PUK... PUK...CZY ZASTALIŚMY LEWICĘ?

Nie ma. Jest Miller. Leszek Miller, którego zarozumialcze emploi podtrzymują mikrofony środków przekazu, przed które jest zapraszany mniej z racji przywództwa w tejże maleńkiej partii, a z racji wzmocnienia jego męskiej formy w walce z znienawidzonym przez prawicę, a więc i media zarządzane przez nią, Palikotem. Równie, a może przede wszystkim przez Kościół. Miller z ubolewaniem widzi sytuację, gdzie po cichu jego owieczki wydostają się spod jego opieki uciekając do Ruchu Palikota. Widzi i bardzo cierpi, bo stado staje się już podwórkową gadziną. Honor wielkiego kanclerza z lat ubiegłych, nadwerężony poprzez chwilowy (ale jednak) ożenek z Lepperem dzisiaj nie pozwala mu spokojnie zasypiać. Bo oto stanie się tak, że któregoś pięknego dnia w swojej owczarni zastanie jedynie pana Kalisza, za którym z wzajemnością też nie przepada. Mówię Kalisza, ale tak naprawdę to jest to jedyny członek SLD, który w pamiętnym dniu wystąpił obok Palikota na zlocie jego fanów w Sali Kongresowej, a nawet zabierał obok Kazimierza Kutza chwalebny głos. Dziś prawdziwej lewicy już nie ma, poza Siwcem i panią Senyszyn, by parafrazować Marylę R.. Prawdziwi ludzie lewicy, którzy oprócz przewagi czerwonych ciałek krwi w swoim krwiobiegu, oraz serca umiejscowionego po słusznej stronie, czyli ci, którzy świecą ideologią o najwyższych wartościach, pozostali niestety gdzieś tam na jej obrzeżach. Widać ich od czasu do czasu w wywiadach i reportażach w rejonach kultury a w mniejszym zakresie stricte polityki partyjnej. To Cimoszewicz, to Kwaśniewski, to Borowski, to Rosati. Każdy z nich ma wielkie dokonania w budowie i utrwalaniu partii lewicowej w Polsce. Każdy z nich ma zasługi w przekonywaniu naszych rodaków do akcesji z UE. Każdy z nich piastował najwyższe stanowiska państwowe m.in. prezydenta, premiera czy też ministra. Ale z nich też już jakby powietrze zeszło. Mimo to wszyscy oni, jak nikt inny mają nie tylko doświadczenia w pracy na rzecz państwa i narodu, ale też w tej pracy u podstaw, czyli pracy partyjnej. Niestety, animozje wzajemne nie pozwalają na wykorzystanie tych ludzi dla dobra partii lewicowej. Rzeczywiście przyjdzie na to, że Palikot (przedsiębiorca, milioner) będzie jedynym rodzynkiem, który na przekór logice pozostanie tym, który walczy o ideały lewicy, w tym o normalność światopoglądową w relacjach Kościół- rząd- naród. Jest w rzeczywistości bardzo zastanawiające to, że w partii Palikota jest tylu ludzi zaliczających się do klasy posiadającej, a mimo to gotowi są oni do walki o normalność zwykle występującą w państwach o ukształtowanej demokracji socjalistycznej. To jest nawet bardziej dziwne od hasła głoszonego w on czas przez styropianowców wałęsowskich „socjalizm tak-wypaczenia nie”. Ale akurat wtedy widać było jak na dłoni obłudną zagrywkę dla uspokojenia rządzących. Wiadomym wszak było, że forma jakiegokolwiek socjalizmu nie przejdzie w sytuacji, gdy przywódcy strajkujących całymi haustami pili kapitalistyczną „ambrozję” kierowaną z USA i Watykanu. Być może program partii Palikota jest bardziej uczciwy i jednoznacznie obliczony na sukces przez wstępujących doń członków SLD. Być może, czas pokaże.

Komentarze

  1. Lewicę mamy.Gdzies tam jakby ukrytą.Może kręci lody z klerem, bo u niej jest to w zwyczaju. Głoszą ludowi rozdział panstwa od koscioła, a potem sie z tego spowiadają i dziela oplatkiem w uscisku z prymasem.Palikocie widzisz to?.Robert z Milanówka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurde balans mówi pan Miller i już widzi swój koniec.Bo to niestety tylko balans.Dobry rysuneczek.**88.

    OdpowiedzUsuń
  3. Prawica, lewica....Tych z prawdziwego zdarzenia naprawde nie ma.
    Juz od dluzszego czasu bardziej mozna natrafic na okreslenie "lewactwo" anizeli na lewice. A czymze sie to je, to lewactwo?
    Najbardziej poruszajaca definicja, to ta, iz lewactwem mozna a wlasciwie nalezy, nazywac wszystkich, ktorzy w nieograniczonych potyczkach o wladze stasuja cala game idei, swiatopogladow, moralnych postaw etc., ktore w swoim aprioryzmie maja tylko i wylacznie zdecydowana negacje panujacego porzadku. Jak by nie patrzec, dotyczy to dzisiaj zarowno lewicy, jak i prawicy.
    Doskonalym przykladem jest przedstawienie przez Sojusz projektu ( oczywiscie w przeciwienstwie do rzadowego) dotyczacego wieku emerytalnego. Zaklada on przejscie na emeryture po przepracowaniu 35 lat u pan, u panow po latach 40. Niby doskonaly pomysl, ale czy do zrealizowania? W czasach, kiedy mlodzi ludzie ucza sie gdzies srednio do ukonczenia 25 roku zycia a czas pracy juz ze wzgledow czysto ekonomicznych tendencyjnie sie wydluza? Palnal pan Leszek, albo zostal puszczony w maliny, bo zwykly rachunek, nawet dla ucznia szkoly podstawowej pokaze, iz wyjdzie mu na to samo, co teraz. Eureka. No, ale sie mysli i pracuje, stawiajac sie okoniem obecnemu rzadowi, co po prawdzie stawianiem sie nie jest, tylko bezsensownym dzialaniem.
    Brak jakiejkolwiek komunikacji wewnatrzpartyjnej, wiec gdzie tu marzyc o takowych, czysto wewnatrzrzadowych?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

JONO PODKIVANO

TUMIWISIZM

ŻYCIE mnie MNIE