SZANOWNY PANIE MIKOŁAJU... DONOSZĘ ŻE...



Kto dzisiaj pamięta ojca literatury polskiej, imć pana Mikołaja Reja z Nagłowic. Kto pamięta jego wiersz rozmowa miedzy "panem, wójtem i plebanem", a więc między tymi, w rękach których w okresie średniowiecza ulokowany był los każdego Polaka. Polaka z ludu, nie szlachty. Gdy mówimy o Reju, to natychmiast bardziej nam się kojarzy jego staranie o popularyzacje polskiego, słowiańskiego języka, byśmy nie wtopili się na stałe w obowiązującą w literaturze europejskiej łacinę. Dlatego rzekł, że"Polacy nie gęsi i swój język mają". W tym poście przywołałem owe dwa zdania, których użył Mikołaj Rej, bowiem gdyby się tak dobrze zastanowić, to są one absolutnie aktualne do dzisiaj. Bo zasadniczo dzisiaj nami wszystkimi (poza oczywiście szlachtą, która się nam odradza jak mech na kamieniu) rządzi nadal pan, wójt i pleban. Poważne rozmowy są prowadzone, a tym bardziej decyzje są ustalane wprzódy wyłącznie między nimi. Proszę szanownego kolestwa, że posłużę się językiem niezapomnianej pani Jaroszyńskiej, "panowie" to po prostu wszelkiego rodzaju właściciele środków produkcji, tudzież właściciele olbrzymich majątków. To elita, która nie zawsze w uczciwy sposób dorobiła się miejsca na liście 100, 200 czy 500 najbogatszych ludzi w Polsce, zresztą zgodnie z zasadą, że pierwszy milion należy po prostu ukraść. "Wójtowie" to władza. A więc burmistrzowie, prezydenci miast, parlamentarzyści, rząd i prezydent kraju. Kto kryje się pod trzecim z dyskutantów w wierszu Mikołaja Reja, czyli "pleban", nie trudno zgadnąć. To złodziejski, absolutnie bezlitosny, podparty tzw. miłosierdziem bożym Kościół katolicki. Przykładów złodziejstwa majątku narodowego, wypracowanego przez polski prosty naród jest aż nadto. Nie tylko chodzi o oszukańczą Komisję Majątkową, ale też o te 7 miliardów złotych odpalane przez potulny rząd co roku na rzecz ubogiego kleru. To opłacanie z naszych podatków składki ubezpieczeniowej tym 35 tysiącom darmozjadów. To pensje dla setek kapelanów i dla nauczycieli religii w szkołach (a miały być darmowe wykłady). To olbrzymie dotacje na rzecz Kościoła i teologicznych uczelni z budżetów gminnych, powiatowych i wojewódzkich (liczone w setkach milionów), to olbrzymie dotacje z budżetu Unii Europejskiej w ramach dopłat do wydębionych od państwa gruntów i lasów. I właśnie tu jest pies pogrzebany, jak biedny parafianin na suto opłaconej dwumetrowej działce cmentarnej. Zatem proszę popatrzeć przez pryzmat wiersza M.R., Czyż cokolwiek się zmieniło przez te 500 lat?. Powtarzam, niestety nie. Wtedy, ok roku 1550 los biednego, ciemnego, odzianego w lniane łachmany w randze niewolnika-Polaka spoczywał w rękach "panów, wójtów i plebanów". Oni ustalali na sejmikach prawa statutowe. Prawa, które obowiązywały wyłącznie ich. Hołota wiejska, a też ta przyplebanijna zadawalała się za darmową pracę na rzecz właścicieli ochłapem rzuconym im w formie miski zupy. Popatrzmy co się zmieniło. Praktycznie poza nędznym wynagrodzeniem dla pracowników najemnych, straszonych bezrobociem, nic. Okrzyk Twardowskiego "hulaj dusza piekła nie ma", jest przypisany ludziom wszelkiej władzy podpartym środkami masowego przekazu, oraz klerowi. Staliśmy się skansenem na morzu normalnosci. Pozostałe 70% społeczeństwa z dnia na dzień popada w pauperyzację oraz degrengoladę natury moralnej. Z tym, że za rozkład moralny w szczególności odpowiadają właściciele strojów od czarnego po fioletowy. Niestety żadna dotychczasowa władza nie wyciąga z tego wniosków i w myśl, że kruk krukowi oka nie wykoli, zdemoralizowany kler pozostaje bezkarny. Oczywiście nie za darmo. Postara się za to, by mandat "wójtów' był przedłużany, często do usranej śmierci.


