SŁOWO O BOHATERACH NASZYCH CZASÓW
Pan
Tomasz Wołek - dziennikarzem jesteś pan marnym, pisze internauta,
„myślący”. Przypomnę tylko "Wakacje z Ałganowem",
przerżnięty proces z prezydentem Kwaśniewskim, szefowanie jakiemuś
niszowemu piśmidłu o nazwie „Życie”, które doprowadził pan
do bankructwa. Hołd poddańczy Pinochetowi ze spindoktorkiem M.K. i
marszałkiem -dewotem dwojga imion , czyli Markiem Jurkiem,. O tym
pan zapomniał? Woził pan mu jakąś blachę z Maryją czy czymś
takim....Należy pan do tej grupy dziennikarzy, którą ja nazwałbym
watahą hien. Zawsze blisko padliny, którą gryzą i rozszarpują. I
nie pomoże teraz żałosny skowyt nad jakością dziennikarstwa
panie Wołek. Już pański kolega z "gminy" Miecugow mówi
o strachu nie tylko wśród pismaków. Zbieracie owoce swojej
"pracy". Czego panu i pozostałym życzę... Tyle komentarz
„myślącego”. Teraz ja.
Otóż red. Tomasz Wołek jako jedyny z tych trzech „króli” co to nawiedzili „krwawego zbawcę” narodu chilijskiego dzisiaj wyraża wstyd z powodu swego czynu. Ale, ale, poddaje też druzgocącej krytyce wszystkich skrajnie prawicowych (czytaj: pisowskich) dziennikarzy gazety „Rzeczpospolita”.Wdeptuje w błoto Semkę, Gmyza, Ziemkiewicza, Wildsteina, Karnowskich i całą pozostałą kupę pismaków z tej budy. A przecież on właśnie wyhodował m.in. Semkę i Wildsteina na swoim „Życiu”. To tzw. pampersy. On wraz z nimi kombinował fałszywki rachunków od kierowników restauracji na Wybrzeżu po to, by pognębić lewicowego prezydenta Polski. Co za hipokryta z tego Wołka, bo przecież w „tamtej” Polsce bardzo pachniał mu socjalizm, ba jako dziennikarz sportowy pracował przez wiele lat dla „Trybuny Ludu” przekazując doń wieści z piłkarskiej Ameryki Łacińskiej. No cóż panie Tomaszu. Nie ma co płakać na rozlanym mlekiem, tym bardziej nad mlekiem mocno skwaśniałym, a nawet śmierdzącym.
Od
kilku dni na portalach internetowych, a po tym i w innych mediach
publikowane są fotki roznegliżowanego z wywalonym ozorem posła
Tomasza Kaczmarka, jako byłego agenta CBA. Agenta, dzisiaj zwanego
przez zniesmaczonych rodaków polskim Bondem, a raczej żygolakiem
ze złotym łańcuchem na szyi, złotą zapalniczką i drogim
szwajcarskim zegarkiem. Polski Bond jest ubrany w ciuchy zachodnich
dyktatorów mody począwszy do stringów, aż po włoskie buty.
Poruszał się samochodem za kilkaset tysięcy złotych.
Ponadto
walizka
wypchana kasą, z którą dał się sfotografować przed jedną z
akcji, daje wyobrażenie o jego apetycie i prostactwie, ale też o
finansowych skutkach jego poczynań dla państwa. Tylko w wyniku
Tomkowych prowokacji wobec Bogusława Seredyńskiego i Weroniki
Marczuk (śledztwo umorzono w 2011 roku) nad Skarbem Państwa wisi
groźba odszkodowań na kwotę dwóch milionów. Jakże przypomina
mi to owoce likwidacji WSI przez Macierewicza.
I to wszystko dotyczy faceta, którego
szefem był Mariusz
Kamiński, człowiek zagniewany na wszystkich, kto nie podziela jego
poglądów. Nie wiem jaki w kontaktach towarzyskich z ludźmi był
Feliks Dzierżyński, ale mi się wydaje, że twarz Feliksa przy
buziuchnie Kamińskiego to sama słodycz. Jako przywódca Młodzieży
Wszechpolskiej czynnie walczący z komuną i homoseksualizmem,
Kamiński odbył dyskretną (a la agent Tomek) podróż z koszem
jaj od baby spod Sochaczewa do Paryża, by obrzucać nimi u wejścia
do Pałacu Elizejskiego składających oficjalną wizytę prezydenta
Kwaśniewskiego z Małżonką. Trafił tylko w panią prezydentową
i zaraz został zwinięty przez ochronę francuską, ale bohaterem
prasy prawicowej, w tym red. Tomasza Wołka został. Kto zacz
bardziej nadawał się na szefa powstającej firmy do walki z
korupcją?. Tylko i wyłącznie on. Wszystko dla ojczyzny. Takim
hasłem posługiwał się Kamiński jak i jego podwładni. Na
działalność firmy otrzymywał rocznie 100 milionów złotych. Z
budżetu tego opłacał 500 funkcjonariuszy i doposażał CBA w
m.in. uzbrojenie typu pistolety, krótkie, długie, oraz broń
automatyczną znanych światowych rusznikarni. Tak, jakby szykował
się co najmniej do przewrotu państwowego. Swego czasu czytałem,
że ponoć broń nawet nie zawsze była ewidencjonowana (protokół
pokontrolny NIK) przeto, gdyby Tomkowi, albo innemu z agentów
zdarzyło się ją zgubić po pijaku, to i tak w tym bałaganie nie
było by sprawy. Kamiński dzisiaj gra człowieka o niezwykłych
zasługach dla Polski. W gruncie rzeczy to chory człowiek. Chory na
megalomanię i nienawiść. Dyskusja z nim przypomina szarpanie się
kucyka z koniem. Całe to jego „ustrojstwo” za 100 milionów
rocznie nie miało nic wspólnego z ściśle sekretną organizacją.
