DZIADY POLSKIE

Tytuł brzmi jak KWIATY POLSKIE Juliana Tuwima. Niestety tylko w kontekście szyderczym, bowiem pozwalam sobie napisać o prawdziwych dziadach polskich. Tych, którzy spoglądają na wystawy leków zalegających półki aptek. Tych zerkających cierpiętniczymi oczyma, bo w ich często drżących rękach spoczywają pliki recept. Ta akurat apteczna populacja dziadów polskich w dwójnasób się powiększyła po ostatnich poprawkach do Ustawy zdrowotnej, szczególnie w zakresie dotyczącym refundacji podstawowych leków. Podstawowych, bo dotyczących m.in. walki z szerzącą się wśród społeczeństwa polskiego cukrzycą. Dwa miliony polskich cukrzyków, to wśród nich blisko połowa nowych potencjalnych polskich dziadów. Dziadów, ponieważ jeżeli chcą jeszcze trochę pożyć, niestety muszą użebrać na inne wydatki, jak choćby najskromniejsze wyżywienie, opał, czynsz, energia, rezygnując ze środków przekazu. Ciekawość w zakresie wszelkich wieści z kraju i ze świata z konieczności zaspakajać będą księża podczas kazań oraz fundowane półdarmo kościelne gazetki. No nie! Ja nie muszę jeść, ale ojca Rydzyka nie opuszczę pomyśli wielu z nich, dlatego część polskich dziadów, a jeszcze więcej bab jakiś mały odbiornik radiowy zachowa, choćby zasilany bateryjką.
Druga, ta pozacukrowa sfera dziadów tworzy się spośród tych co odbierają najniższe emerytury i renty, na pograniczu 700-800 złotych, z roku na rok ulegając coraz większej pauperyzacji, a niestety takich wśród nas są masy. Im akurat cukrzyca nie grozi bo się tłusto nie przejadają, nie zażywają trunków, z wyłączeniem tych obywateli, których Broniewski przedstawił jako „Polak-katolik alkoholik”. Słodycze ze względu na koszty też są im obce. Skoro nie muszą walczyć z cukrzycą, to co im dolega do diabła?. Ano wszystko to co podlega systematycznym opłatom z tej właśnie kilkuset złotowej emerytury. Większość z nich wstydząc się wyciągania ręki po datki przed kościołami i na ulicach, co tchu biegnie do śmietników. Co tchu, by zdążyć przed przysłowiowymi szczurami. Przyczyniamy się też do zaludniania krajów UE polskimi dziadami, często z wyższym wykształceniem, bo jak może postrzegać Francuz, Niemiec czy Szwed polskiego magistra zmywającego gary, szorującego kible, czy zamiatającego ichnie ubogacone kwieciem podwórka. Brak pracy w Polsce nawet dla ludzi dobrze wykształconych stawia nasz kraj i naszą gospodarkę w rzędzie z Ugandą i Tajlandią, bo w Europie trudno nas z jakimkolwiek państwem zestawić,,, mimo ponoć naszej „zazielenionej wyspy” na mapie. Zazielenionej wyłącznie w oczach premiera. Czy ten stan rzeczy kiedykolwiek ma szansę zmiany?. Nie wiem, bowiem trudno mieć nadzieje w sytuacji, gdy niby bogaty rząd (bogaty, bo szasta milionami wśród swoich i znajomych królika), ściska społeczeństwo coraz bardziej krótszym pasem. Szastanie publicznym groszem widać na każdym kroku (olbrzymie odszkodowania dla każdego z rodzin „smoleńskich”). Przecież oni tam pojechali na wycieczkę modlitewną. (Olbrzymie odszkodowania dla rodzin żołnierzy-ofiar wojny afgańskiej). Przecież ci żołnierze sami ochoczo wybrali się do pełnienia tejże służby, licząc na dobrą kasę. Jeżeli już, to owe odszkodowania powinna płacić Ameryka, w imię interesów której walczą polscy wojacy. Olbrzymie dotacje na Kościół i jego Caritas mimo biernego oburzenia wiernych-normalnych. Olbrzymie koszty przewodnictwa Polski w Unii. Bogata Dania zapowiedziała, że swoją powinność wykona za pół ceny. Ponadto tymczasem (trudno zrozumieć), że tenże rząd deklaruje się na kilku miliardową składkę dla „uratowania” gospodarki Włoch. Nawiasem mówiąc każdy obywatel Italii ma przeciętnie siedmiokrotnie wyższe zarobki od Polaka, dziesięciokrotnie większe oszczędności w bankach, a ich europoseł dostaje na rękę trzy razy większą gażę od naszego, chociaż akurat nasi europosłowie (posłowie też) do biednych nie należą, bo dobry premier o nich dba, proponując co rok kilkutysięczne podwyżki . Ale co tam panie premierze, ze swojej kieszeni pan nie daje, a warto zadbać o dobrą swoją markę, szczególnie w Brukseli i Berlinie na przyszłość, w sytuacji gdy nie można się spodziewać trzeciego zwycięstwa wyborczego. Ja nie zadam panu wyświechtanego pytania „Jak żyć”, ale te tysiące nowych DZIADÓW POLSKICH, a i owszem. Cóż z tego, pan i tak nikomu nie pomoże. Pan jeno wygłasza kolejne obiecanki bez żadnego pokrycia, bo same orliki i kilkanaście przedszkoli to zbyt mało jak na tyle lat premierowania.

Komentarze

  1. Te polskie kwiaty kwitną jak lelije a pachną jak zgniłe jaja. Jest ich coraz wiecej a najbardziej sobie ulubiły glebę przy śmietnikach oraz w kanałach ściekowych.Oburzony Wąchacz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Panie Wąchacz idz pan do diabła, ja wolę jednak te lelije.A znajomych dziadów polskich przybywa mi z dnia na dzień.Czyja to zasługa?.Zgadnijcie panstwo.LOS.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

JONO PODKIVANO

TUMIWISIZM

ŻYCIE mnie MNIE