliczam się do wyznawców Biblii. O chaszczach z ostem nie warto mówić. To szambo, które nie zdołano posprzątać od okresu międzywojennego aż po dzień dzisiejszy i jak czuję, długo się z tym nasz naród nie upora.

Komentarze

  1. Naprawdę dobre. Wiele i w bardzo prosty sposób uświadamia.Pozdrawiam.Zofia z Tykocina

    OdpowiedzUsuń
  2. Biskupi zmieniaja przykazania odnosnie postnego piątku, bo tak im na reke,Dobrze juz pochlac w piatek, poco czekac soboty, ale powinni jeszcze wprowadzic 11 PRZYKAZANIE dla facetow w czarnych sukniach "Nie pożadaj dziecka blizniego swego".Kleryk

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdyby papież spojrzał na parking w dniu zebrania polskich biskupów, pewnie by się zasmucił. W kościelnej flocie królują samochody z wyższej półki. Ulubione marki to lexus, audi czy volkswagen. Najdroższe kosztują ponad 200 tysięcy złotych! Kiedy nasi pasterze posłuchają i pójdą drogą papieża Franciszka?

    OdpowiedzUsuń
  4. O kwiatach to mogę czytac w nieskończoność.Inny świat.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytajac tytul poczulam nagly przyplyw euforii, bo odrobine lekkiej beletrystyki nigdy nikomu nie zaszkodzilo. Skonczylo sie, tak jak sie skonczyc musialo - kolejnym wzrostem poziomu adrenaliny.ktory juz od dluzszego czasu jest deczko zawyzony, mimo moich bezsilnych staran ow stan rzeczy zmienic.
    W zasadzie podzielam zdania i poglady autora, lecz tym razem musze postawic veto. Porownujac chwasty do opisywanego, jakzesz aktywnego topwarzystwa, zdeklasowal Pan te rosliny na calej linii. A przeciez one na to absolutnie nie zasluzyly, bo odgrywaja spora role w naszym zyciu. Wiele z nich mozna konsumowac w formie herbaty, inne jako dodatek do salatek, nastepne z kolei klasyfikuja sie wrecz do kategorii zbawczych ziol leczniczych. W najgorszym wypadku sluza przy odrobinie fantazji jako element dekoracyjny w wazonie, prezentujac sie w bardzo sympatyczny sposob na srodku stolu, nie tylko polskiego.
    Czy te inne chwascidla chialby Pan miec przy stole? Ani to ze wzgledow optycznych dekoracja, a i o konwersacji nie moze byc mowy, bo to jakby chroniczni alergicy intelektu. Biesiade tez trudno sobie wyimagowac, jakoz repertuar slaby, powtarzany w nieskonczonosc, w towarzystwie muzycznej dysharmonii.
    Kolejny spektakl w/w alergikow daje powod do zaniepokojenia, bo ta czestotliwosc wzrasta. A polityka akceptuje biernie, kosciolek czynnie czyli jawna akceptacja ewidentnej nietolerancji.
    Zle sie dzieje, zle......Wiec zeby sie odreagowac, pojde w botanike i nazbieram jakiego pieknego badziewia i postawie sobie na stol. sic!

    J.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dużo, a w każdym razie wiele racji ma Pani J,, ale też częściowo odrębne zdanie wynika z nieporozumienia. W moim pojęciu i zamyśle chwasty to rośliny niepotrzebne z punktu spojrzenia gospodarczego. To rośliny zwykle eliminowane ze względu na pasożytnictwo przy tych, które uprawiamy, ale ma Pani akurat rację, że takowe chwasty wśród plątaniny przeróżnych pnączy przechowują, często mało widoczne dla oka, a bardzo wartościowe roślinki "jako uzdrawiąjące" lub wspomagające wyzdrowienie człowieka. Tygodnik FiM w każdym numerze umieszcza kącik zielarski na różne schorzenia. Zresztą w ten sposób działa medycyna konwencjonalna i to z sukcesami. Ponadto rzeczywiście chwasty potrafią być w swej kompozycji bardzo kolorowe i przyjemne dla oka ( a często też dla nosa). Można upiększyć stół wiązką zielonych, świeżych dzikich roślin wśród, których uśmiechają się habry lub maki. Wybaczy Pani, naprawdę nie chciałem skrzywdzić tych roślinek, ale za młodu na gospodarstwie czesto podczas pielenia upraw zniszczyłem sobie naskórek dłoni.W każdym razie w felietonie dążyłem do oddzielenia w naszym ukochanym kraju piękna od brzydoty. Okazuje sie, że nawet brzydkie może być w jakimś sensie ładnym, a w każdym razie pożytecznym.Za veto dziękuję podwójnie, bo to znaczy, że ktoś czyta i pomyśli nad moimi tekstami.Pozdrawiam jak zawsze wszystkich Czytelników.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja do pani J.A moze jest pani uzdrowicielką zielarka, a co istotniejsze szeptuchą?. Nie posądzam o to bo widac żes pani inteligentna, ale swoje myslę.Goga polka..

    OdpowiedzUsuń
  8. Pan Torunczyk sie martwil, ze nikt nie czyta. Czytaja, a jakze... Nawet komentarze. ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

JONO PODKIVANO

TUMIWISIZM

ŻYCIE mnie MNIE