Owocem tej kosztownej wieloletniej jego pracy jest ponoć uwięzienie
dwóch amatorów korupcji. Dzisiaj wywiadu o działalności CBA
udziela dla GW jeden z jego byłych funkcjonariuszy, obnażając
prawdziwy obraz tej instytucji. Kamiński z jak zwykle wściekłym
wyrazem twarzy powiada, że nie należy słów byłego
funkcjonariusza CBA brać na poważnie bo był on chory psychicznie.
Oskarża się zatem sam, ponieważ w CBA, w instytucji wymagającej
wyjątkowego„uniwersalizmu” zatrudniał ludzi bez koniecznych
badań ich zdrowia, jakie musi przejść chociażby przeciętny
amator zakupu pistoletu gazowego. Zatrudniał ludzi, którym dawał
do ręki ostrą broń, oraz walizki z pieniędzmi, z których ponoć
nie musieli się dokładnie rozliczać. Ubierał ich u Giorgio
Armaniego i wsadzał ich do najdroższych samochodów. Żyć nie
umierać. A umierał podobno już po trzech kieliszkach wypitego
„absolutu”. Odchodzący na emeryturę poza samochodem wszystkie
„gadżety” zachowuje sobie na pamiątkę. Samochód był za
„taniej” odprzedawany, być może nawet dotychczasowemu
użytkownikowi. Zresztą nie opłaciło się zbyt długo siedzieć w
firmie Kamińskiego. Agent Tomek poimprezował tam tylko 15 lat i
odszedł na emeryturę w wysokości ok. 5000 złotych. Jako że
należał do PIS, Kaczyński go zrobił posłem za 20 tysięcy
złotych miesięcznie. Dzisiaj może błyszczeć w mediach z gołym
torsem i wywalonym ozorem w czasie oblizywania małżowiny usznej
nagabywanej kobietki, oraz w błazeńskim tańcu ze swoim szefem.
Ciekawe jak go dzisiaj postrzegają partyjne koleżanki , Kempa,
Sobecka, Gosiewska czy Piotrowicz. To ich ciacho. To ich Bond.
Na
koniec przytoczę fragment wiersza Wisławy Szymborskiej, który
„ubarwia” temat .
Takich bohaterów to mamy na kopy.Rozpierają naszą dume narodową.Świat nam zazdrosci.A moze wobec tego ich eksportować?.Nie!!!. Oni najlepiej czują sie tu w swoim zamroczonym ideologią Kaczynskiego kraju.A Wołek to rzeczywiscie przeszedł metamorfozę.Pozdrawim.AA
OdpowiedzUsuńMariusz Kamiński: - Rzeczywiście, to był początek mojej działalności w opozycji anty-PRL-owskiej, w latach 80. Sąd dla nieletnich w Żyrardowie skazał mnie na rok pobytu w zakładzie poprawczym. Nie złe ziólko bylo z niego jak sie dowiadujemy.Prawdziwy Warszawiak z Pragi, no może z innej dzielnicy. Gdyby nie polityka to co to by do dzisiaj z niego wyroslo. Może terrorysta? Patrze na twarz i próbuje sie do niego usmiechać.No nijak nie wychodzi za pioruna.Lola.
OdpowiedzUsuńStare porzekadlo, ze "Kazdy sadzi po sobie" nadal nie traci na aktualnosci i sprawdza sie rowniez w relacjach Kaminski-Tomki Agenty za dyche, ktorych pewnie sporo, albo i jeszcze wiecej.
OdpowiedzUsuńTo co im sie zarzuca czyli wyludzanie badz wymuszanie zeznan, podrobki dokumentow oraz przeprowadzanie nielegalnych akcji, nie rozni sie absolutnie niczym od akcji tych, ponosc tak sumiennie scigali i ingwilowali. Kolejny przyklad zasad dzialania prawych i sprawiedliwych na modle, nie bojmy sie tego nazwac po imieniu - mafii. I to pod patronatem panstwa. Patrzac na aparycje i fizjonomie tych panow, nalezaloby sie zastanowic, jakie kryteria zastosowano przy rekrutacji wspolpracownikow. Osobiscie sadze, ze dla ciemnego ludu, ktory podobno wszystko kupuje jak leci, trepanaci i kastraci byli preferowani.
J.
Tomek był, jest i bedzie moim idolem i bohaterem.Możecie mu skoczyc.
OdpowiedzUsuńPewnie, ze mozemy mu skoczyc. Ale czy zechcemy? Cholerny dylemat.
OdpowiedzUsuńA czy w ogóle jest tam na co skoczyc?.
OdpowiedzUsuń