PRZENICOWANIE


Przyszło mi na myśl pewne skojarzenie. Pewna asocjacja. Przyrównałem bowiem, choćby dla zabawy moje władze krajowe, oczywiście w wielkiej przenośni, do jesionki, płaszcza, czy też innego okrycia wierzchniego narodu. Jak wiadomo w 1944-5 roku okrycie owo uszył nam marny krawiec moskiewski nazwiskiem Stalin na zamówienie naszych przedstawicieli o przekonaniach skrajnie lewicowych. Ciuch, jak to ciuch, szyty nie na miarę, był mało wygodny w czasie jego przyodziewku i nieco ciasny jak dla wszystkich zamieszkujących nad Wisłą, a przede wszystkim niemodny. Lekko znoszony, ale i fatalnie ufajdany reżimem. Odświeżyliśmy go w 1956, tylko dzięki temu, że główny krawiec i kreator naszej mody zmarł. Po tym sanitarnym zabiegu służył nam mimo niedoskonałości do roku 1970, a następnie chociaż mocno rzucających się w oczy oznak zużycia, aż do roku 1980. Wcześniej okazało się, że w 1968 roku nie pozwolono jej nosić Polakom narodowości żydowskiej. Od tego roku wielu z nas czyniło masę zabiegów, by postarać się o całkowicie nową, uszytą gdzieś tam na Zachodzie zgrabną jesioneczkę. Pomimo pragnień nie było nas na to stać, mimo wrzawy 10 milionów rodaków zrzeszonych w związku Solidarność. Dziewięć lat staraliśmy się o ten nowy ciuch. Niestety bieda spowodowana strajkami wybiła nam z głowy owe marzenia, tym bardziej, że pozostali przy życiu inni krawcy moskiewscy, którzy mieli pieczę nad naszymi potrzebami, też nie bardzo łaskawym okiem patrzyli na nasze potrzeby garderobiane. Stan wojenny, a następnie Okrągły Stół naszych narodowych sił politycznych, mimo całkowitej degrengolady gospodarczej zdecydował o odnowieniu jesioneczki. Skoro nie stać nas było na zakup nowej, chociażby dzisiejszej podróbki „made in China”, (mam na myśli wolny rynek), trzeba było te starą po prostu przenicować, czyli jej wierzch, a więc naszą klasę rządzącą schować do środka, zaś watolinę z poszewką, czyli tych co to pozostawali w odwiecznej opozycji wydobyć na wierzch. Byli oni też już mocno potencjalnie „znoszeni” latami walki o władzę i pobytem w izolacji, często w karcerach. Chociaż jak wiadomo spodnia część garderoby nie ulega tak wielkiemu zniszczeniu jak jej wierzch, który przez blisko czterdzieści lat był łatany, a i mocno już ufajdany kompromitującymi plamami. Te brudy to obowiązująca cenzura, nieudolnie planowana gospodarka, ograniczenia w możliwościach wyjazdu za granice, rozbudowane służby specjalne, kartkowa sprzedaż towarów reglamentowanych, (Boże, wódeczka od 13.00), nieekonomiczny eksport naszych dóbr narodowych, wreszcie izolowanie w aresztach głośnych opozycjonistów. Tym razem władze skorzystały ze wskazówek krawców zachodnich (Reagan, Thatcher) przy cichej akceptacji Gorbaczowa i wzorem gospodarki kapitalistycznej przenicowania naszej jesionki dokonaliśmy sami, bez udziału dyktatorów moskiewskich, pomimo siania z ich strony postrachu zbrojnego. Wszyscy ci, którzy zdobili wierzch naszego dotychczasowego okrycia, z wyjątkiem połaci mocno nie zapaskudzonych zgnilizną i łatkami ustrojowymi, wykorzystaliśmy do wzmocnienia wydobytej na wierzch watoliny z podszewką, bowiem cały ten ciuch, by się nam w przeciwnym razie rozleciał. Jak wiadomo, materiał ten nie jest zbyt odporny na niepogodę polityczną, a taka nam niestety groziła. Dzisiaj po następnych dziesięcioleciach nasz płaszcz ochronny pokryliśmy całkowicie nowym materiałem, chociaż niekoniecznie najlepszym, ale na tyle schludnym, że przyjęli nas do Unii Europejskiej. Ciekawa też była kolorystyka naszego narodowego płaszcza. Pierwszy był w kolorze mocnej czerwieni. Z biegiem lat płaszcz przybierał kolory bardziej stonowane aż do dziś. Obecnie jest to kolor czarny z wypustkami z fioletu. Wielu nowych chętnych do strojenia się, nigdy nie powinno zakładać go na swoje ramiona. Cała hałastra z partii Kaczyńskiego i pozostała czereda związana z ojcem Rydzykiem, grająca na szkodę państwa, a więc i jego „płaszcza”, który przy każdej okazji obrzucają błotem, liczy na to, że ciuch ten zgodnie z ich najświętszym pragnieniem podrze się do reszty. A wtedy oni wraz ze wspomnianym zakonnikiem uszyją nam coś, co będzie na nas leżeć wedle mody dyktowanej przez takich modeli jak Ziobro, jak Romaszewski, jak Cenckiewicz, jak abp Michalik, jak Hofman, jak Brudziński i wielu wielu innych, którym śni się jeszcze jedna rewolucja ustrojowa w Polsce. I całe te didaskalia do tematu pod tytułem PRZENICOWANI, nie miałyby żadnego zasadniczego znaczenia, gdyby nie było w nich dramatyzmu związanego z ciągłą walką o władzę.

