PRZED KILKU LATY PISAŁEM OTO TAK:
Profesor
Marcin Król, filozof z UW, redaktor naczelny "Res Publiki"
w swojej wypowiedzi dla "Wprost" nasz parlament nazywa
ulicznym i pyta: Dlaczego u nas w parlamencie zasiadają niemal
wyłącznie same ZERA. Po co komu taki Sejm?. No właśnie po co?.
Skoro tych 460 + 100 senatorów pożera wprost nieograniczony żadnym
limitem budżet państwa, a przy tym pozostaje bezproduktywny,
ponieważ każda ustawa mogła by narazić hierarchów kościelnych
na gniew, to należałoby to towarzystwo rozpędzić na cztery
wiatry. Troska o zarodki w przypadku in vitro kompletnie zlasowała
im mózgi. Wystarczy posłuchać Piechy, Gowina, lub Rostowskiego.
Mamy Sejm, który nie potrafi prowadzić żadnych poważnych sporów,
posłowie nie potrafią walczyć na słowa, a o olbrzymiej ich
większości nawet nie słyszeliśmy. To tylko pionki. Nie wiadomo
też po co istnieją śledcze komisje sejmowe. To zwyczajna
humoreska. W tej sytuacji nasz parlament ma bardzo niziutkie
notowania wśród obywateli. Podobno kilka procent posłów nie wie
czyimi są posłami. Wiedzą tylko z jakiej są partii. Składając
przysięgę zakończoną słowami "tak mi dopomóż Bóg",
zapominają, że są posłami całego narodu. Zasiadając w ławach
jedni myślą, jakby tu najdłużej pozostawać w koalicji
rządzącej, inni znów rozmyślają w jaki to sposób odsunąć
rządzących od żłoba. Wyciągają więc przeróżne paskudne
sprawki (prawdziwe i nieprawdziwe) przy pomocy m.in. IPN, by z
pomocą mediów (dla których to żer) skompromitować jak tylko się
da przeciwnika politycznego. Ostatnie dwa parlamenty okazały się w
tym względzie przodujące. Przed wyborami prezydenckimi zarówno
premier jak i kandydat do Pałacu naobiecywali wyborcom wszystko co
tylko chcieli usłyszeć, a co łaskotało ich przyjemnie. Dzisiaj,
zresztą jak zwykle, pozostajemy przy tym co zwykle, czyli mamy was
w dupie obywatele wyborcy. O in vitro, aborcji, parytetach mówiło
się jako o sprawach priorytetowych. Dzisiaj wystarczyło, że jeden
z biskupów, który to zdążył uciec z Afryki, zanim go nie zjedli
tubylcy, wypowiedział się, że ktokolwiek będzie głosował za in
vitro, zostanie wykluczony z Kościoła powszechnego. Strach
opanował nasze "zera" do tego stopnia, że już się
przebąkuje, iż w tej kadencji uchwalenie którejkolwiek z owych
ustaw jest nie możliwe. Pewnie, wolą swobodnie i wygodnie
posiedzieć w ławach. Niektórzy z nich popierdywać coś do
mikrofonu TVN24 lub TV Trwam, w zależności od przynależności
partyjnej i pofatygować się do kasy. Nawet nie powołano w tym
celu żadnej komisji złożonej z specjalistów medycyny, biologii,
etyki i prawa. "Tisze jedziesz, dalsze budziesz". No i
będzie dalej tak jak jest, czyli zgodnie z wolą Kościoła
katolickiego. Ciekawe, że biskupi wolą, by cokolwiek dzieje się (
jeżeli nawet nie w myśl moralności kościelnej), pozostawało
poza prawem, niżeli miało by być usankcjonowane ustawą. Od
dwudziestu zgoła lat w Polsce kobiety korzystają z in vitro i nikt
się ich nie czepia, tyle że muszą ponosić duże koszty finansowe
z własnej kieszeni. Od dwudziestu lat corocznie 200 tysięcy Polek
dokonuje aborcji dorabiając podziemie ginekologiczne lub obce
kliniki i też nikt nie podnosi publicznego larum, ba, staramy się
zachować ten wstydliwy fakt w tajemnicy. Natomiast, gdyby te sprawy
rząd chciał usankcjonować ustawą powstanie raban i popłyną
groźby anatemą kościelną. To dopiero hipokryzja, że niech to
szlag trafi. A niech trafi, boć to tylko same zera, powiadał
profesor.
