KANIKUŁA, KANIKUŁA






No i zaczęło się. Moc narodowych atrakcji w tym naszym kraju. Wszystkie jakby nam spadły z nieba, bo to przykładowo prezydencja europejska napędza nam ważniaków z całego kontynentu, wśród których nasz premier i nasz prezydent czują się szczególnie dowartościowani, a to rusza powoli jak lokomotywa Tuwima kampania wyborcza do parlamentu, dzięki której naród może się nasłuchać obiecanek jakie serwują na wyścigi wszystkie liczące się partie A to nareszcie, w każdym razie z absolutnym spokojem pan premier zapozna oficjalnie rodaków z wynikami śledztwa dotyczącego przyczyn katastrofy smoleńskiej, a które to wyniki pod kierownictwem ministra Millera rodziły się w okropnych bólach. No, ale poród okazuje się, że przebiegł prawidłowo, zaś szczęśliwy ojciec (Miller) z tej okazji, jak wieść niesie ma zamiar oskarżyć co najmniej 150 osób o spowodowanie katastrofy, każda z nich w jakimś tam stopniu ponosi winę. Osobiście rozumuję, że skoro aż tylu jest winnych, to nikt nie jest winny. Nie podobna, by pan Tusk posadził w celach więziennych 150 funkcyjnych, którym raport przypisuje zaniedbania na swoich odcinkach pracy. Po prostu nie wypada, chociażby były to cele w najelegantszym kiciu Rzeczypospolitej, jakim szczyci się miasto Piotrków Trybunalski. Z góry wiem, że cały ten raport to pic i propaganda „ogromnego wysiłku i tzw. ciężkiej pracy” rządu. Dla uszanowania tej „ciężkiej pracy” minister od wojska zwolni, a raczej przeniesie na inne stanowisko dowódcę wojsk lotniczych. Ten z kolei zwolni, a raczej przeniesie na równorzędne co najmniej stanowisko dowódcę 36 pułku transportowego. Ten, a jakże, w ramach kary zwolni, a raczej przeniesie kilku pilotów do innych jednostek. Kiedy owe roszady w ramach kar zostaną dokonane aż do kaprala włącznie, pan premier zdymisjonuje ministra obrony Klicha, lokując go na równorzędnie ciepłej posadzie, nie narażonej na oczy rodaków i medialne kamery. Nic więcej z raportu się nie dowiemy, bo wszystko było wiadome w kilka dni po katastrofie, a nawet..... zaraz po tragedii.
Innym tematem, ale jakże wdzięcznym są oczywiście tegoroczne wybory, a raczej kampania obiecanek. Kampania kojarzy mi się z ziemniakami i burakami, bo też kochani, wśród każdej, dosłownie każdej ubiegającej się o mandaty poselskie i senatorskie partii, można znaleźć zarówno buraki jak i kartofle. Akurat ową ziemniaczaną asocjację Niemcy przypisali Kaczyńskim. Skoro jednak Lech osierocił swego bliźniaka, przeto ten zaszczyt kojarzący się ze zdrową jarzyną dzierży samotnie Jarosław. Buraków natomiast można się w tej partii ,zwanej jak na ironię Prawem i Sprawiedliwością doszukać na pęczki, a nawet na wywrotki. Nie chcę przytaczać z nazwiska, bo zgodnie z zaostrzonym prawem, może się poczuć obrażony przykładowo pan Jurgiel, czy też pani Sobecka. Można na owej wywrotce znaleźć jeszcze, inne trufle polityki, jak panią Rokicinę, Kuchcińskiego (zwanego członkiem), Koguta (co rozłożył PKP), oraz urodziwe warzywo w osobie pani Kempy. Nieco wyraźniej zauważalni są w tej partii „ochlapusy wysokiego ryzyka” w osobach pani Kruk (coś tam, coś tam), pana Karskiego (chuligana z Cypru), a także pani Sikory oczekującej policyjnych pocałunków w swoją poselską dupę.
Nie trudno się doszukać buractwa w każdej innej partii. Zdawałoby się, że najwięcej z racji „przywiązania do ziemi” można wyszperać ich w PSL. Tymczasem chłop swój rozum ma i wie gdzie stoją konfitury. Oni wiedzą, że gdy tylko przekroczą te 5% progu wyborczego, to niezależnie jaka opcja wygra wybory, oni te konfitury, czyli 14 miliardów złotych dopłaty rządowej do KRUS dostaną. Dlatego nazywać ich burakami nie jest zbytnio trafnym skojarzeniem. Chociaż ze wsi, niektórzy z nich to posłowie bardzo wygadani (Kłopotek, zwany problemikiem) a i za kołnierz nie garną się wylewać Przykład temu dał publicznie poseł Andrzej Pałys wchodzący do gmachu Sejmu na macanego, z powodu całkowitej utraty wzroku i orientacji przestrzennej.
