ŚREDNIOWIECZNI Z PRZEŁOMU NASZYCH WIEKÓW



Post ten przede wszystkim poświęcam z najwyższym „uszanowaniem” panu Markowi Jurkowi. Temat to nie tylko nośny, ile w swym meritum mało smaczny dla czytelnika nowoczesnej Europy. Najpierw jednak kilka zdań, skąd tego typu indywiduum wzięło się na scenie politycznej Dzięki czemu zwiastował się on (dobre słowo) całej polskiej społeczności. Najpierw kilka epitetów (aczkolwiek w przypadku tego osobnika to nie są żadne epitety). Miast używać nazwiska Marek Jurek można posłużyć się terminami: homofob, antysemita, bigot, pobożnik, dewot, świętoszek, hipokryta, demagog, a nawet cynik. Na scenie polskiej polityki Marek Jurek pojawił się zaraz po obaleniu systemu w roku 1989. Powstała bowiem partia chwytliwa w nazwie przez katolicki naród, a mianowicie Zjednoczenie Chrześcijańsko-Narodowe. Jako świętoszkowie znaleźli się tam m.in. Moczulski ze swoim odłamem KPN, oraz zięciem Krzysztofem Królem, który zasłynął kradzieżą starych woluminów z Biblioteki Narodowej, Łopuszański wzięty w episkopacie ministrant, Macierewicz rycerz Najświętszej Panienki i KOR, Niesiołowski zanim przejrzał na oczy, zajadły wróg PRL Naimski, oraz Kapera dentysta z zawodu obrońca wszelkich płodów i zygot. Z biegiem lat ów ZCHN, o którym śpiewał Kukiz, że czai się jak złodziej do każdych drzwi, przekształcił się kolejno w AWS pięknego Maryjana, LPR rodziny Giertychów i Ligi Republikańskiej, z której wykluła się Młodzież „Weszpolska”, ROP i NOP, której z kolei przewodzi mały wzrostem, ale bitny jak „oryginał”, Zawisza. Ot, takim to życiorysem politycznym może chwalić się pan Marek Jurek. Należał on kolejno prawie do wszystkich tych zaszczytnych i uwielbianych przez polski Kościół katolicki organizacji partyjnych. Dlaczego o tym pisze i przypominam moim czytelnikom drogę życiową tego osobnika. Otóż dlatego, by zrozumieć dzisiejsze jego ideały i głoszone przezeń „głupoty”, niegodne posła kraju przynależnego do demokratycznej w istocie Unii Europejskiej. Tutaj trzeba jednak wspomnieć o jego wyjeździe w towarzystwie Mariusza Kamińskiego posła od Kaczyńskich oraz Tomasza Wołka, redaktora naczelnego, prawicowego dziennika „Życie”do Londynu, gdzie w klinice więziennej leczył się największy zbrodniarz Ameryki Południowej z Chile, Augusto Pinochet. Ci trzej „królowie” polskiej skrajnej prawicy pojechali tam, by złożyć hołd zbrodniarzowi i wręczyć mu ryngraf Matki Boskiej (jakie to wymowne w katolickiej religii).W religii, gdzie zbrodnie zabijania w imię obrony wiary i tych co służą interesom kleru są chwalebne i wręcz nakazywane. Ponieważ owo wydarzenie miało miejsce dobrych kilkanaście lat temu, sądziłem, że człowiek, który uczestniczy codziennie w modlitwie, gdzie jej meritum jest boskie miłosierdzie za swój czyn dzisiaj pokrywa się wstydem. Niestety, okazuje się, że jedynie Tomasz Wołek przyznaje, że popełnił błąd polityczny klękając przed zbrodniarzem. Marek Jurek natomiast w wywiadzie, właśnie dla gazety Wołka powiada, że „Pinochet nie popełnił żadnej zbrodni, bowiem wymordował jeno ludzi o poglądach lewicowych wraz z ich rodzinami”. Przypomnę, że mówi to najsłynniejszy dewot i katol III Rzeczypospolitej. W tym miejscu nawiążę do jednego z odcinków „Stawki większej niż życie”, gdzie Kloss zabrania dyżurnej telefonistce kolejowej wykonania rozkazu wstrzymania pociągu z wojskiem Wermachtu, ponieważ zagraża to życiu 50 polskich robotników. „To tylko Polacy” mówi Niemka, a więc nic nie znaczące stworzenia. Tak oto jednako odbieram wypowiedź Marka Jurka, jak i owej nazistki. To nie tylko dewot i obłudny cynik. To faszysta, jako i Pinochet był faszystą z krwi i kości. Wypowiedzi Marka Jurka, głosem, raczej mało męskim, podpadającym bardziej pod tonację ojca Króla z Radia Maryja, który z prawdziwym chłopem nie ma nic wspólnego, nie odbiegają zbytnio od słów mizdrzącego się dzisiaj do PO, współuczestnika wyprawy do Londynu Michała Kamińskiego, który to kilka lat temu w Sejmie zwrócił się do lewej strony ław poselskich ze słowami: „Jak na was patrzę, to wiem, że o generale Pinochecie nie trzeba mówić, ale trzeba go naśladować.”Po tych słowach mogłem bardziej zrozumieć Kamińskiego zaciekły antysemityzm, gdy jako poseł z okolic Jedwabna, całkowicie zaprzeczył faktom mordu tego miasteczka popełnionego przez przodków jego otoczenia na sąsiadach żydowskich. W gruncie rzeczy cóż ten kurpiowski siusiak, urodzony w 1972 roku mógł wiedzieć o słynnym mordzie. Powtarzał tylko po babci i dziadku „ich prawdy”. Przy okazji uwypuklenia postaci Marka Jurka przypomnę inne postaci o negatywnej proweniencji w odbiorze masowym. Bo jak nazwać Macierewicza, wpychającego naiwnym, głupim wyborcom PIS teksty z bajek o lesie smoleńskim. Czytelnik zapoznający się z jego „białą księgą” podczas wgłębiania się w tekst, w każdej chwili obok różnych zjawisk mgielnych może się doszukać tam baby jagi oraz domku z piernika, w którym miast Jasia i Małgosi zamieszkują członkowie "rodzin smoleńskich", gotowych do walki o urojony krzyż. Nie wszyscy. Tylko ci najbardziej poszkodowani przez Tuska i Putina, a więc, Gosiewscy, Wassermanowie,Kurtykowie,Kaczyńscy i kilku tam innych, o których historia zapomina z szybkością światła.


Uśmiechnij się:


Przychodzi gruba baba do lekarza. Lekarz pyta:
-Bierze pani te tabletki na odchudzanie?
-Tak, biorę.
-A ile?
-Ile, ile... aż się najem.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

JONO PODKIVANO

TUMIWISIZM

ŻYCIE mnie MNIE