Jest
rok 2013 i co się zmieniło? Ano nic. Nadal nic nie uchwalono, ba
nawet nasze poselstwo, z ochotą przytulając dla kraju z Unii miliardy euro,
podjęło rękawice do obrony przed tym co nakazuje Unia Europejska,
czyli przed wszystkim o czym mówi Karta Praw Podstawowych, m.in o związkach partnerskich, prawie do aborcji, nie mówiąc już
o eutanazji. Ale co tam cudze pieniądze. Swoich mamy tyle, że
chętnie się nimi dzielimy z episkopatem, a jak zabraknie to się
jakoś sami wynagrodzimy dodatkowymi premiami. Z kolei biskupi
ciągle mają braki. Głódź się rozpił do tego stopnia, że
trudno go, (szczególnie nocą) mentalnie odróżnić od pospolitych meneli. Jedynie co
go różni to haftowany złotymi nićmi ornat, podarowany na
kolanach przez radnych Gdańska pałac za symboliczną złotówkę,
czyli w cenie wymiany telefonu nokii. Ponadto ma możliwość obrony
księży pedofilów przed wymiarem sprawiedliwości, a nawet ich
awansuje, jak informuje sobotnia GW. Inny fiolet z kolei na dużej bańce rozbija warszawskie latarnie trafiając do wytrzeźwiałki, ale już ponoć "ciężko" pracuje. Bo msza się tylko liczy, a to jest praca społeczna za karę.
Poselstwo,
czyli zera razy 560 mają z kogo brać przykład, bo władza się
popiera. A czymże jest biskup polski jak nie władzą najwyższą w
III RP. Powtarzam: msza za karę pijaństwa.Trza zrobić poprawkę w kodeksie karnym, dot. pijanego kleru.
Zleciało
już Tuskowej ekipie blisko 6 lat przy korycie, a wszystkie
obiecanki to prawdziwe cacanki. Wyborcy już przebierają nogami, by
biec do urny i po raz trzeci wrzucić kartki na PO, bo w gruncie
rzeczy na kogo innego. Przecież nie na partię Kaczyńskiego, gdzie
ponad połowa jej członków to przypadki psychiatryczne, ani na
partię Palikota, który nie potrafi się dogadać nawet z pomocą
Kwaśniewskiego z innymi odłamami lewicy, bo sam SLD to już
zmurszała przeszłość, która do swoich szeregów przygarnia
"staruszków" o nie najlepszych proweniencjach, Czarzastego, czy też
Oleksego, który właściwie poczynił błąd życiowy uciekając z
seminarium duchownego. Dzisiaj przy jego aparycji i inteligencji
byłby arcybiskupią podporą w walce z alkoholikami w sutannach, bo
akurat o ile się orientuję Oleksy jest amatorskim abstynentem.
Jeden kieliszek wali go absolutnie. Swoją słabą głowę odkrył
na spotkaniu z Gudzowatym, gdzie „juziolił” bez składu i
ładu”. Tak, czy owak polskie sejmowe zera mają się dobrze
zarówno ci na Wiejskiej, jak i ci w Brukseli. Do najbliższych
wyborów jeszcze rok, a już zaczęła się trzęsawka i
przepychanki w walce o czołowe miejsca na listach, które niejako
gwarantują dobrobyt na najbliższe lata. Gowin już się nie kryjąc
czai się na stanowisko premiera i o ile Tusk podszyty tchórzem
dalej będzie się z nim pieścił, to może porządkować już
papiery, bo Gowin obrasta w siłę nie tylko tych 40 kumpli skrajnej
prawicowej części PO, ale też znajduje zrozumienie w szeregach
narodowców i kiboli. A swoją drogą pan profesor Król trzy lata
temu przywołał kilka posłów z kaczej ekipy, którym zarodki
zlasowały mózgi. Dzisiaj objawiło ich się dużo więcej.
Wystarczy wymienić Jaworskiego, Pawłowicz, Kempę i Macierewicza, oraz
całą tę sektę smoleńską. Do tej paczki doszlusowali z PSL
Wojciechowski i Kuźmiuk, oczywiście ze strachu przed niskimi
notowaniami rodzimej partii. W kolejce do PO oczekują Giertych oraz
Marcinkiewicz, bo tak naprawdę to karuzela się kręci między
PO-PISEM. Wystarczy odbyć rekonwalescencje po urazach w PIS by
dostać się do PO i odwrotnie. Bo faktycznie matematyka powiada, że
zero nie uczestniczy ani w mnożeniu, ani w dodawaniu, a już na
pewno nigdy w dzieleniu. Może być tylko zerem, jak kwiatek do
kożucha, albo.. posłem w polskim parlamencie, ewentualnie piłkarzem w kadrze narodowej.