Ciężej mi będzie znaleźć owe warzywa w partiach, w których bardziej zagnieździła się tzw. ogłada i inteligencja. Mam tu na myśli PO i SLD. Z tej pierwszej można bez wysiłku wydłubać rodzynki nie gardzące alkoholem w pracy. Są tam też parlamentarzyści lubiący się zabawić na cały gwizdek. np. pan Piesiewicz, zaiste człowiek zasłużony dla kultury narodowej. W słynnej sukience bardzo się skompromitował w oczach rodaków, dodatkowo płacąc szantażystce 400 tysięcy złotych za trzymanie ozora za zębami. Z kolei posłanka Śledzińska-Katarasińska, pokazała, że lubi prowadzić samochód na podwójnym gazie. Ponoć przedawkowała leki preparowane na bazie spirytusu.
Najtrudniej mi znaleźć przykłady warzywne wśród posłów klubu lewicy. Nie, nie dlatego, że wyznaję wartości zbieżne z przekonaniami Dario Fo. Po pierwsze dlatego, że są to ludzie dobrze wykształceni. Po drugie byli i są zdyscyplinowani, wiedząc, że jako „komuchy” są zawsze i wciąż obserwowani przez prawicę szeroko pojętą, duchowieństwo katolickie (które im wytyka ateizm), oraz odpowiednio zaprogramowane media. Mimo to SLD, partia dotychczas budząca szacunek, ze względu na swoją błazenadę polityczną i małą skuteczność w walce o lewicowe ideały jest mi coraz bardziej obca. Swego czasu pohulał na całego Bronisław Cieślak, ale on już zrezygnował z poselstwa, a ponadto to w końcu nasz Bond 007. Natomiast w klubie tym można się doszukać innych perełek obyczajowych, szczególnie z lat ubiegłych. Prof. Iwiński lubił w podróże służbowe zabierać powabne tłumaczki. Ot, lubował się w głaskaniu ich po bioderkach. Było to bardzo dziwne zachowanie uczonego posła, bo wiem, że sam włada biegle co najmniej 10 językami i jako poliglota wyróżnia się pod tym względem wśród całego poselstwa. Można jeszcze wspomnieć o pani Błochowiak (zasłynęła z pionowych korytarzy).Ale to filipik zrodzony z przejęzyczenia, a takowych nie mam zamiaru się czepiać.
Wszystkie te partie w czasie kampanii wyborczej, jak wspominałem obiecują nam nie tylko gruszki na wierzbie, ale może i pomarańcze na osice. Wzajemnie się oskarżają, przypisując oczywiście tylko sobie siły zbawcze narodu. Najbardziej niesmaczne w moim odczuciu są krytyki, nie zawsze uzasadnione posłów lewicy kierowane do PO, miast walić z całej siły w „kaczy” kuper. Nie mogę sobie wyobrazić, aby człowiek, który ciężko choruje na stanowisko wicepremiera, a mam na myśli Napieralskiego, był aż tak głupi w swoich krytycznych wypowiedziach celowanych w Donalda Tuska., przewidując jednocześnie ewentualną koalicję z PO. Totalna głupota. Cały mądry elektorat planuje wytrącić raz na zawsze ludzi Kaczyńskiego z orbity Sejmu, a tymczasem Napieralski zamiast w PiS uderza w PO. Głupota panie Grzegorzu, głupota. Jest pan co prawda młody, ale wokół pana jest naprawdę dużo mądrych ludzi, prawda panie profesorze Iwiński, czy też pani profesor Senyszyn.?, a na naukę nigdy nie jest za późno.
Tak czy owak, zapowiada się ostra kampania i to na oczach różnych delegacji brukselskich, które to w bieżącym półroczu zabawiają się polskimi bączkami przy prezydencie Rady Unii Europejskiej tu w Warszawie. Najmniej dzięki tym wydarzeniom mówi się o niedokończonych stadionach, oraz rozbabranych autostradach. Wszystkie ręce na pokład dla ratowania euro, jako waluty, której co prawda jeszcze nie mamy, ale się jej spodziewamy. Oj Hellado ty piękna, cóżeś ty nam wszystkim, całej Europie uczyniła swym lenistwem i rozrzutnością. Nawet tak biedny kraj jak Polska z konieczności gotowa jest „odjąć sobie od ust” i wspomóc cię kwotą ponad 300 milionów euro. Piękny i solidarny gest!
Za chwilę zewsząd wyruszą do Częstochowy pielgrzymki, aby podziękować św. Panience, a raczej św. Matce, bo przecież miała syna ( i to nie jednego, jak twierdzą badacze biblii), za czuwanie nad szczęściem naszego polskiego narodu. Przecie nie będziemy Jej wytykać tej wyjątkowo przypadkowej katastrofy smoleńskiej, wyjątkowych potopów i zniszczonych upraw, wyjątkowo oszalałych wichur i trąb powietrznych ,czy też tych kilka tysięcy zabitych w ciągu roku na polskich drogach. Miejmy swój honor.. W końcu to nasza Królowa.




Uśmiechnij się:




Dwie aktorki za naigrywanie się z wartości chrześcijańskich wbito na pal.
Pierwsza z nich dogorywa spokojnie, a druga wierci się i wierci, zakłócając ciszę. W końcu pierwsza nie wytrzymuje i pyta:
-Co, koleżanka znowu źle obsadzona...?.

Komentarze

  1. Nie pospieszył się pan z tymi burakami i pyrami. Wykopki dopiero na jesieni.Chociaz wybory tez.A wiec na temat.Lodzia.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

JONO PODKIVANO

TUMIWISIZM

ŻYCIE mnie MNIE