Komentarze

  1. Oj, cosik czuje, ze chyba szanowna malzonka wyciagnela Pana Torunczyka na przedwiosenne zakupy. :)))

    Z doswiadczenia wiem, ze jezeli zakupy wnerwiaja, to ma sie sklonnosci do asocjacji. Roznych, roznistych. Panskie jednak bija wszystkie na leb na szyje. Na to trzeba najpierw wpasc.
    Przy tym historycznym opisie rozwoju polskiej odziezowki, zapomnial Pan chyba swiadomie koszule, ktora jak wiadomo, blizsza cialu niz sukmana (nie mylic z sutanna!). Zreszta ona wiecznie bialo-czerwona i katolicka. Lecz kto wie, gdy w przyszlosci sukmany w trendy kolorach czerni i elementami fioletu wzbogacone beda gronostajami i sobolami, tudziez brokatami na bazie najwykwintniejszego jedwabiu jako podpinka, to i ludzie w koszulowej kwestii zaczna haftowac. Orzelki. Systemem krzyzykowym ma sie rozumiec.......

    Pozdrawiam serdecznie

    J.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście,termin "haft" atakuje mnie dość często, chociażby w wyniku (juz teraz przypadkowego) zapatrzenia się w program TVN24, gdzie przez całą dobę serwuje się powtarzane jak mantra informacje warte funta kłaków (Madzia, Rutkowski i nne pierdoły) zamiast propagowania pewnych wartości vide: Szymborska. Dlatego spogladając na TVN24 równoczesnie spoglądam, czy aby łazienka nie zbyt długo jest zajęta.Ale do rzeczy.Nie, temat nie zrodził się podczas ciuchozakupów w towarzystwie Małżonki.Ja nie znam sie na modzie. Zrodził się podczas spaceru do pubu.Obejrzałem sobie kilkoro mieszkańców wciśniętych jeszcze w dość ciepłą wczesnowiosenną garderobę. Ot, tak skojarzyłem sobie ubiory na przestrzeni lat mojego życia z naszą narodową historią i na jej tle wydarzeniami, które dyktowały nam "stroje".Fakt, nie zaglądałem pod te jesionki w swoim felietonie, a pewnie byłoby wiele ciekawostek z kalesonami z moheru, majtami barchanowymi,może jeszcze bluzkami z crempliny, koszulami non iron i tak dalej włącznie. Ale wtedy zatraciłbym główne przesłanie tematu.W każdym razie ciekawe spostrzeżenie. Bardzo dziękuję za dowcipny i mądry komentarz.Też Panią serdecznie pozdrawiam.Torunczyk.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

JONO PODKIVANO

TUMIWISIZM

ŻYCIE mnie MNIE