Co z tego, że Polacy swój język mają, skoro nie mogą się nim sami ze sobą porozumieć. Język nasz jest używany dla celów komercyjnych. Trzeba nim tak międlić, by wyciągnąć najlepsze korzyści. Nasz język tylko z pozoru jest w miarę parlamentarny. Raczej jest językiem wzajemnej nienawiści. Widać to nie tylko na ulicy ale i w parlamencie. Na świecie opozycja sprzyja partii rządzącej w realizacji założonych planów uzdrawiania państwa oraz w tworzeniu pożytecznych ustaw. U nas w naszym zasmrodzonym ambicjami partyjnymi grajdole polskim opozycja jest zawsze przeciw rządowi, niezależnie od tego, czy jest to uzasadnione jakąkolwiek logiką. Jeżeli np. Sejm głosami partii rządzącej by zaproponował, by w Dzień Niepodległości Polski, na stołach wszystkich obywateli nad Wisłą znalazła się gęsina, to z góry wiadomo, że opozycja na to nie wyrazi zgody. Sama na złość zaproponuje mięso np. królicze, czy choćby psie, byle zaszkodzić swym oponentom. Czy nasz język, zgodnie z zamysłem pana Reja służy nam Polakom do zgody narodowej. Nie, po trzykroć, nie. Jest to niejako przedłużenie "liberum veto, parlamentarnego zwyczaju panującego wśród szlachty Rzeczypospolitej. Ten perfidny okrzyk pojedyńczych zblazowanych szlachciców zamieniliśmy na zbiorowe partyjno-poselskie liberum veto. Trzeba by drugiej Konstytucji 3 Maja moi szanowni rodacy.

Dlatego byliśmy, jesteśmy i będziemy biedni i głupi. Nie potrafimy skorzystać z dobrych przykładów narodów zgodnych, uprzemysłowionych, wykształconych, nieklerykalnych i tolerancyjnych we wszystkich aspektach. Polacy w swojej historii częściej popadali w poddaństwo wobec rożnych zaborców, niżeli zażywali prawdziwej wolności. To nasza wewnętrzna niezgoda popychała nas w obce ręce. Już Talleyrand, minister spraw zagranicznych Napoleona, cesarza Francuzów w roku 1800 powiadał i pisał w Pamiętnikach, że "Polacy jako naród są nie do wytrzymania, że z tymi ludźmi nic nie da się zrobić prócz bałaganu. Żeby ich pozyskać, wystarczy okazywać wzgardę Rosjanom." Jakaż to czysta prawda obowiązująca aż do dzisiaj. Każdy kto gardzi Rosją pozostaje przyjacielem PIS. Podobnie wyrażał się polityk niemiecki Otto Bismarck 50 lat później. Z ironią powiadał na spotkaniach z mężami stanu całej Europy: "Dajcie Polakom porządzić, to sami się wykończą. Osobiście im współczuję, ale dla dobra wszystkich należałoby ich wytępić". O mały figiel jego rodacy nie zrobili tego w połowie XX wieku.


No więc widzi pan, panie Mikołaju , być może gdzieś tam z zaświatów, że nic się w gruncie rzeczy nie zmieniło jeżeli chodzi o podział władzy i dóbr narodowych wśród Polan. Rządzi pan, wójt i pleban. Język zaś, o który tak się pan upominał służy nie porozumiewaniu się dla dobra ogółu, lecz waśniom i ośmieszaniu w oczach świata. Tak to niestety wygląda, panie Rej, rodaku nasz kochany.

.....................................................................................................................................

Uśmiechnij się:


Córka do matki:

-Mamo, czy to prawda, że wszyscy ludzie pochodzą od małpy?

-Prawda.

-I ja?

-I ty.

-I ty?

-I ja.

-Zostały ci jakieś zdjęcia?


Komentarze

  1. Kiedys to wszystko pierdyknie, niestety juz nas nie będzie, a nasze dzieci i wnuki będą żyć na poziomie afrykanów i jako słudzy u jedynych właścicieli majątków w sukienkach. Martwię się, ale co to da?.Antykleryk i już holeryk.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja dotychczas mam jedna małpę w rodzinie.Gienia

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

JONO PODKIVANO

TUMIWISIZM

ŻYCIE mnie MNIE